rubin - komentarze
Moderator: infernal
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki!
Co do spotkania na zawodach - słaby masz wybór, Marcin. Ostatnio nie bardzo mnie ciągnie do imprez zbiorowych; zrobił się ze mnie biegowy autystyk. Ale jakby co - w czerwcu w Ustroniu będzie BDDW organizowany przez samorząd. Kameralnie, tanio, bez pompy i nadęcia. Piękna trasa m.in. przez Barania Górę. Ok. 66 km, tylko trzeba nawigować z mapą, bo trasa nieoznaczona, często zmieniają się kolory szlaków i momentami łatwo o zabłądzenie.
Co do spotkania na zawodach - słaby masz wybór, Marcin. Ostatnio nie bardzo mnie ciągnie do imprez zbiorowych; zrobił się ze mnie biegowy autystyk. Ale jakby co - w czerwcu w Ustroniu będzie BDDW organizowany przez samorząd. Kameralnie, tanio, bez pompy i nadęcia. Piękna trasa m.in. przez Barania Górę. Ok. 66 km, tylko trzeba nawigować z mapą, bo trasa nieoznaczona, często zmieniają się kolory szlaków i momentami łatwo o zabłądzenie.
- lama71
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 353
- Rejestracja: 16 lis 2015, 07:11
- Życiówka na 10k: 52,22
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
Ponieważ piszesz o tym nie po raz pierwszy, coś od siebie napiszę. U siebie czasem obserwuję taki właśnie objaw, choć jestem zmęczony, nie mogę zasnąć, potrafię wtedy spać np. 1,5 godziny gdzies nad ranem, organizm jest tak nakręcony, że o 2 czy 3 nad ranem mogę spokojnie czytać książkę i nie ogarnia mnie senność. I jest to zawsze gdy zrobię więcej mocniejszych treningów. Nie to, że czuję się zajechany, ale tak po prostu trochę zmęczony. Rozwiązaniem dla mnie jest nieco odpuścić, dać sobie wolne zamiast gdzieś biegać.rubin pisze: Od grudnia regularnie wraca do mnie problem bezsenności. Nigdy wcześniej nie miałam z tym problemu – mogłam spać zawsze, wszędzie i głęboko no i nie mogę się z tym pogodzić. Do tego w ciągu ostatnich tygodni już dwie infekcje. Komplet badań – wyniki niby w normie, ale ogarnięta lekarka wskazała, że problem może leżeć w… nieprawidłowo wydzielanym kortyzolu, organizm wiecznie nakręcony, w stresie i sobie nie radzi. Przemodelowałam plany – treningi już nie tak bardzo późno wieczorem, tylko zaraz po pracy albo rano. Do tego lekka zmiana diety – śniadania: więcej białka i tłuszczu, wieczorem tylko węgle – a było na odwrót, zero alkoholu, którego od pewnego czasu i tak jakoś nie toleruję, tzn. lubię, tylko źle się po nim czuję. Kilkanaście dni po lekko nowemu – i tak jakby odżywam.
To by potwierdzało to, co Ci powiedziała lekarka.
CHoć poziom wytrenowania mój i Twój... jest pewna różnica
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Monika trzymam kciuki za zdrowie, bo trening wygląda bardzo dobrze. Oby te zmiany wyszły na dobre.
U mnie, mimo niezłych przebiegów, to zasypiam w 5-10 minut.
U mnie, mimo niezłych przebiegów, to zasypiam w 5-10 minut.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Problemy ze snem mam od zawsze - trochę to u nas rodzinne, ale trochę też tryb życia ... mocno sportowy . Paradoksalnie zmęczenie wcale snu nie ułatwia. Jak ktoś mi mówi, że zmęczył się tak, że dobrze spał, to ja mówię, że widocznie się jednak nie zmęczył .
Gdy dawno temu trenowałam wyczynowo, to często ze zmęczenia nie mogłam spać do rana niemal. A, że nie mam w zwyczaju wstawać późno, więc i tak wstawałam skoro świt i chodziłam jak zombie. Poza tym, gdy tak długo nie mogłam zasnąć, to zaczynałam się denerwować, że nie mogę zasnąć i będę zmęczona i nakręcałam się jeszcze bardziej, ech.
Teraz śpię lepiej, tzn. zazwyczaj jednak zasypiam po jakiejś pół godzinie - to u mnie naprawdę szybko! Ale źle śpię na wyjazdach, źle śpię w górach - znów zmęczenie! - im większe, tym gorzej ... no i co którąś noc też muszę się trochę pomęczyć, tak mam .
Trening wieczorny nie pomaga, a robi gorzej niestety.
Jest to irytujące, to prawda, zwłaszcza gdy pada się ze zmęczenia i człowiek marzy o śnie. Ale najważniejsze, to się tym jednak nie denerwować, bo jest jeszcze gorzej.
Po alko też od jakiegoś czasu źle się czuję, to nawet nie kac, a takie jakieś zamulenie, nawet po niewielkiej ilości, ech. Szkoda, bo wino czerwone lubię, a wiedząc, że później będę dwa dni się męczyła to wolę ograniczać. Starość, ech .
Gdy dawno temu trenowałam wyczynowo, to często ze zmęczenia nie mogłam spać do rana niemal. A, że nie mam w zwyczaju wstawać późno, więc i tak wstawałam skoro świt i chodziłam jak zombie. Poza tym, gdy tak długo nie mogłam zasnąć, to zaczynałam się denerwować, że nie mogę zasnąć i będę zmęczona i nakręcałam się jeszcze bardziej, ech.
Teraz śpię lepiej, tzn. zazwyczaj jednak zasypiam po jakiejś pół godzinie - to u mnie naprawdę szybko! Ale źle śpię na wyjazdach, źle śpię w górach - znów zmęczenie! - im większe, tym gorzej ... no i co którąś noc też muszę się trochę pomęczyć, tak mam .
Trening wieczorny nie pomaga, a robi gorzej niestety.
Jest to irytujące, to prawda, zwłaszcza gdy pada się ze zmęczenia i człowiek marzy o śnie. Ale najważniejsze, to się tym jednak nie denerwować, bo jest jeszcze gorzej.
Po alko też od jakiegoś czasu źle się czuję, to nawet nie kac, a takie jakieś zamulenie, nawet po niewielkiej ilości, ech. Szkoda, bo wino czerwone lubię, a wiedząc, że później będę dwa dni się męczyła to wolę ograniczać. Starość, ech .
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Paweł, nie denerwuj mnie nawet Jeszcze niedawno sama zasypiałam w kilka minut. Jejj, jak ja chcę do tego wrócić. To nie jest tak, że przy zmianie pory treningu i diety nagle się wszystko diametralnie zmieniło. Wczoraj było OK (siłka zaraz po pracy, wieczorkiem sauna) i z pn/wt. w nocy wypoczęłam. Ale dziś dopiero przysnęłam po 5 rano, o 6 pobudka. No i tak, jak Beata - obecnie jestem zombie .
Dzisiaj treningowo wolne, przejdę się wieczorkiem tylko na spacer i mam nadzieję, że będzie lepiej.
Lama71 - rozmawiałam z trenerem, po weekendowym teście pomyśli o zmianie treningu tak, żebym przez jakiś czas mogła trochę więcej wypocząć, ale jednocześnie, żeby nie utracić specjalnie tego, nad czym pracowałam.
Wiecie jak to jest nie zjeść na śniadanie ulubionej michy z miksem owoców? Albo wypić kawy? Na razie trzymam się zaleceń i z daleka od tabsów. Może nie braknie mi cierpliwości, w końcu potrafię przez ponad dobę napierać w terenie to i dietę może też przytrzymam.
Kurczę, no muszę, bo mam plan na wysoką miejscówkę w październikowym SOG-U.
Beata - jak sobie z tym niespaniem radziłaś?
Dzisiaj treningowo wolne, przejdę się wieczorkiem tylko na spacer i mam nadzieję, że będzie lepiej.
Lama71 - rozmawiałam z trenerem, po weekendowym teście pomyśli o zmianie treningu tak, żebym przez jakiś czas mogła trochę więcej wypocząć, ale jednocześnie, żeby nie utracić specjalnie tego, nad czym pracowałam.
Wiecie jak to jest nie zjeść na śniadanie ulubionej michy z miksem owoców? Albo wypić kawy? Na razie trzymam się zaleceń i z daleka od tabsów. Może nie braknie mi cierpliwości, w końcu potrafię przez ponad dobę napierać w terenie to i dietę może też przytrzymam.
Kurczę, no muszę, bo mam plan na wysoką miejscówkę w październikowym SOG-U.
Beata - jak sobie z tym niespaniem radziłaś?
- lama71
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 353
- Rejestracja: 16 lis 2015, 07:11
- Życiówka na 10k: 52,22
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
Dokładnie jak piszesz, można się zdziwić. Modlitewnik wymusza pozycję rąk, ale za to jak biceps CI urośnierubin pisze:
Uginanie przedramion ze sztangą na modlitewniku – tu się grubo zdziwiłam; podobne ćwiczenie na stojąco jest dość łatwe; ćwicząc z tym samym gryfem na modlitewniku doznałam wytrzeszczu oczu z wysiłku; a spodziewałam się, że jak z podparciem ramion, to będzie lżej…
Mogłabyś się jeszcze zdziwić, gdybyś spróbowała przysiadów na windzie. Kiedyś spróbowałem, choć wcześniej sporo robiłem ze sztangą, to na windzie się zdziwiłem naprawdę. Ona też wymusza pozycję w przysiadzie, pracują tylko wybrane mięśnie i jest... czad.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Do tego to dość wymagające ćwiczenie, jeśli chodzi o technikę, można sobie dość łatwo narobić kłopotów. Kilka razy mi je pokazywano, zanim wszystko (?) zapamiętałam.
Trochę kłopotów miałam też z ciągnięciem linki do brzucha. Łokcie rozchodziły mi się na boki, nie wypinałam klatki tak jak należy, za wysoko ciągnęłam klamry... Trzeba się nauczyć na minimalnych ciężarach, a później dopiero zwiększać obciążenia.
Trochę kłopotów miałam też z ciągnięciem linki do brzucha. Łokcie rozchodziły mi się na boki, nie wypinałam klatki tak jak należy, za wysoko ciągnęłam klamry... Trzeba się nauczyć na minimalnych ciężarach, a później dopiero zwiększać obciążenia.
- lama71
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 353
- Rejestracja: 16 lis 2015, 07:11
- Życiówka na 10k: 52,22
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
na YT jest odnośnik do strony, która jest już nieaktualna mocno. Możesz podesłać jakiś link do aktualnej strony?rubin pisze:1
Za tydzień moje ukochane nie-zawody w Ojcowskim Parku Narodowym – Koniczynka Trail Marathon:
https://www.youtube.com/watch?v=zqFHpYD0YRM
Zapisałam się na 42,5 km, przy czym nic a nic nie czuję, żebym była na to przygotowana. Po ostatnim Ojcowskim półmaratonie siedząc w Barze Sąspówka, który jest jednocześnie bazą biegu, jego startem, metą i miejscem przecięcia pętli – „listków Koniczynki” zerkałam z zazdrością na nielicznych zawodników pełnego dystansu. Bardzo, bardzo im zazdrościłam; wówczas wygrał jednak zdrowy rozsądek – przecież za kilka dni miałam w planie 112 km w Bieszczadach. W tym roku pierwszy start dopiero w II połowie czerwca, więc zaszaleję, a co tam
Przepraszam za kłopot, ale jest już późno, a ja jutro z rana śmigam. Impreza z opisu wydaje się fajna. Kameralna.
Jakaś mapa trasy, takie tam. Po prostu coś więcej na temat. I z góry dziękuję.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
KTM w Ojcowie nie ma własnej strony. Większośc informacji jest publikowana na jej profilu fb:
https://www.facebook.com/KoniczynkaTrai ... ts&fref=ts
Najlepiej zaparkować na parkingu pod zamkiem. Dalsza część drogi jest niedostępna dla osób z zewnątrz.
Profil trasy z 2013 r. (na ok. 45,5 km jest ~1300m D+), ale od tamtego czasu niewiele się zmieniło (jest też dystans ok. 21 km):
Galeria zdjęć z zawodów - tu masz podgląd - jak wyglądają ścieżki.
https://www.facebook.com/pg/KoniczynkaT ... e_internal
Jeśli chodzi o mapkę - trasa pokomplikowana, nie wiem, czy będę potrafiła wyjaśnić. Jeśli potrzebny - poszukam i podeślę tracka - tylko że w wąwozach GPS często gubi tam sygnał.
- trasa techniczna, nieatestowana, dużo rozmaitych schodów (w górę i w dół)
- start mniej-więcej o 9 rano; luźno do tego podchodzą
- bieg towarzyski, bez wpisowego i bez nagród
- pomiar czasu ręczny
- bardzo kameralnie 100-150 osób, z czego duża część miejsc zarezerwowana dla AWF Kraków i jej sympatyków
- zapisy krótkie - około połowy marca
- nie ma zapewnionego bufetu itp. - każdy sam musi sobie przygotować jedzenie (na przecięciu pętli wystawiany jest stolik, na którym można zostawić swoje rzeczy; po biegu można coś kupić i zjeść w Sąspówce
- org zapewnia tylko wodę i opiekę GOPR
- trasa trudna technicznie, miejscami bardzo trudna - trzeba uważać; bywa bardzo stromo, bardzo ślisko i bardzo nierówno pod nogami
- czasami jest 42 km, czasami 45 km - zależy, czy bobry nie podetną drzew i nie zaleje fragmentu trasy, który trzeba później omijać
- ale jest przepięknie
- jak pada - nie ma gdzie się schować
- ale jak jest pogoda - w Sąspówce tworzy się fantastyczny piknik; do tej pory zawsze było pięknie, słonecznie i gorąco
- kąpiel po biegu - w lodowatym potoku; ewentualnie można wziąć prysznic w małym wodospadzie
- ogólnie warunki surowe, jeśli ktoś lubi być dopieszczony - to nie tu
- po biegu w Barze Sąspówka do wieczora - impreza
- klimat niepowtarzalny
https://www.facebook.com/KoniczynkaTrai ... ts&fref=ts
Najlepiej zaparkować na parkingu pod zamkiem. Dalsza część drogi jest niedostępna dla osób z zewnątrz.
Profil trasy z 2013 r. (na ok. 45,5 km jest ~1300m D+), ale od tamtego czasu niewiele się zmieniło (jest też dystans ok. 21 km):
Galeria zdjęć z zawodów - tu masz podgląd - jak wyglądają ścieżki.
https://www.facebook.com/pg/KoniczynkaT ... e_internal
Jeśli chodzi o mapkę - trasa pokomplikowana, nie wiem, czy będę potrafiła wyjaśnić. Jeśli potrzebny - poszukam i podeślę tracka - tylko że w wąwozach GPS często gubi tam sygnał.
- trasa techniczna, nieatestowana, dużo rozmaitych schodów (w górę i w dół)
- start mniej-więcej o 9 rano; luźno do tego podchodzą
- bieg towarzyski, bez wpisowego i bez nagród
- pomiar czasu ręczny
- bardzo kameralnie 100-150 osób, z czego duża część miejsc zarezerwowana dla AWF Kraków i jej sympatyków
- zapisy krótkie - około połowy marca
- nie ma zapewnionego bufetu itp. - każdy sam musi sobie przygotować jedzenie (na przecięciu pętli wystawiany jest stolik, na którym można zostawić swoje rzeczy; po biegu można coś kupić i zjeść w Sąspówce
- org zapewnia tylko wodę i opiekę GOPR
- trasa trudna technicznie, miejscami bardzo trudna - trzeba uważać; bywa bardzo stromo, bardzo ślisko i bardzo nierówno pod nogami
- czasami jest 42 km, czasami 45 km - zależy, czy bobry nie podetną drzew i nie zaleje fragmentu trasy, który trzeba później omijać
- ale jest przepięknie
- jak pada - nie ma gdzie się schować
- ale jak jest pogoda - w Sąspówce tworzy się fantastyczny piknik; do tej pory zawsze było pięknie, słonecznie i gorąco
- kąpiel po biegu - w lodowatym potoku; ewentualnie można wziąć prysznic w małym wodospadzie
- ogólnie warunki surowe, jeśli ktoś lubi być dopieszczony - to nie tu
- po biegu w Barze Sąspówka do wieczora - impreza
- klimat niepowtarzalny
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
- lama71
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 353
- Rejestracja: 16 lis 2015, 07:11
- Życiówka na 10k: 52,22
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gliwice
poczytałem.
Widzisz, ja jakoś nie pasuję do dużych imprez, albo może duże do mnie nie pasują. Fajne w nich jest to, że organizacja jest, są punkty z żarciem, piciem, jest GOPR. Ale z drugiej strony, zatraca się dla mnie coś, co cenię w bieganiu najbardziej, kontakt z przyrodą, taki bezpośredni, ciszę. Ostatnio odkrywam właśnie takie biegi, jak ten o którym napisałaś. Kameralne, bez ludzi. A i tak często trasę sam sobie robię, jak mi pasuje. Nie dla czasu, dla funu. Tylko pozazdrościć że masz na tyle kontaktów albo wiedzy, że startujesz w takich imprezach.
Jakby nie było to problemem, podeślij mi track. Bez jakiegoś specjalnego pośpiechu, jak Ci się kiedyś przypomni.
Zaintrygowało mnie to, co napisałaś o trasie, że trudna technicznie, a jednocześnie przewyższenie 1300 m na dystansie maratonu. Rozumiem, że trasa to masa niewielkich podbiegów i zbiegów, z kamieniami, korzeniami, błotem i cała resztą atrakcji. Tak pomyślałem, że jak się będzie dało, to może kiedyś się wybiorę, ode mnie w sumie to nie jest daleko.
Widzisz, ja jakoś nie pasuję do dużych imprez, albo może duże do mnie nie pasują. Fajne w nich jest to, że organizacja jest, są punkty z żarciem, piciem, jest GOPR. Ale z drugiej strony, zatraca się dla mnie coś, co cenię w bieganiu najbardziej, kontakt z przyrodą, taki bezpośredni, ciszę. Ostatnio odkrywam właśnie takie biegi, jak ten o którym napisałaś. Kameralne, bez ludzi. A i tak często trasę sam sobie robię, jak mi pasuje. Nie dla czasu, dla funu. Tylko pozazdrościć że masz na tyle kontaktów albo wiedzy, że startujesz w takich imprezach.
Jakby nie było to problemem, podeślij mi track. Bez jakiegoś specjalnego pośpiechu, jak Ci się kiedyś przypomni.
Zaintrygowało mnie to, co napisałaś o trasie, że trudna technicznie, a jednocześnie przewyższenie 1300 m na dystansie maratonu. Rozumiem, że trasa to masa niewielkich podbiegów i zbiegów, z kamieniami, korzeniami, błotem i cała resztą atrakcji. Tak pomyślałem, że jak się będzie dało, to może kiedyś się wybiorę, ode mnie w sumie to nie jest daleko.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Podaj więc adres email, na który mogę wrzucić plik GPS jako załącznik.
Udostępniłabym na forum, ale nie bardzo wiem, jak to zrobić.
Trasa ma ok. 1350-1400 m podbiegów i tyle samo zbiegów, więc jeśli chodzi o nachylenie - nie ma wielkiego dramatu. O stopniu trudności decyduje rodzaj podłoża (skałki wapienne, plątanina korzeni, śliskie niewymiarowe schody - na niektórych odcinkach każdy innego rozmiaru, wysokości i głębokości, więc trudno złapać rytm). Ja np. pomimo tylu treningów na Jurze - ciągle się tego boję. Wilgotne wapienie są bardzo śliskie, a jeszcze jak są porośnięte mchem to już w ogóle jest jazda. Jak nie jest bardzo stromo to jeszcze-jeszcze, ale jak wiesz Jura charakteryzuje się tym, że wzniesienia może nie są bardzo wysokie, za to bardzo strome.
Udostępniłabym na forum, ale nie bardzo wiem, jak to zrobić.
Trasa ma ok. 1350-1400 m podbiegów i tyle samo zbiegów, więc jeśli chodzi o nachylenie - nie ma wielkiego dramatu. O stopniu trudności decyduje rodzaj podłoża (skałki wapienne, plątanina korzeni, śliskie niewymiarowe schody - na niektórych odcinkach każdy innego rozmiaru, wysokości i głębokości, więc trudno złapać rytm). Ja np. pomimo tylu treningów na Jurze - ciągle się tego boję. Wilgotne wapienie są bardzo śliskie, a jeszcze jak są porośnięte mchem to już w ogóle jest jazda. Jak nie jest bardzo stromo to jeszcze-jeszcze, ale jak wiesz Jura charakteryzuje się tym, że wzniesienia może nie są bardzo wysokie, za to bardzo strome.
- sosik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5445
- Rejestracja: 21 lut 2013, 15:39
- Życiówka na 10k: 00:37:49
- Życiówka w maratonie: 2:58:50
- Lokalizacja: Kraków
Gratulacje za pudło na Koniczynce . Podziwiam te 1400 metrów, ja w sobotę zrobiłem ok 420 i dzisiaj jeszcze lekko czwórki czuję.
Zwierzęcy instynkt, oczy jak krew, Wilk, co ujawnia w nocy swój zew,
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
Gdy księżyc na niebie, unosi mnie dźwięk, W biegu przed siebie wolny jak tlen!
Blog -> Komentarze -> Garmin
maraton - 2:58:50, półmaraton - 1:24:16, 10 km - 37:49, 5 km - 18:43
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dla pocieszenia - mnie też bolą nogi
To był bieg towarzyski, w trudnych warunkach (bardzo ślisko) więc specjalnie nie było rywalizacji wśród kobiet. Za miesiąc będę miała trudniej w tym względzie.
https://www.youtube.com/watch?v=n7Baw8PUM0o
To był bieg towarzyski, w trudnych warunkach (bardzo ślisko) więc specjalnie nie było rywalizacji wśród kobiet. Za miesiąc będę miała trudniej w tym względzie.
https://www.youtube.com/watch?v=n7Baw8PUM0o
- katekate
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 7135
- Rejestracja: 01 paź 2013, 18:11
- Życiówka na 10k: 45.18
- Życiówka w maratonie: 3.42.11
Moniko, gratuluję! nieustannie podziwiam!