Z planem czy bez planu
-
- Wyga
- Posty: 74
- Rejestracja: 29 wrz 2011, 08:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Skończyłem 50 lat i zacząłem biegać. Oczywiście zacząłem z planem świadomy zagrożeń. Wytrzymałem z tym planem 2 tygodnie. Potem stwierdziłem że może spróbuję biec w tempie konwersacyjnym a jak się zmęczę to marsz i tak przez godzinę. Choć wg planu miały to być biegowe odcinki 2 minutowe to mi wyszły 5 minutowe, po dwóch dniach 8 minutowe a po dwóch następnych dwie tury po 20 minut. W czwartym tygodniu przebiegłem 40 minut a za dwa dni 50 i potem 60 minut. Plan zakładał 60 minut biegu po 4 miesiącach a ja biegam godzinę po miesiącu. Dużo czytałem ze nie wolno nadrabiać planu i mam obawy czy nie zrobię sobie krzywdy. Robię rozgrzewki, rozciąganie, ćwiczenia siłowe. Nie mam żadnych zakwasów ani kontuzji. Jak to jest naprawdę z tymi planami. Czy nie są zbyt ostrożne? Moje tempo jest strasznie wolne. Przez godzinę przebiegam 7 km i mam ochotę trochę przyspieszyć ale nie chcę przeciągać struny. Po biegu oczywiście czuję go w nogach ale na drugi dzień nie wstaję połamany z łóżka. Czy myślicie że mogę nie robiąc sobie krzywdy przejść z tempa konwersacyjnego na trochę szybsze? Nie mam żadnych gadżetów i tempo oceniam na podstawie ilości kroków na oddech. Przy spokojnym biegu jest to 3 kroki na wdech i 4 na wydech. Jak przyspieszę bieg to wdech robię przez 2 kroki i wydech też przez 2 kroki ale trwa to krótko bo zaraz zwalniam do poprzedniego tempa. Co jest lepsze, utrzymać ten spacerowy truchcik czy dać sobie trochę w kość? Nie mam nadwagi i ogólnie mam dobrą formę. Dużo pływam i jeżdżę na rowerze.
-
- Wyga
- Posty: 123
- Rejestracja: 20 cze 2011, 14:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Jelenia Góra
- Kontakt:
Trochę było już na ten temat tutaj - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=9&t=24133
Mi się wydaje, że te plany są bardzo ostrożne i przeznaczone dla ludzi z dużą nadwagą lub z totalnym zasiedzeniem. Z własnego doświadczenia (kilka lat nie ruszania się) stwierdzam, że trudniejsza do przełamania na początku jest bariera psychologiczna ("Ja przebiegnę 10km??? No way...") bo szurać więcej niż 20min na początku średnio-sprawna osoba jest w stanie - trzeba tylko trochę ze sobą powalczyć
Mi się wydaje, że te plany są bardzo ostrożne i przeznaczone dla ludzi z dużą nadwagą lub z totalnym zasiedzeniem. Z własnego doświadczenia (kilka lat nie ruszania się) stwierdzam, że trudniejsza do przełamania na początku jest bariera psychologiczna ("Ja przebiegnę 10km??? No way...") bo szurać więcej niż 20min na początku średnio-sprawna osoba jest w stanie - trzeba tylko trochę ze sobą powalczyć

-
- Wyga
- Posty: 145
- Rejestracja: 02 lip 2011, 18:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Średniosprawna osoba 20minut ?
No, to ja tyle na początku nie umiałem
Miękła mi rura po 5 - góra 10 minutach truchtu. Biegać wcześniej nie biegałem, ale uprawiałem sporo turystyki pieszej, po górach chodziłem i codziennie ok. 30 minut do roboty pieszo i 30 z powrotem + wejście na 3 piętro bez windy. Zadyszki nie miałem, łazić mogłem dziesiątki kilometrów, ale jak tylko przechodziłem do wolnego choćby biegu - organizm natychmiast mówił stop.
Rozbiegałem się przy pomocy 6 tygodniowego planu pumy. Po zakończeniu biegałem 30 minut.
Po nim można podjąć następne plany, np. plan Pumy 15-21, ale mnie szczerze mówiąc najbardziej w bieganiu zaczęło męczyć patrzenie na stoper, przeliczanie ile jeszcze czego i jak mam zrobić
Dlatego po zakończeniu planu 6-tyg postanowiłem dać sobie spokój z planami i biegać swobodnie powoli zwiększając dystans. Tak doszedłem do 10km nieprzerwanego biegu, który teraz staram się wykonywać co drugi dzień. Na dłuższe wybiegania nie bardzo nawet mam czas. Raz w weekend pobiegłem 15km, też dałem radę. Chciałbym biegać dłuższe dystanse, ale dni krótkie, ciemno się robi, mój ulubiony teren do biegania nie jest oświetlony, poza tym trudno mi wygospodarować tyle czasu. Na wyniki nie zwracam szczególnej uwagi, biegam powoli (10-11km/h), spokojnie. 10km robie w czasie poniżej 1h, to mi wystarcza. Nie spinam się, biegam rekreacyjnie. To moja droga, inni może potrzebują rywalizacji, ja raczej w bieganiu znajduję spokój.
No, to ja tyle na początku nie umiałem

Rozbiegałem się przy pomocy 6 tygodniowego planu pumy. Po zakończeniu biegałem 30 minut.
Po nim można podjąć następne plany, np. plan Pumy 15-21, ale mnie szczerze mówiąc najbardziej w bieganiu zaczęło męczyć patrzenie na stoper, przeliczanie ile jeszcze czego i jak mam zrobić

Dlatego po zakończeniu planu 6-tyg postanowiłem dać sobie spokój z planami i biegać swobodnie powoli zwiększając dystans. Tak doszedłem do 10km nieprzerwanego biegu, który teraz staram się wykonywać co drugi dzień. Na dłuższe wybiegania nie bardzo nawet mam czas. Raz w weekend pobiegłem 15km, też dałem radę. Chciałbym biegać dłuższe dystanse, ale dni krótkie, ciemno się robi, mój ulubiony teren do biegania nie jest oświetlony, poza tym trudno mi wygospodarować tyle czasu. Na wyniki nie zwracam szczególnej uwagi, biegam powoli (10-11km/h), spokojnie. 10km robie w czasie poniżej 1h, to mi wystarcza. Nie spinam się, biegam rekreacyjnie. To moja droga, inni może potrzebują rywalizacji, ja raczej w bieganiu znajduję spokój.
-
- Wyga
- Posty: 123
- Rejestracja: 20 cze 2011, 14:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Jelenia Góra
- Kontakt:
Zaczynam podobnie jak ty - też najpierw 6tyg Pumy, aktualnie 8-12 również Puma, ale tylko dlatego, że jestem leniem z natury i plan jest jakąś formą "bata", który nade mną wisi. Dystanse i tempo dość podobne do twojego. Na początku oczywiście miałem podobne problemy, czyli zadyszka i mroczki przed oczami po 10min ciągłego biegu, ale to tylko dlatego że biegałem za szybko. Na początku trzeba naprawdę szurać, taki bieg właściwie w miejscu w tempie 7'30'' - 8'00 na km. Wtedy 15-20 min dla osoby zaczynającej biegać jest zupełnie realne
-
- Wyga
- Posty: 145
- Rejestracja: 02 lip 2011, 18:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pewnie tak to właśnie jest, że jednych plany motywują, a drugich denerwują
Wszystko zależy od podejścia. Jeśli mają być wyniki - to trzeba robić plany.
Jeśli potrzebuje się biegania do rekreacji, dotlenienia i psychicznego wypoczynku - lepiej biegać swobodnie. Ja preferuję bieg swobodny - mam godzinę czasu na przemyślenia, podczas realizacji planu nie mogłem myśleć, bo skupiałem się na planie

Wszystko zależy od podejścia. Jeśli mają być wyniki - to trzeba robić plany.
Jeśli potrzebuje się biegania do rekreacji, dotlenienia i psychicznego wypoczynku - lepiej biegać swobodnie. Ja preferuję bieg swobodny - mam godzinę czasu na przemyślenia, podczas realizacji planu nie mogłem myśleć, bo skupiałem się na planie

-
- Wyga
- Posty: 54
- Rejestracja: 14 lip 2009, 14:45
Szczerze mówiąc to nie wyobrażam sobie biegania rekraacyjnego z planem. Bo po co? To ma być czysta radość, czerpanie przyjemności z energii życia.
Może na początku warto sobie założyć, że będę biegał realne dystanse z sensownymi przerwami na regenerację, ale potem, to już jest idzie samo.
2 lata temu zaczynałem od 2 km i pierwsze miesiące wydawały mi się katorgą, teraz jak biegam 8 km, to mówię żonie że idę na chwilę polatać.
A weekendy to już totalny luz... MP3-jka i długie wybiegania (do 20 km) i pełny relaks... Polecam wszystkim
Może na początku warto sobie założyć, że będę biegał realne dystanse z sensownymi przerwami na regenerację, ale potem, to już jest idzie samo.
2 lata temu zaczynałem od 2 km i pierwsze miesiące wydawały mi się katorgą, teraz jak biegam 8 km, to mówię żonie że idę na chwilę polatać.
A weekendy to już totalny luz... MP3-jka i długie wybiegania (do 20 km) i pełny relaks... Polecam wszystkim

- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Witam.
Na początek musicie sobie odpowiedzieć na pytanie: co chcę osiągnąć przez bieganie? schudnąć,nabrać kondycji czy po prostu bieganiem rozładować stres dnia codziennego a może zawody biegowe. Jeżeli nie chcesz brać udziału w zawodach to bieganie powinno być przyjemnością a nie patrzeniem na pulsometr i denerwowaniem się tętnem.Plan napisał ktoś żeby początkującym przedstawić mniej więcej jak powinni zaczynać bo bardzo często "świerzaki" chcą za szybko i za dużo a później łapią kontuzję i dziwią się dlaczego. Wg mnie początki biegania powinny być na wyczucie czyli wolny oddech,tempo biegu umożliwiające rozmowę i tyle km żeby kończąc bieg czuć niedosyt,pozdrawiam i powodzenia.
Na początek musicie sobie odpowiedzieć na pytanie: co chcę osiągnąć przez bieganie? schudnąć,nabrać kondycji czy po prostu bieganiem rozładować stres dnia codziennego a może zawody biegowe. Jeżeli nie chcesz brać udziału w zawodach to bieganie powinno być przyjemnością a nie patrzeniem na pulsometr i denerwowaniem się tętnem.Plan napisał ktoś żeby początkującym przedstawić mniej więcej jak powinni zaczynać bo bardzo często "świerzaki" chcą za szybko i za dużo a później łapią kontuzję i dziwią się dlaczego. Wg mnie początki biegania powinny być na wyczucie czyli wolny oddech,tempo biegu umożliwiające rozmowę i tyle km żeby kończąc bieg czuć niedosyt,pozdrawiam i powodzenia.