bieganie.us
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 31 paź 2006, 23:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Rozczytuje sie w postach na temat Heart Rate - troche o tym czytalem pare lat temu i zastanawialem sie nad zakupem pulsometru ale zrezygnowalem - no i od poczatku nie wiem jakies sa moje progi i jak to wyglada jak biegam.
Ja po prostu wychodze i zaczynam biegac, jak chce biegne szybciej, jak nie chce to wolniej i wszystko jest w porzadku. Do maratonu tez sie jakos specjalnie nie przygotowywalem, po prostu biegalem i biegalem i biegalem... no i sie udalo bez problemu.... moze to zle... chetnie wezme pod uwage wskazowki od innych...
Poza tym wreszcie po tych latach potrafie sie wsluchac w swoj organizm co owocuje jak dotychczas (odpukac w niemalowane) brakiem kontuzji.
jestem pronatorem i pewniem czas temu pobolewalo mnie lewe kolano - zmienilem buty, dalem sobie kilka dni odpoczynku no i teraz kolanko sprawuje sie jak marzenie!
Ja po prostu wychodze i zaczynam biegac, jak chce biegne szybciej, jak nie chce to wolniej i wszystko jest w porzadku. Do maratonu tez sie jakos specjalnie nie przygotowywalem, po prostu biegalem i biegalem i biegalem... no i sie udalo bez problemu.... moze to zle... chetnie wezme pod uwage wskazowki od innych...
Poza tym wreszcie po tych latach potrafie sie wsluchac w swoj organizm co owocuje jak dotychczas (odpukac w niemalowane) brakiem kontuzji.
jestem pronatorem i pewniem czas temu pobolewalo mnie lewe kolano - zmienilem buty, dalem sobie kilka dni odpoczynku no i teraz kolanko sprawuje sie jak marzenie!
pozdrowienia
jarek
__________________
failure is not an option
jarek
__________________
failure is not an option
-
- Wyga
- Posty: 59
- Rejestracja: 07 lis 2006, 05:22
Jarku,Jarekpdx pisze:Rozczytuje sie w postach na temat Heart Rate - troche o tym czytalem pare lat temu i zastanawialem sie nad zakupem pulsometru ale zrezygnowalem - no i od poczatku nie wiem jakies sa moje progi i jak to wyglada jak biegam.
Ja po prostu wychodze i zaczynam biegac, jak chce biegne szybciej, jak nie chce to wolniej i wszystko jest w porzadku. Do maratonu tez sie jakos specjalnie nie przygotowywalem, po prostu biegalem i biegalem i biegalem... no i sie udalo bez problemu.... moze to zle... chetnie wezme pod uwage wskazowki od innych...
Poza tym wreszcie po tych latach potrafie sie wsluchac w swoj organizm co owocuje jak dotychczas (odpukac w niemalowane) brakiem kontuzji.
jestem pronatorem i pewniem czas temu pobolewalo mnie lewe kolano - zmienilem buty, dalem sobie kilka dni odpoczynku no i teraz kolanko sprawuje sie jak marzenie!
Sam mam podobny dylemat. Rozwazam zakup pulsometru i caly czas pojawia sie jedno pytanie: Czy biegajac z pulsometrem bede w stanie poprawic swoje wyniki? Albo raczej czy biegajac bez niego bedzie mi trudniej osiagac lepsze czasy? Bede musial naprawde sporo poczytac na ten temat zanim sie zdecyduje.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 31 paź 2006, 23:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
TomekP,
trudno mi odpowiedziec na to pytanie bo nigdy nie biegalem z pulsometrem... powiem Ci jedno: caly czas obserwuje u siebie staly postep, poprawe kondycji, poprawe wynikow, wiekszy glod na bieganie. rok temu podziwialem i zazdroscilem komus kto byl w stanie przebiec "pewien dystans w okreslonym czasie" kiedy to ja bylem 20% wolniejszy; ja teraz ten sam dystans moge przebiec 20% szybciej od tej osoby wiek postep jest.
6 miesiecy temu moje najdluzsze wybieganie to bylo 90minut. i wtedy pomyslalem sobie - moze sprobuje dluzsza trase, wiekszy czas... no i od 90minut doszedlem do 3h48minut i pulsometr nie bral w tym udzialu.
bieganie dla mnie to teraz czysta przyjemnosc, nie trenuje tylko biegam dla osobistej satysfakcji a postep i lepsze wyniki po drodze.
moze kiedys sie zdecyduje na pulsometr... timex wypuscil fajny zestaw, polaczenie gpsu i pulsometru - monitor wszystkiego chyba co mozliwe... czas, miedzyczasy, roznica poziomow elewacji itp itd... moze w przyszlym roku na gwiazdke?
trudno mi odpowiedziec na to pytanie bo nigdy nie biegalem z pulsometrem... powiem Ci jedno: caly czas obserwuje u siebie staly postep, poprawe kondycji, poprawe wynikow, wiekszy glod na bieganie. rok temu podziwialem i zazdroscilem komus kto byl w stanie przebiec "pewien dystans w okreslonym czasie" kiedy to ja bylem 20% wolniejszy; ja teraz ten sam dystans moge przebiec 20% szybciej od tej osoby wiek postep jest.
6 miesiecy temu moje najdluzsze wybieganie to bylo 90minut. i wtedy pomyslalem sobie - moze sprobuje dluzsza trase, wiekszy czas... no i od 90minut doszedlem do 3h48minut i pulsometr nie bral w tym udzialu.
bieganie dla mnie to teraz czysta przyjemnosc, nie trenuje tylko biegam dla osobistej satysfakcji a postep i lepsze wyniki po drodze.
moze kiedys sie zdecyduje na pulsometr... timex wypuscil fajny zestaw, polaczenie gpsu i pulsometru - monitor wszystkiego chyba co mozliwe... czas, miedzyczasy, roznica poziomow elewacji itp itd... moze w przyszlym roku na gwiazdke?
pozdrowienia
jarek
__________________
failure is not an option
jarek
__________________
failure is not an option
-
- Wyga
- Posty: 81
- Rejestracja: 02 lis 2006, 04:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
no i o to wlasnie chodzi.Jarekpdx pisze:
bieganie dla mnie to teraz czysta przyjemnosc, nie trenuje tylko biegam dla osobistej satysfakcji
powiem wam, ze odkad sprawdzam tetno i staram sie go utrzymac w jakis widelkach to bieganie zrobilo sie nie takie relaksujace, tylko stresujace. no i chyba odloze ten pulsometr na chwilke i za jakis czas dopiero sprawdze czy cos sie zmienilo.
a tomek- informacja o winie niezwykle budujaca
- Bartosh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 771
- Rejestracja: 02 maja 2006, 02:49
Rozmawiałem kiedyś z lekarzem kardiologiem i powiedział, że ogólnie alkohol w umiarkowanej ilości dobrze wpływa na sprawy sercowo-naczyniowe. Głośno się o tym nie mówi, aby się ludzie za bardzo tą informacją nie przejęli
Co do biegania z pulsometrem, to nietrudno zauważyć, że jestem jego zwolennikiem. Trenowałem z pulsometrem gdy trochę bawiłem się w kolarstwo górskie, no i tak zostało. Przewija się jednakowoż wątek, że trenowanie z monitorem pracy serca zabiera radość z biegania. To oczywiście zależy od naszego podejścia do treningu. Skoro najlepszą strefą doskonalenia przemian tłuszczowych (które są podstawą biegania maratonu od 3 godzin wzwyż) jest 65-75% HRmax, to uważam, że trzeba robić wszystko aby właśnie te przemiany doskonalić najefektywniej. A jak biegamy szybciej (w sensie na wyższym % HRmax), to już nie trenujemy lipolizy i przemian tlenowych, tylko coś innego, co w mniejszym stopniu jest nam potrzebne. Dlatego dobrze nam idzie na przykład na 10 km, a później pojawia się rozczarowanie czasem osiągniętym w maratonie. Sam wiem po sobie, że zwłaszcza na początku ciężko się biega wolno, ale po kilku-nastu treningach jest to całkiem naturalne. No więc nie ma radości z szybkiego biegania, ale jest radość z biegania efektywnego, które w konsekwencji prowadzi do... szybszego biegania. To tak samo jak z trenowaniem skipów, rozciąganiem, przebieżkami. Możemy tego nie robić i po prostu biegać, ale owe elementy wpływają na nasze bieganie choć do porywających same w sobie nie należą.
O metodycznym podejściu do biegania ładnie napisał Ryszard:
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=8839
I ja nie mówię, że nie da się przebiec maratonu bez ustrukturyzowanego treningu. Oczywiście, że się da. Ale można do tego samego celu dojść w różny sposób. Można przebiec 3000 km i można 1000 aby to osiągnąć w zbiżonym czasie (np. 4 godziny). Osobiście bym doradzał bieganie z pulsometrem komuś kto jest do tego przekonany. W innym wypadku to tylko będzie gadżet jak ten do iPoda, tylko droższy Nie da się ukryć, że pewna wiedza po prostu jest do takiego biegania potrzebna.
Jest dokładnie tak jak napisał Jarek - skoro to ma być bieganie a nie trening, to pulsometr jest zbędny. Podoba mi się uwaga Tomka - ta o tym, że będzie musiał na prawdę sporo poczytać zanim się zdecyduje. Myślę, że to po prostu mądre podejście - przeczytać, przemyśleć i zdecydować co dalej.
FJ - Zmierz sobie długość przebieganego odcinka na niskim pulsie (np. dwa, trzy pierwsze odcinki w teście Żołądzia) pobiegaj bez pulsometra przez miesiąc i powtórz test. Pobiegaj miesiąc z pulsometrem (70% empirycznie wyznaczonego HRmax) i zrób próbę ponownie. No i po prostu zobacz, która metoda przynosi lepsze efekty - po którym treningu masz dłuższy pokonany odcinek.
Koniec końców, wiadomo, że każdy zrobi wg własnego uznania. Jako się rzekło, ważne żeby się dobrze bawić.
Co do biegania z pulsometrem, to nietrudno zauważyć, że jestem jego zwolennikiem. Trenowałem z pulsometrem gdy trochę bawiłem się w kolarstwo górskie, no i tak zostało. Przewija się jednakowoż wątek, że trenowanie z monitorem pracy serca zabiera radość z biegania. To oczywiście zależy od naszego podejścia do treningu. Skoro najlepszą strefą doskonalenia przemian tłuszczowych (które są podstawą biegania maratonu od 3 godzin wzwyż) jest 65-75% HRmax, to uważam, że trzeba robić wszystko aby właśnie te przemiany doskonalić najefektywniej. A jak biegamy szybciej (w sensie na wyższym % HRmax), to już nie trenujemy lipolizy i przemian tlenowych, tylko coś innego, co w mniejszym stopniu jest nam potrzebne. Dlatego dobrze nam idzie na przykład na 10 km, a później pojawia się rozczarowanie czasem osiągniętym w maratonie. Sam wiem po sobie, że zwłaszcza na początku ciężko się biega wolno, ale po kilku-nastu treningach jest to całkiem naturalne. No więc nie ma radości z szybkiego biegania, ale jest radość z biegania efektywnego, które w konsekwencji prowadzi do... szybszego biegania. To tak samo jak z trenowaniem skipów, rozciąganiem, przebieżkami. Możemy tego nie robić i po prostu biegać, ale owe elementy wpływają na nasze bieganie choć do porywających same w sobie nie należą.
O metodycznym podejściu do biegania ładnie napisał Ryszard:
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=8839
I ja nie mówię, że nie da się przebiec maratonu bez ustrukturyzowanego treningu. Oczywiście, że się da. Ale można do tego samego celu dojść w różny sposób. Można przebiec 3000 km i można 1000 aby to osiągnąć w zbiżonym czasie (np. 4 godziny). Osobiście bym doradzał bieganie z pulsometrem komuś kto jest do tego przekonany. W innym wypadku to tylko będzie gadżet jak ten do iPoda, tylko droższy Nie da się ukryć, że pewna wiedza po prostu jest do takiego biegania potrzebna.
Jest dokładnie tak jak napisał Jarek - skoro to ma być bieganie a nie trening, to pulsometr jest zbędny. Podoba mi się uwaga Tomka - ta o tym, że będzie musiał na prawdę sporo poczytać zanim się zdecyduje. Myślę, że to po prostu mądre podejście - przeczytać, przemyśleć i zdecydować co dalej.
FJ - Zmierz sobie długość przebieganego odcinka na niskim pulsie (np. dwa, trzy pierwsze odcinki w teście Żołądzia) pobiegaj bez pulsometra przez miesiąc i powtórz test. Pobiegaj miesiąc z pulsometrem (70% empirycznie wyznaczonego HRmax) i zrób próbę ponownie. No i po prostu zobacz, która metoda przynosi lepsze efekty - po którym treningu masz dłuższy pokonany odcinek.
Koniec końców, wiadomo, że każdy zrobi wg własnego uznania. Jako się rzekło, ważne żeby się dobrze bawić.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 31 paź 2006, 23:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
dolaczam sie do postu Evo
...dzis pozny wieczor przy kominku z winem i wachlarzem serow :D
...dzis pozny wieczor przy kominku z winem i wachlarzem serow :D
pozdrowienia
jarek
__________________
failure is not an option
jarek
__________________
failure is not an option
- Bartosh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 771
- Rejestracja: 02 maja 2006, 02:49
Evo...
Moze jeszcze trzeba potrenowac do tego Ironmana
Szczerze mi sie marzy taki start za pare lat, ale musialbym sie wziac za plywanie, bo to zdecydowanie najslabszy element poki co. Ale z plywaniem najwiecej zachodu - trzeba jechac na basen. A zeby pobiegac, czy pojezdzic, wystarczy po prostu wyruszyc z domu. No, ale to takie dalekosiezne plany...
Jarek...
Coraz bardziej mi sie te traski biegowe w Portland podobaja. Patrzylem wlasnie na ta petle nad rzeka, ktora podeslales. Ja sie pewnie gdzies w niedziele wybiore, ale to nie bedzie wiele wiecej niz godzinka, bo dopiero tak na prawde zaczynam wracac do biegania po maratonie.
Moze jeszcze trzeba potrenowac do tego Ironmana
Szczerze mi sie marzy taki start za pare lat, ale musialbym sie wziac za plywanie, bo to zdecydowanie najslabszy element poki co. Ale z plywaniem najwiecej zachodu - trzeba jechac na basen. A zeby pobiegac, czy pojezdzic, wystarczy po prostu wyruszyc z domu. No, ale to takie dalekosiezne plany...
Jarek...
Coraz bardziej mi sie te traski biegowe w Portland podobaja. Patrzylem wlasnie na ta petle nad rzeka, ktora podeslales. Ja sie pewnie gdzies w niedziele wybiore, ale to nie bedzie wiele wiecej niz godzinka, bo dopiero tak na prawde zaczynam wracac do biegania po maratonie.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 31 paź 2006, 23:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
no to jeszcze jedna dla ciebie Bartosh:
http://www.usatf.org/routes/view.asp?rID=88355 - za pol godzinki sie tam wlasnie wybieram...
aha, powodzenia w weekend - udanego wypadu... na pewno bedziesz sie super czul po tej przerwie od maratonu
http://www.usatf.org/routes/view.asp?rID=88355 - za pol godzinki sie tam wlasnie wybieram...
aha, powodzenia w weekend - udanego wypadu... na pewno bedziesz sie super czul po tej przerwie od maratonu
pozdrowienia
jarek
__________________
failure is not an option
jarek
__________________
failure is not an option
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 lis 2006, 02:26
To pod te treningi:Bartosh pisze:No to ja sie dolaczam do postu Evo i Jarka.
Tez zaczynam trenowac tego wieczoru do triatlonu. Na zdrowie!
hmm... ja mam to samo. najgorsze jest to ze to plywanie jest takie NUDNE. godzina w kolko 50m w jedna i w druga to dla mnie nie do zniesieniaBartosh pisze:ale musialbym sie wziac za plywanie, bo to zdecydowanie najslabszy element poki co. Ale z plywaniem najwiecej zachodu - trzeba jechac na basen. A zeby pobiegac, czy pojezdzic, wystarczy po prostu wyruszyc z domu. No, ale to takie dalekosiezne plany...
-
- Wyga
- Posty: 81
- Rejestracja: 02 lis 2006, 04:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
no i znalazlam trase blisko mnie, po ktorej biegamy czasami
http://www.usatf.org/routes/view.asp?rID=6182
http://www.usatf.org/routes/view.asp?rID=6182
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 13 lis 2006, 02:26
o, tam biegacie? my tez, moze sie kiedys spotkamy...fj pisze:no i znalazlam trase blisko mnie, po ktorej biegamy czasami
http://www.usatf.org/routes/view.asp?rID=6182
- Bartosh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 771
- Rejestracja: 02 maja 2006, 02:49
Jarek,
Zaraziles jak widze, nie tylko mnie przeszukiwaniem zasobow USATF
Znalazlem trase, po ktorej czasami biegam.
http://www.usatf.org/routes/view.asp?rID=31065
Dla mnie zaczyna sie ona mniej wiecej na wysokosci Schiller Park (mniej wiecej 3 mila na mapce), a najdalej pozwolilem sobie dobiec jakies 8 mil w jedna strone. Z miejsca gdzie teraz mieszkam do owego zacisznego lasu mam niewiele ponad mile, wiec powolutku dotarcie tam zajmuje mi kwadrans.
I jak tak przegladalem inne trasy biegowe, to okazalo sie, ze nie jest tak dramatycznie jak myslalem. Po prostu - jak to zwykle bywa - trzeba kawalek za miasto ruszyc tylek, zeby pobiegac w bardziej sprzyjajacych okolicznosciach przyrody. I tak lepiej tutaj niz w samym centrum Chicago, bo tam chcac spokojnie (?) potruchtac pozostaje asfaltowa sciezka nad jeziorem.
Slow kilka o wspomnianym zacisznym lesie i sarnach, jeleniach, kunach oraz traszkach i gluszcach. Czesto zdarza mi sie natknac na gapiace sie na mnie stadko saren czy jeleni. No, z tymi jeleniami nie do konca jest toprawda, bo samiec sarny to koziol, ale co tam. Wazne jest, ze zwierzyna zatracila instynkt obronny, pewnie za sprawa ciaglego kontaktu z ludzmi. Trudno sie lekac wszystkiego, skoro co chwile przelatuje takiemu kozlowi samolot. Nie ucieka nawet gdy zbliza sie duzy 747. Co ciekawe nieduze wrazenie na takim stadku robi tez rowerzysta. Trzeba sie odezwac i dopiero wtedy towarzystwo zbiera sie szybciej do zejscia ze sciezki. Dziwne to uczucie, jak pisala FJ, bo wokol industrialnie.
O kunach i gluszcach napisze, jak tylko je spotkam.
Zaraziles jak widze, nie tylko mnie przeszukiwaniem zasobow USATF
Znalazlem trase, po ktorej czasami biegam.
http://www.usatf.org/routes/view.asp?rID=31065
Dla mnie zaczyna sie ona mniej wiecej na wysokosci Schiller Park (mniej wiecej 3 mila na mapce), a najdalej pozwolilem sobie dobiec jakies 8 mil w jedna strone. Z miejsca gdzie teraz mieszkam do owego zacisznego lasu mam niewiele ponad mile, wiec powolutku dotarcie tam zajmuje mi kwadrans.
I jak tak przegladalem inne trasy biegowe, to okazalo sie, ze nie jest tak dramatycznie jak myslalem. Po prostu - jak to zwykle bywa - trzeba kawalek za miasto ruszyc tylek, zeby pobiegac w bardziej sprzyjajacych okolicznosciach przyrody. I tak lepiej tutaj niz w samym centrum Chicago, bo tam chcac spokojnie (?) potruchtac pozostaje asfaltowa sciezka nad jeziorem.
Slow kilka o wspomnianym zacisznym lesie i sarnach, jeleniach, kunach oraz traszkach i gluszcach. Czesto zdarza mi sie natknac na gapiace sie na mnie stadko saren czy jeleni. No, z tymi jeleniami nie do konca jest toprawda, bo samiec sarny to koziol, ale co tam. Wazne jest, ze zwierzyna zatracila instynkt obronny, pewnie za sprawa ciaglego kontaktu z ludzmi. Trudno sie lekac wszystkiego, skoro co chwile przelatuje takiemu kozlowi samolot. Nie ucieka nawet gdy zbliza sie duzy 747. Co ciekawe nieduze wrazenie na takim stadku robi tez rowerzysta. Trzeba sie odezwac i dopiero wtedy towarzystwo zbiera sie szybciej do zejscia ze sciezki. Dziwne to uczucie, jak pisala FJ, bo wokol industrialnie.
O kunach i gluszcach napisze, jak tylko je spotkam.