Zielona żywność pisze:Dlatego skoro Pan jest tak mocno dociekliwy, zapewne spożywana przez Pana żywność jest już sprawdzona przez Pana czujne oko pod względem badań klinicznych, certyfikatów itp i życzę Panu dobrego zdrowia.
Moja żywność nie jest sprawdzona pod względem badań klinicznych, certyfikatów itp. ale ma za to tę zaletę, że nie kosztuje 600 zł/kg. Ponadto nie jest ona "uzupełnieniem urozmaiconego pożywienia". Ona jest urozmaiconym pożywieniem.
Zielona żywność pisze:Ja nie zamierzam się kłócić, mam swoje, najbliższych i klientów doświadczenie z zieloną żywnością GW oraz informacje do jakich dotarłam m.in. na przekazanych Panu stronach internetowych i to mi wystarcza na tyle, aby z czystym sumieniem móc rekomendować te produkty.
Mi też to wystarcza. W zupełności. Szczególnie trafiła do mnie argumentacja:
"Jeśli włożysz rękę na chwilę do wrzącej wody albo na gorącą kuchenkę, to powinieneś na zawsze przekonać się o tym, jak niszczące działanie ma wysoka temperatura. Żywność jest zwykle poddawana działaniu niszczącej wysokiej temperaturze przez pół godziny lub więcej. To, co dotąd było żywą substancją, staje się całkowicie martwe bardzo szybko po poddaniu obróbce termicznej."
Od razu wyobraziłem sobie, co by się stało z moją ręką gdybym ją włożył do miksera, którym rozdrabniacie liście do tych waszych pigułek. To stanowi niezbity dowód na to, że sprzedawane przez was enzymy nie mogą być żywe
Zielona żywność pisze:Co do żywych enzymów - nic z tego co Panu przesłałam nie przeczytał Pan, bo "żywe" enzymy traktuje Pan jakby one miały chodzić, słyszeć itp. - nie należy tak dosłownie traktować tego sformułowania - chodzi tu bowiem o enzym aktywny (dlatego zachęcałem do edukacji ze zrozumieniem).
Każdy enzym jest na swój sposób aktywny, inaczej nie byłby nazywany enzymem. Pani cały czas pisała dosłownie o tym, że te enzymy mają być żywe a nie aktywne. Dlatego prosiłem o rozwinięcie tego zagadnienia. Apeluję o rozpoczęcie tego, do czego Pani sama zachęca.