EDIT: Dodałem ikonki - słodkie :uuusmiech:

Trzy tygodnie przerwy. Jak żona ze szkoły przyniosła premię w postaci bakterii od jakiegoś gówniarza, tak dwa tygodnie później miałem zadyszkę po wejściu do mieszkania (pierwsze piętro). Prawdopodobnie ciągnęło się to tak długo, bo nie wzięliśmy antybiotyku. Dopiero gdy wrzuciliśmy oboje trzydniową kurację Sumamedem, stanęliśmy na nogi.

Tak naprawdę już trzy/cztery dni temu mogłem iść biegać, ale przygniótł mnie taki zwierz prehistoryczny - brontolenius maximus. W niedzielę jednak, gdy byłem na psacerze, zobaczyłem jak z bloku obok wychodzi biegacz mogący startować w kategorii (na oko) 65+ i trochę się zawstydziłem.
No i poszedłem wczoraj biegać. 20 minut. O rany, nie wiem czym było to spowodowane, ale mięśnie odmówiły mi posłuszeństwa po 10 minutach biegu. Czułem się jakbym biegł w basenie wypełnionym smołą, każdy krok to była walka z materią. Podejrzewam, że to antybiotykoterapia mnie tak osłabiła. No ale przeczłapałem te 20 minut, a nawet chyba więcej, z czego jestem zadowolony, bo biegałem kółeczka po osiedlu i gdybym chciał, to mogłem do domu wrócić po 10, 13, czy 17 minutach biegania.

Dieta - nie jem słodyczy, w ogóle. Zjadłem z rozpędu jakieś dwa wafelki u znajomych i kostkę czekolady w kinie, poza tym nic. I w sumie to mi ich nie brakuje. Trochę mnie zgięło, gdy żona zajadała faworki w tłusty czwartek, ale przeżyłem.