Podzielę się swoimi doświadczeniami - pierwsze 10 km pobiegłem w Biegu Powstania Warszawskiego czyli 27/07. Ale zanim to nastąpiło... Zacząłem trenować regularnie miesiąc po Biegu Konstytucji, podczas którego na 1. km odezwała się niezaleczona kontuzja, którą 2 tygodnie wcześniej zbagateIizowałem. Jak się okazało następnego dnia w szpitalu - naderwanie mięśnia płaszczkowatego, usg potwierdziło - krwiak i blizna. I ponad miesiąc pauzy, ledwo mogłem chodzić. A wszystko, bo chciałem i dobiegłem do mety. Trafiłem na ortopedę, który leczy na codzień biegaczy. Powiedział, że to typowe i zapytał, czy wytrzymam 4 tygodnie bez biegania. Na moje zdziwienie odparł, że wielu nie może wytrzymać 2 dni bez biegania. Dodał, że należy dobrze się rozgrzać i ten mięsień rozciągać.
9/06 - zacząłem regularny trening, potem start na 5 km w Biegu Ursynowa w czasie 26:38. Czerwiec zakończyłem złamaniem 25 min na 5 km. Pierwszą dychę zrobiłem na treningu 16/07 w czasie 54:25. Samo przyszło - czułem, że mogę pobiec 10 km. Potem kolejną, trzecią (poniżej 50 min) i czwartą w ciągu 1,5 tygodnia. Bieg Powstania skończyłem w czasie tylko 53:24. Przypłaciłem to bólem stop oraz w pachwinach. Zapytałem bardziej doświadczonego kolegi o te objawy. Odpowiedział: "Zwiększyłeś objętość 2 razy - będzie boleć". Teraz regeneruję się.
Moje doświadczenie sportowe ostatnich lat to głównie rowerowanie górskie, sporo maratonów rowerowych na różnych dystansach (30-70 km w terenie bardziej lub mniej górskim). A poza tym? Tryb pracy biurowy i 43 lata na karku, tętno spoczynkowe w okolicach 50 i max. 197.
W związku z małą ilością czasu do zawodów wyszukałem najkrótszy plan na 10 km w 50min i wystartowałem z zadaniami, które były określone na ilość tygodni, które pozostały do zawodów.
Zatem, biegaj z głową, bo jeśli nie, będą Cię boleć nogi
Pozdrawiam
Paweł