toxic pisze:(...) najpierw rozpoczynasz ruch nogą, rozpędzasz ją, wychylasz wahadło i zamiast pozwolić nodze swobodnie polecieć na tyle ile dałeś jej siły to poprzez szuranie hamujesz nogę której przed chwilą nadałeś pęd. Zamiast wykorzystać potencjał całego toru wahadła to ludzie skracając krok uprawiają zwykłe marnotrawstwo (...)
Toxic widzisz, a do mnie nie przemawia teoria opierająca się na dwóch wahadłach. Dla mnie bieganie nie ma na celu bujania nogami jak wahadłami, tylko przenoszenie swojego ciała (środka ciężkości). Poza tym skracanie kroku, zwiększanie kadencji nie ma polegać na rozpędzaniu nogi i hamowaniu jej potem, tylko na mniejszym jej rozpędzaniu. Czyli jeśli już stosować porównanie do wahadła (które mi nijak nie pasuje, bo ja nie bujam nogami jak wahadłami, tylko podciągam je pod siebie, naprzemiennie zmieniam punkt podparcia, wychylając ciało do przodu), to po prostu należy to wahadło mniej wychylać, rozpędzać.
Sytuacja przedstawiona przez Ciebie rzeczywiście byłaby nielogiczna.
Qba Krause pisze:(...) jak ktoś zdejmie buty i się przebiegnie, to będzie bardziej myślał o tym, czy nie uderzy się o kamień, nie wbije szkła albo nie nadepnie na pise gówno albo peta. dla stopy (...)
Wystarczy wybrać czysty kawałek nawierzchni, albo nawet bieżnię

Gównianych bodźców będzie mniej
Dla mnie właśnie wtedy będzie natura. Bo będzie delikatność, wykorzystywanie własnej amortyzacji, a nie plastrów gumy i powietrza pod stopą. Oczywiście początkowo będzie to szok. Dlatego raczej chodzi o uzmysłowienie sobie pewnych rzeczy, a nie uczenie się w ten sposób. A jeśli ktoś chce się tak uczyć, to zgadzam się, że na początku prawidłowej techniki w tym raczej nie będzie.
toxic pisze:(...) Jeszcze na końcu dodam... żeby było jasne. Nie przejmuje się, że ktoś ma opinię jakąś na forum. Po to jest forum i sobie rozmawiamy. Ja się przejmuję, że ktoś wypisuje brednie na portalu bieganie.pl.
No widzisz... Ja przyjmuję, że możesz mieć inne zdanie poparte własnym doświadczeniem czy wiedzą i nie nazywam tego bredniami. Otóż pogląd w tekście, który streszczasz określeniem "brednie" nie jest wymysłem autora, tylko teorią popieraną przez kilku ludzi, którzy analizę tematu poświecili pół swojego życia. Możesz się nie zgadzać, ale żeby zaraz stwierdzać, że to brednie i oburzać się, że ktoś to publikuje?
rosomak pisze: (...) Co trzeba zrobić? Porządne, w pełnym tego słowa znaczeniu badanie naukowe. Nie na 10 osobach wrzuconych na tydzień na bieżnię mechaniczną. Kilkaset osób, czas trwania kilka do kilkunastu tygodni, żadna bieżnia mechaniczna, dokładne pomiary wymiarów biorących osób, dokładny grafik wagi przed treningiem, zakres temp od truchtu do sprintu, płeć, kadencja mierzona dla każdej minuty treningu. Solidny projekt mający na celu nie potwierdzenie oczekiwań badawczych, ale zebranie jak największej ilości danych (czyli też coś co się coraz rzadziej teraz robi)
A potem solidna analiza statystyczna, w celu określenia wszelkich ewentualnych zależności.
Wtedy zamiast na ignorancji można będzie bazować na wiedzy.
Myślę, że takich analiz jest sporo. Sięgnij po kilka książek związanych z tematyką. Nadal istnieją rozbieżności w teoriach. Nie wiem czy jest sens powielać badania, ja raczej wolę pobiegać

Ale oczywiście jeśli masz czas, chęci i nadzieję na to, że uda się wnieść coś nowego do świata biegania to droga wolna. Nie zauważyłem, żeby ktoś tu bazował na ignorancji. Raczej właśnie ludzie opierają się na posiadanej wiedzy i własnych doświadczeniach.
Juannita" pisze: (...) Czy jest sens dążenia do biegania "naturalnego" i z "właściwą" kadencją, jeśli biegamy w mieście, w butach z amortyzacją itd.?
Wierzę, że ma to sens w przypadku osób z trójmiasta, które mogą sobie pobiegać po piasku, boso. Ale co z mieszkańcami miast? (...)
3. Ile miesięcy pracy wymaga wypracowanie "idealnej" kadencji? Czy w tym czasie biegacz nie ma większej szansy nabawienia się kontuzji? W końcu przez cały ten czas biega nienaturalnie dla siebie, a co za tym idzie zapewne ciężej niż zwykle. (...)
A czemu uważasz, że bieganie "naturalne" i z "właściwą" kadencją tyczy się tylko biegania po plaży? Można biegać po mieście w butach bez amortyzacji. Można biegać w poprawny, naturalny, czy jak tam to sobie chcesz nazwać, sposób również w butach z amortyzacją. Właściwa kadencja jest wskazana zawsze, a nie tylko boso, na piasku, w trójmieście
Odnośnie tego ile czasu... Niektórzy tutaj napisali, raczej nie należy szukać jednej idealnej, magicznej liczby. Przestawienie się na wyższą kadencję zajęło mi jakieś 2-3 treningi. Potem przestałem na to zwracać uwagę, samo wychodziło - od czasu do czasu sprawdzałem.
sinus3121 pisze: (...) Chyba jestem dowodem na to, ze proste wymuszenie wyzszrj kadencji u totalnego amatora poskutkowalo polepszenie techniki. Przynajmniej nie wale juz z pietyz co mnie najbardziej cieszy.
Adam Klein pisze: Ale po co Ci to było? Poprawiłeś prędkość?
Teraz ty nie czytasz ze zrozumieniem. Kolega sinus napisał dokładnie po co mu to było. Uważasz, że jedynym i nadrzędnym celem jest poprawienie prędkości? To może wrotki warto założyć?
A ja właśnie dokładnie to miałem na myśli. Że proste wymuszenie wyższej kadencji daje pozytywne skutki w innych aspektach. Więc może być odwrotnie - nie technika drogą do wyższej kadencji, ale wyższa kadencja wpływa na poprawę techniki lub rozwiązuję pewne problemy z nią związane. To po prostu inny sposób wytłumaczenia komuś tego samego. Dlaczego dopuszczacie tylko jedna, jedyną drogę do osiągnięcia tego samego celu? Pogadajcie z dobrym nauczycielem w szkole i spytajcie się czy do każdego dziecka dociera jedną i tą samą metodą tłumaczenia.
Kolega GalGavu - kolejny przykład jak poprzez kadencję można poprawić pewne inne kwestie.
szy - No właśnie. Kadencji wystarczy po prostu od czasu do czasu przypilnować, skontrolować ją. Rozdmuchała się tutaj dyskusja nad treningiem kadencji. Tylko nikt z przeciwników nie napisał jak według niego taki bez sensowny trening poświęcony kadencji według niego miałby wyglądać
Trochę się rozpisałem, ale przez kilka dni nie zaglądałem, a dyskusja mnie wciągnęła. Natomiast dla mnie temat jest zamknięty. Przeciwnicy mam wrażenie nadal zostaną przeciwnikami, nawet jak przykładów takich jak sinus czy GalGavu byłoby dwudziestu albo czterdziestu na stu. Na pewno uda się jakoś podważyć ich przypadki i NA PEWNO to nie zwrócenie uwagi na kadencję odniosło u nich pozytywne skutki.
Wniosek dodatkowy - Ktoś tutaj wspomniał, że "naturalni biegacze" prezentują radykalny pogląd, że ich teoria i technika biegania jest jedyną słuszną... Odniosłem tutaj zupełnie odwrotne wrażenie. Ci naturalni byli bardziej otwarci na polemikę i inne podejście do tematu w przeciwieństwie do kilku osób, które wydawały się twierdzić, że istnieje jedna jedyna poprawna technika określona z taką dokładnością, że nawet sposób mrugania powiekami jest tam ściśle zdefiniowane.
A dla mnie właśnie "otwarta głowa" i dopuszczenie różnych opinii jest kluczem do sukcesu w bieganiu. Nieważne czy tym sukcesem jest tak jak dla Adama - szybkość, czy tak jak dla HeavyPaula radość biegania, naturalność, czy dla sinusa, GalGavu i szy - brak kontuzji, lekkość biegu. W sumie to nie tylko w bieganiu tak jest
Pozdrawiam
