Komentarz do artykułu Nie zawsze bieganie=odchudzanie
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Nie zawsze bieganie=odchudzanie
- ioannahh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1309
- Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
Kopenhaga to nie Kopenchaga, więc dieta raczej nie będzie kopenchaska
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
bieganie.pl pisze:Skomentuj artykuł Nie zawsze bieganie=odchudzanie
Dla mnie wnioski postawione w artykule są błędne u podstaw. A jak leża i kwiczą podstawy, to leży i kwiczy wszytko.
Wniosek wynikający z podanych przykładów powinien brzmieć, nie: "licz kalorie, zapisuj w kajeciku", tylko: "ogarnij się i zacznij używać mózgu".
Każdy z nas (pomijając nieliczne przypadki osób z wadami wynikającymi z chorób nabytych lub wrodzonych) ma coś takiego jak :
1. apetyt wynikający z _chciwości_
2. uczucie głodu lub pragnienia wynikające z rzeczywistej konieczności uzupełnienia zużytych kalorii lub płynów
3. zachcianki , tzw "smaki" które wskazują nam , czego w danym okresie naszemu organizmowi brakuje.
Gdy zaczynamy używać mózgu i z szacunkiem traktujemy sygnały płynące z naszego ciała, to umiemy odróżniać apetyt (chciwość!) od faktycznych potrzeb: głód, pragnienie, smak na konkretne potrawy które uzupełnią ewentualne braki na witaminy, tłuszcze itp..
I to jest IMO jedynie słuszna droga do życia na luzie, ze stała wagą i w zdrowiu.
Tak przykładowo:- odwołując się do umieszczonego w artykule przypadku- już po 1 kawie mającej ponad 500 kalorii; myśląc, słuchając siebie i szanując to co "słyszymy" będziemy mieć świadomość że jesteśmy _syci_ i to był _posiłek_ a nie... "tylko kawa".
Przecież nie da się wepchnąć w siebie czegoś co ma 500 kalorii i nie odczuć _sytości_.
Co najwyżej, można to uczucie zignorować i jeść dalej bo: "tak mówi rozpiska", "mam kanapkę", "dietetyk kazał 5 posiłków i kropka"
W diecie jak w wychowaniu dzieci- najbardziej szkodliwy jest nadmiar teorii.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
da się zjeść 500kcal i nie odczuć, przynajmniej ja potrafię.
a artykuł rzeczywiście mógłby być bardziej przemyślany. póki co jest to bajeczka o młodych zamożnych półgłówkach, którzy mają na dietetyka, osobistego trenera i mega kawę w modnej sieciówce, biegają pół godziny dwa razy w tygodniu a nie starcza oleju w głowie by sie zorientować, że to nie trening tylko zabawa. takie case'y sprawiają, że nie potrafię odnieść artykułu do siebie i mam wrażenie, że ktoś uwłacza mojej inteligencji.
a artykuł rzeczywiście mógłby być bardziej przemyślany. póki co jest to bajeczka o młodych zamożnych półgłówkach, którzy mają na dietetyka, osobistego trenera i mega kawę w modnej sieciówce, biegają pół godziny dwa razy w tygodniu a nie starcza oleju w głowie by sie zorientować, że to nie trening tylko zabawa. takie case'y sprawiają, że nie potrafię odnieść artykułu do siebie i mam wrażenie, że ktoś uwłacza mojej inteligencji.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Biegacze nie chudną a wręcz tyją ponieważ portale, czasopisma dla biegaczy a nawet trenerzy wbijają im do głowy, że muszą wrzucać w siebie tony węglowodanów w postaci makaronów, kasz, ryży, pieczywa, dżemu, owoców i napojów izotonicznych.
Liczenie kalorii to nie wszystko. Ważne jest z czego pochodzą te kalorie.
Liczenie kalorii to nie wszystko. Ważne jest z czego pochodzą te kalorie.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Artykuł jest o tym, ze pomimo tego, ze często zwiększamy aktywność fizyczną to jakieś pozornie niewielkie ilości pozornie wcale nie tak kalorycznego jedzenia (bo np jest w płynie) nie powodują spadku na wadze, bo nie kontrolujemy ilosci spożywanych kalorii.fantom pisze:Artykul w zasadzie jest o ...niczym.
- pit78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 579
- Rejestracja: 23 lut 2011, 11:04
- Życiówka na 10k: 37:26 (JG 2017)
- Życiówka w maratonie: 3:08 (Poznań 2013)
- Lokalizacja: Karkonosze
- Kontakt:
U mnie waga poszła w dół, jak przestałem ładować 10 browarów/tydzień.
Chociaż wtedy też zacząłem zwiększać objętość, więc znowu ciężko stwierdzić jednoznacznie od czego spadek.
A codzienne liczenie kalorii i spisywanie ile czego zjadłem - nie dla mnie.
Chociaż wtedy też zacząłem zwiększać objętość, więc znowu ciężko stwierdzić jednoznacznie od czego spadek.
A codzienne liczenie kalorii i spisywanie ile czego zjadłem - nie dla mnie.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
a ja odkad zaczelam biegac przytylam 3 kg i wreszcie wyszlam z niedowagi
edit: zeby nie bylo, od biegania apetyt mi sie poprawil
edit: zeby nie bylo, od biegania apetyt mi sie poprawil
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 382
- Rejestracja: 13 kwie 2012, 22:22
- Życiówka na 10k: 47:22
- Życiówka w maratonie: brak
wg mnie artykuł dla początkujących dobry ponieważ ja też gdy zaczynałem diete dzień po dniu liczyłem kalorie bo jeszcze nie umiałem jeść na wyczucie, i trochę się bałem, teraz licze czasami i pobieżnie. Każdy kto zaczyna woli mieć czarno na białym pokazane że powinnien schudnąć i dobrze interpretując artykuł widzimy to, a gdy nauczymy sie słuchać organizmu co chyba jednak nie jest łatwe liczenie kcal możemy odstawić
pozdrawiam
pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1081
- Rejestracja: 16 sie 2012, 11:18
- Życiówka na 10k: 57
- Życiówka w maratonie: brak
- det_gittes
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 11 wrz 2012, 21:28
- Życiówka na 10k: 43:14
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
..i z obowiązkowych od lat ciastek towarzyszących każdej (wprawdzie niesłodzonej) herbacie (a tę piję litrami).acer pisze:dokładnie mam to samo, dodam jeszcze rezygnacje z przekąsek typu: paluszki, orzeszki, popcorn ....pit78 pisze:U mnie waga poszła w dół, jak przestałem ładować 10 browarów/tydzień.....
- radslo1
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 731
- Rejestracja: 29 mar 2012, 17:28
- Życiówka na 10k: 39:53
- Życiówka w maratonie: 3:21:47
- Lokalizacja: Żelechów/Warszawa
ja muszę jeszcze czekoladę odstawić bo wchrzaniam tak, że potrafię pół wciągnąć za jednym razem . Obiecałem sobie, że zejdę z wagą do wymarzonych 75-76 kg więc muszę jeszcze zrzucić 4-5 kg. Od pół roku waga stabilna około 80 kg więc domniemuję, że dieta przy tym poziomie wysiłku typowo na utrzymanie wagi. Badania w porządku i niedoborów nie ma więc jak chcę zejść to trza słodycze odstawić . Liczenie kalorii jednak nie dla mnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 513
- Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
pół za jednym razem - czyli 50g - to chwalisz się czy biczujesz?radslo1 pisze:ja muszę jeszcze czekoladę odstawić bo wchrzaniam tak, że potrafię pół wciągnąć za jednym razem .
Bo jeśli chodzi o czekoladę to święta wyszło, że zjedzenie wielkiej 300g czekolady to dla mnie pikuś - chociaż wyrzuty sumienia ogromne. Standardowo oczywiście takiej ilości nie jem w moim przypadku jednak dużo gorsze są słodycze "mniejszego kalibru" typu ciastka owsiane/pierniki/krakersy - paczka 250g to jest po prostu nic - a kalorycznie dużo więcej niż zwykła tabliczka czekolady znacznie bardziej zaspokaja apetyt na słodycze.
- radslo1
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 731
- Rejestracja: 29 mar 2012, 17:28
- Życiówka na 10k: 39:53
- Życiówka w maratonie: 3:21:47
- Lokalizacja: Żelechów/Warszawa
axell pisze:pół za jednym razem - czyli 50g - to chwalisz się czy biczujesz?radslo1 pisze:ja muszę jeszcze czekoladę odstawić bo wchrzaniam tak, że potrafię pół wciągnąć za jednym razem .
Bo jeśli chodzi o czekoladę to święta wyszło, że zjedzenie wielkiej 300g czekolady to dla mnie pikuś - chociaż wyrzuty sumienia ogromne. Standardowo oczywiście takiej ilości nie jem w moim przypadku jednak dużo gorsze są słodycze "mniejszego kalibru" typu ciastka owsiane/pierniki/krakersy - paczka 250g to jest po prostu nic - a kalorycznie dużo więcej niż zwykła tabliczka czekolady znacznie bardziej zaspokaja apetyt na słodycze.
pół za jednym razem i raczej się biczuję niż chwalę. Chwalić nie ma czym bo wiem, że i tak są tacy co wciągają więcej. Oczywiście jak się wk....ę to i całą potrafię wciągnąć.