Ja lubię trenować zbiegi tempem poniżej 4min/km. Nigdy się nie wywróciłem, choć wiele razy było blisko. Wyciągnąłem też wiele razy nogę do przodu nie wiedząc gdzie wyląduje. Myślę, że bardzo ważne jest podejście z ograniczonym zaufaniem do terenu. To znaczy, aby zakładać, że noga może zostać podważona. W pierwszej fazie potknięcia zaczepimy stopą o nierówność. Dobrze aby była wówczas luźna i się poddała tak jak zmiotka zamiatająca kamień. Podczas zbiegu ważne jest także aby nogi podnosić nieco wyżej niż musimy. Nie jest to obarczone zbyt dużą stratą sił, gdyż i tak lecimy w dół za darmo dzięki grawitacji. Siły traci się tylko na hamowanie.
Na zbiegach myślę, że najniebezpieczniejsze są ostre konary na drzewach. Na jednej z moich tras na zakręcie wystają takie sztylety na wysokości korpusu i głowy. Jeśli nie znałbym trasy i jednocześnie patrzył pod nogi to wypadek byłby bardzo możliwy. Raz na zawodach na półmaratonie w Zwoji w zeszłym roku na zbiegu było drzewo zwalone z przejściem pod nim. Tak się akurat zdarzyło, że właśnie tam wystawał taki sztylet. Uwierzcie mi, że w ostatniej części sekundy się przed nim uchyliłem chcąc jak najszybciej dotrzeć do gleby. Wiem z ust zawodników, że za mną jedna osoba się nadziała na ten sztylet.
Upadek podczas biegu - w szczególności w górach
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 449
- Rejestracja: 14 sie 2012, 10:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mazowsze
2 tygodnie temu wyrżnąłem na glebę tak "szczęśliwie", że rzepką walnąłem w kamień i to tak, że potem w domu mogłem sobie obejrzeć jaka piękna mi ona jest. Bez USG czy RTG. Na szczęście nie pękła, ale i tak jestem wyłączony na jeszcze jakieś 4-6 tygodni. Na podstawie tego i kilku innych doświadczeń mogę napisać, że jak ktoś ma za dużo wolnego czasu, to może sobie ćwiczyć pady, kołyski i inne figury geometryczne (albo i niegeometryczne), ale wystarczy jeden kamień w niefortunnym miejscu " i cały misterny plan w pizdu..."
"Niezależnie od okoliczności zewnętrznych, każdy ma niezbywalne prawo spieprzyć swoje życie tak, jak uważa to za stosowne" - by mój ojciec