12 trening 2013 - środa 10 lipca, godz. 19:50
Dystans: 9,6 km
Czas: ok. 55 min
Miałem dużego stracha po ostatnim poniedziałkowym treningu. Na ostatnich okrążeniach bolał mnie wtedy achilles lewej nogi. We wtorek jak szedłem do pracy przy wchodzeniu po schodach i napinaniu achillesa ból był spory. Do tej pory całe życie wszystkie kontuzje mijały mnie szerokim łukiem, zawsze udawało się rozchodzić, więc liczyłem że i tym razem się zagoi "samo". Poczytałem trochę o tym achillesie, że z bolącym nie można biegać, bo można się załatwić na parę miesięcy. Wczoraj dlatego odpuściłem trening, ale dziś postanowiłem spróbować i ewentualnie zejść z trasy jak będzie boleć. Wyszedłem o 12:00, przebiegłem 100 metrów i podziękowałem. Powody były zasadnicze dwa: trochę bolał ten achilles i świeciło mocne słońce, do tego duchota... Po południu pograłem 1,5 godz. w piłkę i było ok. Gra nie była zbyt intensywna, więc wyszedłem na swoje kółeczka jako element dodatkowy. No i uzbierał się ładny dystans, bez nadmiernego wysiłku. Achilles chyba odpuścił i bardzo bardzo mu za to dziękuję.
Jeden morał z tej 3-dniowej bajki - nigdy nie wyjdę już na trening bez rozgrzewki.
Andres - powrót/ponowna próba regularnego biegania 2013
Moderator: infernal
-
- Dyskutant
- Posty: 47
- Rejestracja: 08 sty 2011, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
-
- Dyskutant
- Posty: 47
- Rejestracja: 08 sty 2011, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
13 trening 2013 - czwartek 11 lipca 2013, godz. 19:45
Dystans: 10,2 km
Czas: ok. 60 min.
Czasy, które podaję są mocno orientacyjne. Biegam bez jakiegokolwiek sprzętu, sprawdzam godzinę jak wychodzę z domu i jak przychodzę, ale w międzyczasie jest jeszcze spacer do i z trasy biegowej. Dziś np. czuję, że było trochę poniżej 60 min. Najlepszy tegoroczny trening - zdecydowanie. Pogoda wieczorami cały czas sprzyja, dziś było chłodniej niż ostatnio. Pierwsza część dystansu cięższa, za to druga - poezja Gdy byłem gdzieś na 8 km trafił się biegacz, który dopiero rozpoczynał kręcić kółeczka i wyprzedził mnie. Postanowiłem przeprowadzić eksperyment i spróbować do końca dystansu biec jego tempem, jakieś 10 m za nim. Udawało się to, aż zdecydowałem się na szalony krok i wyprzedziłem go, a następnie ostatnie 1,5 km pognałem ile sił w nogach. Ależ mnie niosły, samo się biegło. Naprawdę - taka mała rzecz, a cieszy.
Jutro w piątek tradycyjnie wolne od biegów - po tygodniu człowiek zasłużył na jakieś piwko.
Dystans: 10,2 km
Czas: ok. 60 min.
Czasy, które podaję są mocno orientacyjne. Biegam bez jakiegokolwiek sprzętu, sprawdzam godzinę jak wychodzę z domu i jak przychodzę, ale w międzyczasie jest jeszcze spacer do i z trasy biegowej. Dziś np. czuję, że było trochę poniżej 60 min. Najlepszy tegoroczny trening - zdecydowanie. Pogoda wieczorami cały czas sprzyja, dziś było chłodniej niż ostatnio. Pierwsza część dystansu cięższa, za to druga - poezja Gdy byłem gdzieś na 8 km trafił się biegacz, który dopiero rozpoczynał kręcić kółeczka i wyprzedził mnie. Postanowiłem przeprowadzić eksperyment i spróbować do końca dystansu biec jego tempem, jakieś 10 m za nim. Udawało się to, aż zdecydowałem się na szalony krok i wyprzedziłem go, a następnie ostatnie 1,5 km pognałem ile sił w nogach. Ależ mnie niosły, samo się biegło. Naprawdę - taka mała rzecz, a cieszy.
Jutro w piątek tradycyjnie wolne od biegów - po tygodniu człowiek zasłużył na jakieś piwko.
-
- Dyskutant
- Posty: 47
- Rejestracja: 08 sty 2011, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
14 trening 2013 - niedziela 14 lipca, godz. 19:00
Dystans: 12 km
Czas: ok 1h 10 min.
Piątek wolny, w sobotę praca przydomowa i trochę siatkówki. Generalnie - pofolgowałem sobie w weekend, wypiłem 3 piwa (szaleństwo!), słodyczy też nie odstawiałem. A dziś masakryczny dzień. Do tego pogoda taka, że ostatnia rzecz o jakiej myślałem to bieganie. Ulewa, godzina przerwy, ulewa, przerwa itd... ZMUSIŁEM się żeby wyjść przed 19:00. Myślałem, że po 2 dniach laby będzie biegło się lekko. Akurat trafiłem w idealne okienko pogodowe - rześkie powietrze, nawet przebłyski słońca, a minutę po powrocie do domu już jest oberwanie chmury
Założenie było takie, by przebiec dziś między 10 a 15 km spokojnym tempem. Pierwsze 6 km to mordęga, pot zalał mnie szybciej niż kiedykolwiek. W międzyczasie założenie uległo zmianie - byle dobiec do 7-8 kilometra. Niespodziewanie po pierwszej szóstce zmęczenie minęło, oddech się uspokoił, wtedy ponowna zmiana założeń - na 15 kilometrów. Koniec końców stanęło na 12 km, bo na ostatnim poczułem że lewe kolano robi się ciężkie i nie chciałem go przeciążyć.
Tygodniówka wyszła mi niesamowita, wątpię bym w najbliższym czasie ją poprawił. W nadchodzącym tygodniu w ogóle każdy trening będzie sukcesem z uwagi na sprawy osobiste.
Ps. Podziękowania dla brazylijskiego Krzyśka za łopatologiczne wyjaśnienie spraw technicznych forum. Powodzenia w nowej pracy!
Dystans: 12 km
Czas: ok 1h 10 min.
Piątek wolny, w sobotę praca przydomowa i trochę siatkówki. Generalnie - pofolgowałem sobie w weekend, wypiłem 3 piwa (szaleństwo!), słodyczy też nie odstawiałem. A dziś masakryczny dzień. Do tego pogoda taka, że ostatnia rzecz o jakiej myślałem to bieganie. Ulewa, godzina przerwy, ulewa, przerwa itd... ZMUSIŁEM się żeby wyjść przed 19:00. Myślałem, że po 2 dniach laby będzie biegło się lekko. Akurat trafiłem w idealne okienko pogodowe - rześkie powietrze, nawet przebłyski słońca, a minutę po powrocie do domu już jest oberwanie chmury
Założenie było takie, by przebiec dziś między 10 a 15 km spokojnym tempem. Pierwsze 6 km to mordęga, pot zalał mnie szybciej niż kiedykolwiek. W międzyczasie założenie uległo zmianie - byle dobiec do 7-8 kilometra. Niespodziewanie po pierwszej szóstce zmęczenie minęło, oddech się uspokoił, wtedy ponowna zmiana założeń - na 15 kilometrów. Koniec końców stanęło na 12 km, bo na ostatnim poczułem że lewe kolano robi się ciężkie i nie chciałem go przeciążyć.
Tygodniówka wyszła mi niesamowita, wątpię bym w najbliższym czasie ją poprawił. W nadchodzącym tygodniu w ogóle każdy trening będzie sukcesem z uwagi na sprawy osobiste.
Ps. Podziękowania dla brazylijskiego Krzyśka za łopatologiczne wyjaśnienie spraw technicznych forum. Powodzenia w nowej pracy!
-
- Dyskutant
- Posty: 47
- Rejestracja: 08 sty 2011, 18:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
15 trening 2013 - poniedziałek 15 lipca, godz. 21:00
Dystans: 7,2 km
Czas: ok. 40 min
Ciemno, komary i inne ustrojstwo oraz otarcia. Nie biegło się komfortowo. Nie lubię tak późno biegać. Kilometr mniej niż planowałem, ale i tak dobrze że w ogóle się udało. Czas bardzo mocno orientacyjny - nie patrzyłem na zegarek przed wyjściem z domu.
Dystans: 7,2 km
Czas: ok. 40 min
Ciemno, komary i inne ustrojstwo oraz otarcia. Nie biegło się komfortowo. Nie lubię tak późno biegać. Kilometr mniej niż planowałem, ale i tak dobrze że w ogóle się udało. Czas bardzo mocno orientacyjny - nie patrzyłem na zegarek przed wyjściem z domu.