Qba - misja 3:59/km
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 29 stycznia
choć noga czuła się zdecydowanie lepiej, ja zdecydowałem nie biegać.
wieczorem trochę siły, w sumie:
4 x 100 upsów (w tym za ostatnim razem 200 w serii, trzeba będzie coś tu pozmieniać, bo za łatwo idzie)
2 x 50 grzybów
2 x superman na każdą stronę
2 x front plank
2 x 3 x 10 brzuchów na górę, dół i każdy z boków.
fajnie.
może dzisiaj pobiegam.
choć noga czuła się zdecydowanie lepiej, ja zdecydowałem nie biegać.
wieczorem trochę siły, w sumie:
4 x 100 upsów (w tym za ostatnim razem 200 w serii, trzeba będzie coś tu pozmieniać, bo za łatwo idzie)
2 x 50 grzybów
2 x superman na każdą stronę
2 x front plank
2 x 3 x 10 brzuchów na górę, dół i każdy z boków.
fajnie.
może dzisiaj pobiegam.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 31 stycznia
poniedziałek cały niebiegowy. emilka chora w domu, cały czas się nią zajmowałem. dość powiedzieć, że zasnąłem o 20:30, 5 minut po położeniu małej spać. nie dałem rady zachować przytomności.
we wtorek 3 x 100 upsów, wieczorem
20km, ZENki.
Pięknie się biegało... -10, ciemne ulice i Loreena McKennitt
poniedziałek cały niebiegowy. emilka chora w domu, cały czas się nią zajmowałem. dość powiedzieć, że zasnąłem o 20:30, 5 minut po położeniu małej spać. nie dałem rady zachować przytomności.
we wtorek 3 x 100 upsów, wieczorem
20km, ZENki.
Pięknie się biegało... -10, ciemne ulice i Loreena McKennitt
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
podsumowanie stycznia
cel: 250km, zrealizowany (265,5km)
cel: 3 szybsze treningi, zrealizowany (2 x GP + BNP)
cel: 77kg, zrealizowany
cel: siła systematycznie, zrealizowany
cel: 20 przebieżek, niezrealizowany (chyba zapomniałem)
cel: 2 wybiegania powyżej 25 km, zrealizowany (26 i 32)
ok, nieźle.
cele na luty:
kilometraż: 275km
3 szybsze treningi (GP się liczy)
regularna siła; brzuszki 2 x tygodniu, 1000 grzybów
waga: 76 kg
20 przebieżek
2 wybiegania powyżej 25 km
to jadymy dalej
cel: 250km, zrealizowany (265,5km)
cel: 3 szybsze treningi, zrealizowany (2 x GP + BNP)
cel: 77kg, zrealizowany
cel: siła systematycznie, zrealizowany
cel: 20 przebieżek, niezrealizowany (chyba zapomniałem)
cel: 2 wybiegania powyżej 25 km, zrealizowany (26 i 32)
ok, nieźle.
cele na luty:
kilometraż: 275km
3 szybsze treningi (GP się liczy)
regularna siła; brzuszki 2 x tygodniu, 1000 grzybów
waga: 76 kg
20 przebieżek
2 wybiegania powyżej 25 km
to jadymy dalej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 4 lutego
30km, Minimusy.
średnio po 5:24, łącznie 2:42.
cudnie się biegło, dobrze się ubrałem
na uszach loreena mckennitt przez prawie 3 godziny
jedyny minus: w 2 z 4 bidonów zamarzł mi sok
plus: nic nie bolało, teraz - wieczorem - nic nie doskwiera.
oczywiście jest zmęczenie, lekki ból kolan, no ale to normalne.
może jutro się uda coś jeszcze dołożyć.
30km, Minimusy.
średnio po 5:24, łącznie 2:42.
cudnie się biegło, dobrze się ubrałem
na uszach loreena mckennitt przez prawie 3 godziny
jedyny minus: w 2 z 4 bidonów zamarzł mi sok
plus: nic nie bolało, teraz - wieczorem - nic nie doskwiera.
oczywiście jest zmęczenie, lekki ból kolan, no ale to normalne.
może jutro się uda coś jeszcze dołożyć.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 5 lutego
12 km po 5:37/km, Minimusy
Dzisiaj było zimno. Ostry wiatr pokrył moją twarz warstwą szronu - jak zatrzymałem się pod domem, w szybie drzwi wejściowych zobaczyłem, jak będę wyglądał za 30 lat Nice
Początkowo nie mogłem ruszyć, potem było lepiej. w końcówce całkiem żwawo.
mam nadzieję jeszcze na sesyjkę siły i sprawności wieczorem.
12 km po 5:37/km, Minimusy
Dzisiaj było zimno. Ostry wiatr pokrył moją twarz warstwą szronu - jak zatrzymałem się pod domem, w szybie drzwi wejściowych zobaczyłem, jak będę wyglądał za 30 lat Nice
Początkowo nie mogłem ruszyć, potem było lepiej. w końcówce całkiem żwawo.
mam nadzieję jeszcze na sesyjkę siły i sprawności wieczorem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 6 stycznia
godzinka ćwiczeń:
2x 200 upsów, 100 + 50 grzybów, supermany, front planki, brzuszki, kilka pompek.
chciałem więcej ale mi się nie chciało.
godzinka ćwiczeń:
2x 200 upsów, 100 + 50 grzybów, supermany, front planki, brzuszki, kilka pompek.
chciałem więcej ale mi się nie chciało.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wtorek, 7 stycznia
w sumie 13,8 km, ZENki
najpierw BNP - 2 km rozgrzewki, potem podkęcanie tempa o 10s/km co 0,5 km, ostatnie 0,5 km po 4:00/km, w sumie 6,5 km, średnio 4:59/km.
potem jeszcze 7,3 km Easy
Bóg nade mną czuwał i pozwolił by maślanka, którą niefrasobliwie spożyłem tuż przed treningiem odezwała się 0,5km do domu a nie 2km... Ostatnie 5 minut to przeraźliwa walka z maślanką, na intensywności bardzo niekonwersacyjnej....
uff...
w sumie 13,8 km, ZENki
najpierw BNP - 2 km rozgrzewki, potem podkęcanie tempa o 10s/km co 0,5 km, ostatnie 0,5 km po 4:00/km, w sumie 6,5 km, średnio 4:59/km.
potem jeszcze 7,3 km Easy
Bóg nade mną czuwał i pozwolił by maślanka, którą niefrasobliwie spożyłem tuż przed treningiem odezwała się 0,5km do domu a nie 2km... Ostatnie 5 minut to przeraźliwa walka z maślanką, na intensywności bardzo niekonwersacyjnej....
uff...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
zapisuję bo zapomnę....
środa
9 km na próbę i z... ZENki
piątek
10km Minimusy (bo napadało) + trening capoeiry
śmiesznie było, prowadzący Brazol mnie nie pamiętał więc jak zaobaczył wysoki stopień to kazał mi ćwiczyć zaawansowane techniki z drugim prowadzącym ,Hubert musial mieć ze mnie nieżły polew... Jak starałem się zmusić nieprzygotowane mięśnie do wzmożonej pracy... Ale fajnie było.
sobota
17 km rano, zimno było jakoś, chyba trochę wyczerpałem mój zapas samozaparcia przeciwmrozowego... niech już będzie wiosna!!!
niedziela
niestety bez biegania... sanki z Emilką, potem trochę snowboardu (bardziej grassboardu, bo śnieg zjeżdżony przez dzieciaki i ich sanki :P ), zasnęliśmy po 21 wyczerpani na maksa...
słaby tydzień, 50 km.
środa
9 km na próbę i z... ZENki
piątek
10km Minimusy (bo napadało) + trening capoeiry
śmiesznie było, prowadzący Brazol mnie nie pamiętał więc jak zaobaczył wysoki stopień to kazał mi ćwiczyć zaawansowane techniki z drugim prowadzącym ,Hubert musial mieć ze mnie nieżły polew... Jak starałem się zmusić nieprzygotowane mięśnie do wzmożonej pracy... Ale fajnie było.
sobota
17 km rano, zimno było jakoś, chyba trochę wyczerpałem mój zapas samozaparcia przeciwmrozowego... niech już będzie wiosna!!!
niedziela
niestety bez biegania... sanki z Emilką, potem trochę snowboardu (bardziej grassboardu, bo śnieg zjeżdżony przez dzieciaki i ich sanki :P ), zasnęliśmy po 21 wyczerpani na maksa...
słaby tydzień, 50 km.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
poniedziałek, 13 lutego
wieczorem 10km, Minimusy.
Śnieg na ulicach więc Minimusy. W środku 12 przebieżek.
Niby Easy ale też trochę siły bo pod nogami coś co się rozjeżdżało i śliskało. Fajnie w każdym razie.
Wielki power na treningu i po, to na pewno rezultat WYSPANIA SIĘ, co udaje się średnio raz na dwa tygodnie...
Start w Rzeźniku potwierdzony Będzie ogień!!!
wieczorem 10km, Minimusy.
Śnieg na ulicach więc Minimusy. W środku 12 przebieżek.
Niby Easy ale też trochę siły bo pod nogami coś co się rozjeżdżało i śliskało. Fajnie w każdym razie.
Wielki power na treningu i po, to na pewno rezultat WYSPANIA SIĘ, co udaje się średnio raz na dwa tygodnie...
Start w Rzeźniku potwierdzony Będzie ogień!!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa, 15 lutego
2,6 km, Puma Faas 250 Trail
na próbę po śniegu w nowych Pumach biegiem z próby nie dałem rady wrócić- bardzo bolał mnie brzuch.
Dzięki uprzejmości Dominiki mogę testować najnowszy trailowy model Pumy - FAAS 250.
Przeglądając ofertę butów trailowych w Polsce, zdałem sobie sprawę, że modeli spełniających moje wymagania jest niewiele. Większość trailówek to ciężkie i sztywne traktory, z drugiej strony są Minimusy moje kochane lecz szukać należy gdzieś pośrodku. Tutaj można się zastanawiać nad kilkoma modelami Inov8, Pure Grit od Brooksa lub Columbia Ravenous Lite. Niestety w Polsce nie ma w tej chwili New Balance MT110 (i nie będzie raczej) ani NB MT1010 czyli Minimus Amp.
But, którego szukam ma pogodzić z jednej strony moje ciągoty minimalistyczne, niechęć do topornych butów oraz potrzebę utrzymania techniki biegu w rytmie, z luzem, lądując na śródstopiu, z drugiej strony 77km górskiego szlaku w Bieszczadach i moje bardzo małe doświadczenie i przygotowanie do takiego wysiłku.
Choć przesiadka na buty mini była genialną zmianą w moim bieganiu, (pozbyłem się kontuzji, poprawiłem technikę), porywanie się na Rzeźnika w Minimusach byłoby raczej mało roztropne.
Oznacza to, ze potrzebuję z jednej strony buta lekkiego, nieprzeładowanego systemami, z niewielką amortyzacją, dość elastycznego, z drugiej dającego ochronę przed nierównościami podłoża i zapewniającego komfort w trakcie kilkunastogodzinnego nieprzerwanego wysiłku.
Mam nadzieję, że Pumy dadzą sobie z tym radę. Rokowania są niezłe, oto pierwsze wrażenia:
- cholewka jest wykonana z jednego kawałka materiąłu, na podobieństwo skarpety, dzięki czemu but jest wygodny i dobrze opina stopę. brak przeszyć w newralgicznych miejscach (haluksy) mam nadzieję ochroni moje zbyt szerokie i koślawe stopy,
- dość spora różnica pięta-palce (8mm) nie jest bardzo odczuwalna, ale weryfikacja nastąpi w biegu,
- podeszwa jest dość elastyczna a jednocześnie chroni stopę przed nierównościami i oferuje dość agresywny bieżnik,
(słowo DOŚĆ jest sponsorem tego postu )
- amortyzacja jest, choć nie jest uciążliwa, stopa się nie zapada w piankowych poduchach, szczególnie po wyjęciu wkładki o czym za chwilę,
- zapiętek jest niski i wzmocniony tylko w dolnej części - nie przeszkadza.
wątpliwości:
- Puma ma wąskie kopyta, ja mam szerokie stopy,
- czuję się trochę jak w butach na koturnach - oddalenie od podłoża wzbudza niepokój, zmniejsza czucie,
rozwiązanie:
- wywalenie grubaśnej wkładki. podobnie jak w faasach 500, trailowe 250ki mają grubą i miękką wkładkę, to jest jakieś 4-5mm róznicy! toż to cała podeszwa moich sklepanych ZENków!!! po wyjęciu wkładki w bucie robi się zdecydowanie więcej miejsca, stopa jest też bliżej ziemi - zupełnie inne uczucie, większa pewność. do tego znikło wrażenie jak-na-moje-gusta-nadmiernej miękkości.
bez wkładki buty mają przyzwoitą wagę - 240 g sztuka. dla porównania Minimusy ważą 200g, a różnica w grubości i stopniu ochrony podeszwy - spora.
do ZENków - 160g - nie ma co porównywać - te buty spełniają zasadniczo odmienną rolę.
zobaczymy jak to będzie dalej
2,6 km, Puma Faas 250 Trail
na próbę po śniegu w nowych Pumach biegiem z próby nie dałem rady wrócić- bardzo bolał mnie brzuch.
Dzięki uprzejmości Dominiki mogę testować najnowszy trailowy model Pumy - FAAS 250.
Przeglądając ofertę butów trailowych w Polsce, zdałem sobie sprawę, że modeli spełniających moje wymagania jest niewiele. Większość trailówek to ciężkie i sztywne traktory, z drugiej strony są Minimusy moje kochane lecz szukać należy gdzieś pośrodku. Tutaj można się zastanawiać nad kilkoma modelami Inov8, Pure Grit od Brooksa lub Columbia Ravenous Lite. Niestety w Polsce nie ma w tej chwili New Balance MT110 (i nie będzie raczej) ani NB MT1010 czyli Minimus Amp.
But, którego szukam ma pogodzić z jednej strony moje ciągoty minimalistyczne, niechęć do topornych butów oraz potrzebę utrzymania techniki biegu w rytmie, z luzem, lądując na śródstopiu, z drugiej strony 77km górskiego szlaku w Bieszczadach i moje bardzo małe doświadczenie i przygotowanie do takiego wysiłku.
Choć przesiadka na buty mini była genialną zmianą w moim bieganiu, (pozbyłem się kontuzji, poprawiłem technikę), porywanie się na Rzeźnika w Minimusach byłoby raczej mało roztropne.
Oznacza to, ze potrzebuję z jednej strony buta lekkiego, nieprzeładowanego systemami, z niewielką amortyzacją, dość elastycznego, z drugiej dającego ochronę przed nierównościami podłoża i zapewniającego komfort w trakcie kilkunastogodzinnego nieprzerwanego wysiłku.
Mam nadzieję, że Pumy dadzą sobie z tym radę. Rokowania są niezłe, oto pierwsze wrażenia:
- cholewka jest wykonana z jednego kawałka materiąłu, na podobieństwo skarpety, dzięki czemu but jest wygodny i dobrze opina stopę. brak przeszyć w newralgicznych miejscach (haluksy) mam nadzieję ochroni moje zbyt szerokie i koślawe stopy,
- dość spora różnica pięta-palce (8mm) nie jest bardzo odczuwalna, ale weryfikacja nastąpi w biegu,
- podeszwa jest dość elastyczna a jednocześnie chroni stopę przed nierównościami i oferuje dość agresywny bieżnik,
(słowo DOŚĆ jest sponsorem tego postu )
- amortyzacja jest, choć nie jest uciążliwa, stopa się nie zapada w piankowych poduchach, szczególnie po wyjęciu wkładki o czym za chwilę,
- zapiętek jest niski i wzmocniony tylko w dolnej części - nie przeszkadza.
wątpliwości:
- Puma ma wąskie kopyta, ja mam szerokie stopy,
- czuję się trochę jak w butach na koturnach - oddalenie od podłoża wzbudza niepokój, zmniejsza czucie,
rozwiązanie:
- wywalenie grubaśnej wkładki. podobnie jak w faasach 500, trailowe 250ki mają grubą i miękką wkładkę, to jest jakieś 4-5mm róznicy! toż to cała podeszwa moich sklepanych ZENków!!! po wyjęciu wkładki w bucie robi się zdecydowanie więcej miejsca, stopa jest też bliżej ziemi - zupełnie inne uczucie, większa pewność. do tego znikło wrażenie jak-na-moje-gusta-nadmiernej miękkości.
bez wkładki buty mają przyzwoitą wagę - 240 g sztuka. dla porównania Minimusy ważą 200g, a różnica w grubości i stopniu ochrony podeszwy - spora.
do ZENków - 160g - nie ma co porównywać - te buty spełniają zasadniczo odmienną rolę.
zobaczymy jak to będzie dalej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek,
8,5 km w 250kach.
Niby easy ale jednak trochę obciążenia dla mięśni bo pod nogami śniego-piacho-lód.
po wyjęciu wkładek biega się bardzo przyjemnie.
8,5 km w 250kach.
Niby easy ale jednak trochę obciążenia dla mięśni bo pod nogami śniego-piacho-lód.
po wyjęciu wkładek biega się bardzo przyjemnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
sobota, 18 lutego
w sumie 5,4 +5 + 6,3 = 16,7km. 250ki.
najpierw dobieg nad Rusałkę, potem GP Poznania - pod nogami masakra, wyszło po 4:35/km, jakieś 20 sekund na km dodało podłoże.
po biegu dwie drożdżówki i z powrotem do domku.
fajnie.
a dzisiaj (niedziela) od rana pada. miało być długie wybieganie ale kiepsko to wygląda....
w sumie 5,4 +5 + 6,3 = 16,7km. 250ki.
najpierw dobieg nad Rusałkę, potem GP Poznania - pod nogami masakra, wyszło po 4:35/km, jakieś 20 sekund na km dodało podłoże.
po biegu dwie drożdżówki i z powrotem do domku.
fajnie.
a dzisiaj (niedziela) od rana pada. miało być długie wybieganie ale kiepsko to wygląda....
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
niedziela, 20 lutego
miało być długie wybieganie od rana... taaaak...
emi dała pospać do 8, jak już się zebrałem i wyszedłem to się rozpadało. perspektywa 3 godzin w deszczu kazała zawrócić. szwagier zaprosił na urodzinowego torta... cóż, wiedziałem, że jedyna okazja do biegania będzie wieczorem.
z premedytacją wciągnąłem kawał tortu, sporo alpejskiego mleczka, zapijając to kawą i dwiema szklankami coli... takie energetyczne dziabnięcie dało siły żeby wyjść wieczorem pobiegać. chociaż o 3-godzinnym wybieganiu nie było już mowy, to chociaż 20 km chciałem nabiegać. ruszyłem z zamiarem trzymania się tempa około 5:10-5:15/km, pomyślawszy sobie, że dość człapania po 5:40/km. dwa dni plusowej temperatury odsłoniły chodniki i mogłem założyć ZENki. w tak dogodnych warunkach biegło się przyjemnie, po dyszce pomyślałem sobie, że jakbym podkręcił trochę tempo i w końcówce pocisnął, dałoby chyba radę zrobić 20km po 5:00. galop myśli wymknął mi się spod kontroli, ostanie 5 km po 4:40-4:50/km, pocisk w końcówce i...
...wyszła połówka poniżej 1:45, po 4:58/km. plus 1,5 km truchtu do domu.
po finiszu czułem się niesamowicie, energia mnie rozpierała, byłem lekki i naładowany, Pan Iskierka
kliknąłbym sobie "lubię to!"
tydzień zamknął się dzięki temu wybrykowi okrągłymi 70km.
fajnie.
tyle.
miało być długie wybieganie od rana... taaaak...
emi dała pospać do 8, jak już się zebrałem i wyszedłem to się rozpadało. perspektywa 3 godzin w deszczu kazała zawrócić. szwagier zaprosił na urodzinowego torta... cóż, wiedziałem, że jedyna okazja do biegania będzie wieczorem.
z premedytacją wciągnąłem kawał tortu, sporo alpejskiego mleczka, zapijając to kawą i dwiema szklankami coli... takie energetyczne dziabnięcie dało siły żeby wyjść wieczorem pobiegać. chociaż o 3-godzinnym wybieganiu nie było już mowy, to chociaż 20 km chciałem nabiegać. ruszyłem z zamiarem trzymania się tempa około 5:10-5:15/km, pomyślawszy sobie, że dość człapania po 5:40/km. dwa dni plusowej temperatury odsłoniły chodniki i mogłem założyć ZENki. w tak dogodnych warunkach biegło się przyjemnie, po dyszce pomyślałem sobie, że jakbym podkręcił trochę tempo i w końcówce pocisnął, dałoby chyba radę zrobić 20km po 5:00. galop myśli wymknął mi się spod kontroli, ostanie 5 km po 4:40-4:50/km, pocisk w końcówce i...
...wyszła połówka poniżej 1:45, po 4:58/km. plus 1,5 km truchtu do domu.
po finiszu czułem się niesamowicie, energia mnie rozpierała, byłem lekki i naładowany, Pan Iskierka
kliknąłbym sobie "lubię to!"
tydzień zamknął się dzięki temu wybrykowi okrągłymi 70km.
fajnie.
tyle.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
środa, 22 lutego
9 km, ZENki
na próbę i z próby. co tydzien wydaje mi się, że nakręcę przynajmniej 15 a wychodzi poniżej 10... cóż...
9 km, ZENki
na próbę i z próby. co tydzien wydaje mi się, że nakręcę przynajmniej 15 a wychodzi poniżej 10... cóż...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
czwartek, 23 lutego
10 km, ZENki
pobiełem na drugi koniec Poznania... odebrać auto od mechanika
łapie mnie przeziębienie, niestety,
a Emilka drugi antybiotyk właśnie dostała, biedactwo...
10 km, ZENki
pobiełem na drugi koniec Poznania... odebrać auto od mechanika
łapie mnie przeziębienie, niestety,
a Emilka drugi antybiotyk właśnie dostała, biedactwo...