Za dużo!
Zwłaszcza jak narzuciłeś sobie takie obciążenia z dnia na dzień lub nawet w ciągu paru tygodni.
W efekcie osiągnąłeś szybką poprawę (dzięki tempówkom) i stabilizację (bo brak fundamentów- czyli wybiegań- trzeba było robić je, rok temu, przez parę pierwszych miesięcy)
Siłownia 3 razy w tygodniu to tyle co u Michaela Jonhsona
Dla samego siebie- starczy raz.
Siłę biegową bym wrzucił raz w tygodniu, a nie jako element każdej rozgrzewki, uzupełnił ją o podbiegi, może jakieś bieganie po piasku.
Napisałeś, że przykładasz się do każdego treningu.
Obawiam się, że przejawia się to tym, że tempówki robisz na maksa a przerwy między nimi krótkie.
Zamiast interwałów rób metodę powtórzeniową- zdecydowanie dłuższe przerwy- kilku minutowe- przy 400m tempówkach nawet 7min - w truchcie lub marszu a nie biegu.
Robisz je w tempie, startowym na dystansie do którego się przygotowujesz. Czyli przy czasie na 1000m 3:50;
biegasz 400m tempówkę w jakieś 92s.
Jeśli chcesz poprawić czas na 1000m to 4 czy 3 setki nie są złe. Tylko nie wiem czy musisz ich robić 7. W ogóle nie wiem ile ich musisz robić. Wiem tylko, że powinnieneś ich robić mniej niż możesz- czyli przestać przykładać się do treningu.
Wiem także, że jeśli trenujesz dla siebie to powinieneś mieć 1-2 dni w tygodniu bez jakichkolwiek treningów. Obowiązkowo po mocniejszym akcencie.
Obciążenia zwiększać stopniowo, z tygodnia na tydzień, najlepiej wg zasady dwa kroki do przodu jeden wstecz(dwa tyg. zwiększania obciążeń a w trzecim schodzisz poniżej pierwszego)
Nie zaszkodzi, jak jest taka możliwość, zrobić czasami treningu krosowego, wybrać się na pływalnię, dłuższy wypad rowerem czy wycieczkę marszową po lesie czy górach.
Piszę o treningu dla siebie a nie specjalistycznym.Ten drugi lepiej robić w klubie.Nie wysyłam Ciebie tam, tylko sugeruję zastanowienie się nad tym, przy 16 latach, możesz jeszcze iść, jak będziesz czekać na samodzielną poprawę wyników, to się zestarzejesz.
