Roli,
zgadzam się z twoimi założeniami w kwestii wykorzystania powiększonej przestrzeni martwej w treningu 400-800-metrowców. Nawet bieganie w samej masce, w której można regulować recyrkulację, czyli częściowo wdychać własny wydech, jakkolwiek to brzmi, uzyskujemy taką dodatkową przestrzeń martwą. Możliwości jest wiele. Choćby przebieżki na bezdechu czy jeszcze bardziej hardkorowo - na całkowitym wydechu. Trenujemy tolerancję na duże zakwaszenie i takie zabiegi wydają się na pierwszy rzut oka logiczne. Pozostaje jedynie porównanie metod i wybór najkorzystniejszej. W tym miejscu jednak byłbym ostrożny z wnioskami, bo wytrenowane mięśnie oddechowe i tolerancja na zakwaszenie to jedno, a szybsze bieganie dzięki temu, to dopiero założenie.
Zastanawiam się natomiast nad wzmożoną produkcją erytrocytów i rozrostem naczyń krwionośnych dzięki metodzie, którą testujesz. W artykule, do którego link podałeś, w podsumowaniu można przeczytać, ze nie dochodzi tam do hipoksji tkankowej. A to właśnie hipoksja zwiększa erytropoezę i stymuluje rozrost naczyń krwionośnych.
Teraz kwestia czasu jaki jest niezbędny w treningu apnea, aby pobudzać organizm do adaptacji. Podajesz 30 minut, ale czy to jest 30 minut trwania całego treningu wraz z przerwami na respirację, czy tylko suma statyk? Ja z kolei natrafiłem na ciekawą wzmiankę o badaniach przeprowadzonych właśnie pod kątem długofalowego oddziaływania treningu apnea. Mowa tam jest o 5 godzinach po treningu, podczas których występuje wzmożony efekt erytropoezy ze szczytowym jej nasileniem w 3 godzinie po ostatniej statyce.
Roli pisze:trening ten (apnea) powoduje spowolnienie wszelkich procesów w organizmie i trenuje organizm w złym kierunku
Naturalne spowolnienie wszystkich procesów w trakcie tego treningu nie oznacza złego kierunku, jeżeli zachodzą korzystne zmiany w organizmie.
Następnie zastanawiająca sprawa: we wszystkich opracowaniach badań nt hipoksji normobarycznej, na które natknąłem się w necie nie zauważono zmian hematologicznych, natomiast pojawia się wzrost produkcji tlenków azotu odpowiedzialnych za rozrost naczyń krwionośnych. Przytaczam ciekawy komentarz z forum freedivingu dotyczący właśnie tej kwestii:
Marcin Baranowski, pracownik zakładu fizjologii w Białymstoku pisze:Tlenek azotu jest produkowany głównie przez śródbłonek naczyń krwionośnych (warstwa komórek wyścielająca wnętrze naczyń). Jednym z jego efektów jest stymulacja angiogenezy czyli powstawania nowych naczyń krwionośnych. Nawet jak masz tyle samo Hb we krwi to jeżeli w mięśniach będzie większa gęstość naczyń włosowatych to będą one w stanie pobrać więcej tlenu. Istotą tego
podsumowania jest to, że hipoksja może dać pozytywny efekt nawet jeżeli nie będzie zmian w ilości erytrocytów czy Hb we krwi oraz, że kluczową rolę może tu odgrywać właśnie wzrost produkcji tlenku azotu. Jest też sporo prac gdzie wykazano, że ten związek zmniejsza zużycie tlenu w trakcie wysiłku.
Pewnym wytłumaczeniem braku zmian we krwi może być fakt, że zazwyczaj badania trwają kilka tygodni, a to chyba zbyt krótki okres czasu albo zbyt intensywny bodziec hipoksyczny lecz to tylko moja sugestia.
Odnośnie treningu wysokogórskiego:
tutaj też byłbym ostrożny z oceną tej formy treningu jako najlepszej, bo w tym przypadku można wyciągnąć wiele informacji z opracowań eksperymentów przeprowadzanych na himalaistach. W skrócie można powiedzieć, że im wyżej tym wcale nie lepiej. Istnieje pewne optimum, powyżej którego zaczynają przeważać czynniki wyniszczające organizm. Jeśli na to nałoży się intensywny trening biegowy, to może się okazać, że nawet wysokość 1500 metrów będzie uwsteczniać (jakiś czas temu pojawił się wywiad z Szostem, który testuje namiot hipoksyczny i zdaje się, że ma kłopoty ze snem już na symulowanej wysokości 1800m). Kłopoty ze snem, apatia, przemęczenie, osłabienie funkcji poznawczych itp. to sygnały które są dokładnie monitorowane podczas ekspedycji wysokogórskich. Można znaleźć więc dużo podobieństw.