
Moim zdaniem jest to dobry bodziec dla kogoś z 1,5-2 lat stażu, służący okresowemu wejściu na wysokie obroty. Oczywiście, nie dla wszystkich, bo niektórzy nie odniosą z tego wymiernych korzyści i po prostu będzie to zbyt intensywne pobudzenie.
Sam ustaliłem sobie taki plan:
2 tygodnie budowania siły, ogólnej sprawności, czyli trochę crossów, trochę pobiegów i spora dawka siłowni
2 tygodnie zwiększenia objętości 10-11 jednostek treningowych w tygodniu.
Coś takiego miałoby zwiększać wydolność, bez zaczłapywania się na śmierć, przy fazowej możliwości wypoczynku nóg przy tygodniu siłowym, gdzie gości tylko 4-5 jednostek stricte biegowych
Pojawia się jednak kilka zasadniczych problemów:
1. Właściwa regeneracja przy tak dużym wysiłku. Masaże, krioterapia i spora dawka rozciągania codziennie, to mus.
2. Właściwe ułożenie treningów- niby prosto, bo w tym okresie przeważa praca na poziomie 70-87% hrmax, ale w rzeczywistości, moim zdaniem, trzeba zwracać uwagę na:
- poranny bieg zawsze powinien być easy na poziomie 30-50 minut
- po zakresie, czy maratońskim o przyzwoitym czasie- ok 50-60 minut, kolejny dzień powinien być tym jedynym, z jedną jednostką treningową
- jedeń dzień wolnego w ciągu tygodnia warto zagospodarować na basen, wodny masaż, automasaż domowy i spędzanie go możliwie najspokojniej
3. Kontuzjogenność- duży problem. Te dwa tygodnie trzeba zaplanować tak, aby ryzyko przerwania młynka przez nagłą kontuzję było możliwie najmniejsze. Ja osiągam to przez bieganie po miękkim, odnowę biologiczną i usilne starania by poranna sesja była wstępem do popołudniowej (tutaj nie zawsze wychodzi, co widać po blogu)
Liczę na ciekawą dyskusję, bo według mnie okresowe wskakiwanie na wysoki kilometraż przy dwóch jednostkach biegowych dziennie, to dla ambitnego amatora z pewnym stażem dobre rozwiązanie, dające pewne pojęcie o własnych możliwościach i kształtujące moc tlenową