Na szosie biegniesz zapewne intensywniej/szybciej/wyzszy puls?Tomaszrunning pisze:W gòrskich jadam batoniki proteinowe, slone pretzely, kostki parmezanu...
Ale na szosie moje trawienie (bo nie zwalniam?) siè blokuje.
Zapytujè glõwnie o to, czy takie zele czy jelly(60-80 kcal) warto brac przed 20km maratonu, czy powinno siè je brac co 40-50' jak niektòrzy uwazajà?
co do zela z kofeinà to pewnie na koniec na 30-33km. Pòzniej to pewnie nie zdàzy z zolàdka do mièsni przejsc ?
Im bieg bardziej intensywny tym zaladek gorzej przyjmuje pokarmy.
W jakims stopniu to sie da wytrenowac. Od tego sa treningi.
Na poczatku nie bylem w stanie nic w siebie wdusic w czasie biegania, nawet woda wchodzila ciezko.
Ale nie odpuszczalem, biegalem do czasu do czasu z butelka i bralem naprawde mini-lyczki, potem coraz wieksze.
Podobnie z zelami. Przyjecie na poczatku calego zelu konczylo sie kolka i ociezaloscia.
Wiec bralem zel na 3 razy (1/3 co 1km), potem na dwa razy co 1-1.5km, a teraz moge wciagnac caly, troche popic i jest git.
Co mi jeszcze pomoglo, to przejscie na te bardziej plynne zele, np. SIS, Activ3 czy High5.
Niby nie trzeba ich zapijac, ale ja biore lyk/dwa wody i wchodza bardzo dobrze.
Minusem jest to, ze sa wieksze/ciezsze niz te geste.
Jesli chodzi o zelki, to jak juz gdzies wczesniej pisalem uwielbiam je na rowerze, ale w czasie intensywnego biegania nie uzywam.
Za to kilka razy wzialem niedlugo przed treningiem i to sie sprawdzalo (alternatywa dla banana itp.).
Podobnie musy bananowe z Deca.
Zele z kofeina zostawiam sobie na druga czesc maratonu, ale zaczne je brac po polowce.
To beda pewnie 2 zele + cola na punktach.