Komentarz do artykułu Co wpływa i co wypływa z mocy? - van Dijk i Van Megen dla Polar

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

To spróbujemy się Eliuda/Sanga/kogoś spytać, a nuż mu ktoś to robił.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13341
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

No i o to właśnie chodzi.
Równocześnie nasza czołówka mogłaby dostarczyć dane dla Stryd-Polska. Dać im sprzęt do testów i niech robią recenzje. Inaczej zaleją nas pierdoły blogerów-influenserów z siłowni i sal krosfitu.
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

Podejrzewam, że za danie im sprzętu do testów ładnie by sobie policzyli.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13341
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Pukaliśmy do stryda, żeby dali do testów na Kenię lecz bez odzewu, więc nie są zainteresowani, ale jak już by dali, to byłaby wiocha gdyby chcieli jakąś kasę. Tym bardziej więc zawodnicy z czołówki powinni dostać sprzęt za fri, bo potencjalnie są źródłem bardzo stabilnych danych. Dane są w dzisiejszych czasach najcenniejsze, więc stryd dając im sprzęt pozyskuje wartościowe informacje.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

Niestety, na razie wygląda na to (oficjalnie), że dane są wysyłane gdzieś (Nike) i obrabiane. Z tego, co mówi Sang nie wynika, by wykorzystywał dane zwrotne do dobierania kolejnych obciążeń.
Moje przypuszczenie (tylko przypuszczenie) pomiar danych nie służy zrobieniu przyszłych lepszych butów dla np. Kipchogego. To raczej sprawdzanie parametrów Kipchogego i innych (czujniki mają na sobie 3-4 goście,w tym Kamworor na wybranych sesjach) w celu zrobienia butów dla populacji. Wiem, że to od d... strony, ale chyba tak to działa.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13341
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Rozmawiałem z jednym z testerów zbanowanych alf. Wcześniej widziałem go na treningu. Słabo technicznie biegał. Raczej pewne jest, że testerzy nie są dobierani z klucza biomechanicznego lecz po znajomości. To pokazuje, że oni dopiero są na początku i nie mają usystematyzowanych metod badawczych. Tester wspomniał, że Kipchoge czasami biega z jakimiś czujnikami.
Optymalizowanie butów wg odczytów z czujników to zupełnie nowe podejście do zagadnienia projektowania butów. To w zasadzie wyklucza lub znacznie ogranicza wpływ wszelkiej maści dizajnerów i influenserów, otwierając wreszcie możliwości inżynierom i biomechanikom.
Nie dziwi mnie takie podejście do optymalizacji od dupy strony. W końcu to najk wykłada kasę i żąda optymalizacji buta dla populacji, która za but potem zapłaci. Kipchoge zrobił swoje. Bariera 1:50 już nie jest tak ekscytująca jak 2:00, dlatego dalsze optymalizowanie butów stricte pod niego, nie ma priorytetu.
Nie ma też priorytetu optymalizacja ruchu dzięki czujnikom. Najk nie ma w tym interesu, dlatego nie spodziewałbym się rychłego uzależnienia treningów Kipchoge od wyników z czujników. Za dobrze się układa w naturalny sposób, żeby ktoś odważył się grzebać w tej maszynie. Musi nastać regres, wtedy zaczną wprowadzać zmiany. Na zasadzie - mamy już perfekcyjny but, musimy teraz stworzyć do niego zawodnika.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

No właśnie, generalnie podejście, że skoro coś się sprawdza i przynosi postęp lokalnie - jest (paradoks) hamujące dla postępu na poziomie globalnym.
Canova 11 lat temu na pytanie, czy i jak pracuje nad techniką swoich zawodników mówił, że nie traci na to czasu, bo progres ma ciągle - w coraz mocniejszym i coraz lepiej usystematyzowanym treningu. A miał jeszcze wtedy pod sobą fabrykę dostarczającą mu taśmowo wyselekcjonowanych lokalsów the best of the best: "nie ten, to inny", "ten kontuzjowany, aha, to następny...". Przy tym nadal twierdził, że 2 godziny musi niedługo paść, a ówczesne 2:03 to stosunkowo słaby rekord.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13341
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Canova miał ten luksus, że byle co wymyślił, to i tak ocierał się o rekord świata. Trudno jest w takim układzie zweryfikować jego zasługi dla rozwoju dyscypliny. Z pewnością optymalizacja standardowych metod treningowych, indywidualizacja i regeneracja wciąż leżą i czekają na zagospodarowanie. Tam jest potencjał. Trzeba tylko być na miejscu i pilnować, żeby się nie zajeżdżali. W moim przekonaniu to jest jednak łatwo zrobić. Trudniej jest ruszyć biomechanikę. Nikt w grupie Kipchoge nie ma takiego ruchu jak on. Nawet Kamworor ma rezerwy.
Można od czasu do czasu wyhaczyć gdzieś w Iten czy innym miejscu jakiegoś nołnejma, który strukturą ruchu przypomina Kipchoge. Są to więc czysto naturalne umiejętności. Wyłapywanie takich ludzi, nawet jeśli niczego nie osiągnęli i nie są najmocniejsi w danej grupie, byłoby sygnałem, że biomechanika i ew. pomiary z czujników zaczynają odgrywać większą rolę. Taki symboliczny zwiastun o odstawieniu analogowego Canovy na rzecz cyfrowej maszyny do biegania, gdzie próbuje się doskonalić i profesjonalizować naturalne umiejętności.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

Zgoda, ale tak jak pisałeś wcześniej, breaking2 nastąpiło. Kolejny rekord nadal można osiągnąć metodami analogowymi, a czy to będzie 1:58 czy 1:57 to już chyba nie będzie mobilizować do jakichś epokowych poszukiwań na dużą skalę.

Co najwyżej działań pasjonatów, które z kolei obarczone są wg mnie

1. błędem małej próby.
Jeden noname na iluś tylko przy dużym szczęściu w tych uwarunkowaniach społecznych ma szansę pokazać jakość obranej drogi. To nie jest nawet sytuacja jak z tym Victorem z Aveyron (czyli dzieckiem wychowywanym przez zwierzęta). Oddzielenie tego, co jest potencjałem od tego, co będzie efektem pracy - w dodatku w takich a nie innych warunkach kulturowych/społecznych bęsdzie mega trudne. W dodatku jedna jaskółka wiosny nie czyni - zawsze powiedzą złośliwi żądając tabelki/systemu/grupy/masy a nie jednego wyniku.

2. odroczeniem w czasie
Ile trzeba czekać na wiarygodne "czyste" efekty. Bieganie to nie skoki narciarskie, nie liczy się niestety styl, ale "długość skoku".
A w tym czasie czekania, kto uwierzy, że pasjonaci robią coś w dobrym kierunku, skoro nie mogą tego poprzeć wynikami np. zawodów kontrolnych? A może po tym czasie może się okazać, że analogowe wyniki też poszły do przodu i to w szybszym tempie? A może za 5 lat już i tak dopuszczony będzie doping na wszystkich polach i sprężynowanie nanoprotezami.

3. zacietrzewieniem własnym
Antysystemowość, działanie na marginesie często buduje poczucie wykluczenia z głównego nurtu, to z kolei (jeśli nie owocuje frustracją) wpływa na poszukiwanie dróg reklamy własnej, pracy nad komunikatywnością, czasem schodzenie z głównej ścieżki poszukiwań w odnogi, żeby przypodobać się publice. Poczucie misji jest bronią obosieczną.

Z drugiej strony, z tego co mówili w NN Running, sponsorskie nakłady finansowe na grupę Kenijczyków kontra nakłady na ich (?) grupę kolarską to jest nadal ziemia a niebo;-) Może więc gdzieś przewartościowanie po takich efektownych trzeba przyznać próbach jak Breaking2/Ineos nastąpi i nakłądy się pojawią.

Tak na luzie se piszę. No hard feelings. Adwokat diabła, sam jestem ciekaw.
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13341
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Potrzebne jest przede wszystkim inne spojrzenie. Nawet nie o kasę tu chodzi i wielokrotne zwiększenie nakładów, choć oczywiście to bardzo ułatwia działanie.

Aspekt prewencyjny jest tym co może zainteresować większą publikę. Kipchoge stanowi rzecz jasna fenomen sportowy, ale umyka przez to uwadze zadziwiający fakt, że on nie ma kontuzji. Przynajmniej nie słyszałem o żadnych. Ma około 50 lat (z różnych źródeł podają miejscowi, że od 46 do 48). Jak to możliwe, że jest w stanie regenerować się równie szybko jak o połowę młodsi zawodnicy w jego grupie? Dla mnie to jest dużo ciekawsze od sub2 i pokazujące kierunek badań nad pracą tkanki łącznej, która ma swoje cechy biochemiczne i biomechaniczne, a w związku z tym jest podatna na bodźce właśnie wynikające z chemii i mechaniki.
Błąd małej próby jest cechą wspólną każdego pionierskiego przedsięwzięcia, które nie aspiruje do nobla z dziedziny uzdrawiania światowej populacji. Chodzi tylko o zbadania i sparametryzowanie funkcjonowania jednego organizmu i porównanie z innymi. Na początek z Kamwororem, Cheptegeiem, potem Wandersem i wreszcie Szostem. To nie jest problem przekraczający możliwości techniczne. To jest problem dostępności do informacji. Tak długo jeśli można na tym zarabiać i mieć przewagę nad konkurencją, tak też długo najk będzie blokować dostęp do informacji.
Dlatego trzeba szukać na własną rękę, co będzie trwało dłużej, ale może da lepsze efekty, bo nie będzie skoncentrowane wokół jednego ośrodka decyzyjnego.
Ad. 2 - właśnie styl w jakim dokonuje się długość skoku, czyli w naszym przypadku długość kroku, ma kluczowe znaczenie. Jak dalece można poprawiać długość kroku nie zwiększając ryzyka przeciążeń tkanek i w konsekwencji ryzyka kontuzji?

Wynik jest efektem końcowym i składają się na niego również zewnętrzne czynniki niezależne od zawodnika. Z biomechanicznego punktu widzenia wynik jest więc daną nieodfiltrowaną z szumu. Istotny będzie pojedynczy krok. Jego sparametryzowanie i badanie zmian tych parametrów w czasie. W takim układzie wynik końcowy ma marginalne znaczenie. To tak jak w F1, jeśli pracujesz nad detalem w aktywnym zawieszeniu lub napędzie, to nie z myślą, żeby urwać milisekundę na lapie, ale żeby poprawić jeden element, czy wskazanie czujnika. To czy przełoży się to na zawodach jest już kwestią wielu innych czynników, nad którymi pracują inni specjaliści lub zwyczajnie podlega to losowi, szczęściu, wierze, placebo itp.

Antysystemowość, systemowość, uwarunkowania kulturowe, ostracyzm, frustracje itd, to wszystko jest szumem. Można temu ulec lub ograniczać jego wpływ. Zwłaszcza gdy w centrum uwagi jest tkanka łączna podatna na takie szumy.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

Wszystko ok.
Ale z punktu widzenia populacji/jej oczekiwań - to wygląda mi na to, że prewencja kontuzji jest ostatnią rzeczą, jaka miałaby interesować amatorów. Również jakby skupić się na odpowiedzi na przeciążenia - i budowania na tej podstawie programów treningowych.
To może być mocny argument dla wyczynu, ale nie dla masy.
To znaczy ja nie uważam, że tak powinno być, ale Szans na rychłe przewartościowanie tutaj Nie widzę
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13341
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Oczekiwania są takie, że każdy chce być zdrowy i żyć w czystym środowisku, żeby poprawiać swoje osobiste rekordy. Kiedy jednak trzeba się pochylić nad detalami, to się okazuje, że są upierdliwe, bo ostatnią rzeczą jaka nas zainteresuje to korekta postawy, czy segregacja śmieci.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

No właśnie o tym mówię. Dlatego wątpię, by dla populacji informacje/odkrycia ze sfery prewencji kontuzji miałyby być jakkolwiek pociągające.
Z reguły rozpala wszystkich dyskusja o dopingu technologicznym w butach i wyższości interwałów nad podbiegami
Informacje o tym, ze populacja jest przy tym chora/otyła, już się nie przebijają, ale mimo wszystko wg mnie trzeba zacząć od podstawowej edukacji: rusz się, siedź jak najmniej, nie zryj tyle Etc i w miarę rozdzielać wyczyn od amatorstwa (oba określenia są neutralne w tym zdaniu).
Awatar użytkownika
yacool
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13341
Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Dlatego potrzebne jest spojrzenie na bieganie z innej perspektywy. Dziś wyczynowiec nie jest postrzegany jako okaz zdrowia. Tymczasem koncentracja podczas treningu na działaniu tkanki łącznej i udoskonalanie jej funkcjonowania ma potencjał prewencyjny. Obecnie wszelkiego rodzaju przewlekłe kontuzje przeciążeniowe są traktowane jako nieodłączna cecha wyczynu. Każdy się z tym godzi i racjonalizuje taki stan rzeczy balansowaniem na krawędzi zdrowia. Przy nowym podejściu uszkodzenie tkanki łącznej i świadome prowadzenie do jej degeneracji jest zwykłą ignorancją i błędem w sztuce trenowania. Czym może różnić się w przyszłości wyczyn od amatorstwa? Właśnie tym podejściem do treningu od strony poprawnego działania tkanek. Amator to ten, kto sięga po życiówki po własnym trupie. Wyczynowiec to perfekcyjnie działająca maszyna do biegania.
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

Idealistycznie, ale +1 ;-)
ODPOWIEDZ