Birdie - I just wanna run

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2 sierpnia 2013 – piątek

Moja cierpliwość została wystawiona na próbę, której niestety nie przeszła :echech:
We wtorek napisałam długi tekst. Już kończyłam i tylko coś chciałam wstawić –no i coś kliknęłam i... tekst cały poszedł się bujać. Trudno, bywa. Było już późno, więc postanowiłam napisać to samo następnego dnia. I na drugi dzień…dokładnie to samo. Już kończyłam tekst, już tylko link wstawić …No i teraz mam uraz :wrrwrr:
No ale jak mam przebiec maraton, to nie mogę przejmować się takimi drobiazgami i popełniam trzecią próbę dokonania wpisu na blogu

Nareszcie szaleję na moich kochanych wałach wiślanych. To znaczy ‘szaleję’ w przypadku mojego tempa biegania, to dość duże nadużycie, ale biorąc pod uwagę to co dzieje się w mojej głowie w tym czasie, to można śmiało nazwać to szaleństwem. Euforia :hej: Już mi się w Londynie śniła moja wąska dróżka na wałach. Dziwne, bo to przecież wcale nie tak długo, a jednak bardzo tęskniłam.

Za mną trzy dni biegania. We wtorek :
11,600 km – w tym 5xkilometrowki po 5’15 i z kilometrem odpoczynku. Wyszło ciut szybciej. Ostatni nawet 5’03. WOW ;) Komentarz osobistego trenera – ‘Za mało spada Ci tętno w czasie odpoczynku’ :echech:

W środę miał być test na 10km w tętnie nieprzekracającym 85%. Potem przebieżki. Niestety nie wyszło, bo na końcu wału jak lunęło, to drogi przed sobą nie widziałam. Fajnie się biegło w tej ulewie, tylko po pierwsze bałam się że będzie burza - strasznie się boję , a po drugie trochę martwiłam się o telefon. Dołączył do mnie kolega ultramaratończyk. Razem było weselej w tym deszczu no ale trening nie wyszedł jak trza.

Wczoraj drugie podejście i już wyszło tak jak miało być. Zadanie – pilnować tętna przez 10 km do maks 85%. Wyszło tak:
1) 5’48
2) 5’45
3) 5’52
4) 5’55
5) 5’56
6) 6’07
7) 6’12
8) 6’12
9) 6’13
10) 6’16
Potem 2 kaemy przebieżek po 10x100. Kurcze, jestem jednak wolna :ojoj: Na 7 km miałam ochotę przyspieszyć, ale miało być maks 85%. Na 9 i 10 km jak zobaczyłam czas, to już załamka totalna. Serca nie oszukasz...

No trudno, ktoś musi biegać wolniej, żeby szybciej biegać mógł ktoś. I just wanna run ;)

Przywiozłam z Anglii nowy sprzęt ( mamy w domu ‘tylko’ trzy rowery szosowe, jedne stacjonarny, taśmy TRX, drążki i inne drobne typu piłki), Kupiłam just amazing roller do masażu. Teraz się będziemy masować :hahaha:
Kiprun
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

3 sierpnia 2013 - niedziela

Czasem nie ma wyjścia i trzeba rano biegać. Wybiegłam o 7.30 a i tak już było gorąco. Ale ja nie jestem niestety
morning person. Nie śpię długo, ale biegać wolę po południu - idealnie ok 17. No ale dziś nie było wyjścia bo wieczorem wyjście :oczko:

Plan - po rozgrzewce, 1 km wolno, 3 km po 5'30-5'15, 1 km wolno i 1km przebieżki i replay.
Wyszło:
Dobieg - 6'56 - nie wiem ile km
1) 6'04
2) 5'31 sr tetno - 80%
3) 5'22 - 86%
4) 5'16 - 90% :tonieja:
5) 6'11 - 83%
6) 6'11 - 81%
7) 5'19 - 89%
8) 5'23 - 90%
9) 5'11 - 93% :tonieja:
10) 6'15 - 84%
11) 5'30 - 85% - 5x100 przebieżki

Gorąco - masakra. Najmilszy moment porannego,upalnego biegania to zimny prysznic po, śniadanko i dobra kawa. I to poczucie wykonania dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty :)

Have a nice day
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

4 sierpnia 2013 -niedziela

No to się dziś wydłużyłam. :hej: Nareszcie więcej niż połówka- 24 km.
Umówiłam się z Kasjerem do lasu o 7.15 :chrap: ze względu na pogodę i dobrze, że tak wcześnie bo już po godzinie było nam gorąco, mimo że w lesie. Po nocnej burzy i ulewie, kałuże urozmaicały nam trasę ale i tak było pięknie. Lubię takie wybiegania, bo nie trzeba w trupa i pogadać można sobie ;)
Po powrocie każdemu wyszło inne tempo na gps :hahaha: i to róznice nawet o 1min/km. Tak to jest z tymi gps'ami. Ludzi klonują i na Marsa wycieczki all inclusive planują, a porządnego zegarka z gps jakoś nie można wyprodukować. Biegam z męża megawielkim Timex'em Iroman Global'em który satelitę złapał....jak wlasnie skończyliśmy trening :hejhej: Mam świadka. Wiec musiałam liczyć na app'a runloga w telefonie, który wlaśnie kompletnie nie chciał się zgodzić z tym, co pokazywal gps Kasjera.
Wiec w dzienniczku, w ramach focha, wpisałam - 24km, średnio 6'10, tętno konwersacyjne. Koniec

Wczoraj byłam na grillu w towarzystwie niebiegaczy (nie licząc mojej osobistego trenera)
Reakcje jak zwykle, czyli :
1. Jutro biegniesz ok 20 ? Ale minut, tak? Kilometrów ????? O matko :hahaha:
2. Nie pijesz ? Ale jak woda z cytryną ? Cały wieczór ?
3. Ty już skończyłaś jeść ?
4. 0 22.00 do domu ? Chyba oszalałaś !!
5. O której biegasz jutro ? o 7.15 ? Zwariowałaś, przecież jutro niedziela :chrap:
6. Ale dobrze się czujesz ?

Bardzo dobrze się czuję :hej: Rewelacyjnie nawet. I naprawdę chciałabym, żeby Ci moi przyjaciele niebiegacze, który uwielbiam mimo wszystko, wiedzieli jak cudownie się czułam dziś o 10 rano, po długim wybieganiu, kiedy oni leczyli kaca :oczko:
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

6 sierpnia 2013 - wtorek

O 7.30 - 24stopnie. Zrobiłam prawie 12km, ale po 5 km miałam ochotę wskoczyć do Wisły. W zasadzie wyglądałam jakbym właśnie z niej wyszła. Dziś :

1km - warm-up :hahaha:
Potem
8 kaemów w przewidywanym tempie maratonu, do 85%, czyli na dziś wyszło w okolicach 6 min/km (w zasadzie wyszło większość ok. 5'58 ale nie bądzmy drobiazgowi)
i
2 km przebieżek czyli 10x100

Komentarz trenera : "No na razie nie chce być inaczej, 6min/km jest w twoim zasięgu" - Czyli jeśli 13 października zobaczę 4:15 na mecie to będę szczęśliwa. Gdyby coś udało się szybciej, cokolowiek, to będzie szczęście ponad plan :hej:

Jutro wyjazd na mini (dwuosobowy), prywatny obóz sportowy. Będzie :
- bieganie, bieganie, bieganie
- pływanie w jeziorze, pływanie w basenie
- rowerowanie
- masowanie różnymi rollerami :)
- TRX - owanie
- opalanie
- spacerowanie po lasach
Do tego czytanie, pyszne jedzenie i relaks

To znaczy taki jest plan :taktak:
Ostatnio zmieniony 09 sie 2013, 08:30 przez birdie, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

8 sierpnia 2013 - czwartek

Jest bosko :hej:
Od wczoraj jestem w cudownym miejscu nad jeziorem. Nie będę opisywać uroków tego pobytu, bo na to po prostu brak słów :) No i skupię się głównie oczywiście na bieganiu...

7.08 - środa, czyli wczoraj

Trening na stadionie. Po rozgrzewce, 2 okrążenia czyli 800 metrów na przemian szybko-odpoczynek itd.
Wyszło tak (po 800m) -

4'05/5'05
4'12/4'51
4'12/5'03
4'09/4'54
4'08/5'02
4'08/5'16
3'56/zgon :oczko:

Na początku treningu słonce było za chmurami, a kiedy wyszło w połowie, to pierwszy raz lepiej biegło mi się szybsze okrążenia niż te odpoczynkowe. Ciut więcej wiatru we włosach :hahaha: Ostatnie 2 okrążenia biegłam prawie w trupa, co by sprawdzić czy żyję.

A potem spacer, jezioro (temp wody 23st). Trochę ćwiczeń ogólnych i masowanie rollerami

8 sierpnia czyli dziś

Dziś bieg wokół jeziora. Mimo, że po wczorajszym treningu, dość ciężko mi się dziś biegło to i tak było cudownie. Uwielbiam to miejsce !

Wyszło 7 km, tętno 80-85% + 3 km na stadionie - przebieżki, czyli razem 10km

Po obiedzie wybraliśmy się na rowery. Przejaźdźka z triathlonistą nie może być lekka :( Ja miałam nadzieję na tempo pt. "Pani Krysia jedzie na rynek" a skończyło się na tempie "Pani Hania jedzie w trupa". Zrobilismy 20 km, w jedną stronę goniłam, ale udawałam że jest luz a w drodze powrotniej wybraliśmy czarny szlak i czułam się nie dość że na zawodach, to jeszcze zawodach MTB. Piach, górki, kamienie itd.
Na koniec przerzutkami żonglowałam jak profesjonalistka, tylko tyłek już tak bolał, że nie widziałam jak siedzieć :hahaha:
Czyli jest nad czym pracować :)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

9 sierpnia 2013 - piątek

Dziś w moim planie jest dzień wolny ale że jestem na mini obozie sportowym to coś trzeba przecież zrobić.
Więc miałam dziś 2 testy na stadionie - na 400m i na 1000m :ech:

Przed testami ćwiczenia i rollery a potem rozgrzewka 2 km. Testy poszly tak:

1) 400 - 1'35. Tętno do 93%. Samopoczucie po 200 prawie 'odmowa' ;) Powrót do tętna 65% po 57 sekundach

Odpoczynek 10 min - 200m marsz/200m trucht na zmianę

2) 1000 -4' 33. Tętno do 90% Samopoczucie już ciut lepsze, ale końcówka w trupa Powrót do tętna 65% po 57 sekundach

Lekko nie było :echech: Ale teraz już tylko plaża i pływanie

Usłyszałam dziś taki tekst:

"Gdy ci smutno, gdy ci źle
Idź na trening, zarżnij się' :hahaha:
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10 sierpnia 2013 - sobota

Dziś - Runner's high :hej: Znacie ten stan ?

Powody ?
1. 26 km tętno 80-85%, tempo śr 5'50 -6'00 (ale muszę to jeszcze sprawdzić, bo coś can't belive it)
2. 4 pętelki nad samym jeziorem. Tereny przepiękne
3. Pogoda dla biegaczy - nie za ciepło, nie za zimno, słonecznie :)
4. Nic mnie nie bolało
5. W głowie też wszystko fajnie :oczko:
6. Kibice - wędkarze. Przy ostatnim okrążeniu bili brawo :hahaha:

Mam jeszcze więcej powodów do szczęścia, ale już nawet te mi wystarczą. Czyli - runner's high :)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

11 sierpnia 2013 - niedziela

Dziś trochę urozmaicenia. W warunkach domowych, pewnie bylby dziś odpoczynek po wczorajszym longu, ale że warunki do biegania wymarzone, to nie ma ziewania :)
Urozmaicenie czyli kros - w lesie, zbiegi i wbiegi. Nogi trochę narzekały że zmęczone i że wolałyby plażę, albo chociaż basen... ale głowa w chmurach i oczarowana lasem takze jakoś zeszło :oczko:

4 razy pętelki ok 2 km ( gps pokazywał 2.4, ale mu nie wierzę) plus dobieg = ok 10 km. Tempo sr 5'50. Ostatnią pętlę starałam się najmocniej. A co :hej:

Po biegu różne wygibasy, brzuszki, pompki, masowanie rollerami i inne takie.

Po obiedzie jeszcze ok 12 km te same trasy krosowe ale na rowerze.

Mam nową, ulubioną piosenkę do biegania z filmu 'Drive' http://www.youtube.com/watch?v=boFhHOjljs0 - film zresztą też świetny,IMHO
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13 sierpnia 2013 - wtorek

Dwa miesiące do mojego pierwszego maratonu ? To własnie nie jest od wczoraj takie pewne :echech:
Tak było pięknie i nagle ból Achillesa...Nie w czasie biegu, nawet nie po biegu. Po prostu rano wstałam i poczułam że coś jest nie tak, a potem zaczynając delikatny bieg wiedziałam już że zaraz będę wracać home.
Boli niestety nadal, najbardziej przy schodzeniu ze schodów.

Łatwo jest pocieszać innych, ale tak sobie ułożyć w głowie żeby pocieszyć siebie, jest już dużo trudniej. Ale przecież po to biegam, żeby być w lepszej kondycji fizycznej i psychicznej, wiec teraz czas na trening psyche...
Wczoraj miałam kiepski nastrój, ale na szczęście mam przy sobie Ironman'a, który nie dał mi się długo nad sobą użalać.
No i dziś jest już lepiej :hej: W końcu jak nie w tym roku, to w nastepnym. Jak nie teraz, to kiedyś...

I jakby Ktoś nad tym czuwał, trafiłam własnie wczoraj na zdanie w książce Jurka Scott'a 'Kontuzja jest naszym najlepszym nauczycielem' - i tak mam zamiar do tego podchodzić :hej:

Nie wiem kiedy zacznę biegać. :niewiem: Może 'za chwilę' a może nie. Ale wiem, że skoro chcę biegać jeszcze długie, długie lata i to jest dla mnie ważne, to kontuzje trzeba nauczyć się traktować jako część 'całego pakietu biegacza' :oczko: That's it

Także dziś rower, siłownia x2 i dużo rozmyślania :sss:

I'll be back :hej:
Awatar użytkownika
birdie
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 162
Rejestracja: 19 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: 0:50
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

25 sierpnia 2013 - niedziela

Cisza mechaniczna - to jest zalecenie ortopedy, które usłyszałam dwa dni temu.
Achilles już nie boli przy chodzeniu, ale na USG dowiedziałam się że w zasadzie oba moje Achillesy wymagają odpoczynku i rehabilitacji. Więc odpoczywam i chodzę na krioterapię i laser. Zamierzam jeszcze dwa tygodnie nie biegać, a co potem będzie, to się zobaczy.
Nie tylko maraton, ale chyba wszystkie starty w tym roku już sobie odpuszczę. Może połówka w Kościanie... :niewiem:
Do tej pory liczyłam, że będę mogła chociaż utrzymać treningi z wyższym tętnem na orbitreku i dobrym rowerze spinningowym. Zrobiłam sobie takie 3 treningi, że skończyłam mokra i zadowolona, ale jednak czułam, że Achillesy trochę pracują. Kiedy powiedziałam to ortopedzie, to zapytał ile mam lat :echech:
Nie jestem lekarzem, ale niestety czuję że nie da się oszukać i muszę naprawdę dać odpocząć ścięgnom, bo inaczej niebieganie tylko się wydłuży albo zaraz wróci na dłużej.

W związku z kontuzją oto moje nowe postanowienia :
1.Wzmocnienie mięśni, rzeźba i ciężka praca nad 'corem', mam już nawet swoje ulubione ćwiczenia tego typu
2. Mięśnie brzucha mam zamiar mieć takie jak laski z bodyrock.tv :)
3. Joga z elementami pilatesu dwa razy w tygodniu

Trochę mi się w głowie inaczej teraz układa. Doszłam do wniosku, że nie mogę, tak jak ostatnio, żyć tylko bieganiem. Trzeba pielęgnować inne pasje, bo właśnie kiedy przychodzi kontuzja, a bieganie jest całym światem, to jak tu żyć ? :oczko:
Temat maratonu na razie oddalam do czasu, kiedy moje mięśnie będą widoczne w lustrze z dalekiej odległości :hej:
ODPOWIEDZ