hehe tak jestem szefem - czubka własnego nosa
pytlakos napisał: "Jak ktos wie (tak jak ja) to oby mial tyle szczescia i trafil na bieganie.pl . W innym przypadku (jezeli nie zna zadnego biegacza) na 98% zniecheci sie do biegania w ciagu miesiaca. "
Biegać zaczyna się najcześciej w przełomowych momentach życia (samo rozpoczecie i kontynuowanie jest też przełomem , co domnie to jestem w tych 2% co niewiedzieli ale juz wiedzą
Argumentacja
- Piterek
- Rozgrzewający Się
- Posty: 16
- Rejestracja: 23 sie 2002, 09:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ja miałem trochę szczęścia odnośnie namówienia 3 kumpli na bieganie. Strasznie dużo naopowiadałem im o tym, jakie to jest super uczucie jak już się biegnie, prawie jak narkotyk, dostaje się euforii itp (podobno coś się w tych naszych organizmach wydziela, ale się na tym dokładnie nie znam). Jak zaczęli się dopytywać dokładnie, to im powiedziałem, jak to jest z tymi zakwasami (tylko przez 2-3 dni) oraz, że kondycja skacze momentalnie (1-2 tygodnie i nie ma zadyszki). Może trochę przesadziłem i przedstawiłem to zbyt kolorowo, ale jak już raz przebiegli i nie byli zbyt happy, to im wyklarowałem, że szkoda ich zakwasów, żeby rezygnować i trzeba biegać dalej. Po 1,5 tygodnia wszyscy mi dziękowali, a jeden to nawet trochę brzucha zgubił już po 3 tygodniach.
Myślę, że mówienie o bieganiu ma duży sens, ale trzeba to poprzeć swoim przykładem; przypomnieć sobie swoje przeżycia z początków biegania i nie truć ludziom o maratonach, bo to dla każdego niebiegającego odległa przyszłość. 2,3,5 km - to jest wykonalne dla początkujących i do takich dystansów należy ich namawiać. A najlepiej z iskrą w oczach opowiadać, jak to jest super, jak już się biegnie i zapomina się o problemach i człowiekowi trochę szumi w głowie, jakby się znieczulił. Agitacja słowna naprawę ma sens - widzę to po swoim przykładzie.
Myślę, że mówienie o bieganiu ma duży sens, ale trzeba to poprzeć swoim przykładem; przypomnieć sobie swoje przeżycia z początków biegania i nie truć ludziom o maratonach, bo to dla każdego niebiegającego odległa przyszłość. 2,3,5 km - to jest wykonalne dla początkujących i do takich dystansów należy ich namawiać. A najlepiej z iskrą w oczach opowiadać, jak to jest super, jak już się biegnie i zapomina się o problemach i człowiekowi trochę szumi w głowie, jakby się znieczulił. Agitacja słowna naprawę ma sens - widzę to po swoim przykładzie.
"The Road goes ever on and on
Down from the door where it began..."
Down from the door where it began..."