Komentarz do artykułu Zrób sobie własne Pasta Party - gotuje Danilo Ferraris
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1736
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Zrób sobie własne Pasta Party - gotuje Danilo Ferraris
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Oczywiście te sosy są dla tych, którzy nie mają czasu na zrobienie własnego sosu.
Fajniej jest zrobić wszystko samemu. Mnie to ragou z filmu tak zachęciło, że od razu dzisiaj zabrałem się za gotowanie i cała rodzina była efektami zachwycona, zupełnie nowy smak. Nigdy do włoskich sosów nie używałem np marchewek. (do potraw z Azji tak).
Fajniej jest zrobić wszystko samemu. Mnie to ragou z filmu tak zachęciło, że od razu dzisiaj zabrałem się za gotowanie i cała rodzina była efektami zachwycona, zupełnie nowy smak. Nigdy do włoskich sosów nie używałem np marchewek. (do potraw z Azji tak).
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- piotrekzkrakowa
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 18 lip 2011, 11:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dla dwóch głodnych biegaczy. Do zrealizowania w terenie.
W terenie potrzebne: palnik gazowy turystyczny, turystyczny garnek z przykrywką, kubek duży do wymieszania sosu, coś do mieszania
Składniki:
2/3 paczki makaronu (ok. 330 g)
sól
kubek śmietany 18% (ok. 400 g)
jajko
ser np. pecorino utarty (ok. 1/3 z 250 g)
pieprz biały (w młynku bo ten mielony to jakieś oszustwo)
jakaś aromatyczna wędlina (boczek, wędzonka itp) ilość i rodzaj wedle gustu. (Ja używam zazwyczaj więcej niż 100g a mnie niż 200 g)
Robota:
1. posiekać boczek i wysmażyć na przykrywce od garnka, odstawić
2. ugotować makaron
3. w czasie gotowania wymieszać śmietanę, jajko i ser. Doprawić sporą ilością pieprzu
4. kiedy makaron będzie gotowy, wylać z garczka wodę i wlać sos (pkt. 3) oraz wrzucić wysmażoną wędlinę (pkt. 1)
5. postawić na palniku i podgrzewać, cały czas mieszając, aż sos zgęstnieje
Uwagi końcowe:
Przepis jak przepis. Z niego się nie strzela więc proporcje składników są orientacyjne. Przepisów na carbonarę jest pewnie tyle co na bigos ale bardzo ważny jest ser (parmezan, grana padano, pecorino).
smacznego
W terenie potrzebne: palnik gazowy turystyczny, turystyczny garnek z przykrywką, kubek duży do wymieszania sosu, coś do mieszania
Składniki:
2/3 paczki makaronu (ok. 330 g)
sól
kubek śmietany 18% (ok. 400 g)
jajko
ser np. pecorino utarty (ok. 1/3 z 250 g)
pieprz biały (w młynku bo ten mielony to jakieś oszustwo)
jakaś aromatyczna wędlina (boczek, wędzonka itp) ilość i rodzaj wedle gustu. (Ja używam zazwyczaj więcej niż 100g a mnie niż 200 g)
Robota:
1. posiekać boczek i wysmażyć na przykrywce od garnka, odstawić
2. ugotować makaron
3. w czasie gotowania wymieszać śmietanę, jajko i ser. Doprawić sporą ilością pieprzu
4. kiedy makaron będzie gotowy, wylać z garczka wodę i wlać sos (pkt. 3) oraz wrzucić wysmażoną wędlinę (pkt. 1)
5. postawić na palniku i podgrzewać, cały czas mieszając, aż sos zgęstnieje
Uwagi końcowe:
Przepis jak przepis. Z niego się nie strzela więc proporcje składników są orientacyjne. Przepisów na carbonarę jest pewnie tyle co na bigos ale bardzo ważny jest ser (parmezan, grana padano, pecorino).
smacznego
-
- Stary Wyga
- Posty: 194
- Rejestracja: 25 cze 2012, 14:36
- Życiówka na 10k: 48:15
- Życiówka w maratonie: brak
To i ja sie pochwale co dzis rano zrobilem bo mnie akurat naszlo po rozbieganiu
2 zabki czosnku wycisniete na patelnie zalana oliwa z oliwek
1 cala cebula pokrojona dosc grubo
Calosc podsmazona dla zmiekczenia cebuli
Dorzucona 1 papryka czerwona, pokrojona dosc grubo
Posiekana ostra papryczka pepperoni (zielona)
Calosc wysmazona troche aby cebula zmiekla i papryczki troche tez
Wrzucilem kostke rosolowa co nie jest moze powodem do chwaly ale smakuje nie najgorzej
Puszka pomidorow
1 posiekany serek mozarella
Pieprz i lyzka (duza) miodu spadziowego z pszczelarni Tatusia
Miod jest absolutnie konieczny bo pomidory sa dosc kwasne
Podsmazyc troche i gotowe
Pol kilo penne ugotowac al dente, odcedzic wrzucic sos do garnka z makaronem i wymieszac.
Osobiscie mieso jadam tylko okazjonalnie wiec i tym razem go nie ma ale jak ktos lubi to droga wolna.
Lezy mi teraz lunchbox na poleczce i czeka jeszcze z godzinke. Starszy syn zjadl na sniadanie i byl bardzo zadowolony a ja znowu musze pare kilo makaronu kupic bo rozchodzi sie szybciej niz jakikolwiek inny produkt w kuchni;)
Pozdrawiam i smacznego
Wojtek
2 zabki czosnku wycisniete na patelnie zalana oliwa z oliwek
1 cala cebula pokrojona dosc grubo
Calosc podsmazona dla zmiekczenia cebuli
Dorzucona 1 papryka czerwona, pokrojona dosc grubo
Posiekana ostra papryczka pepperoni (zielona)
Calosc wysmazona troche aby cebula zmiekla i papryczki troche tez
Wrzucilem kostke rosolowa co nie jest moze powodem do chwaly ale smakuje nie najgorzej
Puszka pomidorow
1 posiekany serek mozarella
Pieprz i lyzka (duza) miodu spadziowego z pszczelarni Tatusia
Miod jest absolutnie konieczny bo pomidory sa dosc kwasne
Podsmazyc troche i gotowe
Pol kilo penne ugotowac al dente, odcedzic wrzucic sos do garnka z makaronem i wymieszac.
Osobiscie mieso jadam tylko okazjonalnie wiec i tym razem go nie ma ale jak ktos lubi to droga wolna.
Lezy mi teraz lunchbox na poleczce i czeka jeszcze z godzinke. Starszy syn zjadl na sniadanie i byl bardzo zadowolony a ja znowu musze pare kilo makaronu kupic bo rozchodzi sie szybciej niz jakikolwiek inny produkt w kuchni;)
Pozdrawiam i smacznego
Wojtek
-
- Stary Wyga
- Posty: 180
- Rejestracja: 28 lis 2011, 10:35
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
kolejny z 6 przepisow juz na blogu: http://oneginetatopa.blogspot.com/2012/ ... -mini.html
Dota de Guapa
http://oneginetatopa.blogspot.com/
http://oneginetatopa.blogspot.com/
- F@E
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: TG
Z uporem maniaka będę powtarzał że kasze są bardziej pożywne i dają więcej energii, przy znikomym podbiciu insuliny, oczywiście kasze z wyjątkiem kasz pszennych, a wszystko to co się mówi i pisze o makaronie to czysta herezja...Marketingowy bełkot, choć nie zaprzeczam że makaron w potrawach łączonych jest niezastąpiony, ale przestańcie go proponować jako posiłek przed maratonem, mniej krzywdy i więcej pożytku będzie z tego jak przed maratonem sobie dziabną kaszę...Nie wiem jak inni ale ja i wielu moich znajomych wspominali coś o uczucie doładowania i mniejszego zmęczenia stosując kaszę jako posiłek przed treningowy. Inaczej mówiąc poczuciu większej siły i bardziej stabilnym i efektywnym treningu, co świadczy o tym iż moje spostrzeżenie nie jest odosobnione. Mało!, lepiej się buduje super kompensację przy odpowiednim posiłkowaniu się kaszami.
pozdro
pozdro
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czy są jakieś naukowe badania, które by pokazywały, że amator (czyli osoba, która raczej nie robi normalnie 120+ km tygodniowo i w tygodniu przed maratonem zluzuje treningi do 20-40km w sumie) faktycznie potrzebuje ładować się węglowodanami jak tuczny świniak?
Już zupełnie pomijam fakt, że poniższe zdanie:
Szerzenie szkodliwych mitów powinno być karane.
Już zupełnie pomijam fakt, że poniższe zdanie:
jest bzdurne, bo tłuszczu to mu akurat przybędzie od nadmiaru węglowodanów.Maratończyk musi mieć przed startem dużo węglowodanów, tłuszczu ma zazwyczaj wystarczająco
Szerzenie szkodliwych mitów powinno być karane.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Kisio, zdanie nie jest bzdurne, chyba go nie zrozumiałeś. Człowiek ma dosyć ograniczone zasoby węglowodanów i praktycznie nieograniczone zasoby tłuszczów. Więc w trakcie maratonu o zasoby tłuszczowe martwić się nie musimy, o węglowodanowe musimy. Niestety nasze węglowodanowe "baki" są dosyć małe i dla naszego dobra powinny być przed maratonem uzupełnione do pełna.
Amator czy wyczynowiec - nie ma znaczenia, "węglowodany" (glikogen czy glukoza) uciekają bardzo szybko, stąd niestety częste przypadki omdlenia kiedy niebezpiecznie spada poziom glukozy.
A teraz z innej beczki, dam chyba oddzielne ogłoszenie.
Dzisiaj byłem w restauracji Rossopomodoro, która jest usytuowana w Warszawie w Złotych Tarasach, obok Dworca Centralnego na poziomie -1 (jest taka otwarta przestrzeń od strony Dworca).
Mam zawsze obawy dotyczące jedzenia w restauracjach usytuowanych na terenie centrów handlowych.
Ale ta Rossopomodoro jest naprawdę zaskakująco dobra (choć jest oczywiście w Warszawie kilka niezłych).
Jestem wielkim miłośnikiem makaronów, pizzy i wszystkiego co włoskie i jedzenie w tym Rossopomodoro polecam (mieli moment zachwiania formy w czasie Euro, ale pewnie wtedy wiele restauracji miało )
Zgadałem się z Panią manager i w ten weekend wszyscy goście na hasło "Maraton" otrzymają 10% rabat.
Szczególnie dla przyjezdnych, którzy mogą nie znać warszawskich restauracji może się to przydać, zwłaszcza, że obok Dworca Centralnego.
Tu jest menu: http://www.rossopomodoro.com.pl/menu/
Amator czy wyczynowiec - nie ma znaczenia, "węglowodany" (glikogen czy glukoza) uciekają bardzo szybko, stąd niestety częste przypadki omdlenia kiedy niebezpiecznie spada poziom glukozy.
A teraz z innej beczki, dam chyba oddzielne ogłoszenie.
Dzisiaj byłem w restauracji Rossopomodoro, która jest usytuowana w Warszawie w Złotych Tarasach, obok Dworca Centralnego na poziomie -1 (jest taka otwarta przestrzeń od strony Dworca).
Mam zawsze obawy dotyczące jedzenia w restauracjach usytuowanych na terenie centrów handlowych.
Ale ta Rossopomodoro jest naprawdę zaskakująco dobra (choć jest oczywiście w Warszawie kilka niezłych).
Jestem wielkim miłośnikiem makaronów, pizzy i wszystkiego co włoskie i jedzenie w tym Rossopomodoro polecam (mieli moment zachwiania formy w czasie Euro, ale pewnie wtedy wiele restauracji miało )
Zgadałem się z Panią manager i w ten weekend wszyscy goście na hasło "Maraton" otrzymają 10% rabat.
Szczególnie dla przyjezdnych, którzy mogą nie znać warszawskich restauracji może się to przydać, zwłaszcza, że obok Dworca Centralnego.
Tu jest menu: http://www.rossopomodoro.com.pl/menu/
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale zapas węglowodanów uzupełniamy po każdym treningu. Zwłaszcza jeśli w tygodniu przedstartowym mocno ograniczamy treningi. To raz.
A dwa - zdanie jest dla mnie bzdurne ponieważ nadmiar węglowodanów przyjmowanych bez umiaru podczas carboloadingu czy jak sobie tę fanaberię kto nazywa, wyląduje w naszym ciele właśnie jako zapasy tłuszczu.
Spróbuj dotrzeć do osób, które mdlały na maratonie (to ostatnio modne, nie powinieneś mieć problemu), założę się, że solidnie ładowały się węglami przed.
A poziom glukozy może też spaść po zjedzeniu czegoś słodkiego przed startem - patrz gorąco polecane bułki z dżemem i banany
A dwa - zdanie jest dla mnie bzdurne ponieważ nadmiar węglowodanów przyjmowanych bez umiaru podczas carboloadingu czy jak sobie tę fanaberię kto nazywa, wyląduje w naszym ciele właśnie jako zapasy tłuszczu.
Spróbuj dotrzeć do osób, które mdlały na maratonie (to ostatnio modne, nie powinieneś mieć problemu), założę się, że solidnie ładowały się węglami przed.
A poziom glukozy może też spaść po zjedzeniu czegoś słodkiego przed startem - patrz gorąco polecane bułki z dżemem i banany
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Chyba nigdzie nie mówimy o wsuwaniu węglowodanów bez umiaru.kisio pisze:Ale zapas węglowodanów uzupełniamy po każdym treningu. Zwłaszcza jeśli w tygodniu przedstartowym mocno ograniczamy treningi. To raz.
A dwa - zdanie jest dla mnie bzdurne ponieważ nadmiar węglowodanów przyjmowanych bez umiaru podczas carboloadingu czy jak sobie tę fanaberię kto nazywa, wyląduje w naszym ciele właśnie jako zapasy tłuszczu.
Spróbuj dotrzeć do osób, które mdlały na maratonie (to ostatnio modne, nie powinieneś mieć problemu), założę się, że solidnie ładowały się węglami przed.
A poziom glukozy może też spaść po zjedzeniu czegoś słodkiego przed startem - patrz gorąco polecane bułki z dżemem i banany
Zdanie że "mamy mało węglowodanów i dużo tłuszczów" jest faktem, ty dorobiłeś do niego dalszą część i się "czepiasz" tej właśnie części.
Oczywiście, że osoby które mdleją ładowały się węglowodanami co nie umniejsza roli węglowodanów a "uwiększa" rolę sensownego treningu i strategii biegu.
Zasada jest zawsze taka sama: przed długim wysiłkiem dla własnego bezpieczeństwa trzeba mieć rezerwy węglowodanowe uzupełnione do maksimum.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czepiam się, bo to zdanie dowodzi braku zrozumienia podstaw metabolizmu. Tłuszcz w organizmie bierze się nie dlatego, że spożywamy tłuszcz, tylko głównie dlatego, że spożywamy węglowodany. Więc tego zdania w kontekście całego artykułu czepiam się, bo to jak powiedzieć 'mamy za dużo tłuszczu, więc odłóżmy go jeszcze więcej wcinając węglowodany'.
Glikogen i glukozę we krwi uzupełniamy cały czas, codziennie, po każdym treningu. Paradoksalnie wcale nie potrzeba do tego węglowodanów, choć tak jest najprościej.
Czy są jakieś badania, które wskazałyby jednoznacznie, że carboloading przed maratonem przynosi jakiś pozytywny efekt poza zwiększeniem zapasu tłuszczu?
Tim Noakes mierzył poziom glukozy u triatlonistki, która jest na diecie low-carb. Podczas 10 godzin wyścigu ironman nie przyjęła ani grama węglowodanów a mimo tego poziom glukozy we krwi przez większość wyścigu utrzymywał się na stałym poziomie. Zaczął opadać pod koniec wyścigu, jednak wrócił do normy po wypiciu na mecie szklanki mleka. Przeprowadzał badania na czołowych zawodnikach startujących w zawodach dużo dłuższych niż maraton (ironman, maraton Comrades) i sportowcy ograniczający węglowodany z powodzeniem ścigają się i wygrywają.
Glikogen i glukozę we krwi uzupełniamy cały czas, codziennie, po każdym treningu. Paradoksalnie wcale nie potrzeba do tego węglowodanów, choć tak jest najprościej.
Czy są jakieś badania, które wskazałyby jednoznacznie, że carboloading przed maratonem przynosi jakiś pozytywny efekt poza zwiększeniem zapasu tłuszczu?
Tim Noakes mierzył poziom glukozy u triatlonistki, która jest na diecie low-carb. Podczas 10 godzin wyścigu ironman nie przyjęła ani grama węglowodanów a mimo tego poziom glukozy we krwi przez większość wyścigu utrzymywał się na stałym poziomie. Zaczął opadać pod koniec wyścigu, jednak wrócił do normy po wypiciu na mecie szklanki mleka. Przeprowadzał badania na czołowych zawodnikach startujących w zawodach dużo dłuższych niż maraton (ironman, maraton Comrades) i sportowcy ograniczający węglowodany z powodzeniem ścigają się i wygrywają.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Postaraj się przeczytać to zdanie jeszcze raz, mi się wydaje ze ono nie dowodzi braku zrozumienia zasad metabolizmu ale ze ktos ma problem w czytaniu ze zrozumeniem. Dobzi zawodnicy maja dokladnie taki rozkład stężenia glukozy jak zacytowes z Noakesa ale nie ma wtym nic sprzecznego z tym co napisaliśmy.
-
- Stary Wyga
- Posty: 180
- Rejestracja: 28 lis 2011, 10:35
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
ja dalej z przepisami to juz 3 makaron w tym tygodniu:)
http://oneginetatopa.blogspot.com/2012/ ... a-dla.html
nie wdaje sie w dyskusje nad wyzszascia kasz nad makaronami badz odwrotnie....na kazdego dziala cos innego...jeden zje owsianke przed maratonem i super inny tost z miodem (ja to drugie)...
smacznego biegowego wszystkim:)
Dota
http://oneginetatopa.blogspot.com/2012/ ... a-dla.html
nie wdaje sie w dyskusje nad wyzszascia kasz nad makaronami badz odwrotnie....na kazdego dziala cos innego...jeden zje owsianke przed maratonem i super inny tost z miodem (ja to drugie)...
smacznego biegowego wszystkim:)
Dota
Dota de Guapa
http://oneginetatopa.blogspot.com/
http://oneginetatopa.blogspot.com/
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
kisio --> masz rację i nie masz . Wykorzystywanie tłuszczy jako paliwa jest trenowalne, organizm może się do tego przyzwyczaić i będzie wtedy zużywać bardzo mało węglowodanów w intensywnościach tlenowych, czyli od powiedzmy półmaratonu w górę. To fakt. Nawet nie potrzeba mieć tego glikogenu uzupełnionego na maksa, żeby szybko biegać w tlenie, dowodem są właśnie sportowcy na dietach low carb.
Ale to trzeba wyćwiczyć i nie można radzić gościowi odżywiającemu się na codzień węglami, żeby przed maratonem przestał je jeść albo jadł mało, bo po prostu nie przebiegnie, jego organizm ma mocno ograniczone przemiany tłuszczowe i jak mu się skończy glikogen to przechodzi do marszu .
Friel na blogu wspominał kiedyś o triatloniście którego trenował, a którego organizm praktycznie nie miał przemian tłuszczowych, jak mu glikogen zjechał to stawał.
Inna sprawa, że moim zdaniem powinno się ograniczać ile się da węglowodany przetworzone w diecie, bo one poza pustymi kaloriami nic nie dają. Ale może nie bezpośrednio przed maratonem .
No i faktycznie racja, że do uzupełnienia glikogenu trzeba znacznie mniej węgli niż te doradzane nawet 9-11g/kg masy ciała. Co to ma być w ogóle, w moim przypadku to 800g węgli i 3200kcal przez kilka dni przed maratonem, żeby wymaksować optymistycznie 2500kcal w glikogenie?
Do uzupełnienia glikogenu wystarczy zjeść mniej więcej tyle węgli, ile się straciło, czyli 500-600kcal po treningu i tyle. A reszta idzie w bebzol .
Ale to trzeba wyćwiczyć i nie można radzić gościowi odżywiającemu się na codzień węglami, żeby przed maratonem przestał je jeść albo jadł mało, bo po prostu nie przebiegnie, jego organizm ma mocno ograniczone przemiany tłuszczowe i jak mu się skończy glikogen to przechodzi do marszu .
Friel na blogu wspominał kiedyś o triatloniście którego trenował, a którego organizm praktycznie nie miał przemian tłuszczowych, jak mu glikogen zjechał to stawał.
Inna sprawa, że moim zdaniem powinno się ograniczać ile się da węglowodany przetworzone w diecie, bo one poza pustymi kaloriami nic nie dają. Ale może nie bezpośrednio przed maratonem .
No i faktycznie racja, że do uzupełnienia glikogenu trzeba znacznie mniej węgli niż te doradzane nawet 9-11g/kg masy ciała. Co to ma być w ogóle, w moim przypadku to 800g węgli i 3200kcal przez kilka dni przed maratonem, żeby wymaksować optymistycznie 2500kcal w glikogenie?
Do uzupełnienia glikogenu wystarczy zjeść mniej więcej tyle węgli, ile się straciło, czyli 500-600kcal po treningu i tyle. A reszta idzie w bebzol .
The faster you are, the slower life goes by.