Komentarz do artykułu I po Igrzyskach...
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Co do czasu 2:13 to bym się zgodził Biorąc pod uwagę,że sądzi się iż był w lepszej już formie niż wiosną.
Co do jesiennego maratonu to nie wiem...ale z pewnością Heniu mocno na nim się podjechał...a lada dzień mamy już wrzesień.
Co do jesiennego maratonu to nie wiem...ale z pewnością Heniu mocno na nim się podjechał...a lada dzień mamy już wrzesień.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1320
- Rejestracja: 13 sty 2008, 13:02
Krzychu , co Ty mówisz , jaki komercyjny maraton na jesieni ? jak się biega po 2:12 to nie biega się w komercyjnych na jesieni po olimpiadzie, ja nie sądzę ,że oni biegają dla kasy, młode chłopaki z ambicją nie szukają startów gdzie za 2:20 mogą zgarnąć po 1000 euro , tak biagają zaplecza po 2:25-2:30KRZYSIEKBIEGA pisze:Widze że namieszałem pisząc jako pierwszy o mojej negatywnej opini startu Henia Szostai Arka Sowy. Gajdus faktycznie ich przereklamował. Uważał że w tropokilnych warunkach są w stanie walczyć z najlepszymi-tej walk jednak niewidzieliśmy.... Uważam że Taki Heniu Szost jak byłby dobrze przygotowany to pobiegłby minimum 2:13.
Wywiad tutaj nic nieda.
Przypuszczam że na oku mieli już inny komercyjny maraton i nie mogli dawać z siebie tutaj wszystkiego-żeby mieć jeszcze jakąś energie na jesień...
Wiadomo że finansowo nawet czwarte miejsce by im nic nie dało, a tak to jak pobiegnie dobrze jakiś maraton na jesieni to mocno podreperuje swój budżet.
Tomek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 512
- Rejestracja: 16 sty 2008, 22:22
- Życiówka na 10k: 31.16
- Życiówka w maratonie: 2:23;47
To są młode chłopaki. Taki Szost już w pażdzierniku byłby w stanie z 2:13 i lepiej pobiec. Za taki czas można poszukać maratonu gdzie powalczy o 15.000 euro, ba nawet mam maraton na oku gdzie za wynik 2:18 dają toyote Yaris (na płaskiej trasie).
Ale nie jestem ich managerem. Jak wspomniałem, uważam że pobiegli na luzie i na innym komercyjnym maratonie pobiegną znacznie lepiej.
I nie pisze tu jak widzisz Tomaszu o maratonie na 2.20 za 1000 euro-bo za 2:20 możesz pobiec za 3000 euro(patrz wyniki z Gdańska i Torunia)
Ale nie jestem ich managerem. Jak wspomniałem, uważam że pobiegli na luzie i na innym komercyjnym maratonie pobiegną znacznie lepiej.
I nie pisze tu jak widzisz Tomaszu o maratonie na 2.20 za 1000 euro-bo za 2:20 możesz pobiec za 3000 euro(patrz wyniki z Gdańska i Torunia)
Żyje po to, by biegać
FREDZIO pisze:Chodzi o to, że my to sobie możemy dywagować przy biureczkach.
No ale przecież robisz to samo co my. Siedzisz za tym samym biureczkiem, i oceniasz. Kilka osób mówi, że Heniu był źle przygotowany – Ty uważasz, że dobrze. Ale na jedno wychodzi, każdy zza biurka postuluje swoje przemyślenia i wnioski.
Moje zdanie jest takie – nie oceniajmy sportowców za coś innego niż wynik. Wygrywa ten, który przybiega pierwszy. Henio był źle przygotowany – to według mnie nie podlega dyskusji. Ja nie oceniam powodów tego stanu rzeczy, bo nie mam wiedzy w tym zakresie, jednak posiłkuję się wynikiem. Jeżeli z ledwością złamał 2:20, to na tyle był przygotowany. Może zawiodło przygotowanie biegowe, może mentalne, może dieta, może zła aklimatyzacja, może złe odżywki na trasie, może zły trening, może taktyka, może ten szybki początek – nie wiem, i nie zabieram głosu w tej materii. Ale gdzieś został popełniony błąd skoro zawodnik notuje regres, i nie ma co tego ukrywać. Rolą trenera i zawodnika jest teraz odnaleźć przyczynę błędu, i nauczyć się nie popełniać go więcej. Mówienie, że wszystko jest w porządku to mało sensowne rozwiązanie, i niewiele pomaga.
Jeszcze jedno – u Henia głównie zawiodła moim zdaniem psychika. Wiem – utarło się, że ma mocną. Ale w mojej ocenie jest diametralnie odwrotnie. Pokazał w tym biegu, że psychika to jego nie najmocniejsza strona. Dlaczego? Uległ pokusie, poniosło go, stracił nad sobą kontrolę, zamiast twardo stąpać po ziemi, to niczym Ikar stracił głowę. Mocna psychika to nie znaczy być nie do zajechania tytanem pracy, to nie znaczy nie odpuszczać i walczyć do końca – mocna psychika to znaczy optymalnie wykorzystywać siebie. Nie za mocno, nie za lekko.
Obawiam się jednak, że myślicie inaczej.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Odezwał się nasz ekspert od mocnej psychiki.
Tomasz, pokory trochę brachu !!! Tu właśnie wychodzi całe Twoje (nie tylko Twoje ale większości dyskutantów) ściemniactwo.
Jesteście mega ekspertami od radzenia jak biegać na poziomie 2:10.
Jakie miałeś Tomasz tłumaczenia po ostatnim maratonie chyba w Toruniu ?
Krzysiek - dlaczego od czterech lat nie potrafisz się poprawić mimo, że teoretycznie jesteś w znakomitym jak na maratończyka wieku ?
Nad każdym z was moglibyśmy sie tak "popastwić", nawkładać na maksa. Nie wspomnę o wieloletnich podchodach Artiego pod 3 h.
To być może nie jest wszystko takie proste. Na poziomie 2:10, na imprezie o tej randze jest trudniej niż wy mieliście.
Tak samo się słucha Trenera Strejlau czy Gmocha kiedy analizują i wytykają przyczyny piłkarskich porażek (ale oni przynajmniej mają jakieś "papiery").
Nie mówię, żeby nie krytykować ale z pokorą i z empatią.
Gdzie tak napisałem?
Ja właśnie nie oceniam. W tym przypadku akurat moje oceny zachowuję dla siebie.
Tomasz, pokory trochę brachu !!! Tu właśnie wychodzi całe Twoje (nie tylko Twoje ale większości dyskutantów) ściemniactwo.
Jesteście mega ekspertami od radzenia jak biegać na poziomie 2:10.
Jakie miałeś Tomasz tłumaczenia po ostatnim maratonie chyba w Toruniu ?
Krzysiek - dlaczego od czterech lat nie potrafisz się poprawić mimo, że teoretycznie jesteś w znakomitym jak na maratończyka wieku ?
Nad każdym z was moglibyśmy sie tak "popastwić", nawkładać na maksa. Nie wspomnę o wieloletnich podchodach Artiego pod 3 h.
To być może nie jest wszystko takie proste. Na poziomie 2:10, na imprezie o tej randze jest trudniej niż wy mieliście.
Tak samo się słucha Trenera Strejlau czy Gmocha kiedy analizują i wytykają przyczyny piłkarskich porażek (ale oni przynajmniej mają jakieś "papiery").
Nie mówię, żeby nie krytykować ale z pokorą i z empatią.
tomasz pisze:Kilka osób mówi, że Heniu był źle przygotowany – Ty uważasz, że dobrze.
Gdzie tak napisałem?
Ja właśnie nie oceniam. W tym przypadku akurat moje oceny zachowuję dla siebie.
A co ma piernik do wiatraka?
Nie trzeba być ekspertem żeby zauważyć prostą rzecz – jeśli zaczynasz maraton za szybko, to znaczy, że emocje i brawura Tobą sterują. Nie panujesz nad sobą i się podpalasz. Mocna psychika oznacza pełną kontrolę nad sobą, i nie uleganie byle pokusie. No ale to dopiero jego trzeci maraton, i pierwszy tak poważny start. Chyba każdy rozumie, że ludzie nie rodzą się z psychicznymi zdolnościami do biegania maratonów, to nie żadna ujma i obelga. Podejrzewam, że 90% zawodników w jego sytuacji by sobie nie radziła mentalnie. Czy to jest takie skomplikowane?
Inny klimat, inna ranga zawodów, debiut na dużej imprezie, inna strefa czasowa, trudne warunki… kurczę, nie wymagajmy by Heniu od razu był mistrzem. To, że psychicznie nie wytrzymał i wyrwał do przodu jest w pewnym sensie zrozumiałe. Nie róbmy z niego ideała i mistrza – a taka konstruktywna krytyka powinna być cenna. To świetny materiał do dalszego szukania przyczyn niedoskonałości.
Wydaje mi się, że dla większość z nas, jest to zupełnie zrozumiałe, że mentalnie było gorzej niż chociażby w Dębnie. Tyle, że to jest normalne – dziwi mnie to, że dla Ciebie nie.
W czym Ty widzisz brak mojej pokory? To nie ja biegłem w Pekinie, tylko Szost. Ja znam swoje miejsce w biegowym szeregu. Nie próbuję wmawiać ludziom, że pobiegłem dobrze, jak pobiegłem źle.
Według Ciebie to może i jest ściemniactwo, ale według mnie to jest gorzka prawda, przed którą bronisz się rękami i nogami.
Po prostu nie da się bronić tego, że pobiegnięcie pierwszych 5-10km tak mocno, to była zwykła głupota.
Nikt nie doradza jak biegać w 2:10 maratony. Ale większość widzi, że zawodnik nie był dobrze przygotowany – zwłaszcza taktycznie, i aklimatyzacyjnie. Argumenty, że być może był przygotowany na 2:08 są chyba próbą satyry z Twojej strony. Większość człapaków wie, że maraton biegnie się równo – a nie porywa z motyką na słońce. Większość wie, że powinno się zacząć w takim tempie, żeby je utrzymać do końca. To nie jest fizyka kwantowa, czy wyższa matematyka – to są ogólnie znane podstawy, które zostały zignorowane. Jak się to zemściło na wyniku, to już każdy wie. Z czym chcesz Fredzio polemizować? Fakty, czyli międzyczasy, mówią same za siebie – Henio pobiegł źle.
Moje tłumaczenia? A do czego Ci one potrzebne? Ostatnio mój maraton nie był w Toruniu - nie ważne. Ale co to ma wspólnego z biegiem Szosta w Pekinie? Chyba rozmawiamy o występie Henia, nie moim. Naucz się rozmawiać merytorycznie i na argumenty, a nie uciekasz do osobistych (zupełnie nieistotnych) wycieczek osobistych do mnie, i do innych. Kiedy zrozumiesz, że Szost miał słabszy występ i był źle przygotowany do tego biegu?
Zgoda, nad każdym z nas można się „popastwić” – ale jaki to ma sens w kontekście Igrzysk Olimpijskich? A moje tłumaczenia z Torunia były proste – byłem nieprzygotowany, pobiegłem pierwszą połówkę za szybko ignorując tętno, zniszczył mnie upał. Toruń to było moje piekło. No ale co z tego? Każdy ma jakieś braki, ale nikt tego nie ukrywa. Tak samo jak Szost miał braki, które zaważyły o słabszym występie.
Wyobraź sobie, że pałam ogromną empatią. Szczerze współczuję i życzę im szybkiego powrotu do wielkiego biegania. A krytyka powinna być płodna, i zasiać ziarnko refleksji.
Skoro nie oceniasz, to dlaczego tak bardzo próbujesz mi wyperswadować krytykę, którą ja wyrażam? Zgoda, nie mówisz wprost o tym, co myślisz. No ale ciągle próbujesz osłabiać argumenty oponentów poglądu, że Heniu zaliczył udany występ na miarę swoich możliwości z Dębna (plus przygotowanie, czyli te klika miesięcy).
Ja rozumiem, że tak głupio krytykować trenera, który współpracuje z serwisem; pisze plany treningowe, udziela wywiadów, daje porady itd. Ale przecież Pan Grzegorz się nie obrazi na Ciebie, jak powiesz, że chłopaki zawiedli.
Nie trzeba być ekspertem żeby zauważyć prostą rzecz – jeśli zaczynasz maraton za szybko, to znaczy, że emocje i brawura Tobą sterują. Nie panujesz nad sobą i się podpalasz. Mocna psychika oznacza pełną kontrolę nad sobą, i nie uleganie byle pokusie. No ale to dopiero jego trzeci maraton, i pierwszy tak poważny start. Chyba każdy rozumie, że ludzie nie rodzą się z psychicznymi zdolnościami do biegania maratonów, to nie żadna ujma i obelga. Podejrzewam, że 90% zawodników w jego sytuacji by sobie nie radziła mentalnie. Czy to jest takie skomplikowane?
Inny klimat, inna ranga zawodów, debiut na dużej imprezie, inna strefa czasowa, trudne warunki… kurczę, nie wymagajmy by Heniu od razu był mistrzem. To, że psychicznie nie wytrzymał i wyrwał do przodu jest w pewnym sensie zrozumiałe. Nie róbmy z niego ideała i mistrza – a taka konstruktywna krytyka powinna być cenna. To świetny materiał do dalszego szukania przyczyn niedoskonałości.
Wydaje mi się, że dla większość z nas, jest to zupełnie zrozumiałe, że mentalnie było gorzej niż chociażby w Dębnie. Tyle, że to jest normalne – dziwi mnie to, że dla Ciebie nie.
W czym Ty widzisz brak mojej pokory? To nie ja biegłem w Pekinie, tylko Szost. Ja znam swoje miejsce w biegowym szeregu. Nie próbuję wmawiać ludziom, że pobiegłem dobrze, jak pobiegłem źle.
Według Ciebie to może i jest ściemniactwo, ale według mnie to jest gorzka prawda, przed którą bronisz się rękami i nogami.
Po prostu nie da się bronić tego, że pobiegnięcie pierwszych 5-10km tak mocno, to była zwykła głupota.
Nikt nie doradza jak biegać w 2:10 maratony. Ale większość widzi, że zawodnik nie był dobrze przygotowany – zwłaszcza taktycznie, i aklimatyzacyjnie. Argumenty, że być może był przygotowany na 2:08 są chyba próbą satyry z Twojej strony. Większość człapaków wie, że maraton biegnie się równo – a nie porywa z motyką na słońce. Większość wie, że powinno się zacząć w takim tempie, żeby je utrzymać do końca. To nie jest fizyka kwantowa, czy wyższa matematyka – to są ogólnie znane podstawy, które zostały zignorowane. Jak się to zemściło na wyniku, to już każdy wie. Z czym chcesz Fredzio polemizować? Fakty, czyli międzyczasy, mówią same za siebie – Henio pobiegł źle.
Moje tłumaczenia? A do czego Ci one potrzebne? Ostatnio mój maraton nie był w Toruniu - nie ważne. Ale co to ma wspólnego z biegiem Szosta w Pekinie? Chyba rozmawiamy o występie Henia, nie moim. Naucz się rozmawiać merytorycznie i na argumenty, a nie uciekasz do osobistych (zupełnie nieistotnych) wycieczek osobistych do mnie, i do innych. Kiedy zrozumiesz, że Szost miał słabszy występ i był źle przygotowany do tego biegu?
Zgoda, nad każdym z nas można się „popastwić” – ale jaki to ma sens w kontekście Igrzysk Olimpijskich? A moje tłumaczenia z Torunia były proste – byłem nieprzygotowany, pobiegłem pierwszą połówkę za szybko ignorując tętno, zniszczył mnie upał. Toruń to było moje piekło. No ale co z tego? Każdy ma jakieś braki, ale nikt tego nie ukrywa. Tak samo jak Szost miał braki, które zaważyły o słabszym występie.
Wyobraź sobie, że pałam ogromną empatią. Szczerze współczuję i życzę im szybkiego powrotu do wielkiego biegania. A krytyka powinna być płodna, i zasiać ziarnko refleksji.
Skoro nie oceniasz, to dlaczego tak bardzo próbujesz mi wyperswadować krytykę, którą ja wyrażam? Zgoda, nie mówisz wprost o tym, co myślisz. No ale ciągle próbujesz osłabiać argumenty oponentów poglądu, że Heniu zaliczył udany występ na miarę swoich możliwości z Dębna (plus przygotowanie, czyli te klika miesięcy).
Ja rozumiem, że tak głupio krytykować trenera, który współpracuje z serwisem; pisze plany treningowe, udziela wywiadów, daje porady itd. Ale przecież Pan Grzegorz się nie obrazi na Ciebie, jak powiesz, że chłopaki zawiedli.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1320
- Rejestracja: 13 sty 2008, 13:02
jeżeli Heniek ma biegać maraton po 2:18 za Toyotę Yaris to wg mnie upadnie nisko i rozmieni się na drobne, jego celem , tak przypuszczam nie jest bieganie na poziomie 2:15- 2 :20 tylko pobicie rekordu polski , złamanie bariery 2:08 i w konsekwencji stanie się maratończykiem z najwyższej półki , który będzie zapraszany na maraton's majors a nie na zawody w Koziej Wólce w NiemczechKRZYSIEKBIEGA pisze:To są młode chłopaki. Taki Szost już w pażdzierniku byłby w stanie z 2:13 i lepiej pobiec. Za taki czas można poszukać maratonu gdzie powalczy o 15.000 euro, ba nawet mam maraton na oku gdzie za wynik 2:18 dają toyote Yaris (na płaskiej trasie).
Ale nie jestem ich managerem. Jak wspomniałem, uważam że pobiegli na luzie i na innym komercyjnym maratonie pobiegną znacznie lepiej.
I nie pisze tu jak widzisz Tomaszu o maratonie na 2.20 za 1000 euro-bo za 2:20 możesz pobiec za 3000 euro(patrz wyniki z Gdańska i Torunia)
jeśli uważasz ,że on pobiegł w Pekinie na luzie to dlaczego zaczął tak szybko , dlaczego wyglądał na zmordowanego po minięciu mety, jeżeli ktoś ma biegać Olimpiadę na luzie to do bani taki zawodnik i niech nam głowy nie zawraca, co do stawek nie polemizuję, nie wiem ile dają , wiem tylko ,że w Pile na MP 2500pln co wg mnie jest kwotą śmieszną jak na rangę zawodów
Tomek
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Fredzio, Ciebie naprawdę coś oślepiło.....albo.... nie masz kompletnie pojęcia o bieganiu maratonów.tomasz pisze:A co ma piernik do wiatraka?
Nie trzeba być ekspertem żeby zauważyć prostą rzecz – jeśli zaczynasz maraton za szybko, to znaczy, że emocje i brawura Tobą sterują. Nie panujesz nad sobą i się podpalasz. Mocna psychika oznacza pełną kontrolę nad sobą, i nie uleganie byle pokusie. No ale to dopiero jego trzeci maraton, i pierwszy tak poważny start. Chyba każdy rozumie, że ludzie nie rodzą się z psychicznymi zdolnościami do biegania maratonów, to nie żadna ujma i obelga. Podejrzewam, że 90% zawodników w jego sytuacji by sobie nie radziła mentalnie. Czy to jest takie skomplikowane?
Inny klimat, inna ranga zawodów, debiut na dużej imprezie, inna strefa czasowa, trudne warunki… kurczę, nie wymagajmy by Heniu od razu był mistrzem. To, że psychicznie nie wytrzymał i wyrwał do przodu jest w pewnym sensie zrozumiałe. Nie róbmy z niego ideała i mistrza – a taka konstruktywna krytyka powinna być cenna. To świetny materiał do dalszego szukania przyczyn niedoskonałości.
Wydaje mi się, że dla większość z nas, jest to zupełnie zrozumiałe, że mentalnie było gorzej niż chociażby w Dębnie. Tyle, że to jest normalne – dziwi mnie to, że dla Ciebie nie.
W czym Ty widzisz brak mojej pokory? To nie ja biegłem w Pekinie, tylko Szost. Ja znam swoje miejsce w biegowym szeregu. Nie próbuję wmawiać ludziom, że pobiegłem dobrze, jak pobiegłem źle.
Według Ciebie to może i jest ściemniactwo, ale według mnie to jest gorzka prawda, przed którą bronisz się rękami i nogami.
Po prostu nie da się bronić tego, że pobiegnięcie pierwszych 5-10km tak mocno, to była zwykła głupota.
Nikt nie doradza jak biegać w 2:10 maratony. Ale większość widzi, że zawodnik nie był dobrze przygotowany – zwłaszcza taktycznie, i aklimatyzacyjnie. Argumenty, że być może był przygotowany na 2:08 są chyba próbą satyry z Twojej strony. Większość człapaków wie, że maraton biegnie się równo – a nie porywa z motyką na słońce. Większość wie, że powinno się zacząć w takim tempie, żeby je utrzymać do końca. To nie jest fizyka kwantowa, czy wyższa matematyka – to są ogólnie znane podstawy, które zostały zignorowane. Jak się to zemściło na wyniku, to już każdy wie. Z czym chcesz Fredzio polemizować? Fakty, czyli międzyczasy, mówią same za siebie – Henio pobiegł źle.
Moje tłumaczenia? A do czego Ci one potrzebne? Ostatnio mój maraton nie był w Toruniu - nie ważne. Ale co to ma wspólnego z biegiem Szosta w Pekinie? Chyba rozmawiamy o występie Henia, nie moim. Naucz się rozmawiać merytorycznie i na argumenty, a nie uciekasz do osobistych (zupełnie nieistotnych) wycieczek osobistych do mnie, i do innych. Kiedy zrozumiesz, że Szost miał słabszy występ i był źle przygotowany do tego biegu?
Zgoda, nad każdym z nas można się „popastwić” – ale jaki to ma sens w kontekście Igrzysk Olimpijskich? A moje tłumaczenia z Torunia były proste – byłem nieprzygotowany, pobiegłem pierwszą połówkę za szybko ignorując tętno, zniszczył mnie upał. Toruń to było moje piekło. No ale co z tego? Każdy ma jakieś braki, ale nikt tego nie ukrywa. Tak samo jak Szost miał braki, które zaważyły o słabszym występie.
Wyobraź sobie, że pałam ogromną empatią. Szczerze współczuję i życzę im szybkiego powrotu do wielkiego biegania. A krytyka powinna być płodna, i zasiać ziarnko refleksji.
Skoro nie oceniasz, to dlaczego tak bardzo próbujesz mi wyperswadować krytykę, którą ja wyrażam? Zgoda, nie mówisz wprost o tym, co myślisz. No ale ciągle próbujesz osłabiać argumenty oponentów poglądu, że Heniu zaliczył udany występ na miarę swoich możliwości z Dębna (plus przygotowanie, czyli te klika miesięcy).
Ja rozumiem, że tak głupio krytykować trenera, który współpracuje z serwisem; pisze plany treningowe, udziela wywiadów, daje porady itd. Ale przecież Pan Grzegorz się nie obrazi na Ciebie, jak powiesz, że chłopaki zawiedli.
Piszesz jakbyś nie rozmawiał o maratonach, nie czytał o startach i treningach. Piszesz jak osoba oderwana od rzeczywistości świata maratonów.
Zupełnie nie rozumiem tak jak tu podane, jak możesz bronić zupełnie złej taktyki biegu i wypisywać,że Heniu widocznie był przygotowany na 2:08.
Jeśli tak analizujesz jego start dalej broniąc takiego sposobu rozegrania biegu to spokojnie można powiedzieć, że nie masz pojęcia o biegach długich. Niestety.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
"Ja rozumiem, że tak głupio krytykować trenera, który współpracuje z serwisem; pisze plany treningowe, udziela wywiadów, daje porady itd. Ale przecież Pan Grzegorz się nie obrazi na Ciebie, jak powiesz, że chłopaki zawiedli."
Może to jest przyczyna tego zaślepienia. Ale takie zaślepienie gdzie wszyscy widzą błąd w starcie tylko Fredzio nie , zwyczajnie wiele rzeczy przestaje być tutaj wiarygodnych.
Może to jest przyczyna tego zaślepienia. Ale takie zaślepienie gdzie wszyscy widzą błąd w starcie tylko Fredzio nie , zwyczajnie wiele rzeczy przestaje być tutaj wiarygodnych.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
A co za problem? Jak ktoś popełnia błędy to spokojnie powinien przyjąć słowa krytyki by wiedzieć coś czego nie zauważył.FREDZIO pisze: Odezwał się nasz ekspert od mocnej psychiki.
Tomasz, pokory trochę brachu !!! Tu właśnie wychodzi całe Twoje (nie tylko Twoje ale większości dyskutantów) ściemniactwo.
Jesteście mega ekspertami od radzenia jak biegać na poziomie 2:10.
Jakie miałeś Tomasz tłumaczenia po ostatnim maratonie chyba w Toruniu ?
Krzysiek - dlaczego od czterech lat nie potrafisz się poprawić mimo, że teoretycznie jesteś w znakomitym jak na maratończyka wieku ?
Nad każdym z was moglibyśmy sie tak "popastwić", nawkładać na maksa. Nie wspomnę o wieloletnich podchodach Artiego pod 3 h.
To być może nie jest wszystko takie proste. Na poziomie 2:10, na imprezie o tej randze jest trudniej niż wy mieliście.
Tak samo się słucha Trenera Strejlau czy Gmocha kiedy analizują i wytykają przyczyny piłkarskich porażek (ale oni przynajmniej mają jakieś "papiery").
Nie mówię, żeby nie krytykować ale z pokorą i z empatią.
tomasz pisze:Kilka osób mówi, że Heniu był źle przygotowany – Ty uważasz, że dobrze.
Gdzie tak napisałem?
Ja właśnie nie oceniam. W tym przypadku akurat moje oceny zachowuję dla siebie.
Nie doradzamy jak biegać na poziomie 2:10 ale krytykujemy złe rozegranie biegu.
Nawet amator wie,że jak przesadzi na pierwszych kilometrach (tu tempo było <2:07) to praktycznie ma po maratonie. Niestety ale potem organizm się dławi i wszystko wychodzi.
Jeśli ktoś uważa, że pobiegnięcie pierwszych 5 km a nawet 10 zdecydowanie za szybko (przy panujących warunkach i życiówce) nie było błędem to zwyczajnie nie ma pojęcia o biegach maratońskich.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Arti - nie mam siły po raz kolejny tłumaczyć Ci, że nie rozumiesz o czym piszę.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Arti - gorąca prośba: nie wstawiaj takich długich cytatów, bo to zabija dyskusję. Jak się widzi takie potwornie długie posty, to się odechciewa czytania. Ja staram się albo w ogóle nie wstawiać, kiedy wiadomo, do czego się odnoszę, albo zostawiam tylko kilka merytorycznych zdań, z którymi dyskutuję. Wydaje mi się to rozsądniejszym podejściem.
Co do Fredzia - to ja rozumiem jego obronę jako chronienie chłopaków przed totalnym ukrzyżowaniem. Owszem, zawiedli, bo oceniamy po wynikach, ale nikt tu nie jest w stanie docenić tej ambicji Szosta. Ja ją (mimo ogólnie negatywnej oceny startu) - doceniam. Dobrze, że sportowiec chce walczyć. Rolą trenera jest go temperować.
Nie ma też podstaw podejrzewanie, że ktoś biegł asekurancko, bo ma zamiar startować gdzieś jesienią. To zupełnie nieusprawiedliwiony zarzut, do tego nielogiczny w świetle tego, że Heniek zaczął bieg tak mocno.
Według mnie, w startach naszych zawodników widać brak zaplecza, tej profesjonalizacji sportu. Przez to robią głupie błędy albo głupio przegrywają (jak Czapi). Nie ma połączenia profesjonalizmu, wyników badań i samopoczucia. Co do startu maratończyków, to w świetle takiego szaleńczego biegu zastanawiam się, po co trener robi im te wszystkie zakwaszenia, zakłada pulsometry, skoro kończy się to i tak szaleńczym wyścigiem bez zwracania uwagi na te parametry. A każdy, kto choć trochę orientuje się w fizjologii wysiłku, wie, że w maratonie podstawą jest ekonomia i oszczędzanie paliwa.
We wczorajszej Wyborczej jest fajny wywiad z Mają Włoszczowską, która pisze,że przetrwała potworny upał (one startowały o 10 rano i wyścig też trwał ponad dwie godziny) przede wszystkim dzięki odpowiedniemu nawadnianiu się. Zresztą Włoszczowska zaczęła jazdę ostrożnie, dlatego zajęła wysokie miejsce.
Co do Fredzia - to ja rozumiem jego obronę jako chronienie chłopaków przed totalnym ukrzyżowaniem. Owszem, zawiedli, bo oceniamy po wynikach, ale nikt tu nie jest w stanie docenić tej ambicji Szosta. Ja ją (mimo ogólnie negatywnej oceny startu) - doceniam. Dobrze, że sportowiec chce walczyć. Rolą trenera jest go temperować.
Nie ma też podstaw podejrzewanie, że ktoś biegł asekurancko, bo ma zamiar startować gdzieś jesienią. To zupełnie nieusprawiedliwiony zarzut, do tego nielogiczny w świetle tego, że Heniek zaczął bieg tak mocno.
Według mnie, w startach naszych zawodników widać brak zaplecza, tej profesjonalizacji sportu. Przez to robią głupie błędy albo głupio przegrywają (jak Czapi). Nie ma połączenia profesjonalizmu, wyników badań i samopoczucia. Co do startu maratończyków, to w świetle takiego szaleńczego biegu zastanawiam się, po co trener robi im te wszystkie zakwaszenia, zakłada pulsometry, skoro kończy się to i tak szaleńczym wyścigiem bez zwracania uwagi na te parametry. A każdy, kto choć trochę orientuje się w fizjologii wysiłku, wie, że w maratonie podstawą jest ekonomia i oszczędzanie paliwa.
We wczorajszej Wyborczej jest fajny wywiad z Mają Włoszczowską, która pisze,że przetrwała potworny upał (one startowały o 10 rano i wyścig też trwał ponad dwie godziny) przede wszystkim dzięki odpowiedniemu nawadnianiu się. Zresztą Włoszczowska zaczęła jazdę ostrożnie, dlatego zajęła wysokie miejsce.
-
- Dyskutant
- Posty: 49
- Rejestracja: 11 sie 2007, 14:51
Marcinie - zgoda (za wyjątkiem tego tekstu o ukrzyżowaniu, nikt nie chce ich ukrzyżować ) Zresztą chyba nikt nie włamał się na Twoje konto bo to Twoje słowa, a wydaje mi się, że ani ja, ani Arti nie "pojechaliśmy" mocniej "Najbardziej mnie wkurza, że kolejni maratończycy jakby uparli się, żeby dawać krytykom do ręki argumenty przeciwko wysyłaniu ich na Igrzyska. Mam w pamięci fatalne występy na poprzednich Igrzyskach, teraz dostajemy kolejną porcję słabych wyników. Ja rozumiem, że był upał, ale nawet najbardziej pozytywnie nastawiony do maratonu kibic, jak zobaczy, że gość biegnie zaledwie 2 minuty szybciej niż zwyciężczyni biegu kobiet, to musi spytać - po co były te przygotowania w USA czy Francji?
zgadzam się również z Artim, a Fredzia nie rozumiem. Dalej piszesz Artiemu, że ten nie rozumie Twoich postów. To albo nie potrafisz w jasny sposób przelać swoich myśli na "papier" albo ja również jestem jakiś głupi, bo rozumiem to w ten sam sposób jak Arti A z chęcią bym Ciebie Fredzio zrozumiał i doszedł do konsensusu
zgadzam się również z Artim, a Fredzia nie rozumiem. Dalej piszesz Artiemu, że ten nie rozumie Twoich postów. To albo nie potrafisz w jasny sposób przelać swoich myśli na "papier" albo ja również jestem jakiś głupi, bo rozumiem to w ten sam sposób jak Arti A z chęcią bym Ciebie Fredzio zrozumiał i doszedł do konsensusu
Ostatnio zmieniony 26 sie 2008, 10:05 przez Maciej_Janicki, łącznie zmieniany 1 raz.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Maciek - mi chodzi o to, że ja nie oceniam tego startu a przypisujecie mi "łatkę" oceniacza i walicie jak tylko można.
Jest takie ładne słowo - empatia, czyli próba wczucia się w innych.
Staram się to stosować.
Nagór na szcęście też jest dosyć empatyczny.
Jest takie ładne słowo - empatia, czyli próba wczucia się w innych.
Staram się to stosować.
Nagór na szcęście też jest dosyć empatyczny.
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Nagor zgadzam się z Tobą w 100% w każdym aspekcie
Różnica jest taka ,że w biegach krótkich i średnich trener jest by poganiać a w biegach długich właśnie tak jak pisze Nagor by temperować bo długasy mają to do siebie,że uwielbiają się zajeżdżać co rzadko wychodzi im na dobre.
Ps. Wielki szacunek jest i zawsze będzie dla naszych chłopaków ale wiadomo jak jest źle rozegrany start to słuszna krytyka aż pcha się na usta...bo nierozsądnego biegu raczej nikt z nas się nie spodziewał.
Różnica jest taka ,że w biegach krótkich i średnich trener jest by poganiać a w biegach długich właśnie tak jak pisze Nagor by temperować bo długasy mają to do siebie,że uwielbiają się zajeżdżać co rzadko wychodzi im na dobre.
Ps. Wielki szacunek jest i zawsze będzie dla naszych chłopaków ale wiadomo jak jest źle rozegrany start to słuszna krytyka aż pcha się na usta...bo nierozsądnego biegu raczej nikt z nas się nie spodziewał.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]