Komentarz do artykułu Czy jest sens pracować nad kadencją biegu?

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13837
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:pozwolę sobie odpowiedzieć na te pytania z własnego punktu widzenia, pewnie w dużej mierze zbieżnego z punktem widzenia Adama, który pisał pierwszy artykuł.

1. Zawsze jest sens do wykonywania każdego ćwiczenia w poprawny sposób. Podobnie jak chcemy prawidłowo jeździć na nartach czy grać w kosza, tak samo uważam, że chcemy prawidłowo biegać. W tym celu ćwiczymy technikę.

Oczywiście, jeżeli chodzi o technikę biegową, istnieją rozbieżności, w jak dużym stopniu można ustalić i zdefiniować właściwa technikę. Poza tymi rozbieżnościami jednak raczej się zgadzamy, że w jej ćwiczeniu bardzo pomaga sprawność całego ciała, odpowiednie rozciągnięcie, pewien poziom siły mięśni oraz koordynacja ruchów. Można to łatwo zaobserwować kiedy popatrzy się na początkujących biegaczy. Ci, którzy dopiero co wstali zza biurka i którym brakuje sprawności, gibkości i siły, raczej mają złą technikę. Młodzi chłopacy, którzy są wysportowani i mocni - ot, tak, po prostu od różnorodnej formy ruchu, aktywności, która cechuje młodość :P - mają na wstępie o wiele lepszą technikę.

Prawidłowa technika pozwala nam wykorzystać w pełni właściwości i moce własnego organizmu, w tym jego naturalną zdolność do amortyzacji uderzeń o ziemię, stabilizowania postawy dzięki mocnym mięśniom itd.

2. Praca nad kadencją ma pomóc w usunięciu jednego z podstawowych błędów technicznych, jakim jest lądowanie wyprostowaną w kolanie nogą, daleko przed środkiem ciężkości ciała, do tego najczęściej na pięcie. Takie lądowanie jest nieprawidłowe z punktu widzenia biomechaniki - np. nasz układ amortyzujący - stopa, staw skokowy, podudzie, kolano itd. w górę - nie działa wtedy optymalnie. Badania wykazały również, że przesunięcie punktu lądowania bliżej środka ciężkości powoduje zmniejszenie sił oddziałowujących na ciało w momencie kontaktu z podłożem.

Musze jednak zauważyć, że te adaptacje uzyskuje się dzięki prawidłowej technice, której jednym z efektów, skutków jest optymalna kadencja. Zaczynanie od kadencji to leczenie objawu bez pomyślunku o źródle problemu.

3. Słusznie Twoja intuicja wskazuje, że wymuszanie wyższej kadencji może skutkować pogorszeniem sytuacji, powstają bowiem niekorzystne napięcia mięśniowe. Inaczej wszechstronna praca nad techniką - ryzyko kontuzji systematycznie spada.
:taktak:
100% poparcie.
PKO
infomsp
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dobrze, że was nie czytałem zanim zacząłem biegać, bo chyba bym sobie nie poradził z tą skomplikowaną czynnością.
Chyba nadmiar wolnego czasy na myślenie podczas biegu wam nie służy. :hej:
sinus3121
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 13 cze 2013, 12:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Biegam od maja zeszłego roku, do dzis ok 1400km. Od poczatku moim problemem bylo bieganie z piety. Próbowałem wielokrotnie biegac ze srodstopia, nigdy mi sie to nie udalo (było to zbyt meczace dla mnie), na technike wtedy nie zwracalem uwagi... ot początkujący amator.

W grudniu kupilem krokomierz. Pierwsze pomiary to ok 155-160. Potem wyczytałem o 180. Pierwsze proby podwyzszenia kadencji przy tempie 6/km byly koszmarem, dreptalem w miejscu, tętno szalalo, strasznie sie meczylem. Po jakis 2 tyg zorientowałem sie ze nie biegam juz z piety. Bylo to dla mnie zaskoczenie, gdyz przez ten czas skupialem sie na kadencji, a o piecie zupelnie zapomnialem.

Dziś po 2 miesiacach i ok 350 km biegam ok 170-175 przy 6/km, przy 5:30/km jest ok 180. Juz nie wyobrazam sobie nizszej kadencji. A co najwazniejsze zapomnialem co to bieganie z piety, i biega mi sie tak całkowicie naturalnie. Zauwazylem tez, ze jak wychylam biodra do przodu, to biegne bardziej ze srodstopia.. a dopiero niedawno w tym watku o tym wyczytałem :)

Chyba jestem dowodem na to, ze proste wymuszenie wyzszrj kadencji u totalnego amatora poskutkowalo polepszenie techniki. Przynajmniej nie wale juz z pietyz co mnie najbardziej cieszy.
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

sinus3121 pisze: Chyba jestem dowodem na to, ze proste wymuszenie wyzszrj kadencji u totalnego amatora poskutkowalo polepszenie techniki. Przynajmniej nie wale juz z pietyz co mnie najbardziej cieszy.
Ale po co Ci to było? Poprawiłeś prędkość?
sinus3121
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 13 cze 2013, 12:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

trudno powiedzieć czy prędkość poprawiłem, dopiero zaczynam moją przygodę z bieganiem.
nie każdy na początku biega po to by z miesiąca na miesiąc poprawiać prędkość.

moim podstawowym priorytetem na dziś, to minimalizacja potencjalnych kontuzji, a bieganie ze śródstopia na pewno temu sprzyja.

nie napisałem tego wcześniej, ale moje usilne próby biegania ze śródstopia połączone z kilkoma silniejszymi akcentami, spowodowały, że początkiem listopada miałem zapalenie ścięgien achillesa (3 dni okropnego bólu na jedną nogę - przeszło i następnego dnia 3 dni katorgi z drugą).

Miałem też tendencję do nachylania się do przodu (tak oceniali mnie inni). teraz zauważyłem, że biegam bardziej wyprostowany. próby nachylenia się do przodu sprawiają, że biega mi się źle.

ot moje refleksje.
rosomak
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sinus3121 pisze:Biegam od maja zeszłego roku, do dzis ok 1400km.
[ciach]
Chyba jestem dowodem na to, ze proste wymuszenie wyzszrj kadencji u totalnego amatora poskutkowalo polepszenie techniki.
Może.
Ale możesz też być przykładem tego, że w pierwszych 3 sezonach biegowych (1,5 roku, właśnie do około 1,5 tysiąca kilometrów) zachodzą ogromne zmiany przystosowawcze samego organizmu do tego (=specyficznego biegowego) rodzaju wysiłku.
sinus3121 pisze:moje usilne próby biegania ze śródstopia połączone z kilkoma silniejszymi akcentami, spowodowały, że początkiem listopada miałem zapalenie ścięgien achillesa (3 dni okropnego bólu na jedną nogę - przeszło i następnego dnia 3 dni katorgi z drugą)
Spora liczba osób z którymi rozmawiałem mówiła coś podobnego.
Włączenie ostrzejszych (=szybszych i mocniejszych) elementów w tej fazie (mniej więcej po przebiegnięciu około tysiąca kilometrów, wtedy często ludzie decydowali się przejść od samego "rozbiegania" do wzbogacenia swojego treningu akcentami, a przynajmniej dużą ilością ostrych przebieżek) prowadziło w krótkim czasie do problemów, wysiadały najczęściej kolana i achilles (ktoś też wspominał o biodrze chyba ...)
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
GalGavu
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 12
Rejestracja: 01 gru 2009, 15:15

Nieprzeczytany post

Czytając oba artykuły też u mnie wystąpiła wojna w myślach w związku z tym postanowiłem napisać posta. Ze śródstopia zacząłem biegać zaraz po maratonie Wrocławskim w tamtym roku (mój pierwszy maraton), gdzie na 33km wysiadły mi uda. W związku z tym, że ćwiczę triathlon (niedługo bo dopiero mam 1 start na koncie) to też wydaje się lepsze przerzucić na bieganie ze śródstopia - w związku z pochyloną pozycją na rowerze, kolanem wyprzedzającym pedał w pozycji na lemondkach, itd. - nie wdawajmy się w szczegóły. Ogólnie zacząłem biegać ze śródstopia. Nie wyglądało to w ten sposób, że "ah dzisiaj biegamy 20km ze śródstopia" - tylko w miarę stopniowo, chyba dopiero gdzieś po miesiącu biegałem 10km tak i dopiero gdzieś po 3 miesiącach pierwsze 20km. Tętno mi się w miarę ustabilizowało i biegałoby się fajnie ale łydki myślałem, że czasami mi się przepalą na treningu. Biegnąc z trenerem dostałem wskazówkę, że rzeczywiście biegam ze śródstopia ale wygląda to tak jakbym cały czas chciał pokazać jak to "pięknie biegam" niczym sarna po polu, tzn. bardziej skaczę niż biegam. Padła propozycja zwiększenia kadencji, no to pach słuchawki na uszy, jakaś aplikacja i jadę ze 180. Na początku spokojnie podczas treningu robiłem tak końcówki po 3-4km. Po dwóch tygodniach postanowiłem, że zrobię cały trening na kadencji 180. Oczywiście tętno trochę szalało bo, a to chciałem oddech złapać w rytm (bądź jakikolwiek rytm oddechu złapać), a to metronom w słuchawkach, itd. Ale zauważyłem jedną ogromną różnicę - brak bólu łydek, nic, a nic jak ręką odjął. Więc zacząłem tak biegać cały czas - teraz mija jakoś 3 tygodnie odkąd tak biegam (dalej z metronomem w słuchawkach), a zauważyłem kilka zmian:
- odciążyłem kolana bo przez drobnienie tych kroków po prostu nie skaczę za wysoko tylko tak jak ktoś napisał szuram nogą blisko ziemi,
- 4 tygodnie temu robiłem sobie sprawdzian na 5km - jeszcze z pięty. I tragedia, byłem bardzo nie zadowolony z tego jak poszło. Ostatnio w sobotę miałem zwyczajnie trening 2x4km drugi zakres i zrobiłem obie "czwórki" z szybszym tempem niż poprzednie 5km (o jakieś 20sek na km). Dodatkowo sam trening miał 15km i jakoś nie czułem abym umierał po nim w odróżnieniu do sprawdzianu na 5km,
- jako, że rower i pływanie mam w miarę dobre to teraz powoli zaczynam wierzyć, że coś z mojego biegania w końcu wyjdzie, bo już myślałem, że nigdy nic do przodu nie ruszę,
- wybiegania biegam na tętno (wiem pewnie nawet zegarka nie powinienem brać na wybieganie) i mimo szybszego biegu niż przed zmianą na 180 mam takie samo bądź niższe tętno.

Jeśli chodzi o bieganie jestem totalnym amatorem - przysłowiowo wstałem zza biurka jakoś w styczniu 2013 roku. Maraton zrobiłem bo uczestniczyłem w programie ITMZM Wrocław. Sam nie wiem co mam myśleć o waszych artykułach ale chyba po prostu powinienem przeczytać i powiedzieć "no fajnie chłopacy mają jakąś opinie". Dopowiem, że dalej dla mnie 180 nie jest czymś wyjątkowo naturalnym - jak odejmę metronem od uszu to po pewnym czasie kadencja mi spada. Więc biegam nienaturalnie dla siebie w tym momencie ale przynajmniej mnie łydki nie bolą i tempo wzrosło - ja się tylko cieszą.
Artykuły tylko mogę przeczytać i chyba nie za bardzo się na nich skupiać.

Ktoś wyraził opinię, że warto wszystkiego próbować - ja spróbowałem wielu rzeczy i akurat kadencja jest tym co mi w jakiś sposób pomaga.
sinus3121
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 13 cze 2013, 12:45
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

rosomak pisze: Może.
Ale możesz też być przykładem tego, że w pierwszych 3 sezonach biegowych (1,5 roku, właśnie do około 1,5 tysiąca kilometrów) zachodzą ogromne zmiany przystosowawcze samego organizmu do tego (=specyficznego biegowego) rodzaju wysiłku.
w moim przypadku zmiana była skokowa, z tygodnia na tydzień.

Podobnie jak kolega GalGavu, próby wymuszania biegu ze śródstopia, bez poprawy techniki biegu (zostawiając nawet kadencję na boku) u mnie również skutkowała bólem łydek i finalnie najprawdopodobniej kontuzją.

Mój wniosek jest taki: dla początkujących osób, które nie mogą sobie pozwolić na osobistego trenera, nie biegają w klubach i nie mających feedbacku odnośnie swojej techniki, najbardziej efektywnym sposobem na poprawę ich techniki jest zwrócenie uwagi na drobniejsze kroki podczas biegu.

oczywiście czytałem artykuły na bieganie.pl odnośnie prawidłowej techniki biegu, ale po pierwszych 300-500 km były dla mnie niezrozumiałe, nie wiedziałem czy dobrze je stosuje, nie miałem okazji, by jakiś fachowiec mnie skorygował. wydaje mi się, że 90% ludzi na tym forum również nie ma takiej okazji.

dlatego dla nowicjuszom proponuję dawać takie porady, które oni sami będą wstanie prawidłowo wdrożyć i je samodzielnie weryfikować, a nie typu "popracuj nad techniką, rytmem, tu masz link do specjalistycznego artykułu.."
Awatar użytkownika
szy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 452
Rejestracja: 10 cze 2009, 08:40
Życiówka na 10k: 39:01
Życiówka w maratonie: 3:19:17
Lokalizacja: Warszawa / Pruszków

Nieprzeczytany post

Hmm, autor artykułu wychodzi z założenia, że "praca nad kadencją" to jakaś strasznie wyzwanie i orka.
U mnie z poziomu 165 do poziomu 180 zajęło dwa tygodnie (tj. przez dwa tygodnie w trakcie treningów zerkałem na wartość kadencji w garminie i jak było trzeba, podganiałem).
Po tym czasie te 180 zostało we krwi. I trzyma ponad rok.
Co to dało? Może przypadek, ale urazów jakby mniej. I chyba łatwiej osiągnąć szybsze tempo.

Artykuł to polemika na siłę. Dobrze, murzyni biegają 180, bo to dla nich naturalne. A biali nie biegają ze 180? Scott Jurek też w swojej książce wspominał o 180 rpm jako drodze do efektywnego biegania.
Awatar użytkownika
HeavyPaul
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 489
Rejestracja: 09 wrz 2010, 13:03
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Czołem!

W zasadzie wszystko co mam do powiedzenie na ten temat napisałem w artykule i każdy wyciągnie z niego co chce, może ocenić jak chce. Krótko jedynie reasumując, bo widzę że dyskusja nie ustaje, uważam że warto pracować nad każdym elementem, który w danym momencie pomaga nam biegać efektywniej, wygodniej i zmniejsza ryzyko kontuzji bez względu na jakim szczeblu hierarchii ważności by się znajdował. Nie widzę sensu w zamykaniu się w ciasnych ramach teorii. To co teoretycznie wydaje się słuszne w praktyce nie zawsze musi być skuteczne. A chodzi przecież o to, żeby biegało nam się, mówiąc oględnie, lepiej.

Z biegowym pozdrowieniem

HeavyPaul
Mój BLOG: Heavy Runs Light
Aktualne informacje o testach + duża dawka zdjęć na moim profilu na FACEBOOKU
Dla spragnionych zdjęć INSTAGRAM :)
szczE
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 29
Rejestracja: 09 lut 2014, 18:47
Życiówka na 10k: koło 38:30
Życiówka w maratonie: 3:17:59

Nieprzeczytany post

toxic pisze:(...) najpierw rozpoczynasz ruch nogą, rozpędzasz ją, wychylasz wahadło i zamiast pozwolić nodze swobodnie polecieć na tyle ile dałeś jej siły to poprzez szuranie hamujesz nogę której przed chwilą nadałeś pęd. Zamiast wykorzystać potencjał całego toru wahadła to ludzie skracając krok uprawiają zwykłe marnotrawstwo (...)
Toxic widzisz, a do mnie nie przemawia teoria opierająca się na dwóch wahadłach. Dla mnie bieganie nie ma na celu bujania nogami jak wahadłami, tylko przenoszenie swojego ciała (środka ciężkości). Poza tym skracanie kroku, zwiększanie kadencji nie ma polegać na rozpędzaniu nogi i hamowaniu jej potem, tylko na mniejszym jej rozpędzaniu. Czyli jeśli już stosować porównanie do wahadła (które mi nijak nie pasuje, bo ja nie bujam nogami jak wahadłami, tylko podciągam je pod siebie, naprzemiennie zmieniam punkt podparcia, wychylając ciało do przodu), to po prostu należy to wahadło mniej wychylać, rozpędzać.
Sytuacja przedstawiona przez Ciebie rzeczywiście byłaby nielogiczna.
Qba Krause pisze:(...) jak ktoś zdejmie buty i się przebiegnie, to będzie bardziej myślał o tym, czy nie uderzy się o kamień, nie wbije szkła albo nie nadepnie na pise gówno albo peta. dla stopy (...)
Wystarczy wybrać czysty kawałek nawierzchni, albo nawet bieżnię :) Gównianych bodźców będzie mniej :)
Dla mnie właśnie wtedy będzie natura. Bo będzie delikatność, wykorzystywanie własnej amortyzacji, a nie plastrów gumy i powietrza pod stopą. Oczywiście początkowo będzie to szok. Dlatego raczej chodzi o uzmysłowienie sobie pewnych rzeczy, a nie uczenie się w ten sposób. A jeśli ktoś chce się tak uczyć, to zgadzam się, że na początku prawidłowej techniki w tym raczej nie będzie.
toxic pisze:(...) Jeszcze na końcu dodam... żeby było jasne. Nie przejmuje się, że ktoś ma opinię jakąś na forum. Po to jest forum i sobie rozmawiamy. Ja się przejmuję, że ktoś wypisuje brednie na portalu bieganie.pl.
No widzisz... Ja przyjmuję, że możesz mieć inne zdanie poparte własnym doświadczeniem czy wiedzą i nie nazywam tego bredniami. Otóż pogląd w tekście, który streszczasz określeniem "brednie" nie jest wymysłem autora, tylko teorią popieraną przez kilku ludzi, którzy analizę tematu poświecili pół swojego życia. Możesz się nie zgadzać, ale żeby zaraz stwierdzać, że to brednie i oburzać się, że ktoś to publikuje?
rosomak pisze: (...) Co trzeba zrobić? Porządne, w pełnym tego słowa znaczeniu badanie naukowe. Nie na 10 osobach wrzuconych na tydzień na bieżnię mechaniczną. Kilkaset osób, czas trwania kilka do kilkunastu tygodni, żadna bieżnia mechaniczna, dokładne pomiary wymiarów biorących osób, dokładny grafik wagi przed treningiem, zakres temp od truchtu do sprintu, płeć, kadencja mierzona dla każdej minuty treningu. Solidny projekt mający na celu nie potwierdzenie oczekiwań badawczych, ale zebranie jak największej ilości danych (czyli też coś co się coraz rzadziej teraz robi)
A potem solidna analiza statystyczna, w celu określenia wszelkich ewentualnych zależności.

Wtedy zamiast na ignorancji można będzie bazować na wiedzy.
Myślę, że takich analiz jest sporo. Sięgnij po kilka książek związanych z tematyką. Nadal istnieją rozbieżności w teoriach. Nie wiem czy jest sens powielać badania, ja raczej wolę pobiegać :) Ale oczywiście jeśli masz czas, chęci i nadzieję na to, że uda się wnieść coś nowego do świata biegania to droga wolna. Nie zauważyłem, żeby ktoś tu bazował na ignorancji. Raczej właśnie ludzie opierają się na posiadanej wiedzy i własnych doświadczeniach.
Juannita" pisze: (...) Czy jest sens dążenia do biegania "naturalnego" i z "właściwą" kadencją, jeśli biegamy w mieście, w butach z amortyzacją itd.?
Wierzę, że ma to sens w przypadku osób z trójmiasta, które mogą sobie pobiegać po piasku, boso. Ale co z mieszkańcami miast? (...)

3. Ile miesięcy pracy wymaga wypracowanie "idealnej" kadencji? Czy w tym czasie biegacz nie ma większej szansy nabawienia się kontuzji? W końcu przez cały ten czas biega nienaturalnie dla siebie, a co za tym idzie zapewne ciężej niż zwykle. (...)
A czemu uważasz, że bieganie "naturalne" i z "właściwą" kadencją tyczy się tylko biegania po plaży? Można biegać po mieście w butach bez amortyzacji. Można biegać w poprawny, naturalny, czy jak tam to sobie chcesz nazwać, sposób również w butach z amortyzacją. Właściwa kadencja jest wskazana zawsze, a nie tylko boso, na piasku, w trójmieście :)

Odnośnie tego ile czasu... Niektórzy tutaj napisali, raczej nie należy szukać jednej idealnej, magicznej liczby. Przestawienie się na wyższą kadencję zajęło mi jakieś 2-3 treningi. Potem przestałem na to zwracać uwagę, samo wychodziło - od czasu do czasu sprawdzałem.
sinus3121 pisze: (...) Chyba jestem dowodem na to, ze proste wymuszenie wyzszrj kadencji u totalnego amatora poskutkowalo polepszenie techniki. Przynajmniej nie wale juz z pietyz co mnie najbardziej cieszy.
Adam Klein pisze: Ale po co Ci to było? Poprawiłeś prędkość?
Teraz ty nie czytasz ze zrozumieniem. Kolega sinus napisał dokładnie po co mu to było. Uważasz, że jedynym i nadrzędnym celem jest poprawienie prędkości? To może wrotki warto założyć? ;)

A ja właśnie dokładnie to miałem na myśli. Że proste wymuszenie wyższej kadencji daje pozytywne skutki w innych aspektach. Więc może być odwrotnie - nie technika drogą do wyższej kadencji, ale wyższa kadencja wpływa na poprawę techniki lub rozwiązuję pewne problemy z nią związane. To po prostu inny sposób wytłumaczenia komuś tego samego. Dlaczego dopuszczacie tylko jedna, jedyną drogę do osiągnięcia tego samego celu? Pogadajcie z dobrym nauczycielem w szkole i spytajcie się czy do każdego dziecka dociera jedną i tą samą metodą tłumaczenia.

Kolega GalGavu - kolejny przykład jak poprzez kadencję można poprawić pewne inne kwestie.

szy - No właśnie. Kadencji wystarczy po prostu od czasu do czasu przypilnować, skontrolować ją. Rozdmuchała się tutaj dyskusja nad treningiem kadencji. Tylko nikt z przeciwników nie napisał jak według niego taki bez sensowny trening poświęcony kadencji według niego miałby wyglądać :)

Trochę się rozpisałem, ale przez kilka dni nie zaglądałem, a dyskusja mnie wciągnęła. Natomiast dla mnie temat jest zamknięty. Przeciwnicy mam wrażenie nadal zostaną przeciwnikami, nawet jak przykładów takich jak sinus czy GalGavu byłoby dwudziestu albo czterdziestu na stu. Na pewno uda się jakoś podważyć ich przypadki i NA PEWNO to nie zwrócenie uwagi na kadencję odniosło u nich pozytywne skutki.
Wniosek dodatkowy - Ktoś tutaj wspomniał, że "naturalni biegacze" prezentują radykalny pogląd, że ich teoria i technika biegania jest jedyną słuszną... Odniosłem tutaj zupełnie odwrotne wrażenie. Ci naturalni byli bardziej otwarci na polemikę i inne podejście do tematu w przeciwieństwie do kilku osób, które wydawały się twierdzić, że istnieje jedna jedyna poprawna technika określona z taką dokładnością, że nawet sposób mrugania powiekami jest tam ściśle zdefiniowane.
A dla mnie właśnie "otwarta głowa" i dopuszczenie różnych opinii jest kluczem do sukcesu w bieganiu. Nieważne czy tym sukcesem jest tak jak dla Adama - szybkość, czy tak jak dla HeavyPaula radość biegania, naturalność, czy dla sinusa, GalGavu i szy - brak kontuzji, lekkość biegu. W sumie to nie tylko w bieganiu tak jest ;)

Pozdrawiam :)
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze: Ale po co Ci to było? Poprawiłeś prędkość?
Adam - sam kiedyś pisałeś że podczas biegu chcesz czuć się bezpiecznie i zminimalizować ryzyko kontuzji. I jest to dla ciebie ważne. Więc powinno być dla ciebie oczywiste po co to było.
U większości amatorów postępy limitują przerwy w treningu i brak regularności spowodowane między innymi przez kontuzje i przeciążenia. Więc oczywistym wnioskiem jest że zwiększenie kadencji, przez obniżenie sił działających na stawy i zmniejszenie ryzyka kontuzji poprawi prędkość. Nie bezpośrednio, ale w miarę upływu czasu poprawi.
The faster you are, the slower life goes by.
fantom
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1984
Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
Życiówka na 10k: 42:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

szczE pisze: A ja właśnie dokładnie to miałem na myśli. Że proste wymuszenie wyższej kadencji daje pozytywne skutki w innych aspektach. Więc może być odwrotnie - nie technika drogą do wyższej kadencji, ale wyższa kadencja wpływa na poprawę techniki lub rozwiązuję pewne problemy z nią związane. To po prostu inny sposób wytłumaczenia komuś tego samego. Dlaczego dopuszczacie tylko jedna, jedyną drogę do osiągnięcia tego samego celu? Pogadajcie z dobrym nauczycielem w szkole i spytajcie się czy do każdego dziecka dociera jedną i tą samą metodą tłumaczenia.
Podstawowym celem sluzacym "lepszemu" bieganiu jest prosta i elastyczna miednica (w odniesieniu do kregoslupa oczywiscie bo sama miednica nie moze sie skrzywic i wyginac). Cala reszta jest tylko pochodna tego faktu. Oczywiscie mozna zwiekszyc kadencje i nieco zamaskowac problem ale docelowo nie powinno to byc jedynym srodkiem poprawy techniki.
szczE
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 29
Rejestracja: 09 lut 2014, 18:47
Życiówka na 10k: koło 38:30
Życiówka w maratonie: 3:17:59

Nieprzeczytany post

fantom pisze: Podstawowym celem sluzacym "lepszemu" bieganiu jest prosta i elastyczna miednica (w odniesieniu do kregoslupa oczywiscie bo sama miednica nie moze sie skrzywic i wyginac). Cala reszta jest tylko pochodna tego faktu. Oczywiscie mozna zwiekszyc kadencje i nieco zamaskowac problem ale docelowo nie powinno to byc jedynym srodkiem poprawy techniki.
A ktoś pisał, że uważa, że kadencja powinna być jednym środkiem poprawy techniki?
fantom
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1984
Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
Życiówka na 10k: 42:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

szczE pisze:
fantom pisze: Podstawowym celem sluzacym "lepszemu" bieganiu jest prosta i elastyczna miednica (w odniesieniu do kregoslupa oczywiscie bo sama miednica nie moze sie skrzywic i wyginac). Cala reszta jest tylko pochodna tego faktu. Oczywiscie mozna zwiekszyc kadencje i nieco zamaskowac problem ale docelowo nie powinno to byc jedynym srodkiem poprawy techniki.
A ktoś pisał, że uważa, że kadencja powinna być jednym środkiem poprawy techniki?
A czy ja napisalem, ze ktos napisal ;-) ? Po prostu nie powinno sie od tego zaczynac bo to podejscie od dupy strony. To nie jest tak, ze ja o tym wiedzialem od samego poczatku. Tez zaczalem od dupy strony takze rozumiem co kieruje wszystkimi, ktorzy tak robia. Z drugiej strony odkrylem, ze nie tedy droga. Inna sprawa, ze retoryka, ktora zastosowal Adam w artykule spowodowala pewne niezrozumienie intencji jakie mial.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ