Komentarz do artykułu Pulsometr czy GPS, czyli tętno czy tempo - wady i zalety
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Pulsometr czy GPS, czyli tętno czy tempo - wady i zalety
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
chciałbym w tym miejscu zauważyć że na niniejszym forum wątpliwości co do wyznaczenia Hrmax pojawiają się dość często.
natomiast nie widziałem tu jeszcze wątku pod tytułem:
"jakie jest moje maksymalne tempo? pomuszcie!!!"
to o czymś świadczy
natomiast nie widziałem tu jeszcze wątku pod tytułem:
"jakie jest moje maksymalne tempo? pomuszcie!!!"
to o czymś świadczy
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- ŁoBoG
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 289
- Rejestracja: 25 lut 2008, 09:19
- Życiówka na 10k: 37:50
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Swojego czasu pulsometry były dość mocno lansowane w sportowych gazetach, na sportowych forach, nic więc dziwnego, że początkujący amatorzy zakupiwszy taki sprzęt, chcieli kierować się zakresami HRmax. Dziś mamy już sprzęt z GPS'em, jednak za taki "rarytas" trzeba zapłacić często około 400% więcej niż za zwykły zegarek z czujnikiem tętna; a skoro już początkujący amator zakupiwszy pulsometr bez GPS'a, z zapałem chce profesjonalnie podejść do sprawy (jak ja kiedyś ), to zaczyna zakładać czujnik i pilnując zakresów automatycznie się wściekać. Moim zdaniem tu leży główny problem. Sytuacja staje się jeszcze bardziej drastyczna kiedy to taki delikwent kupił pulsometr z gps'em i zakłada czujnik tętna, włącza GPS i stwierdza , że nic mu się nie zgadza, to dopiero może frustrować. POZDRA
- ŁoBoG
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 289
- Rejestracja: 25 lut 2008, 09:19
- Życiówka na 10k: 37:50
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin
Ja osobiście "jadę" na zakresach tempa w oparciu o tabelę Danielsa. Czasami jednak jak mam "gorszy" dzień i nie czuję się na siłach, to sugeruję się samopoczuciem zwalniając czasem nawet o 30 sek. podczas rozbiegania. POZDRA
- Hael
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 581
- Rejestracja: 15 gru 2011, 21:31
- Życiówka na 10k: 38:03
- Życiówka w maratonie: 02:57:54
- Lokalizacja: Łódź
też biegam na tempo i to jest podstawowy parametr, ale pomocniczo monitoruję też puls, czy nie odbiega zbytnio od zwykle występującego tętna dla danej prędkości. Rozjeżdża się zwykle, gdy nie wypocząłem po poprzednim ciężkim treningu lub zbliża się choroba.
W pkt 3 artykułu chodziło chyba o bieganie w pofałdowanym terenie na tętno, a nie tempo:-)
W pkt 3 artykułu chodziło chyba o bieganie w pofałdowanym terenie na tętno, a nie tempo:-)
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Tak, jasne, poprawione.Hael pisze:W pkt 3 artykułu chodziło chyba o bieganie w pofałdowanym terenie na tętno, a nie tempo:-)
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Ja na treningach często biegam na tempo - w bieganiu tempo ma dość proste przełożenie na moc, więc jest to w sumie lepszy wskaźnik, bo bez opóźnień jakie są w tętnie.
Ale na zawodach biegam na tętno. Dlaczego? Dlatego że bieganie na tempo wymaga częstego robienia testów, dokładnie tak jak pomiar mocy w kolarstwie, zakresy muszą być aktualne. A zakresy tętna są stałe, jeśli próg mleczanowy mam na 175bpm, to piątkę przebiegnę na 174, dychę na 171, półmaraton na 165 a maraton na 160bpm. Wiem, że tak przebiec dam radę, i tempo mnie nie interesuje w tym momencie. Choć oczywiście cieszę się, jeśli jest wysokie .
Ale na zawodach biegam na tętno. Dlaczego? Dlatego że bieganie na tempo wymaga częstego robienia testów, dokładnie tak jak pomiar mocy w kolarstwie, zakresy muszą być aktualne. A zakresy tętna są stałe, jeśli próg mleczanowy mam na 175bpm, to piątkę przebiegnę na 174, dychę na 171, półmaraton na 165 a maraton na 160bpm. Wiem, że tak przebiec dam radę, i tempo mnie nie interesuje w tym momencie. Choć oczywiście cieszę się, jeśli jest wysokie .
The faster you are, the slower life goes by.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
To ciekawe. To nie biegniesz na czuja?klosiu pisze:Ale na zawodach biegam na tętno. Dlaczego? Dlatego że bieganie na tempo wymaga częstego robienia testów, dokładnie tak jak pomiar mocy w kolarstwie, zakresy muszą być aktualne. A zakresy tętna są stałe, jeśli próg mleczanowy mam na 175bpm, to piątkę przebiegnę na 174, dychę na 171, półmaraton na 165 a maraton na 160bpm. Wiem, że tak przebiec dam radę, i tempo mnie nie interesuje w tym momencie. Choć oczywiście cieszę się, jeśli jest wysokie .
- mar_jas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2826
- Rejestracja: 06 mar 2012, 10:23
- Życiówka na 10k: 0:39:59
- Życiówka w maratonie: 3:28:43
- Lokalizacja: Śląsk
W zawodach to się biega na maxa a nie na tętno...dziwne podejście....
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Hmm. W piątce po prostu staram się biec na maksa, takie tętno mi wychodzi samo . Ale już w dyszce i półmaratonie starałem się to kontrolować. Jak biegłem półmaraton to początkowo biegłem na 1:40, ale tętno miałem za niskie, w okolicach 160 bpm, więc wiedziałem, że mogę przyśpieszyć.
To, ile na jakim średnim tętnie wytrzymam, wiem z maratonów rowerowych, przejechałem ich już 70-80, więc mam pełen przegląd tętna, na jakim wytrzymam jakiś okres czasu, od godziny do sześciu godzin .
Natomiast nie mam takiej wiedzy co do tempa na zawodach, bo biegam stosunkowo mało i często mi się to tempo zmienia, również w zależności od treningów rowerowych. Więc bieg na tętno to u mnie konieczność, nigdy przed jakimiś zawodami nie wiem, jak mi pójdzie.
mar_jas --> tak. Zacznij półmaraton albo choćby dychę na maksa . Powodzenia życzę.
To, ile na jakim średnim tętnie wytrzymam, wiem z maratonów rowerowych, przejechałem ich już 70-80, więc mam pełen przegląd tętna, na jakim wytrzymam jakiś okres czasu, od godziny do sześciu godzin .
Natomiast nie mam takiej wiedzy co do tempa na zawodach, bo biegam stosunkowo mało i często mi się to tempo zmienia, również w zależności od treningów rowerowych. Więc bieg na tętno to u mnie konieczność, nigdy przed jakimiś zawodami nie wiem, jak mi pójdzie.
mar_jas --> tak. Zacznij półmaraton albo choćby dychę na maksa . Powodzenia życzę.
The faster you are, the slower life goes by.
- mar_jas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2826
- Rejestracja: 06 mar 2012, 10:23
- Życiówka na 10k: 0:39:59
- Życiówka w maratonie: 3:28:43
- Lokalizacja: Śląsk
Czyli jak jest podbieg to zwalniasz bo tętno rośnie??klosiu pisze:Hmm. W piątce po prostu staram się biec na maksa, takie tętno mi wychodzi samo . Ale już w dyszce i półmaratonie starałem się to kontrolować. Jak biegłem półmaraton to początkowo biegłem na 1:40, ale tętno miałem za niskie, w okolicach 160 bpm, więc wiedziałem, że mogę przyśpieszyć.
To, ile na jakim średnim tętnie wytrzymam, wiem z maratonów rowerowych, przejechałem ich już 70-80, więc mam pełen przegląd tętna, na jakim wytrzymam jakiś okres czasu, od godziny do sześciu godzin .
Natomiast nie mam takiej wiedzy co do tempa na zawodach, bo biegam stosunkowo mało i często mi się to tempo zmienia, również w zależności od treningów rowerowych. Więc bieg na tętno to u mnie konieczność, nigdy przed jakimiś zawodami nie wiem, jak mi pójdzie.
mar_jas --> tak. Zacznij półmaraton albo choćby dychę na maksa . Powodzenia życzę.
Edit: poza tym jeszcze jedno...tętno na zawodach zawsze jest inne niż na treningu...choćby ze względu na emocje....na trening zabieram czasem GPSa, czasem pulsometr...ale w zawodach ? tylko zegarek..oznaczenia co km są..nie wyobrażam sobie patrzeć na tętno pod czas zawodów
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
A czy na pobiegach starasz się za wszelką cenę utrzymać założone tempo? Nie.
Tak samo jest z tętnem, nie martwię się jak mi rośnie na podbiegu, bo na zbiegu spadnie. Wiadomo że nie trzymam się tego z aptekarską dokładnością co do 1 bpm.
Pewnie że na zawodach tętno jest inne. Dlatego napisałem, że przy określaniu tętna opieram się na zawodach. Zresztą po pewnej praktyce z bardzo dobrym przybliżeniem wiem jakie mam tętno nawet nie patrząc na pulsaka, po prostu po samopoczuciu. Pulsak służy tylko do kontroli co jakiś czas, nawet nie tyle na tętno chwilowe, tylko na średnie, czy nie jest za wysokie.
Tak samo jest z tętnem, nie martwię się jak mi rośnie na podbiegu, bo na zbiegu spadnie. Wiadomo że nie trzymam się tego z aptekarską dokładnością co do 1 bpm.
Pewnie że na zawodach tętno jest inne. Dlatego napisałem, że przy określaniu tętna opieram się na zawodach. Zresztą po pewnej praktyce z bardzo dobrym przybliżeniem wiem jakie mam tętno nawet nie patrząc na pulsaka, po prostu po samopoczuciu. Pulsak służy tylko do kontroli co jakiś czas, nawet nie tyle na tętno chwilowe, tylko na średnie, czy nie jest za wysokie.
The faster you are, the slower life goes by.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jak widać są różne podejścia.
Akurat ja bym do tego podchodził zupełnie odwrotnie.
Na treningach stosowałbym tętno (jeśli bym stosował) natomiast:
- na krótkich zawodach (5, 10k) na czuja - z lekką rezerwa na początku żeby było zawsze z czego na ostatnim kilometrze depnąć
- na długich zawodach (półmaraton czy maraton) zawsze jakieś tempowe założenia wynikające z wyników na krótkich dystansach bym miał, w maratonie (nie górskim) to sobie w ogóle nie wyobrażam (teraz, bo jak człowiek było młody było inaczej ) żeby pobiec bez bardzo konkretnego planu, zakładającego konkretne tempo na pewnych etapach biegu. Dopiero ostatnie 10 km na czuja.
Akurat ja bym do tego podchodził zupełnie odwrotnie.
Na treningach stosowałbym tętno (jeśli bym stosował) natomiast:
- na krótkich zawodach (5, 10k) na czuja - z lekką rezerwa na początku żeby było zawsze z czego na ostatnim kilometrze depnąć
- na długich zawodach (półmaraton czy maraton) zawsze jakieś tempowe założenia wynikające z wyników na krótkich dystansach bym miał, w maratonie (nie górskim) to sobie w ogóle nie wyobrażam (teraz, bo jak człowiek było młody było inaczej ) żeby pobiec bez bardzo konkretnego planu, zakładającego konkretne tempo na pewnych etapach biegu. Dopiero ostatnie 10 km na czuja.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A bieg górski? Albo jeszcze lepiej górskie ultra? Ani tempo ani tętno. Przy dużym doświadczeniu może ew. tętno, ale to zawsze trzeba odnieść do nachylenia i innych czynników. 'Najprościej' po prostu nauczyć się swojego organizmu.