Orlen Warsaw Marathon
Domtel: http://ls968.linux.pl/wyniki/wyniki_zaw.php?nr=2694
19:19 5 km
38:40 10 km
57:49 15 km
1:16:55 20 km
1:21:06 21,097 km
1:36:13 25 km
2:01:56 30 km
Garmin:
19'09" - 5 km (3:50/km)
19'06' - 10 km 38'16" (3:49/km)
19'07" - 15 km 57'24" (3:50/km)
19'04" - 20 km 1:16'28" (3:49/km)
19'12" - 25 km 1:35'41" (3:51/km)
17'40" - 29,5 km 1:53'22" (3:59/km)
Postanowiłem, że będę biegł tempem, jakim latałem na treningach +- 2 sek, tj przedział 3:49-3:51/km, bez względu na to, w jakim stanie będę na starcie. To byłby najwiarygodniejszy stan aktualny mojego wytrenowania, a raczej, niedotrenowania. Spodziewałem się zejścia na 30tym km już na starcie. Dlaczego? Sucho w gębie, z rana wilgoć sprawdziłem na meteo i wynosiła 96%. Startowałem obok Arcziego Kujawińskiego i byliśmy zgodni co do pogody. Na trasie tylko upewniałem się w tej kwestii bo nie było basenów z wodą ani gąbek. Gąbki pojawiły się po półmetku bu he he. Większość pewnie była już wtedy zgrzana i czuła na plecach ten skwar. Nóżki jednak podawały, oddech był wyrównany, choć oskrzela robiły swoje, czasami charczyłem
czyżbym nie do końca wyzdrowiał? po 25 km musiałem do kibla (niby biegokupa), pierwszy zajęty przez jakiegoś gościa w jeansach, drugi uff, wolny. Mogli postawić jeden, niech reszta leje po polach i rowach (ścieżka rowerowa odsłonięta). Jak wyskoczyłem z kibla to tempo trzymałem do 26, potem zwolniłem do 3:56 km, a od 28 biegłem już 4:01 i wcisnąłem STOP. Do pomiaru na 30tym doszedłem spacerkiem. Potem złapałem busa na Metro Wilanowska, podjechałem do Centrum i tramwajem pod Narodowy. Akurat kończył Grzechu (z niemieckim planem na łamanie 3:00) i z zapasem nabiegał 2:57:58 
, towarzyszyłem mu do mety, biegnąc poza trasą i dopingując. Wiara się dziwnie patrzyła, że cisnę bez medalu poza trasą 
Medalu nie odebrałem, wziąłem na mecie 2 butelki wody i pognałem pod prysznic. Ciepła woda dużo zrobiła bo się trochę wychłodziłem w metrze. Potem kiełbasa (absurd), pizza na mieście, w auto i pędem do domu..+ miasteczko biegacza, wspólna strefa kateringowa
+ plecak w pakiecie
- nudna trasa (lepsze są bloki w Poznaniu i ul. Warszawska)
- kiełbacha za talon, płatna herbata (ponoć za free była tam gdzie masaże?)
). Trzeba było robić slalom między jej pierwszakami 
