25 Maraton Warszawski
- stonoga
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 263
- Rejestracja: 26 lip 2003, 22:17
Każdy kilometr był oznaczony, ale mała biała lub czerwoną kreseczką na krawęzniku. Biegnąc w grupie nie do zauważenia (ja zauważyłem prawie wszystkie). Miegliśmy biec ulicą Czerską, a nie biegliśmy. Uważam za wielkie niedopatrzenie że nawet w biurze nie było aktualnej trasy, Dobrze że nie poprosiłem żony by czekała z izotonikiem na Czerskiej. Biedactwo by czekało do tej pory a już jest ciemno w Europie Środkowej.
Dlaczego mam wiecej nóg niż mózgów ???
- krzycho
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2397
- Rejestracja: 20 cze 2001, 10:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Mój BPS (program w pełni autorski, testowane raz):
1. Na trzy tygodnie przed startem uznać, że szczyt formy na Frankfurt (pod koniec pażdziernika), a Warszawa towarzysko-turystycznie.
2. Na dwa tygodnie przed startem w ogóle zrezygnować z Warszawy.
3. Tydzień przed Warszawą pobiec na cały gwizdek półmaraton w Pile.
4. W środę zdecydować się jednak na bieg w Warszawie.
5. W piątek po drodze do Warszawy wybrać się towarzysko na bieg przełajowy do Sielpi (40 km) z planami lekkiego rozruchu (5-7 km truchtu po lesie).
6. W sobotę wstać o 5 rano i w ramach rozruchu przebiec około 12 km z prowadzącą trójką.
Po biegu należy sie zdziwić, że tylko 6 minut zabrakło do planu na Frankfurt
Było 3:36:22. W krakowskim debiucie w maju 4:17:15. Jestem bardzo zadowolony...
Niestety nie zdążyłem na forumowe spotkanie na pasta-party. POzdrowienia i gratulacje dla wszystkich!
(Edited by krzycho at 8:25 pm on Sep. 14, 2003)
1. Na trzy tygodnie przed startem uznać, że szczyt formy na Frankfurt (pod koniec pażdziernika), a Warszawa towarzysko-turystycznie.
2. Na dwa tygodnie przed startem w ogóle zrezygnować z Warszawy.
3. Tydzień przed Warszawą pobiec na cały gwizdek półmaraton w Pile.
4. W środę zdecydować się jednak na bieg w Warszawie.
5. W piątek po drodze do Warszawy wybrać się towarzysko na bieg przełajowy do Sielpi (40 km) z planami lekkiego rozruchu (5-7 km truchtu po lesie).
6. W sobotę wstać o 5 rano i w ramach rozruchu przebiec około 12 km z prowadzącą trójką.
Po biegu należy sie zdziwić, że tylko 6 minut zabrakło do planu na Frankfurt

Było 3:36:22. W krakowskim debiucie w maju 4:17:15. Jestem bardzo zadowolony...
Niestety nie zdążyłem na forumowe spotkanie na pasta-party. POzdrowienia i gratulacje dla wszystkich!
(Edited by krzycho at 8:25 pm on Sep. 14, 2003)
[i]i taaak warrrto żyć[/i]
k
k
- Unleashed
- Dyskutant
- Posty: 36
- Rejestracja: 15 cze 2002, 00:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No hej.
Debiut, wynik 3:57:18
546ty, w kategorii 2-25 39ty.
do 25 km bieglem z pace-makerem na 3:30. Czy dobrze, czy zle nie wiem. W kazdym razie po 20 km po asfalcie czulem sie jak po 30 km po sciezce w Parku Skaryszewskim. Zaczalem biegac w tym roku, od grudnia do konca marca. Pozniej przestalem i jezdzilem tylko na rowerze - dosyc intensywnie przygotowywalem sie do maratonow MTB. Maraton strzelil mi do glowy ok 28 sierpnia i wtedy wrocilem do biegania. Ostatnia trzydziestke przebieglem we wtorek przed maratonem, calkiem mozliwe ze to mnie zgubilo. Przygotowujac sie nie biegalem wolniej niz 5min/km, przynajmniej tak mi sie wydawalo.... W kazdym razie maraton byl dla mnie z deka koszmarny i gdyby nie silna wola wyksztalcona przez ostatnie 2 sezony scigania, moglbym nie ukonczyc. Nie tyle czuje sie zmeczony ogolnie, co mam zbite nogi na kwasne jablko i odwodnienie przez to, ze normalne picie konczylo sie kolka zrobilo swoje. Organizacja byla na 5+, faktycznie troche za duzo festynu, ale promocja sportu jest potrzebna w Polsce niezmiernie. Bufety byly super, jesli nie liczyc tloku ktory przy nich panowal. Trasa rowniez bardzo dobrze zabezpieczona. Znaki co 5 km bardzo ok. Bruk na starym miescie byl fatalny. Kibicow bardzo duzo jak na moje wymagania - na maratonach MTB nie ma ich prawie wcale. Naprawde dodawali otuchy - szczegolnie Brytyjczycy - "Good job, keep running". Bardzo duzo biegnacych pań. Uznanie dla nich, na MTB objezdzaja mnie tylko Czeszki
tutaj musialem uznac wyzszosc plci pieknej wielokrotnie. Szczegolnie na finiszu, kiedy reprezentantka napieraj.pl wyrwala tak, ze sie zagotowalem na ostatnich 300m i musialem przejsc kawalek przed brama. 
Generalnie jestem happy. Dawno sie tak nie zagielem. Ostatnim razem na Danielki Bike Extreme - po 9 godzinach i 110 km musialem zejsc z 123 km trasy. Tym razem wytrzymalem i jestem bogatszy o nowe doswiadczenie zyciowe.
pozdrawiam
i do zobaczenia na ludzkich dystansach.
Przemek G
Debiut, wynik 3:57:18
546ty, w kategorii 2-25 39ty.
do 25 km bieglem z pace-makerem na 3:30. Czy dobrze, czy zle nie wiem. W kazdym razie po 20 km po asfalcie czulem sie jak po 30 km po sciezce w Parku Skaryszewskim. Zaczalem biegac w tym roku, od grudnia do konca marca. Pozniej przestalem i jezdzilem tylko na rowerze - dosyc intensywnie przygotowywalem sie do maratonow MTB. Maraton strzelil mi do glowy ok 28 sierpnia i wtedy wrocilem do biegania. Ostatnia trzydziestke przebieglem we wtorek przed maratonem, calkiem mozliwe ze to mnie zgubilo. Przygotowujac sie nie biegalem wolniej niz 5min/km, przynajmniej tak mi sie wydawalo.... W kazdym razie maraton byl dla mnie z deka koszmarny i gdyby nie silna wola wyksztalcona przez ostatnie 2 sezony scigania, moglbym nie ukonczyc. Nie tyle czuje sie zmeczony ogolnie, co mam zbite nogi na kwasne jablko i odwodnienie przez to, ze normalne picie konczylo sie kolka zrobilo swoje. Organizacja byla na 5+, faktycznie troche za duzo festynu, ale promocja sportu jest potrzebna w Polsce niezmiernie. Bufety byly super, jesli nie liczyc tloku ktory przy nich panowal. Trasa rowniez bardzo dobrze zabezpieczona. Znaki co 5 km bardzo ok. Bruk na starym miescie byl fatalny. Kibicow bardzo duzo jak na moje wymagania - na maratonach MTB nie ma ich prawie wcale. Naprawde dodawali otuchy - szczegolnie Brytyjczycy - "Good job, keep running". Bardzo duzo biegnacych pań. Uznanie dla nich, na MTB objezdzaja mnie tylko Czeszki


Generalnie jestem happy. Dawno sie tak nie zagielem. Ostatnim razem na Danielki Bike Extreme - po 9 godzinach i 110 km musialem zejsc z 123 km trasy. Tym razem wytrzymalem i jestem bogatszy o nowe doswiadczenie zyciowe.
pozdrawiam
i do zobaczenia na ludzkich dystansach.
Przemek G
------------------------------------------------
no pain, no gain
------------------------------------------------
no pain, no gain
------------------------------------------------
- Chinczyk
- Wyga
- Posty: 57
- Rejestracja: 25 kwie 2003, 14:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Hej po dłuższej przerwie!
Debiut - 3.50.coś tam według organizatora, 3.50.29 według mnie - może być. Szczególnie na drugi tydzień wirusowego zapalenia oskrzeli.
Nie wiem czy trasa była oznaczona co kilometr, bo ja widziałem je średnio co 4 km.
Facet ze spanielem był świetny!
Debiut - 3.50.coś tam według organizatora, 3.50.29 według mnie - może być. Szczególnie na drugi tydzień wirusowego zapalenia oskrzeli.
Nie wiem czy trasa była oznaczona co kilometr, bo ja widziałem je średnio co 4 km.
Facet ze spanielem był świetny!
"Bo kiedy długo patrzysz w otchłań,
otchłań zaczyna patrzeć w Ciebie."
otchłań zaczyna patrzeć w Ciebie."
- Regis
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 17 lut 2003, 13:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Też go widziałem. Nawet chciałem zapytać czy to jego pierwszy maraton ( spaniela pierwszy maraton oczywiście:) ), ale nie zdążyłem.Quote: from Chinczyk on 9:00 pm on Sep. 14, 2003
Facet ze spanielem był świetny!
[url=http://www.sbbp.pl][b]SBBP.PL[/url] [/b]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1296
- Rejestracja: 21 mar 2003, 16:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
No to byl moj pierwszy maraton. Moj czas 3:25 ale.... niestety 35 km i... skurcz CALEJ nogi a na 35 km miałem 2:42. Niestety potrzebne troche doświadczenia. Co do organizacji to... Faktycznie za malo gabek i na poczatku bardzo wkurzaly mnie te oznaczenia kilometrów które nie miały żadnego uzasadnienia w trasie, ale miejmy nadzieje, że w przyszłym roku bedzie lepiej
Ibex
- Mirkas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 07 paź 2001, 20:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Mój debiu-4,25. A zapowiadało sie dużo lepiej po połówce
.Mógłbym podac wiele niedociągnięc,ale nie. Wspaniale się biegło w tak dużej grupie. Szczególnie I połówka.Szczególnie dziekuje obcemu Panu na rowerze który mnie długo zagadywał i podtrzymywał na duchu i z własnej woli przywiózł mi butelke wody.Jestem podbudowany.A swoją drogą czy któś w was dostał na mecie coś wiecej niz medal.Miał byc specjalny pakiet okolicznosciowy od sponsora,medal ,dyplom,a skonczyło sie na medalu i koszulce. Za 50 PLN to troche smieszne.

Mirek K
- ours brun
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 922
- Rejestracja: 17 lip 2002, 20:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa-Bielany
Dziękuję za gratulacje (ale częściowo niezasłużone bo uzyskałem czas 2:55), ja także miałem okazję gratulować wielu osobom i gratuluję wszystkim przede wszystkim ukończenia maratonu.
1. Wydaje mi się, że pogoda była trochę zdradliwa, bowiem już ochłodziło się i wielu z nas biegło jakby już było chłodniej, podczas gdy w słońcu temp. sięgała przeciez 30st. Stąd chyba tyle zawyżonych planów, których nie udało się wykonać.
2. Potknięcia organizatora zdarzają się wszędzie czy będzie to w biegu dla 50 osób czy na 1400. Dodatkowo impreza nie ma jeszcze wieloletniej praktyki. Więc jak na debiut uważam, że było zupełnie dobrze, a nawet bardzo dobrze.
3. Słyszałem taką informację, choć jej nie sprawdziłem, że panele z liczbą km zostały ustawione co 1km o 4 rano, niestety ktoś je sprzątnął, czy coś wiecie na ten temat?
4. Mówi się, że wspaniale być w biegowej rodzinie. Z reguły tak jest, dziś po osiągnięciu mety czułem się całkiem dobrze, rozmawiałem, po ok. 10 min udałem się na masaż. Po masażu gdy wstawałem złapał mnie bardzo silny skurcz (pierwszy raz w życiu tak silny, w ogóle skurcze mnie nigdy jeszcze prawie nie łapały). Od razu zaczęto walczyć z tym skurczem, pojawiły się następne, w pewnym momencie miałem chyba cztery jednoczesne skurcze o takiej intensywności, że po prostu wyłem z bólu. Koledzy z biegowej rodziny komentowali: przestań udawać, wstawaj już z tego łóżka, przygotuj się do maratonu, a potem biegnij itd. W tym czasie przywołano głównego masażystę, który przez ok. 15 min doprowadził mnie do stanu używalności... Cały czas towarzyszyły temu docinki i dodam, że wtedy biegacze czekali na masaż nie dwie godz jak później a ok. 15minut. Wdzięczny jestem masażystom że tak się mną zajęli... Dystans maratoński uczy pokory i wcale chwilowo nie mam wielkiej ochoty do startu.
1. Wydaje mi się, że pogoda była trochę zdradliwa, bowiem już ochłodziło się i wielu z nas biegło jakby już było chłodniej, podczas gdy w słońcu temp. sięgała przeciez 30st. Stąd chyba tyle zawyżonych planów, których nie udało się wykonać.
2. Potknięcia organizatora zdarzają się wszędzie czy będzie to w biegu dla 50 osób czy na 1400. Dodatkowo impreza nie ma jeszcze wieloletniej praktyki. Więc jak na debiut uważam, że było zupełnie dobrze, a nawet bardzo dobrze.
3. Słyszałem taką informację, choć jej nie sprawdziłem, że panele z liczbą km zostały ustawione co 1km o 4 rano, niestety ktoś je sprzątnął, czy coś wiecie na ten temat?
4. Mówi się, że wspaniale być w biegowej rodzinie. Z reguły tak jest, dziś po osiągnięciu mety czułem się całkiem dobrze, rozmawiałem, po ok. 10 min udałem się na masaż. Po masażu gdy wstawałem złapał mnie bardzo silny skurcz (pierwszy raz w życiu tak silny, w ogóle skurcze mnie nigdy jeszcze prawie nie łapały). Od razu zaczęto walczyć z tym skurczem, pojawiły się następne, w pewnym momencie miałem chyba cztery jednoczesne skurcze o takiej intensywności, że po prostu wyłem z bólu. Koledzy z biegowej rodziny komentowali: przestań udawać, wstawaj już z tego łóżka, przygotuj się do maratonu, a potem biegnij itd. W tym czasie przywołano głównego masażystę, który przez ok. 15 min doprowadził mnie do stanu używalności... Cały czas towarzyszyły temu docinki i dodam, że wtedy biegacze czekali na masaż nie dwie godz jak później a ok. 15minut. Wdzięczny jestem masażystom że tak się mną zajęli... Dystans maratoński uczy pokory i wcale chwilowo nie mam wielkiej ochoty do startu.
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 27 maja 2003, 00:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Często się nie wypowiadam ale to może i lepiej bo zabieram głos gdy mam coś do powiedzenia.
Moje wrażenia z imprezy są raczej pozytywne - może dlatego, że biegłem tylko połówkę. Na pewno pomyłką były punkty z napojami - postawienie naparstków na stołach to nieporozumienie. Jednak fajna trasa, niazły schow przed startem, orkiestry na trasie no i oczywiście spora ilość startujących przesądzają o mojej pozytywnej ocenie imprezy.
Miejmy zatem nadzieję, że za rok po tegorocznych wpadkach nie będzie śladu.
P.S
Co do informacji Stonogi - oznaczenia co 1 km na asfalcie to była tylko "robocza" wersja, z tego co wiem miały być oznaczenia na całej trasie, takie jakie były do 10 km, niestety z jakichś powodów tych oznaczeń jednak zabrakło.
Moje wrażenia z imprezy są raczej pozytywne - może dlatego, że biegłem tylko połówkę. Na pewno pomyłką były punkty z napojami - postawienie naparstków na stołach to nieporozumienie. Jednak fajna trasa, niazły schow przed startem, orkiestry na trasie no i oczywiście spora ilość startujących przesądzają o mojej pozytywnej ocenie imprezy.
Miejmy zatem nadzieję, że za rok po tegorocznych wpadkach nie będzie śladu.
P.S
Co do informacji Stonogi - oznaczenia co 1 km na asfalcie to była tylko "robocza" wersja, z tego co wiem miały być oznaczenia na całej trasie, takie jakie były do 10 km, niestety z jakichś powodów tych oznaczeń jednak zabrakło.
Marek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3390
- Rejestracja: 19 cze 2001, 09:55
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa/Kabaty
nie bylo mnie, nie wiem, nie jestem poinformowany, wiec zamilcze jesli chodzi o ocene 
W sumie najważniejsze, że jesteście z imprezy zadowoleni.
A swoja droga to fajny zart: "Każdy kilometr był oznaczony, ale mała biała lub czerwoną kreseczką na krawęzniku". Stonoga, powinieneś przekwalifikować się na bieganie na orientacje, widać, że masz zacięcie do odnajdywanie szczegółów.
Tak sobie żartuje, wybacz, ale właśnie uświadomiłem sobie, dlaczego nie od lat nie wystartowałem w żadnym maratonie w Polsce - bo tutaj zawsze coś biednemu organizatorowi może nie wyjść, ale jesteśmy tolerancyjni i liczymy, że w przyszłym roku to ho, ho.
Na szczęście w Berlinie (dokąd jadę za dwa tygodnie)jestem PAWIEN, że KAŻDY km zobaczę z 500m, bo do tablicy metr x metr są jeszcze przyczepione ogromne balony, a na punkcie odświerzania dostanę PROFESJONALNIE, prosto z dłoni do dłoni kubek, z ktorego nic się nie wyleje i to odbieranie kubka nie zabuży nawet o jotę mojego rytmu biegu.
(Edited by PAwel at 11:04 pm on Sep. 14, 2003)

W sumie najważniejsze, że jesteście z imprezy zadowoleni.
A swoja droga to fajny zart: "Każdy kilometr był oznaczony, ale mała biała lub czerwoną kreseczką na krawęzniku". Stonoga, powinieneś przekwalifikować się na bieganie na orientacje, widać, że masz zacięcie do odnajdywanie szczegółów.
Tak sobie żartuje, wybacz, ale właśnie uświadomiłem sobie, dlaczego nie od lat nie wystartowałem w żadnym maratonie w Polsce - bo tutaj zawsze coś biednemu organizatorowi może nie wyjść, ale jesteśmy tolerancyjni i liczymy, że w przyszłym roku to ho, ho.
Na szczęście w Berlinie (dokąd jadę za dwa tygodnie)jestem PAWIEN, że KAŻDY km zobaczę z 500m, bo do tablicy metr x metr są jeszcze przyczepione ogromne balony, a na punkcie odświerzania dostanę PROFESJONALNIE, prosto z dłoni do dłoni kubek, z ktorego nic się nie wyleje i to odbieranie kubka nie zabuży nawet o jotę mojego rytmu biegu.
(Edited by PAwel at 11:04 pm on Sep. 14, 2003)
ENTRE.PL Team
- Kubus Puchatek
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 22 sie 2003, 12:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Niby nic się nie stało a niesmak pozostaje. Nienawidze takich sytuacji. Ludzie w dzisiejszych czasach wyścigu szczurów wydrapują sobie oczy o każde 10 gr. Za darmowy masaż pewnie niejeden zabił by drugiego bez mrugnięcia okiem. Co się stało z dobrym wychowaniem i poszanowaniem innego człowieka na tym świecie.Quote: from ours brun on 9:42 pm on Sep. 14, 2003
Koledzy z biegowej rodziny komentowali: przestań udawać, wstawaj już z tego łóżka, przygotuj się do maratonu, a potem biegnij itd. .... Cały czas towarzyszyły temu docinki...
Przepraszam cię, tyle chociaż moge zrobić. Nie brałem udziału w maratonie, nie byłem na masażu ale wstydze się za ludzi ilekroć słysze o takich wypadkach. Przykro mi, że coś takiego cię spotkało.
- przemo
- Wyga
- Posty: 82
- Rejestracja: 19 kwie 2003, 02:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Zgodnie z planem pobiegłem przez 3h i później już tylko spacerowałem, jeszcze na 1,5 km metą dałem się podpuścić PACEMAKEROWI na lekki podbieg, tak by zmieścić się w 4:30. Był to mój pierwszy maraton, więc nie mam skali porównawczej, ale parę rzeczy na prawdę mi się spodobało:
1/ Orkiestry, które grały na trasie (wliczając w to ludzi wystukujących orientalne rytmy na bębenkach) - pozwalały przynajmniej na chwilę zapomnieć o zmęczeniu.
2/ Trasa - szczególnie początek był bardzo urozmaicony, można było zwiedzić kawałek miasta - choć na pewno nie sprzyjała ona życiówkom (trochę podbiegów + makabryczna kostka na starym mieście)
3/ Wspólna rozgrzewka przed startem
4/ Stroje niektórych uczestników, w szczególności twardzieli - żołnierza w pełnym umundurowaniu i strażaka w kasku i pełnym rynsztunku, który biegł w samych skarpetkach!!! (gdy mnie mijał koło 35k ,ciekawe, czy wcześniej biegł w służbowych butach za kostkę)
5/ Masaż regeneracyjny na mecie - rewelacja tym bardziej, że nigdy wcześniej nie byłem masowany (no przynajmniej nie w ten sposób)
6/ Punkty odświeżania - OK - może tylko na początkowych kilometrach byl za duzy tłok no i kubki mogły by być większe (średnio brałem po 3 na każdym punkcie) .
7/ Kibice - wielu ich nie było, ale Ci co przyszli z zaangażowaniem dopingowali zawodników (nawet tych z końca stawki)
Wiadomo, że parę rzeczy mogło denerwować - brak oznaczonych kilometrów na trasie (jestem mało spostrzegawczy, ale zauważyłem tylko 5, 21,1 i 42km), czy makabryczne kolejki przy zdawaniu czipów i po jedzenie na mecie, jednak moim zdaniem impreza była bardzo udana. Pomyłką jest porównywanie jej z maratonem Berlińskim, który ma budżet co najmniej ze 100 razy większy i gdzie już na 3 miesiące przed startem jest wyczerpany 35 tys. limit uczestników i podobno na trasie można liczyć na doping 2 milionów(!) kibiców. Przy obecnej ilości osób które u nas biegaja/są zainteresowane bieganiem takich imprez jeszcze dłuuugo nie będzie. Trzeba rozwijać biegi miejscowe - wyjazd na maraton w Berlinie to dość droga impreza - wpisowe+dojazd+ nocleg - ok. 800 zł/osobę i nie jest to na dłuższą metę żadna alternatywa dla amatorów. Za 2 tyg. mam zamiar biec w Berlinie (oszczędzałem się w Warszawie, więc chyba dam radę) i możliwe, że bieg ten mnie tak oczaruje, że zmienię zdanie.
1/ Orkiestry, które grały na trasie (wliczając w to ludzi wystukujących orientalne rytmy na bębenkach) - pozwalały przynajmniej na chwilę zapomnieć o zmęczeniu.
2/ Trasa - szczególnie początek był bardzo urozmaicony, można było zwiedzić kawałek miasta - choć na pewno nie sprzyjała ona życiówkom (trochę podbiegów + makabryczna kostka na starym mieście)
3/ Wspólna rozgrzewka przed startem
4/ Stroje niektórych uczestników, w szczególności twardzieli - żołnierza w pełnym umundurowaniu i strażaka w kasku i pełnym rynsztunku, który biegł w samych skarpetkach!!! (gdy mnie mijał koło 35k ,ciekawe, czy wcześniej biegł w służbowych butach za kostkę)
5/ Masaż regeneracyjny na mecie - rewelacja tym bardziej, że nigdy wcześniej nie byłem masowany (no przynajmniej nie w ten sposób)
6/ Punkty odświeżania - OK - może tylko na początkowych kilometrach byl za duzy tłok no i kubki mogły by być większe (średnio brałem po 3 na każdym punkcie) .
7/ Kibice - wielu ich nie było, ale Ci co przyszli z zaangażowaniem dopingowali zawodników (nawet tych z końca stawki)
Wiadomo, że parę rzeczy mogło denerwować - brak oznaczonych kilometrów na trasie (jestem mało spostrzegawczy, ale zauważyłem tylko 5, 21,1 i 42km), czy makabryczne kolejki przy zdawaniu czipów i po jedzenie na mecie, jednak moim zdaniem impreza była bardzo udana. Pomyłką jest porównywanie jej z maratonem Berlińskim, który ma budżet co najmniej ze 100 razy większy i gdzie już na 3 miesiące przed startem jest wyczerpany 35 tys. limit uczestników i podobno na trasie można liczyć na doping 2 milionów(!) kibiców. Przy obecnej ilości osób które u nas biegaja/są zainteresowane bieganiem takich imprez jeszcze dłuuugo nie będzie. Trzeba rozwijać biegi miejscowe - wyjazd na maraton w Berlinie to dość droga impreza - wpisowe+dojazd+ nocleg - ok. 800 zł/osobę i nie jest to na dłuższą metę żadna alternatywa dla amatorów. Za 2 tyg. mam zamiar biec w Berlinie (oszczędzałem się w Warszawie, więc chyba dam radę) i możliwe, że bieg ten mnie tak oczaruje, że zmienię zdanie.
Przemo
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 15
- Rejestracja: 01 kwie 2003, 01:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rzeszów
Cześć
Dopiero co wróciłem. Gratuluje wszystkim ukończenia półmaratonu i maratonu, a tym co nie ukończyli też gratuluję podjęcia walki.
Jeżeli moge coś skrytykować, to.. , a zresztą prawie wszystko zostało powiedziane, a ja i tak nie jestem zbyt doświadczonym biegaczem, aby cos porównywać.
To mój drugi maraton wynik 3.30, no cóż coś mi sie na końcu kilometry pomyliły, myślałem że jest jeszcze 3 do końca, a się okazało ze 1, wiec stwierdziłem że nie ma szans na walkę o złamanie 3 i pół godzin. Cóż następnym razem.
Szkoda że nie wylosowałem wycieczki do ośrodka p. A. Niemczaka
Poza tym byłem zaszokowany (pozytywnie oczywiście)postawą dziewczyn. Wspaniałe wyniki. Aż zazdrość bierze. To chyba tyle, jestem nieprzytomny ze zmęczenia. Narazie
Dopiero co wróciłem. Gratuluje wszystkim ukończenia półmaratonu i maratonu, a tym co nie ukończyli też gratuluję podjęcia walki.
Jeżeli moge coś skrytykować, to.. , a zresztą prawie wszystko zostało powiedziane, a ja i tak nie jestem zbyt doświadczonym biegaczem, aby cos porównywać.
To mój drugi maraton wynik 3.30, no cóż coś mi sie na końcu kilometry pomyliły, myślałem że jest jeszcze 3 do końca, a się okazało ze 1, wiec stwierdziłem że nie ma szans na walkę o złamanie 3 i pół godzin. Cóż następnym razem.
Szkoda że nie wylosowałem wycieczki do ośrodka p. A. Niemczaka

Poza tym byłem zaszokowany (pozytywnie oczywiście)postawą dziewczyn. Wspaniałe wyniki. Aż zazdrość bierze. To chyba tyle, jestem nieprzytomny ze zmęczenia. Narazie
"Cel nie jest ważny, ważna jest podróż".
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- lezan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 555
- Rejestracja: 20 cze 2001, 04:17
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Australia
Gratulacje dla wszystkich uczestnikow a szczegolnie dla debiutantow, ktorym przekroczenie linii mety pozostawilo niezapomniane wrazenia. Teraz czekam na 15- stronicowa relacje od joycata
(joy to z uznania dla Twojego reporterskiego zaciecia).

If God invented marathons to keep people from doing anything more
stupid, triathlon must have taken Him completely by surprise
stupid, triathlon must have taken Him completely by surprise