Komentarz do artykułu Bieganie rano - punktujemy jego wady i zalety
- Dawidavila
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 20 sty 2011, 20:35
- Życiówka na 10k: 35:14
- Życiówka w maratonie: Półmaraton 1:25:19
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Podziwiam ludzi ktorzy biegaja rano. Ja sam wole zrobic trenig po 22 niz zrywac sie skoro swit. No i nawet jak juz jestem zmuszony do wczesnego treningu to z rana tylko lekkie rozbieganie bo na nic mocniejszego niemam sily
[url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... 74#p758274][b]Blog[/b][/url][b]/[/b][url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... 0&start=60][b]Komentarze[/b][/url]
[color=#0000FF][b]10km - 35'14''
15km - 54'14''
83km - 9:14'00''[/b][/color]
[color=#0000FF][b]10km - 35'14''
15km - 54'14''
83km - 9:14'00''[/b][/color]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 298
- Rejestracja: 04 paź 2013, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale mnie wkurzyliście
Poświęcę się i wstanę jutro o 5. Pobiegam sobie z godzinę na czczo i o 6 zacznę robić to co zwykle rano.
Napiszę Wam jutro ok. 12 jak się czuję. A jak nie napiszę to znaczy, że spię w robocie.
Cały czas nie daje mi spokoju to co powiedział Qba Krause o obecnej diecie i co to może powodować

Poświęcę się i wstanę jutro o 5. Pobiegam sobie z godzinę na czczo i o 6 zacznę robić to co zwykle rano.
Napiszę Wam jutro ok. 12 jak się czuję. A jak nie napiszę to znaczy, że spię w robocie.
Cały czas nie daje mi spokoju to co powiedział Qba Krause o obecnej diecie i co to może powodować

Ostatnio zmieniony 07 lis 2014, 07:58 przez mondpas, łącznie zmieniany 1 raz.
Wpiszę tu swoje wyniki gdy:
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
piszę, bo sam tego doświadczyłem na sobie - mam dość intensywny układ dnia i tygodnia (wiadomo: praca, dzieci, bieganie + wszystko inne) i zdarza mi się w pracy czuć potężnego zmęcza, i o 18-19 w domu przysypiać na kanapie podczas kolacji z dzieciakami. do tego huśtawki nastrojów i np. wysoki poziom złości na stresowe momenty w pracy.
2-3 tygodnie ograniczenia węgli, szczególnie prostych, i zmiana samopoczucia na lepsze była mocno odczuwalna.
2-3 tygodnie ograniczenia węgli, szczególnie prostych, i zmiana samopoczucia na lepsze była mocno odczuwalna.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 298
- Rejestracja: 04 paź 2013, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mam identyczne odczucia i pewnie robię te same błędy.
Czy możesz podpowiedzieć co wyeliminowałeś / ograniczyłeś z diety ?
Jestem stworzeniem biurowym i podstawą żywienia na co dzień jest chleb z różnymi dodatkami ( ser, szynka, warzywa itp. ). Paliwo z tego płynące jest więc dostarczane organizmowi od 6 do 18 kiedy to jem obiad. O jego zawartości na razie się nie wypowiem.
Czyli jak widzisz z czego tu czerpać energię do pracy a zaraz po pracy do biegania.
Chyba że odwracam kolejność działań i najpierw jem obiad, pomagam dzieciom i później biegam. I tak cały czas jestem zmęczony, głodny i wku.... nerwowy.
Aha, zeznam jak na spowiedzi. Lubię słodkie i jem go .... trochę.
Pomimo tego od roku trzymam wagę 79-80 i ani grama mniej lub więcej.
Stwierdziłem, że zimę poświęcę na zrzucenie 3-4 kg. Nie będzie to żaden wyczyn. Nie podpiszę się również pod stwierdzeniem, że spaliłem wyłącznie tłuszcz. Chyba, że idąc Twoim tokiem myślenia, zmienię dietę na bardziej białkową. Co się wówczas będzie bardziej spalało ? Bieganie na głodnego czy to rano ( możliwe tylko w sobotę i niedzielę ) czy wieczorem ( możliwe teoretycznie co dziennie ) mocno biorę pod uwagę. Mówiąc o bieganiu na głodnego wieczorami mam na myśli ogólny stan samopoczucia ze ssaniem w żołądku, ponieważ w ciągu dnia zjem 4-5 razy co małego.
Czy możesz podpowiedzieć co wyeliminowałeś / ograniczyłeś z diety ?
Jestem stworzeniem biurowym i podstawą żywienia na co dzień jest chleb z różnymi dodatkami ( ser, szynka, warzywa itp. ). Paliwo z tego płynące jest więc dostarczane organizmowi od 6 do 18 kiedy to jem obiad. O jego zawartości na razie się nie wypowiem.
Czyli jak widzisz z czego tu czerpać energię do pracy a zaraz po pracy do biegania.
Chyba że odwracam kolejność działań i najpierw jem obiad, pomagam dzieciom i później biegam. I tak cały czas jestem zmęczony, głodny i wku.... nerwowy.
Aha, zeznam jak na spowiedzi. Lubię słodkie i jem go .... trochę.
Pomimo tego od roku trzymam wagę 79-80 i ani grama mniej lub więcej.
Stwierdziłem, że zimę poświęcę na zrzucenie 3-4 kg. Nie będzie to żaden wyczyn. Nie podpiszę się również pod stwierdzeniem, że spaliłem wyłącznie tłuszcz. Chyba, że idąc Twoim tokiem myślenia, zmienię dietę na bardziej białkową. Co się wówczas będzie bardziej spalało ? Bieganie na głodnego czy to rano ( możliwe tylko w sobotę i niedzielę ) czy wieczorem ( możliwe teoretycznie co dziennie ) mocno biorę pod uwagę. Mówiąc o bieganiu na głodnego wieczorami mam na myśli ogólny stan samopoczucia ze ssaniem w żołądku, ponieważ w ciągu dnia zjem 4-5 razy co małego.
Ostatnio zmieniony 07 lis 2014, 08:03 przez mondpas, łącznie zmieniany 1 raz.
Wpiszę tu swoje wyniki gdy:
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
-
- Wyga
- Posty: 66
- Rejestracja: 15 wrz 2014, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: cała Polska
- Kontakt:
Zdecydowanie wolę trenować rano. Kluczową sprawą jest tu światło dzienne, trening jest zdecydowanie przyjemniejszy i bezpieczniejszy (bardziej w sensie dziur w podłożu niż zagrożenia napadem) niż po zmroku. A światła dziennego i słońca teraz mam deficyt. Duże znaczenie ma też u mnie układ dnia, ze wstawaniem krótko po 6.00 rano, wykopywaniem potomstwa do szkoły, pracą w godzinach 11-19 (nienajlepsze godziny na pracę) i padaniem na siedząco na twarz około 22.00. Wycięty na bieganie kawałek mniej więcej 8.00-9.30 jest w takim układzie optymalny. Nakręca energią na cały dzień. Trening wieczorny to dla mnie ostateczność.
Pozdrawiam
Jang
Pozdrawiam
Jang
-
- Wyga
- Posty: 135
- Rejestracja: 23 sie 2012, 13:55
- Życiówka na 10k: 37:56
- Życiówka w maratonie: 3:00:59
No i ja cos dorzuce.pewnie pare osob o podobnym "profilu" tez sie znajdzie.Ja przyjalem sobie drugie imie.Imie to "Elstyczny".A wiec bywa tak,ze pan Elastyczny biega o 4tej rano a bywa tez,ze biega po 24ej.Wszystko to uzaleznione jest od charakteru pracy/obowiazkow.Dostosowuje poprostu bieganie do calego planu:dom,rodzina,obowiazki.Nigdy odwrotnie.I jest mi z tym dobrze.Nie narzekam.To moj wybor i czerpie z tego mnostwo radosci.Nikt mnie przeciez do treningu nie zmusza.Staram sie oczywiscie o te minimum 6h snu.Rano przed biegiem tez wstaje min 45' aby cos przekasic/kawa.Zyciowki same sie k..a nie nabiegaja 

- toxic
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 360
- Rejestracja: 12 lis 2011, 08:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No ale co z tego, że liczyłeś kalorie? Założyłeś ujemny bilans czyli musiałeś sobie jakoś dzienne zapotrzebowanie wyliczyć. Jeżeli spojrzysz na wzór trochę bardziej złożony to można zobaczyć, że przy wyznaczaniu pewnych wartości można się grubo pomylić, bo trzeba na oko strzelić. Można przestrzelić się albo nie dostrzelić o dużo więcej niż 100 kcal. Jeżeli zależało Ci na schudnięciu ale utrzymaniu mięcha to trzeba było monitorować wagę co tydzień. Zapewne chudłeś za szybko to trzeba było dodać jedzenia.mondpas pisze: W okresie chudnięcia liczyłem kalorie co do jednej. Odstępstwo lub margines błędu mógł być na poziomie 100 kcal co przy i tak ujemnym bilansie nie miało znaczenia. Ciągle jadłem mniej niż wynikało to z aktywności. Chodziłem głodny bo organizm się dopominał kcal przy wzmożonej aktywności, ale skoro założyłem ujemny bilans kaloryczny to w akcie desperacji pozwalałem sobie na marchewkę aby mieć coś w żołądku. Jeśli w ciągu dnia suma z kilku posiłków miała wynosić np. 2000 kcal to tak było.
Natomiast w wątpliwość poddaję to, że spaliłem tyle tłuszczu bo jego tyle nie było![]()
W porę przyhamowałem z dietą aby nie chudnąć jeszcze bardziej.
"Niesamowite, jak mało wiesz o grze, w którą grasz całe życie."
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 298
- Rejestracja: 04 paź 2013, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Z całym szacunkiem ale to co robisz nie jest dla ludzi normalnych, to hardcoresKINOL pisze:No i ja cos dorzuce.pewnie pare osob o podobnym "profilu" tez sie znajdzie.Ja przyjalem sobie drugie imie.Imie to "Elstyczny".A wiec bywa tak,ze pan Elastyczny biega o 4tej rano a bywa tez,ze biega po 24ej.Wszystko to uzaleznione jest od charakteru pracy/obowiazkow.Dostosowuje poprostu bieganie do calego planu:dom,rodzina,obowiazki.Nigdy odwrotnie.I jest mi z tym dobrze.Nie narzekam.To moj wybor i czerpie z tego mnostwo radosci.Nikt mnie przeciez do treningu nie zmusza.Staram sie oczywiscie o te minimum 6h snu.Rano przed biegiem tez wstaje min 45' aby cos przekasic/kawa.Zyciowki same sie k..a nie nabiegaja

Zobacz sam. Nawet jeśli masz różne godziny pracy ( zmiany, tryb 12 na 24 itp. bo nie wiem jakie są jeszcze ) to organizm przez lata może się do tego przyzwyczaić.
Ale załóżmy, że jednak nie może, biegasz nie po to żeby tylko tuptać w tempie 6:00 ale chciałbyś mieć z biegania satysfakcjonujące wyniki. Co do tego potrzebujesz oprócz odpoczynku / snu / regeneracji ? Jedzenie.
Załóżmy, że możesz biegać dopiero po 24. I co po biegu ? Załóżmy, że wystarcza Ci godzina biegu, nie wnikam w plan treningowy. Kładziesz się głodny bo jedzenie o tej porze to nieporozumienie ? Zamiast spać czujesz ssanie a jak coś zjesz to i tak nie zaśniesz.
Przypadek drugi. Idziesz spać bardzo wcześnie, aby o 4 rano być wyspanym i odbyć trening. I co wtedy? Biegniesz na czczo, to jaki z tego zrobisz trening ? A jeśli ma być rozwojowy to wstaniesz o 3 rano żeby coś zjeść i potem hyc do wyrka aby się strawiło i o 4 starujesz ?
Za nic nie idzie tego zgrać. Dzisiaj biegałem o 20, zjadłem obiad o 18. Skończyłem właśnie trening, rozciągałem się i nic już dzisiaj nie zjem choć czuje ssanie jak cholera. Dlaczego.
Bo co tu zjeść o 22, żeby po tym spokojnie zasnąć ? Zamówiłem odżywkę białkową i chyba tylko to będę pił po tak późnym treningu.
Podsumowując. Wszyscy Ci którzy biegają o hardcorowych godzinach i którzy się przy tym nie odchudzają i nie potrzebują do tego paliwa to cyborgi i z Wami nie gadam

Wpiszę tu swoje wyniki gdy:
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
ty masz naprawdę jakieś skrzywdzone spojrzenie na kilka spraw.
po pierwsze, wiele osób (w tym ja) jest w stanie z powodzeniem zrobić porządny akcent na czczo. wytrenowane przemiany tłuszczowe, zasoby glikogenu po nocy wcale nie są tak uszczuplone, jechane.
po drugie, wiele osób (w tym ja) może zjeść posiłek potreningowy (bo warto uzupełnić straty) 5 minut przed pójściem spać i śpimy jak susły, jak te lale, jak własne dzieci. żóna mi podpowiada, że zasypiamy w trakcie jedzenia
coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że masz problemy z dietą
możesz ją opisać troche dokładniej?
po pierwsze, wiele osób (w tym ja) jest w stanie z powodzeniem zrobić porządny akcent na czczo. wytrenowane przemiany tłuszczowe, zasoby glikogenu po nocy wcale nie są tak uszczuplone, jechane.
po drugie, wiele osób (w tym ja) może zjeść posiłek potreningowy (bo warto uzupełnić straty) 5 minut przed pójściem spać i śpimy jak susły, jak te lale, jak własne dzieci. żóna mi podpowiada, że zasypiamy w trakcie jedzenia

coraz bardziej skłaniam się ku tezie, że masz problemy z dietą

- F@E
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: TG
Hej
Prawdą jest że są osoby które pobiegną z rana, nawet na czczo i całkiem dobrze będą się czuły, ale są także takie, które nie specjalnie to lubią ponieważ są już starsze lub schorowane albo po prostu nie czują się komfortowo. Bieganie na czczo jest już opisane na wszystkie strony i faktem jest że w każdym przypadku jest niszczące a z faktami się nie dyskutuje. Gość ważący 60kg przy wzroście 180cm to na bank ektomorfik i dla mnie to jakaś masakra, chyba że jest zawodowcem to jeszcze powiedzmy jest dopuszczalne, jeżeli nie powinien to przemyśleć i zacząć coś więcej jeść. Ktoś celnie zauważył że mowa tu o joggingu więc nie ma spinki jogging jeszcze nikomu nie zaszkodził
no chyba że ma nadwagę albo kłopoty z ukł. krążenia.
Pozdro
Prawdą jest że są osoby które pobiegną z rana, nawet na czczo i całkiem dobrze będą się czuły, ale są także takie, które nie specjalnie to lubią ponieważ są już starsze lub schorowane albo po prostu nie czują się komfortowo. Bieganie na czczo jest już opisane na wszystkie strony i faktem jest że w każdym przypadku jest niszczące a z faktami się nie dyskutuje. Gość ważący 60kg przy wzroście 180cm to na bank ektomorfik i dla mnie to jakaś masakra, chyba że jest zawodowcem to jeszcze powiedzmy jest dopuszczalne, jeżeli nie powinien to przemyśleć i zacząć coś więcej jeść. Ktoś celnie zauważył że mowa tu o joggingu więc nie ma spinki jogging jeszcze nikomu nie zaszkodził

Pozdro
-
- Wyga
- Posty: 72
- Rejestracja: 17 paź 2012, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja to chyba jakimś dziwakiem jestem:) Nie chodze do biura, bo pracuje w domu i to nie o stałych porach tylko gdy mnie najdzie (taka specyfika pracy), nie mam dzieci, nie mam domu (mieszkanie nie jest mega wielkie). A mimo to wstaje 4 razy w tygodniu ( w tym w niedziele) o 5 rano, zeby o 5.30 zacząć trening. Spać chodze koło 22-23:) Przed biegiem nic nie jem, bo i tak nie mogę (leki na tarczyce), więc pierwszy posiłek jadam po treningu. Owszem są dni, gdy wyprzedzaja mnie ślimaki, ale większość treningów robię zgodnie z zamierzeniami:D
A i po południu nie padam na pysk. Być moze dlatego, ze jem mało wegli w ciągu dnia:D
A i po południu nie padam na pysk. Być moze dlatego, ze jem mało wegli w ciągu dnia:D
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Janek, zgadzam się w zupełności, że godziny 8-9.30 są dość optymalne i o takich godzinach biegam zwykle w sob/ndz. Tylko dla mnie i dla większości, to już nie jest "rano", bo o 8. zaczynam pracę. Więc rano, to dla mnie byłaby godzina 5.00, a to teraz dla mnie zdecydowanie za wcześnie, po bieganiu o 5.00 cały dzień byłabym nieprzytomna. A, żeby było jasne, z bieganiem na czczo jak i ze wstawaniem problemu nie mam, to nie w tym rzecz.Centrum Biegowe ERGO pisze:Zdecydowanie wolę trenować rano.
Wycięty na bieganie kawałek mniej więcej 8.00-9.30 jest w takim układzie optymalny. Nakręca energią na cały dzień.
Ale ponieważ prace kończę wcześnie, to dość wcześnie mogę po pracy wyjść za dnia.
Choć nie zawsze mana to ochotę, czasem w środku dnia mam jakiś totalny kryzys i wolę wyjść wieczorem.
Wszystko jest kwestią indywidualną i zależy tak od naszego grafiku, jak i od naszego organizmu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 298
- Rejestracja: 04 paź 2013, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Załóżmy hipotetycznie, że każdy w rodzinie żyje własnym życiem i nikt się nikim nie musi interesować.
A więc każdy z nas myśli tylko o bieganiu i pod to podporządkowuje dzień.
Oczywiście wątek diety może być tu istotny i ustosunkuję się do tego, ale zadam Wam wszystkim pytanie.
Czy Wy się w pracy nie męczycie ?
Czy dojazdy Was nie męczy ( o ile występują ) ?
Wychodzi na to, że tylko ja mam z tym problem.
A co do diety. Tego co jem nazywanie dietą byłoby słownym nadużyciem.
Podstawą żywienia jest jedzenie w ilości średniej lub małej ( niedojadanie ).
Nie robię obecnie z jedzenia ołtarza patrząc co chwilę czy to co jem jest organizmowi potrzebne lub nie.
Spełniam główną zasadę jedzenia mało. Przyznaję, wcinam słodycze ale automatycznie w tego typu sytuacjach nie zjem czegoś innego aby równoważyć jakoś te kalorie. Pomimo tego waga od dwóch lat stoi w miejscu.
79-80 kilo to maks jaki widzę na wadze. Tylko po półmaratonach typu Grodzisk, Piła, Gniezno czyli przebiegnięte w upale, waga po akcji pokazuje mi 77 ale wszyscy doskonale wiemy czego z organizmu ubyło. Po tygodniu znowu wskakuję na swoje 79.
Brak energii mam jednak permanentny. Ciągle chodzę śpiący i zmęczony.
To co jem jest bardzo monotonne. Aby nie rozpisywać się w szczegóły wyciągnę po prostu z tego średnią następującą: poniedziałek - piątek w godzinach 6-18 podstawą żywienia jest chleb z obkładem ( najróżniejszym ). Godzina 18 obiad po prostu jaki by on nie był ale według niezmiennych zasad, mało tłuszczu, dużo warzyw, głównie makaron, czasami ryż, kasza kuskus, raz w tygodniu ziemniaki no i oczywiście mięso. Mam niepohamowany apetyt na mięso, najczęściej gotowane ale i zdarza się smażone.
Kolacja - albo nie ma jej wcale bo zbyt późno biegam, albo jem cokolwiek w stylu: banan, jabłko, skibka chleba bo skręca mnie z głodu.
Teraz liczę na falę krytyki
A więc każdy z nas myśli tylko o bieganiu i pod to podporządkowuje dzień.
Oczywiście wątek diety może być tu istotny i ustosunkuję się do tego, ale zadam Wam wszystkim pytanie.
Czy Wy się w pracy nie męczycie ?
Czy dojazdy Was nie męczy ( o ile występują ) ?
Wychodzi na to, że tylko ja mam z tym problem.
A co do diety. Tego co jem nazywanie dietą byłoby słownym nadużyciem.
Podstawą żywienia jest jedzenie w ilości średniej lub małej ( niedojadanie ).
Nie robię obecnie z jedzenia ołtarza patrząc co chwilę czy to co jem jest organizmowi potrzebne lub nie.
Spełniam główną zasadę jedzenia mało. Przyznaję, wcinam słodycze ale automatycznie w tego typu sytuacjach nie zjem czegoś innego aby równoważyć jakoś te kalorie. Pomimo tego waga od dwóch lat stoi w miejscu.
79-80 kilo to maks jaki widzę na wadze. Tylko po półmaratonach typu Grodzisk, Piła, Gniezno czyli przebiegnięte w upale, waga po akcji pokazuje mi 77 ale wszyscy doskonale wiemy czego z organizmu ubyło. Po tygodniu znowu wskakuję na swoje 79.
Brak energii mam jednak permanentny. Ciągle chodzę śpiący i zmęczony.
To co jem jest bardzo monotonne. Aby nie rozpisywać się w szczegóły wyciągnę po prostu z tego średnią następującą: poniedziałek - piątek w godzinach 6-18 podstawą żywienia jest chleb z obkładem ( najróżniejszym ). Godzina 18 obiad po prostu jaki by on nie był ale według niezmiennych zasad, mało tłuszczu, dużo warzyw, głównie makaron, czasami ryż, kasza kuskus, raz w tygodniu ziemniaki no i oczywiście mięso. Mam niepohamowany apetyt na mięso, najczęściej gotowane ale i zdarza się smażone.
Kolacja - albo nie ma jej wcale bo zbyt późno biegam, albo jem cokolwiek w stylu: banan, jabłko, skibka chleba bo skręca mnie z głodu.
Teraz liczę na falę krytyki

Wpiszę tu swoje wyniki gdy:
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Nie męczymy, ale nużymy, a to też męczące.mondpas pisze:Czy Wy się w pracy nie męczycie ?
Czy dojazdy Was nie męczy ( o ile występują ) ?
Dojazdy - męczą, bo w metrze jest tak duszno i tłoczno, że 10 min jazdy mnie rozwala i chyba zacznę w końcu jeździć rowerem choć na mojej "linii" komfort jazdy mały.
Po pracy ma często podobnie.Brak energii mam jednak permanentny. Ciągle chodzę śpiący i zmęczony.
Wiesz, ogólnie życie jest męczące.
Co do diety - moja też nie jest zbyt wyrafinowana, z tym, że kanapek w zasadzie nie jem, a już a pewno bym nie dotrwała na nich do 18-tej, muszę zjeść coś typu sałatka choćby, a najlepiej coś na ciepło.
Ale nie przywiązuję zbytniej wagi do tego, co jem a raczej - jem to, co lubię.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 298
- Rejestracja: 04 paź 2013, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie wiem, nie znam się, nie orientuję się, zarobiony jestem
Wygląda na to, że głównym popełnianym przez nas błędem jest niewłaściwy rozkład porcji i zawartości posiłków. To, że na chlebie nie da się uciągnąć przez większość dnia to fakt.
No nic. Jak pisałem już wcześniej, po kupnie odżywki białkowej włączę ją jako element posiłku i przynajmniej wleję ją w siebie wieczorem po treningu aby nie zasypiać na głodnego.
Co to da na dłuższą metę nie wiem. Wiem natomiast jedno. Jeśli już zdecydowałbym się na bieganie poranne to będzie trzeba wstać jeszcze wcześniej aby coś zjeść. Na głodnego nie ma co bo co to będzie za trening. Przecież na wiecznym odchudzaniu świat się nie kończy.

Wygląda na to, że głównym popełnianym przez nas błędem jest niewłaściwy rozkład porcji i zawartości posiłków. To, że na chlebie nie da się uciągnąć przez większość dnia to fakt.
No nic. Jak pisałem już wcześniej, po kupnie odżywki białkowej włączę ją jako element posiłku i przynajmniej wleję ją w siebie wieczorem po treningu aby nie zasypiać na głodnego.
Co to da na dłuższą metę nie wiem. Wiem natomiast jedno. Jeśli już zdecydowałbym się na bieganie poranne to będzie trzeba wstać jeszcze wcześniej aby coś zjeść. Na głodnego nie ma co bo co to będzie za trening. Przecież na wiecznym odchudzaniu świat się nie kończy.
Wpiszę tu swoje wyniki gdy:
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.
5k będzie poniżej 1? minut
10k będzie poniżej 4? minut
21k będzie poniżej 1h i ?? minut
42k będzie poniżej 3h i ?? minut
Na razie takich wyników nie ma więc siedzę cicho.