Jako kibic patrzący na całą imprezę z boku mam mieszane uczucia. Niestety śledzenie przebiegu zawodów było praktycznie niemożliwe, a nawet jeżeli na domtelu można było oglądac wyniki na żywo to i tak okazało się, że o kant dupy je można rozbić. całowicie nie przystawały do ostatecznych rezultatów.
Mimo to bardzo się ciesze, ze orlen taką imprezę zorganizował i tylu znakomitych zawodników (w maratonie mężczyzn) udało się ściągnąć. Super sprawa, że dzięki tej imprezie MP w martonie mają sznasę odzyskać swój prestiż. Liczę na kolejne edycie, każdą kolejną lepszą od poprzedniej.
ps.
tomk pisze:Generalnie kto nic nie robi ten nie ustrzega się błędów...
Klimer pisze:
Miasteczko ogromne (w Poznaniu na PM też biegaczy byli rozdzieleni od reszty, ale był ścisk straszny). Gdyby nie to, że miałem inne plany to po biegu z godzinę chętnie bym się tam pobyczył.
Fajne było jeszcze to, że meta była tak usytuowana, że ci co brali udział w biegu na 10k, bez problemu mogli stanąć przy mecie aby oglądać i dopingować kończących maraton w tym przede wszystkim elitę.
Klimer pisze:Trasa prowadziła częściowo przez rejony gdzie nikogo nie było i nic nie istniało, ale było ciekawie.
Klimer to po to abyś za 10 lat mógł pobiec tę samą okolicą i powiedzieć WOW, jak tu się zmieniło, toć dziesięć lat temu nic tu nie było a teraz taki wypas
Temu się darzy, kto dobrze waży. Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Witam Wszystkich "Uczestników" Tego Forum .
Gratulacje i podziękowania dla Organizatorów, Sponsorów, Wolontariuszy, Służb ..., "Grajków", Kibiców i Uczestników
(takich , takich , takich i Innych do wyboru. )
Pozd. i do następnej edycji OMW.
P.S.
A czy "Pomiarowcy Czasowi" przedstawią listę wyników debiutantów w maratonie ?
"Oczywizda" z góry dziękuję .
Ukończyłem OWM w czasie 4:4x.4x, czyli w 4-tej "tysiączce", ale w kat. wiekowej już w 4-tej setce.
Moja próżność byłaby całkowicie zaspokojona, gdybym na takowej liście był w 4-tej dziesiątce.
Im krócej biegniesz, tym mniejszy dystans jesteś w stanie pokonać .
W relacji filmowej (5:35) widać jak późniejszy zwycięzca biegu skraca trasę na skrzyżowaniu Klimczaka/Przyczółkowej. Smutne to, wygrał z dużą przeagą i te 2 metry co je zaoszczędził niby nic nie zmieniają, a niesmak pozostaje.
Wczorajsza impreza to był mój pierwszy maraton w życiu, więc moje uwagi mogą być nieco nieobiektywne przez wzgląd na brak porównania z innymi maratonami. Pierwsze co rzuca mi się w oczy czytając Wasze komentarze, to to, że zabrakło wody. Ja do 30km biegłem na 3:30 (potem przyszedł kryzys), i wody nigdzie nie brakowało, ale faktycznie mógł być to problem osób, które przybiegały później.
Tabliczki z kilometrami zaczęły mi zanikać gdzieś na ursynowie, czyli chyba po 25km, potem widywałem je po 2, 3km, ale niespecjalnie mi to przeszkadzało.
Trasa - nie mam porównania, więc nie będę mędrkować, ale na tyle ile znam Warszawę, chyba nie da się z niej wycisnąć dużo więcej. Dla mnie obowiązkowo w każdych kolejnych edycjach musi być bieg przez most np. tak jak wczoraj Świętokrzyskim.
Dla mnie jedynym sporym minusem była rozmiarówka koszulek. Zamówiłem L, ale była dość ciasna, a nie należę do kulturystów. Pewnie odpuściłbym temat i pobiegł w czymś swoim, ale żona tylko sobie znanymi sposobami zamieniła mi na XL (a podobno już się nie dało).
Maraton - 3:45
„Jeśli ktoś jest w stanie pokonać 160, 80, czy nawet 42 kilometry, to zyskuje taką wiarę we własne możliwości, że poradzi sobie ze wszystkim” – Scott Jurek
gdyby zapleczem 'zewnętrznym' zajął się Orlen, a organizacją sportową Fundacja, to byłby maraton idealny. szkoda, że kooperacja jest pewnie niemożliwa
służby porządkowe niestety zawsze dają d..py, bo po prostu nie używają rozumów. wczoraj jechałam rowerem przez trasę rowerową wzdłuż ul.Przyczółkowej na jakieś pół godziny przed pojawieniem się pierwszych biegaczy. ochroniarz nas zatrzymał i nakazał (tonem klasycznego ochroniarza oczywiście - kultura jest dla słabych) spadać na ulicę, bo ścieżka jest zamknięta. zapytaliśmy policjanta, jak to możliwe, że zamykają chodnik (bo to trasa dla pieszych i rowerów) i to tak wcześnie. policjant się tylko z niepewnością uśmiechnął i nas puścił tą ścieżką... chwilę później widziałam jeszcze, jak wkurzony kierowca samochodu forsuje taśmę ograniczającą i wjeżdża policjantowi na but kurczę, biorąc pod uwagę, że tak jest przy każdym biegu to przestaję się dziwić, że niebiegający Warszawiacy nie lubią ulicznych biegów.
Brawo i jeszcze raz brawo.
Poczułem się jak Europejczyk. Wszystko dla biegaczy. Depozyt bez zastrzeżeń, sala do masaży rewelacja, czerwona czysta wykładzina, leżaki, pufy, masaże wg. kolejności przydzielanych numerków, bez stania w kolejce. Punkty żywieniowe na trasie super, mogłyby być mniejsze kubeczki. Minusy: za wąsko na pierwszych kilometrach, brak możliwości wyprzedzenia kogokolwiek. Oznaczenia kilometrów, tragedia, ostatnie 195 m, najdłuższe w moim życiu. Jak zdrowie pozwoli będę z Wami do końca i jeden dzień dłużej.
M 50
42.2 km 3:45:28
21.1 km 1:37:28
15 km 1:09:02
Wydaje mi się, ze najlepszym rozwiązaniem dla biegaczy byłoby połączenie pieniędzy Orlenu i doświadczenia FMW. Fundacji brakuje takiego wspanialego miasteczka, a Orlenowi doświadczenia w organizacji trasy.
Pokonałem debiutując dystans maratonu (pierwsza połowa biegiem, druga marszobiegiem), czas netto na mecie około 5:30.
Organizacja biegu generalnie mi się podobała, co do minusów, które tu wyczytałem, dorzucę swoje 3 grosze, jako uczestnik z "ogona". Do plusów nie będę się odnosił, bo po co się po kimś powtarzać :D .
- za duże kubeczki - to prawda, były za duże. Ich wielkość doceniłem jednak na ostatnich 10 km, kiedy pijąc już tylko szedłem, nie biegłem i mogłem się porządnie napić
- brak wody na 30 km - prawda, nie było (ale na późniejszych punktach była). Żeby nie było dramatyzmu, dodam, że na 30 km był cały czas izo, a usta wodą przepłukałem jakieś 2 km dalej, gdzie jakaś kibicka z własnej inicjatywy rozdawała H2O w plastikowych kubkach.
- brak gąbek (były tylko na pierwszym punkcie z nimi, później dla mnie już nie starczyło)
- źle oznaczone i czasem niewidoczne znaki kilometrów - to przeszkadzało mi najbardziej, ale niektórzy kibice w najbardziej krytycznych miejscach podpowiadali, który to jest kilometr
- mało aktywni kibice - ja w ogonie jakoś tego nie odczułem, wręcz przeciwnie, naprawdę pomagali mi w pokonaniu kolejnych bolesnych metrów
- brak czekolady na punktach odżywczych - była w ogóle gdzieś jakaś czekolada? Jakbym nie zabrał ze sobą "prowiantu" w kieszeni, to bym padł. Ze względu na moją chorobę, bananów jeść nie mogę.
- źle ustawiony znak 42 km - gdy ja go minąłem, był już chyba poprawiony, tuż przed metą, tak że dziękuję osobie, która manualnie poprawiła jego położenie - dzięki temu miałem piękny finisz.
"Bez znaczenia czy wybierze główną drogę w mieście, czy pobiegnie leśną ścieżką wokół starych drzew" - Cokolwiek
prysznice były. podobno nawet zamykane, z ciepłą wodą i lusterkiem.
więc nie wiem o co halo. że za ręke nikt tam nie poprowadził i nie wykapał?
toalet na trasie rzeczywiście mało - chyba 3 sztuki na każdy pitstop
mało aktywni kibice
no, jak się biegnąc ich nie zauważa to i oni nie mają powodu grzeszyć aktywnością.
ja machałem, dziękowałem, przybijałem piątki i na reakcje kibiców nie narzekam. co najwyżej na ich ilość
Ostatnio zmieniony 22 kwie 2013, 10:34 przez f.lamer, łącznie zmieniany 1 raz.
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Ja znak 42 km minąłem dwukrotnie, ale to pewnie błąd w matrixie
Moje minusy to:
- źle oznaczone kilometry, co akuratnie dla mnie miało znaczenie
- brak posiłku regeneracyjnego na mecie
- trochę nudna trasa, szczególnie tak pomiędzy 20 a 25 km.