masz rację, że wygrany powinien być zadowolony z siebie i nie mieć oporów przed chwaleniem się, że wygrał. I, że powinien czuć dumę. Warto dodać IMO jednak, aby nie popadł w skrajność, nie za próżny się poczuł. Bo kiepska dyspozycja (nigdy nie wiesz na 100% czy coś organizm nie zaszwankuje), pech (upadek na biegu, złe stanięcie) czy pogoda czy konkurent może pokazać mu, że nie do końca jest najlepszy.miroszach pisze:Według mnie nie mamy prawa dawać do zrozumienia najlepszym, że skoro wygrali to powinni się tym nie chwalić, bo przestaniemy ich lubić. Jeśli mówimy im, aby byli bardziej papiescy od papieża, czyli aby posiadali już takie wyszukane "super cechy" jak bycie pokornym i skromnym jak baranek, to tak naprawdę im zazdrościmy.
Najlepsi są wówczas demotywowani, bo wiedzą, że poświęcili rozwój zawodowy, rodzinę, kupę pieniędzy, masę potu, pokusy w postaci jedzenia i picia, no i przede wszystkim ponadludzki wysiłek opłacony wyczerpaniem. Teraz nie wolno im pisnąć, bo będą uważani za ...
Powinniśmy rozróżnić, że są na świecie przestępcy, których powinniśmy potępiać, zwykli ludzie i biegacze, oraz najlepsi sportowcy, którym też nic co ludzkie nie jest obce, mający prawo się chwalić tym czym dokonali, oni wyników nie dostali za darmo. Oni nie zasługują na policzkowanie, na które zasługują ci pierwsi, czyli przestępcy.
Zawodnik powinien wiedzieć, że prawie wszystko od niego zależy i być gotowym do harówki, utrzymania motywacji, i do chwalenia się i cieszenia z wyniku i progresu ale i mieć uwagę, że nie na wszystko ma wpływ i czasem przegra.
Mistrz zasługuje na pochwały, racja że nie na policzkowanie, z drugiej strony pałęta się zasada u nas: bij mistrza
Zatem taki mistrz musi wiedzieć, co towarzyszy byciu mistrzem obok splendoru i pochwał i IMO być ponad to.