Własny rekord długości...
Planuję robić taki mikrocykl. Prosty ale skuteczny.
1 wb2
2 owb1
3 WOLNE
4 owb1
5 wb
6 WOLNE
Teraz pytam o obciążenie. Czy ten schemat byłby dobry?
1 mikrocykl
2 m. - 1 m. + 10%
3 m. - 2 m. + 10%
4 m. - 3 m. + 10%
5 m. - 3 m.
6 m. - 4 m.
7 m. - 4 m. + 10%
8 m. - 7 m. + 10%
no i tak dalej gdzieś do 2 tygodni przed startem.
1 wb2
2 owb1
3 WOLNE
4 owb1
5 wb
6 WOLNE
Teraz pytam o obciążenie. Czy ten schemat byłby dobry?
1 mikrocykl
2 m. - 1 m. + 10%
3 m. - 2 m. + 10%
4 m. - 3 m. + 10%
5 m. - 3 m.
6 m. - 4 m.
7 m. - 4 m. + 10%
8 m. - 7 m. + 10%
no i tak dalej gdzieś do 2 tygodni przed startem.
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Pewnie można spróbować i tak.
Czytałem: 3 tygodnie obciążeń, 4 luźny.
I także: dwa kroki (tygodnie) do przodu, krok w tył.
To co napisałeś jest troszkę ostrzejsze, bo luźniejszy jest dopiero 5 tydzień.
Zaleca się niekiedy, ten luźniejszy tydzień zrobić nawet 50% obciążeń poprzedniego.
To jest zresztą sprawa indywidualna. Sam, sobie majstruję tymi obciążeniami trochę inaczej..
Zaczynam po jakiejś przerwie od bardzo niskiego poziomu a później bardzo gwałtownie zwiększam (więcej niż 10%) a dalej to już manipuluję zależnie od samopoczucia, oceny tego co robię. Często zmieniam, plany.
Pewnie z punktu widzenia teorii treningu, budowy planów to nie jest rozsądne. Ale wolę słuchać się organizmu (przynajmniej tak mi się wydaje)
Czytałem: 3 tygodnie obciążeń, 4 luźny.
I także: dwa kroki (tygodnie) do przodu, krok w tył.
To co napisałeś jest troszkę ostrzejsze, bo luźniejszy jest dopiero 5 tydzień.
Zaleca się niekiedy, ten luźniejszy tydzień zrobić nawet 50% obciążeń poprzedniego.
To jest zresztą sprawa indywidualna. Sam, sobie majstruję tymi obciążeniami trochę inaczej..
Zaczynam po jakiejś przerwie od bardzo niskiego poziomu a później bardzo gwałtownie zwiększam (więcej niż 10%) a dalej to już manipuluję zależnie od samopoczucia, oceny tego co robię. Często zmieniam, plany.
Pewnie z punktu widzenia teorii treningu, budowy planów to nie jest rozsądne. Ale wolę słuchać się organizmu (przynajmniej tak mi się wydaje)
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
No jak narazie to jestem wręcz zaskoczony moją formą. Nawet nie sądziłem, że tak szybko będę "wracał do siebie". Jak zacząłem tydzień temu, to zrobiłem ponad 35` mozolnego człapnia. Biegłem ponad 7:30`/km i jeszcze 30% biegłem w II zakresie bo tak się męczyłem !
A dzisiaj zrobiłem owb1 75`, gdzie pierwsze 40` to było na poziomie 65-75%. Zaś reszta to było już tak do 78%... i co się okazało? Że po ponad godzinie czasu mój pierwszy zakres spadł do 5:30 !! W tydzięń czasu 2 minuty - dla mnie szok. Sam nie wiem jak to zrobiłem
Ale jest ok

A dzisiaj zrobiłem owb1 75`, gdzie pierwsze 40` to było na poziomie 65-75%. Zaś reszta to było już tak do 78%... i co się okazało? Że po ponad godzinie czasu mój pierwszy zakres spadł do 5:30 !! W tydzięń czasu 2 minuty - dla mnie szok. Sam nie wiem jak to zrobiłem

Ale jest ok






- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
tomasz pisze:Sam nie wiem jak to zrobiłem![]()
Geny
Pamiętaj tylko, że są jeszcze inne geny, "odpowiedzialne" za podatność na kontuzje.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
Nagle coś mi forma spadła...
i nie wiem dlaczego. Tak nagle, z dnia na dzień. Może to przez gorąco
jak jest 30 st. to raczej bieganie staje się obowiązkiem a nie przyjemnością. W poniedziałek zrobiłem owb1 50`. Biegło mi się super świeżo (bo poprzedni dzień miałem wolny) Wszystko było ok. Lekko, świeżo, miękko, delikatnie - tak po 5:40-5:45. A na następny dzień już na rozruchu tętno miałem z 10 większe niż normalnie
Miałem wóczas robić wb2 8km. Ale pierwszy kilometr zrobiłem w 5:35-5:40
Czy tak jak dzień wcześniej owb1.
o co chodzi
Pogoda była fatalna, 32 st. i biegłem w słońcu. Ale nie katowałem się, zamiast tego treningu zrobiłem 25` rozbiegania i poszedłem trochę popływać na basen.
Myślałem, że jak odpuszczę sobie jeden dzień, to na nastęny będzie już ok. No ale nie
Wczoraj znów było nędznie. Zrobiłem sobie 7km wb2... a raczej od 2km to było wb3
Nogi jak kamienie, tętno skacze jak szalone, czuję się 10kg cięższy...
Szczerze mówiąc, to jak znów zobaczyłem, że biegam wb2 tak jak owb1... to sobie pomyślałem, że pobiegnę wb3. A tak na przekór sobie. Co prawad było piekło, bo ostatnie 2km biegłem już na monad 90% HRmax - ale słyszałem, że czasami jest tak dobrze sobie poszaleć.
No ale o co chodzi
Może temperatura mnie zabija, bo ja zawsze w taki gorąc miałem kłopoty nawet na codzień nie mówiąc już o bieganiu. W ciągu dnia czasami tętno skacze mi do 90...
O co chodzi







Myślałem, że jak odpuszczę sobie jeden dzień, to na nastęny będzie już ok. No ale nie





No ale o co chodzi


Może temperatura mnie zabija, bo ja zawsze w taki gorąc miałem kłopoty nawet na codzień nie mówiąc już o bieganiu. W ciągu dnia czasami tętno skacze mi do 90...
O co chodzi

- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Upały to raz.
Odpowiednie nawodnienie w ciągu dnia.
Dieta- trzeba dbać o kalorie jak zwiększa się obciążenia. A jak jest ciepło nie zawsze chce się jeść.
Ale przede wszystkim winnego szukałbym w długiej przerwie jaką miałeś -kilka miesięcy?
Czasami łatwo jest wejść w poprzednie obciążenia, na kilka treningów ale jak się chce to kontynuować albo jeszcze nieco zwiększyć, to organizm, zwłaszcza przy niekorzystnych warunkach atmosferycznych, może reagować jak byś mu zafundował przetrenowanie.
Biegaj w najkorzystniejszej pogodzie (może raczej w jak najmniej upalanej) dbaj o płyny, dietę, sen. Trochę wyluzuj, przynajmniej na tydzień.
Odpowiednie nawodnienie w ciągu dnia.
Dieta- trzeba dbać o kalorie jak zwiększa się obciążenia. A jak jest ciepło nie zawsze chce się jeść.
Ale przede wszystkim winnego szukałbym w długiej przerwie jaką miałeś -kilka miesięcy?
Czasami łatwo jest wejść w poprzednie obciążenia, na kilka treningów ale jak się chce to kontynuować albo jeszcze nieco zwiększyć, to organizm, zwłaszcza przy niekorzystnych warunkach atmosferycznych, może reagować jak byś mu zafundował przetrenowanie.
Biegaj w najkorzystniejszej pogodzie (może raczej w jak najmniej upalanej) dbaj o płyny, dietę, sen. Trochę wyluzuj, przynajmniej na tydzień.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
Ile przerwy? Pod koniec lutego kontuzja. Nie bigałem do końca kwietnia, bo nie mogłem. Maj i czerwiec to było takie sobie truchtanie 2-3x w tyg. po 30-45`. Czasami 1x w tyg. Wzbowione treningi wyglądały tak:
1- owb1 37`
2- owb1 37`
3- owb1 55`
4- obw1 38`
5- PRZERWA
6- owb1 5`+ wb2 35`+ owb1 5`
7- owb1 75`
8- PRZERWA
9- owb1 45`+ SB (2x100m A + 2x100 C)
10- wb 120`
11- PRZERWA
12- (miało być owb1 10`+ wb2 8km + owb1 10`) ale było owb1 25`
13- totalna masakra
wb2/3 i piekło.
Faktycznie jeść mi się nie chce - czasami jem z przerwami po 10h. Więc całkiem możliwe, że mam niedobór energetyczny. Płynów pewnie też za mało bo mam mocz za żółty.
Będę starał się robić treningi w takich porach, żeby kończyć jak będzie już robiło się ciemno.
Wyluzuję
dziś nie biegam. Jutro sobie zrobię 30-45` I zakresiku, a w piątek się zobaczy. Miałem roić wb 120` ale obaczę jak się będę czuł. Na weekend nie biegam (szkoła-egzaminy).
Przypomniało mi się coś - jak wczoraj robiłem swój trening-piekło
to w pewnym momencie zaczęły mi mrówki łązić po rękach. Jakby mi zcierpła czy coś. Takie lekki odrętwienie i mniejsza wrażliwośc na np. uszczypnięcie. Dłoń i przedramię, aż do łokcia. Tylko prawa.
1- owb1 37`
2- owb1 37`
3- owb1 55`
4- obw1 38`
5- PRZERWA
6- owb1 5`+ wb2 35`+ owb1 5`
7- owb1 75`
8- PRZERWA
9- owb1 45`+ SB (2x100m A + 2x100 C)
10- wb 120`
11- PRZERWA
12- (miało być owb1 10`+ wb2 8km + owb1 10`) ale było owb1 25`
13- totalna masakra

Faktycznie jeść mi się nie chce - czasami jem z przerwami po 10h. Więc całkiem możliwe, że mam niedobór energetyczny. Płynów pewnie też za mało bo mam mocz za żółty.
Będę starał się robić treningi w takich porach, żeby kończyć jak będzie już robiło się ciemno.
Wyluzuję

Przypomniało mi się coś - jak wczoraj robiłem swój trening-piekło

- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Po dziesiątym dniu byłeś "załatwiony"
Albo było te 120' za dużo albo może trzeba było zaczynać jak początkujący- co drugi dzień.
No i jeszcze dieta, płyny itd.
A przed wyjściem "wlewasz" w siebie powyżej pół litra?
Albo było te 120' za dużo albo może trzeba było zaczynać jak początkujący- co drugi dzień.
No i jeszcze dieta, płyny itd.
A przed wyjściem "wlewasz" w siebie powyżej pół litra?
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
-
- Wyga
- Posty: 58
- Rejestracja: 14 cze 2006, 17:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice, obecnie Szkocja
- Kontakt:
to zalezy, ktore pol litraoutsider pisze:Po dziesiątym dniu byłeś "załatwiony"
Albo było te 120' za dużo albo może trzeba było zaczynać jak początkujący- co drugi dzień.
No i jeszcze dieta, płyny itd.
A przed wyjściem "wlewasz" w siebie powyżej pół litra?

jak te niekorzystne to niedziwne, ze tetno skacze jak szalone

a jak wyglada kwestia kolki, klujacego bolu z boku, nachodzacego lekko na plecy.
ostatnio mialem cos takiego podczas biegu. zwiekszylem lekko tempo (zaczalempodnosic wyzej nogi by zwekszyc krok) i zaczalem odczuwac ten bol.
juz to kiedys przechodzilem wiec zwolnilem by zlikwidowac bol, ale nic to nie dalo.
bolalo i to nieprzyjemnie.
zatrzymalem sie, bo sie biec nie dalo.
potem jak przeszlo, znowu ruszylem i sytuacja sie powtorzyla. zatrzymywalem sie jeszcze dwa razy.
raz jak mnie uklulo to poczulem bol w okolicach serducha. jakby ktos mi wbil duza szpile w plecy.
nie wiem co to bylo bo nigdy nie mialem tego problemu a trenowalem z wieksymi obciazeniami organizmu.
to byl bieg owb2.
biegam zawsze ok 2-3 godzin po jedzeniu. pije na 1 godz. przed biegiem.
pzdrw
Antek
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Jeśli kolka:
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=2101
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=2177
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=2712
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=626
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=1398
Jeśli serce to do medyka.
W Polsce na półmaratonie w Koryncinie zasłabł chłopak. Nie udało się go odratować. Powód- serce.
Jeśli nie pójdziesz, to poluzuj z tymi treningami.
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=2101
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=2177
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=2712
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=626
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=1398
Jeśli serce to do medyka.
W Polsce na półmaratonie w Koryncinie zasłabł chłopak. Nie udało się go odratować. Powód- serce.
Jeśli nie pójdziesz, to poluzuj z tymi treningami.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
Taki mroczny klimat się zrobił...
Teraz nie mam za wiele czasu biegać - szkoła egzaminy, zaliczenia, niepokój, nerwy. A to zawsze niesprzyja bieganiu. Jak człowiek psychicznie czuje się doskonale, to i na trasie jest przyjemniej. Wracając do tematu... czasami się ma takie dzień, czy nawet taki tydzień... ba trafi się i czasmi cały miesiąc do kitu. Czasami tak jest, że miesiąc, dwa forma stoi w miejscu. Nawet się cofa. Jednak później nagle eksploduje i przez 2 tygodnie robi się więcej niż przez te 2 miesiące.
Mi poprostu się teraz źle biega. Jeśli chodzi o upały. Od dziecka miałem z tym kłopot. Kiedy byłem malutki, to z powodu gorąca miałem biegunkę, ból głowy, czasami wymioty. Nie chciałem jeść i pić. Ciągle byłem senny i osowiały - jakby życie ze mnie uchodziło. Tak więc ja zawsze czułem się poniżej normy jak było ciepło. Natomiast jak jest zimno, to mój organizm się budzi do życia, mógłbym wówczas biegać cały czas, jak Bergland
( http://www.rower.com/archiwum.php?art=2528 )
Co do kolki... może i zabrzmi to prozaicznie - mnie zawsze łapała kolka jak byłem zaczłapany i później chciałem poszarpać na treningu. Wówczas wystarczyło pobiegać w krosie i po sprawie.
Wody nie piłem nigdy pół litra przed treningiem, bo zawsze się obawiałem o to, że będzie mi źle się biegało. Więc najwyżej piłem 250ml z pół godziny przed treningiem. Nie więcej. No ale kolka to pzedewszytskim słabe mięścnia bieganie z pełnym żołądkiem - i ona zawsze przechodzi po kilku dniach. Tak już jest - początkujący kolkę mają, i szybko im przechodzi.

Mi poprostu się teraz źle biega. Jeśli chodzi o upały. Od dziecka miałem z tym kłopot. Kiedy byłem malutki, to z powodu gorąca miałem biegunkę, ból głowy, czasami wymioty. Nie chciałem jeść i pić. Ciągle byłem senny i osowiały - jakby życie ze mnie uchodziło. Tak więc ja zawsze czułem się poniżej normy jak było ciepło. Natomiast jak jest zimno, to mój organizm się budzi do życia, mógłbym wówczas biegać cały czas, jak Bergland

Co do kolki... może i zabrzmi to prozaicznie - mnie zawsze łapała kolka jak byłem zaczłapany i później chciałem poszarpać na treningu. Wówczas wystarczyło pobiegać w krosie i po sprawie.
Wody nie piłem nigdy pół litra przed treningiem, bo zawsze się obawiałem o to, że będzie mi źle się biegało. Więc najwyżej piłem 250ml z pół godziny przed treningiem. Nie więcej. No ale kolka to pzedewszytskim słabe mięścnia bieganie z pełnym żołądkiem - i ona zawsze przechodzi po kilku dniach. Tak już jest - początkujący kolkę mają, i szybko im przechodzi.
-
- Wyga
- Posty: 58
- Rejestracja: 14 cze 2006, 17:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice, obecnie Szkocja
- Kontakt:
dzieki.outsider pisze:Jeśli kolka:
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=2101
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=2177
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=2712
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=626
http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=1398
Jeśli serce to do medyka.
W Polsce na półmaratonie w Koryncinie zasłabł chłopak. Nie udało się go odratować. Powód- serce.
Jeśli nie pójdziesz, to poluzuj z tymi treningami.
definitywnie to kolka. na szczescie ostatnio jej nie bylo.
dzisiaj mi sie swietnie biegalo.
50' ows1 lub 2 ( jutro przychodzi polar wiec bede w pelni swiadomy).
ostatni kilometr sobie trocszke przyspieszylem i w pelni skupilem sie na technice. wysoko nogi, dlugie kroki. rownomierny oddech, bez zadyszki, bez kolki. nogi pracowaly jak maszyny, bez bolu. rewelacja. nie wiem jakie mialem tetno w czasie biegu ale minute po: 110.
pozniej 10 x 200m rytm.
i tu rowniez rewelacja. pelna kontrola nad technika. poprawilem prace rak. wyraznie pomoglo. ostatnie 2 rundy sprint.
bylem zaskoczony wytrzymaloscia.
wczesniej nie dalbym rady takim tempem i tak spokojnie biec tych odcinkow.
zauwazam znaczna podwyzke formy.
pzdrw, Antek
Antek
Drobna uwaga: jak biegasz akcet, to nie przyspieszj w końcówce. Zwłaszcza jak jest to wb2 - cały odcinek musi się mięścić w widełkach tętna. Oczywiście najpierw z 10` owb1 + GR - później akcet, i na końcu równiż z 10` owb1 + bardzo delikatne GR. Jednak jeśli biegasz II zakres, to w żadnym wypadku nie rób finiszu.
Niektórzy są zwolennikami przyspieszenia w końcówce rozbiegania,
jednak to są tylko psychiczne plusy - umijętność finiszu na zawodach.
Jeśli masz ochotę poszaleć, to sobie po wb zrób np. 3x1` do wb3 w przerwie 1`. Na szybkość przyjdzie czas w odpowiednim momencie makrocyklu. Wówczas raczej będziesz biegał InterV czy WT (nie wiem pod jaki dystans)
z resztą ja i tak zawsze polecam treningi np. półmaratończyka pod 10km, albo pod 10km dla choćby 3km. Takie już skrzywienie
Po wb2 nie biegaj już żadnych przebieżek, tylko po I zakresie. I nie za mocno - w przebieżkach nie ma czegoś takiego jak sprint. To ma być łagodne ożywienie. Zaczynasz lekko i kończysz lekko, zaś pomiędzy biegniesz właśnie tak jak mówisz, zwracając uwagę na technikę. Chociaż głównie technikę poprawia SB, przebieżki raczej są dla ożywnianie organizmu po człapaniu.
110 tętno będzie rewelacją jeśli będziesz znał swoje HRmax. Bo może to jest normalne owb1
Mój znajomy miał HRmax 165
Uważaj na świeżość. To znak, że się dobrze akumulujesz, a wówczas nogi same wyrywają do przodu. Wtedy łatwo jest stracić formę i niepotrzebnie się eksploatować. Po prostu jest przyjemnie szaleć na świeżości.
Zauważasz znaczną zwyszkę formy. Dobrze jest jak w ogóle ona zwyszkuje, a jak znacznie, to nie wykożystuj tego, żeby jeszcze znaczniej się poprawiała - bo się spalisz.
Niektórzy są zwolennikami przyspieszenia w końcówce rozbiegania,
jednak to są tylko psychiczne plusy - umijętność finiszu na zawodach.
Jeśli masz ochotę poszaleć, to sobie po wb zrób np. 3x1` do wb3 w przerwie 1`. Na szybkość przyjdzie czas w odpowiednim momencie makrocyklu. Wówczas raczej będziesz biegał InterV czy WT (nie wiem pod jaki dystans)


Po wb2 nie biegaj już żadnych przebieżek, tylko po I zakresie. I nie za mocno - w przebieżkach nie ma czegoś takiego jak sprint. To ma być łagodne ożywienie. Zaczynasz lekko i kończysz lekko, zaś pomiędzy biegniesz właśnie tak jak mówisz, zwracając uwagę na technikę. Chociaż głównie technikę poprawia SB, przebieżki raczej są dla ożywnianie organizmu po człapaniu.
110 tętno będzie rewelacją jeśli będziesz znał swoje HRmax. Bo może to jest normalne owb1


Uważaj na świeżość. To znak, że się dobrze akumulujesz, a wówczas nogi same wyrywają do przodu. Wtedy łatwo jest stracić formę i niepotrzebnie się eksploatować. Po prostu jest przyjemnie szaleć na świeżości.
Zauważasz znaczną zwyszkę formy. Dobrze jest jak w ogóle ona zwyszkuje, a jak znacznie, to nie wykożystuj tego, żeby jeszcze znaczniej się poprawiała - bo się spalisz.
-
- Wyga
- Posty: 58
- Rejestracja: 14 cze 2006, 17:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Katowice, obecnie Szkocja
- Kontakt:
dzisiaj bieglem 4x3000
pierwsze 3km tetno 137 (polarek w trakcie testowania:)
sprawdzilem tez spadek tetna po minucie. wynosilo: 97
pozniej rozciaganie.
i ruszylem.
3km tetno 167
dwie minuty truchtu i chodzenia (tetno 118)
kolejne 3km tetno 167
dwie minuty truchtu i chodzenia (tetno 118)
ostatnie 3km tetno 170
na koncu trucht i lekkie rozciaganie
wedlug wzoru moje Tmax wynosi 188.
wiec probowalem biec owb3
nie mialem problemu z oddechem. jak juz to odczuwalem prace nog (miesnie podudzia). wiec na tym punkcie musze sie troche bardziej skupic. popracowac nad sila miesni.
do 1.X zostalo niecale 3 miechy. mam nadzieje, ze bede zadowolony ze swojego pierwszego wystepu.
pozdrawiam, Antek
pierwsze 3km tetno 137 (polarek w trakcie testowania:)
sprawdzilem tez spadek tetna po minucie. wynosilo: 97
pozniej rozciaganie.
i ruszylem.
3km tetno 167
dwie minuty truchtu i chodzenia (tetno 118)
kolejne 3km tetno 167
dwie minuty truchtu i chodzenia (tetno 118)
ostatnie 3km tetno 170
na koncu trucht i lekkie rozciaganie
wedlug wzoru moje Tmax wynosi 188.
wiec probowalem biec owb3
nie mialem problemu z oddechem. jak juz to odczuwalem prace nog (miesnie podudzia). wiec na tym punkcie musze sie troche bardziej skupic. popracowac nad sila miesni.
do 1.X zostalo niecale 3 miechy. mam nadzieje, ze bede zadowolony ze swojego pierwszego wystepu.
pozdrawiam, Antek
Antek