26.05.2018r.
16. Bieg Ulicą Piotrkowską
Dystans: 10,00
Czas oficjalny: 59:04
Czas nieoficjalny: 58:06
Średnie tempo: 5:49 min/km
Miejsce open: 3218
Średnie tętno: 152
Po wczorajszym cięższym treningu przyszedł czas na start w biegu zorganizowanym. Jak już wcześniej wiedziałem i pisałem - nie zamierzałem walczyć o wynik, a cieszyć się nim. Rozglądać się na lewo i prawo, chłonąć atmosferę. Zostałem również pierwszy raz pacemaker'em. Nieoficjalnie, ale może to i lepiej bo pozwoliło to mojej dziewczynie osiągnąć lepszy wynik. Tak czy owak, to był strzał w dziesiątkę. Na wstępie mogę już napisać, że był to jeden z najlepszych biegów w jakim brałem udział. W mojej krótkie karierze biegowej. No ale jak to ja, piszę jakbym już tworzył podsumowanie. Wrócimy do tego za chwilę, przejdźmy do początku...
Bieg odbywał się o godzinie 19:00. Pogoda zapowiadała się różnie. Najpierw było że miała być burza w okolicach godzin startu. Potem okazało się, że będzie padać pół dnia a koniec końców - koniec końców, wyszło że było słonecznie i duszno.
Zajechaliśmy ok. 16 meldując się w Łodzi. Sam odbiór pakietu przebieg bezproblemowemu, bez najmniejsze kolejki. No właśnie, pakiet. Kurdę, zapłaciłem za start 40,00 zł czyli jak wszyscy wiemy - niezbyt wygórowana kwota jeśli chodzi o biegi. W skład z tego co pamiętam: rexona anty, żel pod prysznic, izotonik, baton, ulotki, fajna koszulka oraz perfumy. Same perfumy damskie są ładne, ale męskie... męskie pachną jak kadzidła

Mimo wszystko, pakiet na naprawdę duży plus. Chwilę manufaktury zobaczyć przed startem, rozgrzewka i do boju.
Stajemy w czwórkę w Naszej strefie czasowej. Zostałem przypisany do 2 aczkolwiek ustawiłem się z tyłu. Kumpel z dziewczyną polecieli i poszło im dobrze. Gratulacje do Przemka i Kasi
Ja zaś z moją lubą pobiegliśmy zgodnie z tym co widać poniżej.

Kilka przemyśleń luźnych:
- masa kibiców, pozytywnie nastawione dzieciaki (mega plus)
- fajna ładna trasa, choć nie idealna na rekordy
- a jednak 1 miejsce to czas poniżej 30:00 min !
- 6km był najmocniejszym, był to typowy zbieg
- minęliśmy wydaje mi się naprawdę sporo osób. Ciężko mi się odnieść czym było to spowodowane. Czy ludzie wymiękali z powodu pogody czy trasy. A może braku przygotowania? Bo jak to jest, że ktoś dyszał już po 2 kilometrze?!
- zegarek naliczył mi 10km o wiele wcześniej aniżeli miejsce mety. Dodam również że endomodno też wskazało wcześniej mete.
- 60min złamane i to z zapasem
Po biegu oczywiście pierwsze co - byłem po prostu dumny z Niej. Nie mogę tego ukryć

Gdyby ktoś był ciekawy:
Biegała raz w tygodniu regularnie. Ponieważ samo bieganie, nie jest jej sportem ale chciała wystartować. Biegała z tym co Jej napisałem od mniej więcej 23 marca. Nie, nie jestem trenerem ale uznałem że powinno pomóc w przygotowaniach. Na początku zwiększała dystanse, później jakieś urozmaicenia. Przebiegła max 8km po 6:15-6:30, i dwa razy 6km ze mną obok w średnim tempie 5:59 min/km

Według mnie, świetnie dała Sobie radę! Mówiłem Ci nie raz, ale napiszę i tutaj. GRATULACJE!
Wróćmy jeszcze chwilę do kwestii co po biegu...
Po biegu otrzymaliśmy fajnie zaprojektowany medal. Wody czy izotoników było pod dostatkiem, choć gatorade jakoś w ogóle do mnie nie przemawia. Następnie piwa Lech free - ojj smakowało

Jedyne zastrzeżenie - mogło to być bardziej obok siebie albo jakieś znaki bo trafialiśmy tam przypadkiem jeśli chodzi o piwka czy kwestie gdzie jest scena główna. No właśnie, a obok niej - zupka. Również mega dobra i smaczna
I tak dochodzimy do podsumowania. Fajny pakiet, atrakcyjna trasa, świetni kibice, dobre zaopatrzenie po biegu. Toż to niemal ideał. Będę chciał to wrócić za rok!
Kolejny start z mojej strony, to 6. PKO Nocny Wrocław Półmaraton. Jeszcze nie wiem jak się będę czuł, czy będę wałczył o więcej niż osiągnąłem podczas srogiej zimy i szczerze - nie myślę o tym. Póki co, czeka mnie dużo pracy jeśli chodzi o poprawę osiągów na 10k.