rubin - SOG-U 2019 < 24h

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

były momenty, że myślałam – za mało tego biegania i ćwiczeń w ostatnich dniach; że luzując i odpoczywając rozleniwiam się i tracę to wszystko, na co wcześniej pracowałam; wysiedzieć w miejscu i nie szaleć - to naprawdę nie było łatwe:)
dzisiaj zaś mam tak przeogromny głód biegania... najchętniej biegłabym o wiele dłużej i jeszcze jutro i pojutrze i … to chyba dobrze? za kilka dni się okaże

co jeszcze? wierzyć mi się w to wszystko nie chce :) – po zaledwie 1,5 roku „biegania” porywam się na rzeźnika; w kwietniu ubiegłego pierwsze zawody: miejskie, asfaltowe 10 km; tydzień później pierwszy półmaraton, już trailowy... więcej na asfalt nie wróciłam i póki co nie planuję; wolę powoli, ale pięknie!

11 km 5:25
w środę jeszcze honorowe 5 km z kumplem i wio w krainę niedźwiedzi :)
Ostatnio zmieniony 20 sie 2015, 14:15 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

78 km w poszukiwaniu prawdziwego kryzysu… no właśnie… tego jednego w Bieszczadach nie znalazłam i to akurat zaskoczyło mnie najbardziej; przez pełne czternaście godzin nie miałam nawet krótkiej chwili zwątpienia ani zniechęcenia; głupio przyznać, bo zaraz widać, jak bardzo się oszczędzałam;
o tym, że chwilami będzie ciężko wiedziałam i przyjęłam to w offsecie; moje „ciężko” odnalazło się na schodach prowadzących na Połoninę Wetlińską; jedna noga, druga noga, odpoczynek, jedna noga, druga noga… bez kołatających się po głowie myśli „kiedy to wreszcie się …”; raczej w skupieniu, bo podczas biegu lubię zamykać się w sobie i myśleć tylko dla siebie…
dlatego teraz odczuwam niedosyt – gdybym tylko wiedziała, że mimo oczywistego zmęczenia, trudnych dla mnie technicznie miejsc – do samego końca zachowam tyle siły, zdrowia, energii i humoru – nie byłabym aż tak zachowawcza

co odnalazłam? wszystko co lubię – start pod osłoną nocy, mgły opadające, mgły wznoszące się, dziką przyrodę, łąki targane wiatrem, deszcz w lesie, słońce na połoninach, chmury przelewające się w siodle pomiędzy wzniesieniami, mokre buty, mokre ubrania, zapachy… bieszczadzki las pachnie inaczej, słodko – pewnie za sprawą gęstego, wilgotnego powietrza; ciszę, śpiew ptaków zapowiadający koniec opadów, znowu ciszę... dowcipy, kąpiel w potoku… PRZESTRZEŃ dającą niezwykłe poczucie wolności; trud na podbiegach, ulgę na zbiegach; nie potrafię wybrać – wszystkie elementy są ze sobą tak silnie związane, tworzą niepowtarzalną całość

kończą się śliskie schody prowadzące w dół z Połoniny Caryńskiej; teraz już tylko biegnę, a w głowie żal, że za chwilę wszystko się skończy; dlaczego reszta schodzi, a nie zbiega? mostek… że co? to już???

czy chcę pojechać na kolejną edycję? tak, ale pod tym warunkiem, że będę na tyle dobrze przygotowana, by biec szybciej i o wiele więcej – wtedy będzie szansa, że ominie mnie tłok na wąziutkich ścieżkach nie pozwalający na swobodny bieg tymi fragmentami, którymi wstyd nie biegać;)

i można wierzyć, albo i nie wierzyć – nie bolało 


środa 5 km
piątek 78 km
sobota 5 km
sarenka70
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 522
Rejestracja: 14 lip 2012, 07:57
Życiówka na 10k: 38:03
Życiówka w maratonie: 2:57:35

Nieprzeczytany post

No nareszcie :uuusmiech: Super !!!A co robia nogi?Jakies zdjecia? :uuusmiech: No to bedzie Krynica? :oczko:
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

nogi mają się świetnie:)
wiadomo, że czuję zmęczenie, lekki ból powysiłkowy, ale bywało gorzej; nie było kontuzji, nie mam problemów ze schodami itp., sprawnie się poruszam :hahaha: ; mimo wszystko ten tydzień totalnie odpoczywam - dziś byłam w saunie, a jeżeli nawet pobiegam to krótko i bardzo spokojnie:)

do Krynicy jadę - pobiegnę 36 km; mam nadzieję, że lepiej niż rok temu :) muszę tylko ogarnąć plan treningowy;
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wczoraj napisałam komuś, że biegi ultra, zwłaszcza górskie są jak najsłodsze bagno: wciągają bezlitośnie, przy czym odurzonej ofierze wcale nie jest z tym źle; spodobała mi się ta myśl tak bardzo, że postanowiłam ją tu powtórzyć; tak samo, jak powtórzyć długodystansową przygodę;
przez kilka ostatnich dni kreśliłam sobie plan: najpierw ogólny zarys, w końcu szczegóły; 18 kilometrów – czy to jeszcze „long” czy już tylko zwykłe wybieganie?

czwartek 9 km 5:39; dziś 19 km 5:50; przełajem; mimo wszystko 19 kilometrów to cały czas całkiem spory dystans;

wracając do planów: najbardziej nie mogę doczekać się dzikiej Łemkowyny, ale to dopiero pod koniec października
https://www.youtube.com/watch?v=D5Qbor-LSjE
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

zwykle jest tak, że z przyjemnością robi się rzeczy łatwe i niezbyt wymagające, np. bujanie w hamaku; każdy potrafi to zrozumieć, nawet, jeśli nigdy w takim hamaku nie leżał; nieco inaczej sprawa się ma, gdy idzie o tego rodzaju przyjemności, do których dochodzi się w trudzie; mają też zupełnie inną wartość - trochę tak jak słaba czwórka na znienawidzonej geografii u wyjątkowo wymagającego, starej daty profesora;
...
dawno nie biegałam nieco szybszych odcinków i rzecz jasna miałam tremę, sama przed sobą; jak się okazało - słusznie; szczęście, że przed wyjściem wpadłam na pomysł, by wyciąć środkowe 5'
13 km w tym rozgrz. 3km 5:48, ZB 1/2/3/4/4/3/2/1 p. w truchcie [4:37/4:34/4:31/4:41/4:37/4:39/4:25/4:25], schł. 3km 5:46
mogliby skosić tę łąkę, wysokie trawy uparcie rozwiązują mi sznurówki
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

wystartowała Trans Jura; w sobotę popołudniu pierwsi zawodnicy dotrą do Częstochowy, w niedzielę będziemy oczekiwać tych najbardziej umordowanych; tak bardzo chciałam siedzieć na punkcie kontrolnym, że chodziło mi po głowie, by wywinąć się jakoś z jutrzejszego wesela; najmilsi zabiliby mnie chyba, więc półprzytomna przyjdę dopiero na gaszenie świec...
powtórzę się, ale Jura Krakowsko-Częstochowska jest regionem przecudnej urody; czasem żałuję, że tak bardzo niedocenianym - ostatnio jednak myślę sobie i dobrze; wolę takie, niezadeptane i niezatłoczone ścieżki; parę dni temu kolega zrobił bardzo długie weekendowe wybieganie; tak na jakieś 5-6 godzin i napisał, że nie spotkał żadnego, żadnego! turysty na szlaku ;)
tędy biegną:
Obrazek

a ja marne 14,5 km 5:51, przełajem; niby tylko +150 up, a jednak pary ni ma
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ja tam w formie jestem i nogi podają; jak nic - to zegarek przymulony i nie nadąża, trzeba by go więc jutro nieco przewietrzyć
13 km 5:58; ~ +/-420m; kros
wczorajsze 95st.C w saunie to pikuś w porównaniu do dzisiejszej aury
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ciekawe, jak wielu ludzi, poza biegaczami, potrafi się cieszyć z wody w butach?
powietrze tak wilgotne, że zdaje się - bardziej już nie może... parowałam, widać to było wyraźnie; na początku pierwszej pętli jeszcze ostrożnie omijam kałuże, ale zaraz za drugim zakrętem mokre, wysokie do pasa trawy załatwiają temat dokładnie; przypomniało mi się, że woda w butach nie boli, a wręcz przeciwnie - odmładza, znieczula, uwalnia; już dawno nie wróciłam do domu tak ubłocona i przemoczona i ze ślimakiem w skarpecie:)
...
na dobry początek: 3km rozgrz. 5:44; 5x1kmP 4:43/1'30"p.; 2,5km schł. 5:36;
kros w deszczu; roclite wcale tak dobrze nie trzymają na mokrej trawie i w błocie, ślizgały się skubańce zwłaszcza na zakrętach
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

w Krynicy ponad połowę drogi będę biegła w ciemnościach; w ubiegłym roku nocne traile były stałym elementem treningu; zabawne, zwykle z przygodami, a sporo przy tym wniosły; nie umiem biegać szybko, ale na pewno lubię i potrafię po ciemku, nawet w trudniejszym terenie :)
w sumie - wcześniejsza godzina startu - to dla mnie korzystne rozwiązanie :)
nocny kros 16 km 6:03 +/-335m; nogi mnie bolą; au
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

zamiast sunąć wdzięcznie o zachodzie słońca brzegiem plaży chowam się w zalesionym nadmorskim pasie wydmowym; poza czyimikolwiek spojrzeniami; od czasu do czasu tylko przedzieram się przez piaszczyste wzgórza na krawędź klifu, by przez chwilę popatrzeć; tutaj, zaledwie parę km od cywilizacji wybrzeże bywa gęsto zamglone – nic, tylko wypatrywać Latającego Holendra; nie ma ludzi, nie ma mew ani rybitw, zdarzają się za to kormorany;
niektórzy robią mi z tego zarzut, ja zaś bardzo sobie tę cechę cenię – jestem cholernym, małomównym samotnikiem; jak mi z tym dobrze! to pewnie trochę tłumaczy moje zainteresowania: ktoś niedawno zapytał mnie, dlaczego tak nagle przestawiłam się na długie dystanse; mówię, że to nieprawda, statystyki kłamią; przecież biegam często po kilka, kilkanaście, dwadzieścia parę kilometrów i wcale nie „pod domem”; tylko, że do tego nie potrzebuję opieki organizatorów, a już na pewno zgiełku, tłumów i rywalizacji; co innego długie dystanse: sama sobie nie poradzę, a i ludzie wokół jakby nieco inni – niby są, lecz nie przeszkadzają w „sam na sam z sobą”;
późnym wieczorem do lasu wdziera się chłodna pachnąca bryza; bardzo ciemno, prawie nic nie widzę, bo zapomniałam czołówki; słychać tylko chrzęst piachu pod nogami i trzask rozdeptywanych gałązek i igliwia; i morze jeszcze słychać; cu-do-wnie!

taka piękna ścieżka, taka piękna pogoda – a podczas tych kilku biegowych wypadów po wydmach biegacza spotkałam zaledwie dwa razy, za każdym – tego samego; był jeszcze jeden – wiking dał się przeciorać półmaratonem o poranku :)

łącznie ok. 75 km; powoli, krosy
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

na parę dni porzuciłam myśl o jakichkolwiek „akcentach” - już sam trucht, zdawało mi się - będzie czynnością perwersyjną; tym dziwniejsze jest, że pogoda jednak mi nie dokuczyła; trochę jak z seksem - gorąco, człowiek spocony i jak mysz mokry, tętno w kosmosie – a i tak mu dobrze; upał, troszeczkę da się pobiegać

późnowieczorne 14 km bs; 5:48
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Góry Towarne i rezerwat na Zielonej Górze - to ostatni odcinek czerwonego Szlaku Orlich Gniazd, prowadzącego z Krakowa do Częstochowy; o ile w przyszłym roku nadal będzie chodzić mi po głowie start w Vallnord - pewnie zdecyduję się na trasę "hard" Transjury; to może być prawdziwe wyzwanie;
wracając na ziemię - zapuściłam się - za dużo łatwych ścieżek, za mało wymagających technicznie; piaski i przewyższenia to nie wszystko - trzeba przypomnieć sobie, jak się poruszać po skałkach i luźnych, osypujących się kamieniach
17 km nocnego trailu; 6:11
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Góry Gorzkowskie to chyba najbardziej zapomniane miejsce w tej części Jury; szlak jest; miejscami bardzo skromnie oznakowany za to pokrzywy po pas – znak, że naprawdę mało kto zapuszcza się z te rejony; pewnie i dzięki temu jest to jedyne miejsce na Jurze, gdzie można jeszcze spotkać dziko żyjące muflony; Brama Twardowskiego jak zawsze malownicza; tak samo jak pozostałe wapienne ostańce, które mieliśmy okazję mijać i przebiegać;
południowy, koszmarnie upalny trail po Jurze, ok. 25 km, +/-600m; w duużej części chaszczowanie
w trójkę wypiliśmy ponad 10 litrów płynów; do tego worek soczystych owoców i ciągle mało, więc teraz idę zjeść polskie jabłko, kolejne zresztą dnia dzisiejszego;
to dziś, a wcześniej:
czwartek: 10 km w tym zb 10x1’ [ok. 4:17]/1’ trucht
piątek: nocny trail 15 km 6:00 z Poraja do Cz-wy; wydawało mi się, że jest dalej; kiedyś to dopiero była wyprawa jechać pociągiem nad zalew do Poraja; patriotycznie przy 1. sierpnia - zielonym Szlakiem Walk 7 Dywizji Piechoty wrzesień 1939r.

za tydzień Chudy Wawrzyniec
Awatar użytkownika
rubin
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4232
Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

to be... or not to be?
lenię się w tym tygodniu na zapas i niewyobrażalnie, a zdrowy rozsądek umyka w kąt pozostawiając miejsce szaleństwu; jechać i nie być? nawet, jeżeli ma to być - podobno - trudniejsze zadanie od rzeźnika? robiąc miejsce dla dłuższego dystansu wczoraj jedynie 6,5 km 5:16; adrenalina już szumi w uszach i ogłusza, żeby nie powiedzieć - ogłupia :hahaha:;
ODPOWIEDZ