Bieganie w butach niskoprofilowych
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
po pierwsze, tenisówka za 10 złotych nijak się ma butów biegowych, ze względu na ciężar, twardość i sztywność podeszwy, co nie pozwala poczuć podłoża, słabe właściwości cholewki, chociażby w kwestii oddychalności.
Ja rozumiem Piotrka - wolę ładnie opakowaną tenisówkę za kupę kasy od kupy niepotrzebnego badziewia za kupę kasy. Wystarczy mi jedna kupa i wolę ją wydalić niż założyć na nogi.
Problem z doświadczonymi biegaczami polega na tym, że często nie mają zdolności rewolucyjnego dekonstruowania zastałych prawd tylko wolą je pielęgnować. Wolą pozór bezpieczeństwa niż wysiłek wyjścia poza utarte schematy.
a kwestia tego czy istnieje jeden wzorzec ruchu, jeden wzorzec biegowego kroku, jest sporem filozoficznym i nadaje się do melanżu raczej.
Kolejna sprawa - wiele jest osobowości i preferencji uczenia. Jedni są syntetykami, eksperymentatorami i empirystami, inni analizatorami, teoretykami, itd., itp. Nie można więc generalizować, że poprawnej techniki nie można osiągnąć analizując, bo zaraz Piotrek wyskoczy z kolejną trawestacją "na odwrót".
Ja rozumiem Piotrka - wolę ładnie opakowaną tenisówkę za kupę kasy od kupy niepotrzebnego badziewia za kupę kasy. Wystarczy mi jedna kupa i wolę ją wydalić niż założyć na nogi.
Problem z doświadczonymi biegaczami polega na tym, że często nie mają zdolności rewolucyjnego dekonstruowania zastałych prawd tylko wolą je pielęgnować. Wolą pozór bezpieczeństwa niż wysiłek wyjścia poza utarte schematy.
a kwestia tego czy istnieje jeden wzorzec ruchu, jeden wzorzec biegowego kroku, jest sporem filozoficznym i nadaje się do melanżu raczej.
Kolejna sprawa - wiele jest osobowości i preferencji uczenia. Jedni są syntetykami, eksperymentatorami i empirystami, inni analizatorami, teoretykami, itd., itp. Nie można więc generalizować, że poprawnej techniki nie można osiągnąć analizując, bo zaraz Piotrek wyskoczy z kolejną trawestacją "na odwrót".
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Hm, przeczytałam parę książek uznanych autorów (Daniels, Skarżyński, ostatnio Pirie) i każdy z nich pisze, że trzeba nauczyć się poprawnej techniki biegu. Samo bieganie przed siebie jest może i dobre na początek, ale potem trzeba się jednak przez pewien czas skupić na tym, jak się używa nóg, ramion i całej reszty ciała, a nawet jak się oddycha (też naturalna sprawa, nie?), żeby biec ekonomicznie i nie zrobić sobie krzywdy... Ale to tylko taka uwaga na marginesieIwan pisze:(...)
Bieganie to ruch naturalny (bez względu na kapciowe mody). Nic prostszego. Wystarczy biec.
Lekkość biegu uzyskuje się biegając (przez praktykę), a nie analizując czy dobrze podnoszę stopę i czy ją dobrze opuszczam. Każdy ma inną budowę ciała. To co się sprawdza jednemu nie musi się sprawdzać innemu biegaczowi. Dlatego tego typu rady i mody jak prezentowane na youtube olewam... zwłaszcza wygłaszane przez "małolatów" (nawet tych utytułowanych).
Jeśli już - to lepiej poczytać coś sprawdzonych autorów (w odpowiednim wieku), którzy biegają kilkadziesiąt lat (20-40) więc mają zarówno wiedzę, praktykę, z niejedną modą czy teorią biegową się już zetknęli i przetestowali na sobie. Więc wiedzą "co jest grane".

[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
A w czym przeszkadza te parę gram ciężaru różnicy (jeśli faktycznie jest) między zwykła tenisówką za 10 zł a super-hiper butami minimalistycznymi? Nogi Ci się zmęczą? Nie twierdzę, że równie dobrze jest biegać w wojskowych "trepach" ale bez przesady...Qba Krause pisze:po pierwsze, tenisówka za 10 złotych nijak się ma butów biegowych, ze względu na ciężar, twardość i sztywność podeszwy, co nie pozwala poczuć podłoża, słabe właściwości cholewki, chociażby w kwestii oddychalności.
Kolejny bajer - "oddychalność buta"... ja oddycham ustami i to czy noga trochę mniej mi się spoci czy trochę bardziej zwłaszcza w okresie jesienno zimowym nie ma wpływu na nic. Noga się tak intensywnie nie poci jak korpus ciała (który wymaga odpowiedniej odzieży). Masz badania na temat "oddychalności" chińskiej tenisówki? Biegałeś? Porównywałeś? Chętnie przejrzę opracowania na ten temat jeśli są...

"Czucie podłoża" - no, nie wiem. Ja tam w butach z dużą amortyzacją czuję podłoże na tyle dobrze, by swobodnie i bezpiecznie biegać. Może mam tak wrażliwe unerwienie stopy, a może nie nastawiam się na to by czuć każdy kamyczek pod butem. Do szczęścia nie jest mi to potrzebne. Nawet by przeszkadzało jako, że nie biegam po asfalcie tylko w terenie. Parę razy wyciągałem z buta biegowego szkło. Ciekawe jakie są odczucia wbitego szkła (gwoździa, drutu) w butach minimalistycznych? Zwłaszcza w tych kleconych domowymi sposobami, gdzie podeszwa jest miękka...

Ostatnio zmieniony 27 paź 2011, 12:53 przez Iwan, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
ot, dochodzimy do sedna: dla mnie priorytetami w bieganiu zamiast "swobodnie i bezpiecznie" jest "świadomie i uważnie" (co oznacza min. omijanie szkła) - ale jeśli lubisz nie zwracać uwagi na to, po czym biegasz - okej.Iwan pisze: "Czucie podłoża" - no, nie wiem. Ja tam w butach z dużą amortyzacją czuję podłoże na tyle dobrze, by swobodnie i bezpiecznie biegać. Może mam tak wrażliwe unerwienie stopy, a może nie nastawiam się na to by czuć każdy kamyczek pod butem. Do szczęścia nie jest mi to potrzebne. Nawet by przeszkadzało jako, że nie biegam po asfalcie tylko w terenie. Parę razy wyciągałem z buta biegowego szkło. Ciekawe jakie są odczucia wbitego szkła (gwoździa, drutu) w butach minimalistycznych? Zwłaszcza w tych kleconych domowymi sposobami, gdzie podeszwa jest miękka...
hoka one one rulez.
nie znam się na tym. za swoje 170-gramówki dałem okrągłą stówę. (co i tak wychodzi jakieś dwa razy drożej niż ZENki, ale za to mam fajny, terenowy bieżnik)super-hiper butami minimalistycznymi
zdrówko
mastering the art of losing. even more.
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
To teoria drogi kolego. Szkło może kryć się pod warstwą kurzu, błota, liści czy w trawie. Nie zobaczysz i nie da się ominąć wszystkiego. Prędzej czy później się o tym przekonasz. Chyba nie biegasz jedynie po asfalcie w słoneczny (widny) dzień? Wasze argumenty przypominają mi dorabianie ideologi do pożądanego wniosku i należy je rozpatrywać raczej w kategoriach "wiary", a nie logiki. OK.kulawy pies pisze: ot, dochodzimy do sedna: dla mnie priorytetami w bieganiu zamiast "swobodnie i bezpiecznie" jest "świadomie i uważnie" (co oznacza min. omijanie szkła) - ale jeśli lubisz nie zwracać uwagi na to, po czym biegasz - okej.
Ważne, że w ogóle biegacie.

"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- kulawy pies
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1911
- Rejestracja: 29 sie 2010, 11:38
- Życiówka na 10k: słaba
- Życiówka w maratonie: megasłaba
- Lokalizacja: hol fejmu
wiem, wiem - wrogowie, pułapki i w ogóle wszechswiat czyhają wszędzie i permanentnieIwan pisze:Szkło może kryć się pod warstwą kurzu, błota, liści czy w trawie. Nie zobaczysz i nie da się ominąć wszystkiego.

zdrówko
mastering the art of losing. even more.
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Tak sobie czytam powyższe wpisy... i myślę sobie, że jeszcze rok temu żyłem w całkowicie mylnym przekonaniu, że bieganie to prosta czynność, i że w bieganiu chodzi generalnie o to aby przebiec jakiś tam dystans w określonym (w przypadku zawodów jak najszybszym) czasie, ew. pobiec z punktu A do B ? Ale ja byłem kiedyś niewinny!? 

Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
I jak tu nie wierzyć? Alleluja i do przodu! Byle "świadomie i w skupieniu"!kulawy pies pisze: co nie zmienia faktu, że biegam już szósty rok, i do tej pory szkła ani gwoździa w podeszwie nie widziałem...

Ostatnio zmieniony 27 paź 2011, 13:35 przez Iwan, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Żeby nie teoretyzować udałam się do szafki z butami, wzięłam w rękę parę startówek, w drugą rekę jednego buta z pary tenisówek i ciężar w obu rękach wydał się podobny. To faktycznie marketingowy przekręt po startówki kosztują dwa razy więcej niż tenisówki, a ważą dwa razy mniej, no połowę buta w bucie się tylko dostaje.
Co do oddychalności to wystarczająco godzin spędziłam latem w rzeczonych tenisówkach...Pytasz się jaką różnicę robi, ile się stopa zapoci? To plus sposób wykonania cholewki ma znaczący wpływ na to, czy da się biegać w danych butach regularnie bez skarpet. A ja to w lecie bardzo lubię, po prostu.
I jeszcze taki offtop, w temacie Twojego podejścia, że tylko ktoś z 40letnim stażem w jakiejś dziedzinie może mieć rację - jest dość popularne w Polsce, w różnych dziedzinach. I to zarazem odpowiedź, jak ktoś mnie pyta dlaczego nie mam ochoty wrócić pracować naukowo w Polsce.


I jeszcze taki offtop, w temacie Twojego podejścia, że tylko ktoś z 40letnim stażem w jakiejś dziedzinie może mieć rację - jest dość popularne w Polsce, w różnych dziedzinach. I to zarazem odpowiedź, jak ktoś mnie pyta dlaczego nie mam ochoty wrócić pracować naukowo w Polsce.
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
Co innego praca naukowa, opierająca się wyłącznie na wiedzy, a co innego połączona z niezbędnym doświadczeniem. Można być super-chirurgiem teoretykiem, a nie być dopuszczanym do stołu operacyjnego. Był taki doktor Cvach w serialu "Szpital na peryferiach" (może widziałaś) i takich "Cvachów" spotykam w życiu dość często... W teorii są "nie do zagięcia". Tylko teorii.strasb pisze: I jeszcze taki offtop, w temacie Twojego podejścia, że tylko ktoś z 40letnim stażem w jakiejś dziedzinie może mieć rację - jest dość popularne w Polsce, w różnych dziedzinach. I to zarazem odpowiedź, jak ktoś mnie pyta dlaczego nie mam ochoty wrócić pracować naukowo w Polsce.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Ale co masz na myśli? Wiedza = to co inni wcześniej odkryli. A w pracy naukowej przecież chodzi o to, by znaleźć nowe - zależności lub zastosowania tych wcześniej odkrytych. I tu ludzie najkreatywniejsi są w okolicach trzydziestki. Pewna doza doświadczenia jest niezbędna, żeby wiedzieć co z tego, co nas zaintrygowało, jest rzeczywiście warte bliższego zbadania. Ale na drugim biegunie czai się też rutyna i mniejsza skłonność do wzięcia pod rozwagę, że to czym się zajmujemy być może działa zupełnie odwrotnie niż wierzyliśmy.Iwan pisze: Co innego praca naukowa, opierająca się wyłącznie na wiedzy, a co innego połączona z niezbędnym doświadczeniem.
Dobra, kończę, bo coraz dalej jesteśmy od butów niskoprofilowych. A nawiasem mówiąc moja para się wyraźnie domaga przewietrzenia, nie dam im się długo prosić.
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Dziecko jakie naukowo ?strasb pisze:nie mam ochoty wrócić pracować naukowo w Polsce.

Strasb Ty z twoim wykształceniem, dyplomami i znajomością języków, co najwyżej mogłabyś jakąś robotę w urzędzie dostać i to na raczej niższym stanowisku


Może inaczej. Strasb czy Wasz ojciec jest może milionerem albo senatorem... bo jak nie to Strasb wpadlibyście tu w Polsce jak śliwka w... no wy już wiecie Strasb w co?!
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
Przecież wyjaśniłem co mam na myśli.strasb pisze: Ale co masz na myśli?
- dodam : z uwagi na faktyczne (praktyczne) umiejętności.Iwan pisze: Można być super-chirurgiem teoretykiem, a nie być dopuszczanym do stołu operacyjnego.
Mamy też teoretyków kierowców, zdających po 20 razy egzamin praktyczny na prawo jazdy. Tych co świeżo zdali taki egzamin też łatwo rozpoznać na ulicach.
Podobnie można być teoretykiem: pływakiem, piłkarzem czy karateką Itp. itd
Tylko co z tego?
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Zoltar, nie przesadzajmy, nie jest aż tak jak piszesz. (A mój ojciec, w całej swej naiwności
, jest naukowcem)
Iwan, pewnie w jakiej części masz rację. Ale nie bardzo widzę odniesienie do powyższej dyskusji, piszemy każdy sobie. I jesteśmy tak daleko od oryginalnego tematu, że naprawdę czas to skończyć.

Iwan, pewnie w jakiej części masz rację. Ale nie bardzo widzę odniesienie do powyższej dyskusji, piszemy każdy sobie. I jesteśmy tak daleko od oryginalnego tematu, że naprawdę czas to skończyć.
-
- Wyga
- Posty: 132
- Rejestracja: 13 cze 2011, 14:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Iwan pisze:Co innego praca naukowa, opierająca się wyłącznie na wiedzy, a co innego połączona z niezbędnym doświadczeniem. Można być super-chirurgiem teoretykiem, a nie być dopuszczanym do stołu operacyjnego. Był taki doktor Cvach w serialu "Szpital na peryferiach" (może widziałaś) i takich "Cvachów" spotykam w życiu dość często... W teorii są "nie do zagięcia". Tylko teorii.strasb pisze: I jeszcze taki offtop, w temacie Twojego podejścia, że tylko ktoś z 40letnim stażem w jakiejś dziedzinie może mieć rację - jest dość popularne w Polsce, w różnych dziedzinach. I to zarazem odpowiedź, jak ktoś mnie pyta dlaczego nie mam ochoty wrócić pracować naukowo w Polsce.
oto pojęcie o pracy naukowej godne Twej pewności siebie
