Bleez blog
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Wracając wspomnieniami do biegu przełajowego o nóż komandosa wstawiam fotkę z jednego podbiegu.
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2016, 13:38 przez bleez, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
7 października 2009 (środa)
TRENING
Pięknie, ciepło i słonecznie, aż szkoda było nie wykorzystać tego dnia na bieganie. Dzisiaj biegło się jakoś ciężko, jakoś brakowało sił i nogi za bardzo nie chciały przebierać. A wyglądało to tak:
5,5km w tempie 5:36/km + lekki odpoczynek + trochę ćwiczeń, następnie
5,5km w tempie 5:43/km + rozciąganie.
Razem wyszło tego ok. 11 km
Po biegu uzupełnianie płynów + 1 piwko
Jutro, czyli w czwartek odpoczywam.
Pozdrawiam
TRENING
Pięknie, ciepło i słonecznie, aż szkoda było nie wykorzystać tego dnia na bieganie. Dzisiaj biegło się jakoś ciężko, jakoś brakowało sił i nogi za bardzo nie chciały przebierać. A wyglądało to tak:
5,5km w tempie 5:36/km + lekki odpoczynek + trochę ćwiczeń, następnie
5,5km w tempie 5:43/km + rozciąganie.
Razem wyszło tego ok. 11 km
Po biegu uzupełnianie płynów + 1 piwko
Jutro, czyli w czwartek odpoczywam.
Pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
10 pażdziernika 2009 (sobota)
TRENING
Brrr zimno i deszczowo, tak dzisiaj było na treningu. Wyszedłem ok 10:50 i zaczynało lekko kropić, po kilku minutach już lało. Temperatura coś ok 7 st C.
Przebiegłem 10,5 km EASY w jakim tempie nie wiem, bo nie wziąłem ze sobą zegarka. Na wyczucie tempo ok 5:30. Po biegu samopoczucie bardzo dobre.
DZISIEJSZE ŻARCIE
Śniadanko 1,5 buły z szyną, serem, majonezem i tomatem, do tego herbata z cytryną,
Po biegu 2 jabłka prosto z drzewa
Obiad - chyba będzie spaghetti
Kolacja też będzie, ale nie wiem, co.
TRENING
Brrr zimno i deszczowo, tak dzisiaj było na treningu. Wyszedłem ok 10:50 i zaczynało lekko kropić, po kilku minutach już lało. Temperatura coś ok 7 st C.
Przebiegłem 10,5 km EASY w jakim tempie nie wiem, bo nie wziąłem ze sobą zegarka. Na wyczucie tempo ok 5:30. Po biegu samopoczucie bardzo dobre.
DZISIEJSZE ŻARCIE
Śniadanko 1,5 buły z szyną, serem, majonezem i tomatem, do tego herbata z cytryną,
Po biegu 2 jabłka prosto z drzewa
Obiad - chyba będzie spaghetti
Kolacja też będzie, ale nie wiem, co.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
14 pażdziernika 2009 (środa)
Nic nie piszę no, bo od soboty też nic nie biegałem. Jakoś ciężko u mnie ostatnio z mobilizacją, pewnie dlatego, że brak celów krótkoterminowych. Pogoda też nie zachęca do biegania. Zimno, prawie cały czas leje albo silny wiatr. Na dodatek dzisiaj spadł śnieg, no i pewnie zima zaskoczyła drogowców, no i pewnie moje ścieżki biegowe za bardzo nie nadają się do biegania. Tak sobie to tłumaczę . W najbliższy weekend miałem jeszcze pobiec półmaraton w Katowicach i zobaczyć jak będę wyglądał na zakończenie sezonu na tym dystansie. Nie wyszło to z tego powodu, że akurat teraz mam zjazd na studiach podyplomowych. Szkoda, bo do półmaratonu w Katowicach podchodzę bardzo sentymentalnie. Rok temu miałem debiut na pierwszym tak poważnym dystansie. Za dwa tygodnie jest jeszcze możliwość pobiegnięcia w Tychach, ale na razie się na to nie nastawiam, bo zbyt szybko wszystko się u mnie zmienia.
Na początku października pisałem też o mojej wizycie u kardiologa, no i o tym, że wyskoczyło mi wtedy nadciśnienie. Od tego momentu sprawdzam i mierzę w miarę regularnie no i niestety zdarza się, że mam je podwyższone. Na razie nie wiem, co z tym zrobić. Maksymalnie pokazało mi się kilka razy 150/100 a tak najczęściej to mam 140/90 lub 130/90, rano bywa w granicach całkowicie normalnego, czyli 120/80 lub 90. Zastanawiam się czy udać się już z tym do lekarza? Na razie polecili mi pić sok z buraków, podobno jest rewelacyjny na te sprawy. Dzisiaj pojechałem do mamy po niezawodną zakupioną jeszcze w czasach komuny sokowirówkę. Robi w cholerę hałasu, ale sok odwirowuje rewelacyjnie. No i tak sobie popijam….
Pozdraiwam
P.S. aha w ramach akcji "pusty stadion" nie oglądam dziś meczu reprezentacji
Nic nie piszę no, bo od soboty też nic nie biegałem. Jakoś ciężko u mnie ostatnio z mobilizacją, pewnie dlatego, że brak celów krótkoterminowych. Pogoda też nie zachęca do biegania. Zimno, prawie cały czas leje albo silny wiatr. Na dodatek dzisiaj spadł śnieg, no i pewnie zima zaskoczyła drogowców, no i pewnie moje ścieżki biegowe za bardzo nie nadają się do biegania. Tak sobie to tłumaczę . W najbliższy weekend miałem jeszcze pobiec półmaraton w Katowicach i zobaczyć jak będę wyglądał na zakończenie sezonu na tym dystansie. Nie wyszło to z tego powodu, że akurat teraz mam zjazd na studiach podyplomowych. Szkoda, bo do półmaratonu w Katowicach podchodzę bardzo sentymentalnie. Rok temu miałem debiut na pierwszym tak poważnym dystansie. Za dwa tygodnie jest jeszcze możliwość pobiegnięcia w Tychach, ale na razie się na to nie nastawiam, bo zbyt szybko wszystko się u mnie zmienia.
Na początku października pisałem też o mojej wizycie u kardiologa, no i o tym, że wyskoczyło mi wtedy nadciśnienie. Od tego momentu sprawdzam i mierzę w miarę regularnie no i niestety zdarza się, że mam je podwyższone. Na razie nie wiem, co z tym zrobić. Maksymalnie pokazało mi się kilka razy 150/100 a tak najczęściej to mam 140/90 lub 130/90, rano bywa w granicach całkowicie normalnego, czyli 120/80 lub 90. Zastanawiam się czy udać się już z tym do lekarza? Na razie polecili mi pić sok z buraków, podobno jest rewelacyjny na te sprawy. Dzisiaj pojechałem do mamy po niezawodną zakupioną jeszcze w czasach komuny sokowirówkę. Robi w cholerę hałasu, ale sok odwirowuje rewelacyjnie. No i tak sobie popijam….
Pozdraiwam
P.S. aha w ramach akcji "pusty stadion" nie oglądam dziś meczu reprezentacji
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
20 października 2009 (wtorek)
No i wyskoczyło u mnie nieplanowane roztrenowanie. Ponad tydzień nie biegałem i nie robiłem nic związanego ze sportem. To mi się bardzo dawno nie zdarzyło. Leniuchowałem to znaczy nie tak do końca, bo było w tym czasie kupa innych obowiązków do wykonania, ale nie sportowych. Takie byczenie się zwane szumnie roztrenowaniem miało dla mnie też wiele dobrego. Nogi, stopy odpoczęły, odciski i schodzący paznokieć po maratonie się już prawie zagoił. Psychicznie zauważyłem, że zaczyna mi biegania brakować. No i pewnie jeszcze wiele innych korzyści, których nie znam a zapewne wystąpiły.
Listopad i grudzień dla mnie osobiście dwa najgorsze miesiące biegowe. Na dodatek brak celów krótkoterminowych nie wzbudza we mnie wyobraźni do układania sobie treningu. Dzisiaj już zamierzam coś potruchtać, przynajmniej te 10 km zrobić. Patrząc jednak za okno na pogodę.... to aż szkoda komentować. Ale tak będzie przez najbliższe miesiące i cóż tu poradzić. Nie wiem ile razy będę wychodził na trening, ale nie chciałbym stracić tego, co już wypracowałem. Przynajmniej utrzymać ten poziom jaki mam obecnie.
Sprawy zdrowia, czyli mojego podwyższonego ciśnienia idą w dobrym kierunku, przynajmniej tak mi się wydaje. Wizytę u lekarza na razie odłożyłem, ciśnienie się unormowało. Pije ziółka i sok z buraków. Jest obrzydliwy, ale będę go chyba mieszał z sokiem jabłkowym. A jak sprawa się powtarzać to już nie będzie wyjścia, pozostanie udać się do lekarza.
Napiszę dziś coś jeszcze po treningu o ile go zrealizuję
No i wyskoczyło u mnie nieplanowane roztrenowanie. Ponad tydzień nie biegałem i nie robiłem nic związanego ze sportem. To mi się bardzo dawno nie zdarzyło. Leniuchowałem to znaczy nie tak do końca, bo było w tym czasie kupa innych obowiązków do wykonania, ale nie sportowych. Takie byczenie się zwane szumnie roztrenowaniem miało dla mnie też wiele dobrego. Nogi, stopy odpoczęły, odciski i schodzący paznokieć po maratonie się już prawie zagoił. Psychicznie zauważyłem, że zaczyna mi biegania brakować. No i pewnie jeszcze wiele innych korzyści, których nie znam a zapewne wystąpiły.
Listopad i grudzień dla mnie osobiście dwa najgorsze miesiące biegowe. Na dodatek brak celów krótkoterminowych nie wzbudza we mnie wyobraźni do układania sobie treningu. Dzisiaj już zamierzam coś potruchtać, przynajmniej te 10 km zrobić. Patrząc jednak za okno na pogodę.... to aż szkoda komentować. Ale tak będzie przez najbliższe miesiące i cóż tu poradzić. Nie wiem ile razy będę wychodził na trening, ale nie chciałbym stracić tego, co już wypracowałem. Przynajmniej utrzymać ten poziom jaki mam obecnie.
Sprawy zdrowia, czyli mojego podwyższonego ciśnienia idą w dobrym kierunku, przynajmniej tak mi się wydaje. Wizytę u lekarza na razie odłożyłem, ciśnienie się unormowało. Pije ziółka i sok z buraków. Jest obrzydliwy, ale będę go chyba mieszał z sokiem jabłkowym. A jak sprawa się powtarzać to już nie będzie wyjścia, pozostanie udać się do lekarza.
Napiszę dziś coś jeszcze po treningu o ile go zrealizuję
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
20 października 2009 (wtorek)
TRENING
Dzisiejsze bieganie zaraz po pracy, czyli ok. godz. 15:50. Podjadłem tylko deczko obiadu i wyszedłem na trening.
Trasa w części drogi asfaltowe a częściowo dróżki leśnie. Wyszło tego ok. 8,5 km w tempie 5:20. Samopoczucie jak po ponad tygodniowej przerwie od biegania rewelacyjne.
Pogoda: temperatura ok. 4 st C, pochmurno i lekka mżawka.
TRENING
Dzisiejsze bieganie zaraz po pracy, czyli ok. godz. 15:50. Podjadłem tylko deczko obiadu i wyszedłem na trening.
Trasa w części drogi asfaltowe a częściowo dróżki leśnie. Wyszło tego ok. 8,5 km w tempie 5:20. Samopoczucie jak po ponad tygodniowej przerwie od biegania rewelacyjne.
Pogoda: temperatura ok. 4 st C, pochmurno i lekka mżawka.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
22 października 2009 (czwartek)
Wyszedłem pobiegać o godzinie 16:15, pół godziny po dość obfitym obiedzie (filet z kurczaka w panierce, ziemniaki i mizeria), byłem najedzony jak bąk, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało na treningu, praktycznie nie odczułem tego obiadu. To jakiś wyjątek się zdarzył, bo zazwyczaj to się niezbyt czuję biegnąc z pełnym żołądkiem.
Ogólne samopoczucie nie było dobre. Dzień jakiś taki stresujący był, na dodatek od rana lekki ból głowy. Po treningu było już całkiem dobrze, zadowolony z biegania, ból głowy minął.
TRENING
Dzisiaj nie było powrotu w truchcie. Odpoczywałem i trochę przebierałem nogami w miejscu. Zawsze biegałem ten odcinek od jednej strony, a na tym treningu biegałem to na przemian. Dopiero teraz zauważyłem, że jest on na całej długości lekko pod górkę, gołym okiem niezauważalne a biegnąc da się to odczuć. Stąd też np odcinek 4 wyszedł mi w porównaniu z pozostałymi dużo szybszy - 59s.
Wyszedłem pobiegać o godzinie 16:15, pół godziny po dość obfitym obiedzie (filet z kurczaka w panierce, ziemniaki i mizeria), byłem najedzony jak bąk, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało na treningu, praktycznie nie odczułem tego obiadu. To jakiś wyjątek się zdarzył, bo zazwyczaj to się niezbyt czuję biegnąc z pełnym żołądkiem.
Ogólne samopoczucie nie było dobre. Dzień jakiś taki stresujący był, na dodatek od rana lekki ból głowy. Po treningu było już całkiem dobrze, zadowolony z biegania, ból głowy minął.
TRENING
Dzisiaj nie było powrotu w truchcie. Odpoczywałem i trochę przebierałem nogami w miejscu. Zawsze biegałem ten odcinek od jednej strony, a na tym treningu biegałem to na przemian. Dopiero teraz zauważyłem, że jest on na całej długości lekko pod górkę, gołym okiem niezauważalne a biegnąc da się to odczuć. Stąd też np odcinek 4 wyszedł mi w porównaniu z pozostałymi dużo szybszy - 59s.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
24 pażdziernika 2009 (sobota)
TRENING
Trening rozpocząłem o godzinie 16:00. Ciepło (jak na jesień) ok 8 st C, ale bardzo pochmurno.
Te dwa interwały biegane w lesie, po terenie nierównym i bardzo pofałdowanym. Pozostałe kilometry także nabiegane po terenach leśnych i pofałdowanych oraz częściowo wystąpił asfalt. Ostatnią część treningu wykonana dość szybko, ale wynikało to z wewnętrznej potrzeby zmęczenia się. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.
Teraz idę wcinać kurczaka, który własnie się griluje w piekarniku a zapach rozchodzi się po całym mieszkaniu, mniam .
Jutro nie biegam, jestem na uczelni. Pozdrawiam.
TRENING
Trening rozpocząłem o godzinie 16:00. Ciepło (jak na jesień) ok 8 st C, ale bardzo pochmurno.
Te dwa interwały biegane w lesie, po terenie nierównym i bardzo pofałdowanym. Pozostałe kilometry także nabiegane po terenach leśnych i pofałdowanych oraz częściowo wystąpił asfalt. Ostatnią część treningu wykonana dość szybko, ale wynikało to z wewnętrznej potrzeby zmęczenia się. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.
Teraz idę wcinać kurczaka, który własnie się griluje w piekarniku a zapach rozchodzi się po całym mieszkaniu, mniam .
Jutro nie biegam, jestem na uczelni. Pozdrawiam.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
28 października 2009 (środa)
TRENING rozpocząłem o godzinie 15:45, zaraz po powrocie z pracy, bez obiadu.
Druga pozycja, czyli tzw. Treshold wg terminologii Danieslowskiej wyszedł mi chyba troszkę za szybko patrząc w tabele. Tym bardziej, że teren nie jest prosty. Biegłem na przemian raz z górki raz pod górkę, jednak cały czas po asfalcie. Po zakończonym akcencie chwila odpoczynku i następnie spokojnym tempem do domu.
Samopoczucie po biegu bardzo dobre, nie czuję obecnie specjalnego zmęczenia. Jednak w trakcie i po biegu odczuwałem lekki ból lewej stopy. Konkretnie nie potrafię tego zlokalizować, ale wydaje mi się, że będzie to związane z nowymi butami, które właśnie dzisiaj po raz pierwszy wypróbowałem. W asics-kach jak to w asics-kach biega się fajnie i wygodnie, ale są bardzo miękkie. Być może stopa jeszcze nie dostosowana. Poprzednie butki, czyli Kalenji Kiprun 2000 niestety, ale musiały zostać zastąpione. Pierwszy raz biegałem w butach tej marki. Początkowo byłem z nich bardzo niezadowolony, bo były twarde, nie odczuwało się tak tej amortyzacji i ogólnie źle się moja stopa w nich czuła. Po czasie jednak buty dały się przekonać do siebie i pewnie jeszcze do nich powrócę. Z ciekawostek dodam, że rozleciały się po 5 miesiącach tak samo jak poprzednie asics-ki. Teraz będę zajeżdżał Asics Gel Stratus 2, zobaczymy jak długo wytrzymają.
Trochę aktualizacji moich danych
Po pierwsze – PRZYTYŁEM!!! – obecnie moja waga skoczyła z 68,5 na 69,5 (BMI – 21,8) chyba zacząłem odkładać tłuszcz na zimę .
Po drugie - ciśnienie w normie 120/80 lub 130/90 staram się w miarę regularnie kontrolować.
DIETA
O diecie się nie będę specjalnie rozpisywał. Napiszę tylko tyle, że zaczynam się nałogowo obżerać jabłkami. Podobno uodparniają organizm na infekcję podobnie jak czosnek i cebula a z buźki po nich nie śmierdzi
Pozdro Bleez
TRENING rozpocząłem o godzinie 15:45, zaraz po powrocie z pracy, bez obiadu.
Druga pozycja, czyli tzw. Treshold wg terminologii Danieslowskiej wyszedł mi chyba troszkę za szybko patrząc w tabele. Tym bardziej, że teren nie jest prosty. Biegłem na przemian raz z górki raz pod górkę, jednak cały czas po asfalcie. Po zakończonym akcencie chwila odpoczynku i następnie spokojnym tempem do domu.
Samopoczucie po biegu bardzo dobre, nie czuję obecnie specjalnego zmęczenia. Jednak w trakcie i po biegu odczuwałem lekki ból lewej stopy. Konkretnie nie potrafię tego zlokalizować, ale wydaje mi się, że będzie to związane z nowymi butami, które właśnie dzisiaj po raz pierwszy wypróbowałem. W asics-kach jak to w asics-kach biega się fajnie i wygodnie, ale są bardzo miękkie. Być może stopa jeszcze nie dostosowana. Poprzednie butki, czyli Kalenji Kiprun 2000 niestety, ale musiały zostać zastąpione. Pierwszy raz biegałem w butach tej marki. Początkowo byłem z nich bardzo niezadowolony, bo były twarde, nie odczuwało się tak tej amortyzacji i ogólnie źle się moja stopa w nich czuła. Po czasie jednak buty dały się przekonać do siebie i pewnie jeszcze do nich powrócę. Z ciekawostek dodam, że rozleciały się po 5 miesiącach tak samo jak poprzednie asics-ki. Teraz będę zajeżdżał Asics Gel Stratus 2, zobaczymy jak długo wytrzymają.
Trochę aktualizacji moich danych
Po pierwsze – PRZYTYŁEM!!! – obecnie moja waga skoczyła z 68,5 na 69,5 (BMI – 21,8) chyba zacząłem odkładać tłuszcz na zimę .
Po drugie - ciśnienie w normie 120/80 lub 130/90 staram się w miarę regularnie kontrolować.
DIETA
O diecie się nie będę specjalnie rozpisywał. Napiszę tylko tyle, że zaczynam się nałogowo obżerać jabłkami. Podobno uodparniają organizm na infekcję podobnie jak czosnek i cebula a z buźki po nich nie śmierdzi
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
29 października 2009 (czwartek)
TRENING dnia dzisiejszego.
Pora dnia: popołudnie ok. 15:50
Pochmurno z lekkimi przebłyskami błękitu na niebie. Temperatura ok. 7 st C
Nabieganych 10km z małym hakiem w tempie 5:36/km, krótkie easy pace.
Z stopą jednak jest coś nie tak. Cały dzień był spokój jakby w ogóle nic się nie stało. Po ok. 2 km biegu zaczyna się lekki ból. Po powrocie do domu boli już znacznie bardziej. Teraz jest już ok., posmarowałem maścią i zalecam sobie odpoczynek do soboty. Jeśli jeszcze będzie coś nie grało to wyjdę biegać dopiero w poniedziałek.
Na sobotę zaplanowałem sobie dłuższe wybieganie coś między 1,5 a 2h.
Pozdro Bleez
TRENING dnia dzisiejszego.
Pora dnia: popołudnie ok. 15:50
Pochmurno z lekkimi przebłyskami błękitu na niebie. Temperatura ok. 7 st C
Nabieganych 10km z małym hakiem w tempie 5:36/km, krótkie easy pace.
Z stopą jednak jest coś nie tak. Cały dzień był spokój jakby w ogóle nic się nie stało. Po ok. 2 km biegu zaczyna się lekki ból. Po powrocie do domu boli już znacznie bardziej. Teraz jest już ok., posmarowałem maścią i zalecam sobie odpoczynek do soboty. Jeśli jeszcze będzie coś nie grało to wyjdę biegać dopiero w poniedziałek.
Na sobotę zaplanowałem sobie dłuższe wybieganie coś między 1,5 a 2h.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
31 października 2009 (sobota)
Rewelacyjna dzisiaj była pogoda na bieganie. Słonecznie, prawie bezchmurnie, tylko lekki wiatr. Było dość chłodno, ale jak słoneczko przygrzało to było całkiem przyjemnie. Ścieżki leśne wyglądały genialnie, całe pokryte żółto - czerwonymi liśćmi. Taka jesień to mi się podoba i poproszę o więcej takich dni.
Dziś był dzień na długie wybieganie. Jutro ze względów oczywistych biegać nie pójdę. Będzie to czas odwiedzin tych, których już nie ma wśród nas. No, ale wracając do treningu, to w planach był bieg od ok. 1,5 do 2h. Ze względu na to, że nie byłem tak na 100% przekonany do tego, że ból stopy minął, trasa była odpowiednio krótsza.
Nabiegałem ok. 15,3 km w czasie, 1:22... co daje 5:22 na km.
Takie spokojne tempo konwersacyjne. Samopoczucie po biegu bardzo dobre i zakończenie miesiąca uważam za udane.
Pozdro Bleez
Rewelacyjna dzisiaj była pogoda na bieganie. Słonecznie, prawie bezchmurnie, tylko lekki wiatr. Było dość chłodno, ale jak słoneczko przygrzało to było całkiem przyjemnie. Ścieżki leśne wyglądały genialnie, całe pokryte żółto - czerwonymi liśćmi. Taka jesień to mi się podoba i poproszę o więcej takich dni.
Dziś był dzień na długie wybieganie. Jutro ze względów oczywistych biegać nie pójdę. Będzie to czas odwiedzin tych, których już nie ma wśród nas. No, ale wracając do treningu, to w planach był bieg od ok. 1,5 do 2h. Ze względu na to, że nie byłem tak na 100% przekonany do tego, że ból stopy minął, trasa była odpowiednio krótsza.
Nabiegałem ok. 15,3 km w czasie, 1:22... co daje 5:22 na km.
Takie spokojne tempo konwersacyjne. Samopoczucie po biegu bardzo dobre i zakończenie miesiąca uważam za udane.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
2 listopada 2009 (poniedziałek)
Dzisiaj dzień wolny od pracy, więc miałem możliwość pobiegania w samo południe. Bardzo fajna pogoda, słonecznie bezchmurnie z lekkim wiatrem. Termometr wskazywał w słońcu prawie 15 stopni, jednak odczuwalna temperatura była zupełnie inna. Nie robię na razie jakiś specjalnych akcentów, ponieważ nadal po bieganiu odczuwam lekki ból nad kostką i w okolicy Achillesa. Oszczędzam się i pilnuję, żeby czasami nie przesadzić.
TRENING
Easy pace ok. 10km w tempie 5:24/km
PODSUMOWANIE PAŹDZIERNIKA
9 treningów plus jeden start w zawodach przełajowych „Bieg o nóż komandosa” w Kokotku. Całościowo do ogólnego bilansu dodaję 117 kilometrów. Ogólnie jest to bardzo słaby wynik, bo mniej nabiegałem tylko w styczniu tego roku. Jest to o połowę mniej niż w miesiącach moich najostrzejszych przygotować. Do końca roku jednak jakoś specjalnie nie będę szarżował. Na pewno będę starał się utrzymywać w jakiś sposób systematykę treningów. Na ile mi to wyjdzie to się okaże.
Pochwalę się jeszcze. Dwa lata temu na świat przyszła moja córa, moje oczko w głowie. Dlatego też dziś wieczór był dniem pełnym odwiedzin no i pełnym radości dla mojego dziecka. Fajnie tak dostawać masę prezentów a jeszcze większą frajdę ma się, kiedy się patrzy na radość swojego dziecka. Co prawda zabawki typowo dla dziewczynek i nie było wozu strażackiego, czołgu i samolotu, ale trafiły się klocki LEGO, więc tatuś też ma trochę radochy .
Pozdro Bleez
Dzisiaj dzień wolny od pracy, więc miałem możliwość pobiegania w samo południe. Bardzo fajna pogoda, słonecznie bezchmurnie z lekkim wiatrem. Termometr wskazywał w słońcu prawie 15 stopni, jednak odczuwalna temperatura była zupełnie inna. Nie robię na razie jakiś specjalnych akcentów, ponieważ nadal po bieganiu odczuwam lekki ból nad kostką i w okolicy Achillesa. Oszczędzam się i pilnuję, żeby czasami nie przesadzić.
TRENING
Easy pace ok. 10km w tempie 5:24/km
PODSUMOWANIE PAŹDZIERNIKA
9 treningów plus jeden start w zawodach przełajowych „Bieg o nóż komandosa” w Kokotku. Całościowo do ogólnego bilansu dodaję 117 kilometrów. Ogólnie jest to bardzo słaby wynik, bo mniej nabiegałem tylko w styczniu tego roku. Jest to o połowę mniej niż w miesiącach moich najostrzejszych przygotować. Do końca roku jednak jakoś specjalnie nie będę szarżował. Na pewno będę starał się utrzymywać w jakiś sposób systematykę treningów. Na ile mi to wyjdzie to się okaże.
Pochwalę się jeszcze. Dwa lata temu na świat przyszła moja córa, moje oczko w głowie. Dlatego też dziś wieczór był dniem pełnym odwiedzin no i pełnym radości dla mojego dziecka. Fajnie tak dostawać masę prezentów a jeszcze większą frajdę ma się, kiedy się patrzy na radość swojego dziecka. Co prawda zabawki typowo dla dziewczynek i nie było wozu strażackiego, czołgu i samolotu, ale trafiły się klocki LEGO, więc tatuś też ma trochę radochy .
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
5 listopada 2009 (czwartek)
Leń, leń, leń ogarnia mnie. Koniec komentarza.
Dzisiejszy TRENING rozpocząłem o godzinie 18:15. Jak na tę porę roku to było ciepło, bezwietrznie i ciemno. Samopoczucie przed biegiem kiepskie, dzisiejszej nocy nie spałem dobrze i cały dzień byłem marudny i wszystko mnie drażniło. Po biegu było o niebo lepiej. Ból nad kostką lewej kończyny nadal występuje, ale występuje tylko w trakcie biegu. No może nie jest to jakiś ból uniemożliwiający bieganie, ale dyskomfort odczuwam. Coś tam jednak tyrka nie tak jak powinno.
Bieżnia szkolna, zawsze była otwarta i można było z niej skorzystać. Dziś ku mojemu zaskoczeniu wejścia ze wszystkich stron pozamykane na cztery spusty. Więc w ramach treningu zafundowałem sobie dodatkowo skok przez płot. Kółko na bieżni ma ok. 160 m jest bardzo malutka. Na dłuższe bieganie nie nadaje się zupełnie, bo może się we łbie zakręcić i można stracić rachubę przy liczeniu okrążeń. Przebieżki krótkie można nawet wykonywać, ale na zakrętach trzeba uważać, żeby nie wylądować w rancie. Utrzymana w fatalnym stanie, nierówności, częściowo zarośnięta., nieoświetlona….ale od czasu do czasu będę z niej korzystał.
Pozdro Bleez
Leń, leń, leń ogarnia mnie. Koniec komentarza.
Dzisiejszy TRENING rozpocząłem o godzinie 18:15. Jak na tę porę roku to było ciepło, bezwietrznie i ciemno. Samopoczucie przed biegiem kiepskie, dzisiejszej nocy nie spałem dobrze i cały dzień byłem marudny i wszystko mnie drażniło. Po biegu było o niebo lepiej. Ból nad kostką lewej kończyny nadal występuje, ale występuje tylko w trakcie biegu. No może nie jest to jakiś ból uniemożliwiający bieganie, ale dyskomfort odczuwam. Coś tam jednak tyrka nie tak jak powinno.
Bieżnia szkolna, zawsze była otwarta i można było z niej skorzystać. Dziś ku mojemu zaskoczeniu wejścia ze wszystkich stron pozamykane na cztery spusty. Więc w ramach treningu zafundowałem sobie dodatkowo skok przez płot. Kółko na bieżni ma ok. 160 m jest bardzo malutka. Na dłuższe bieganie nie nadaje się zupełnie, bo może się we łbie zakręcić i można stracić rachubę przy liczeniu okrążeń. Przebieżki krótkie można nawet wykonywać, ale na zakrętach trzeba uważać, żeby nie wylądować w rancie. Utrzymana w fatalnym stanie, nierówności, częściowo zarośnięta., nieoświetlona….ale od czasu do czasu będę z niej korzystał.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Zainspirowany artykułem na stronie głównej portalu postanowiłem sobie stworzyć własna wersję tabelki według danych, jakie wyliczył dla mnie kalkulator McMillana. Może trochę niefortunnie wziąłem do wyliczeń dystans maratonu, ale uważam, że był to najlepszy bieg tego sezonu. Według tego szacuję obecną moją formę biegową. Zresztą moim celem jest powalczyć w przyszłym roku właśnie w maratonie. Jak tylko pojawią się jakieś inne czasy na krótszych dystansach, natychmiast poddam to weryfikacji.
Sprawa słynnego biegania po amerykańsku jest mi już znana z innych źródeł i mogę śmiało powiedzieć, że dość poważnie mnie wciągnęła. Na moją uwagę w artykule szczególnie zwróciło kilka zdań odnośnie intensywności treningowych, mianowicie "Intensywności są ważne, ale nie powinny być traktowane z aptekarską dokładnością. Trening ma polegać także na tym, że uczymy się odczuwać daną intensywność i po jakimś czasie zbierania doświadczeń nie jest nam potrzebny żaden elektroniczny sposób rejestrowania intensywności (tętno lub tempo) aby wiedzieć, że trening został poprawnie wykonany. Bieganie z tabelkami w ręku (lub nawet głowie) to zaprzeczenie tego, że jesteśmy istotami myślącymi". Właśnie tego odczuwania danej intensywności staram się uczyć i zbierać jak najwięcej doświadczenia. Z pulsometru, od kiedy padła w pasku bateria nie używam. Na trening zabieram tylko zegarek ze stoperem a czasami nawet i tego zapomnę i też trening wychodzi.
Pozdro Bleez
Sprawa słynnego biegania po amerykańsku jest mi już znana z innych źródeł i mogę śmiało powiedzieć, że dość poważnie mnie wciągnęła. Na moją uwagę w artykule szczególnie zwróciło kilka zdań odnośnie intensywności treningowych, mianowicie "Intensywności są ważne, ale nie powinny być traktowane z aptekarską dokładnością. Trening ma polegać także na tym, że uczymy się odczuwać daną intensywność i po jakimś czasie zbierania doświadczeń nie jest nam potrzebny żaden elektroniczny sposób rejestrowania intensywności (tętno lub tempo) aby wiedzieć, że trening został poprawnie wykonany. Bieganie z tabelkami w ręku (lub nawet głowie) to zaprzeczenie tego, że jesteśmy istotami myślącymi". Właśnie tego odczuwania danej intensywności staram się uczyć i zbierać jak najwięcej doświadczenia. Z pulsometru, od kiedy padła w pasku bateria nie używam. Na trening zabieram tylko zegarek ze stoperem a czasami nawet i tego zapomnę i też trening wychodzi.
Pozdro Bleez
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
11 listopada 2009 (środa)
Niech mnie nikt nie przekonuje, że bieganie w deszczu przy 4 st C i silnym wietrze jest przyjemne. Poszedłem dzisiaj na trening raczej z "obowiązku" to znaczy dawno nie biegałem i już miałem mocne wyrzuty sumienia, że się tak obijam, niż z przyjemności. Przepiździało mnie nie ziemsko. Jak do domu wróciłem to marzyłem tylko o ciepłej kąpieli i obiedzie. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.
TRENING
- 15 minut ćwiczeń w domu,
- 16,16km w czasie 1:24:43 (5:15/km) miało być Easy, ale ze względu na warunki atmosferyczne wyszło troszkę szybciej,
- Rozciąganie w domu
DIETA
Dzisiaj na obiad pizza z szynką i pieczarkami robiona własnymi rękoma przez mnie. Po obiedzie robiłem sok z jabłek, nie nadawały się specjalnie do niczego innego jak tylko do przerobienia. Zrobiłem ok. 2 litrów i będę go sobie popijał do wieczora, podobno jabłka uodparniają organizm.
Pozdro Bleez
Niech mnie nikt nie przekonuje, że bieganie w deszczu przy 4 st C i silnym wietrze jest przyjemne. Poszedłem dzisiaj na trening raczej z "obowiązku" to znaczy dawno nie biegałem i już miałem mocne wyrzuty sumienia, że się tak obijam, niż z przyjemności. Przepiździało mnie nie ziemsko. Jak do domu wróciłem to marzyłem tylko o ciepłej kąpieli i obiedzie. Samopoczucie po biegu bardzo dobre.
TRENING
- 15 minut ćwiczeń w domu,
- 16,16km w czasie 1:24:43 (5:15/km) miało być Easy, ale ze względu na warunki atmosferyczne wyszło troszkę szybciej,
- Rozciąganie w domu
DIETA
Dzisiaj na obiad pizza z szynką i pieczarkami robiona własnymi rękoma przez mnie. Po obiedzie robiłem sok z jabłek, nie nadawały się specjalnie do niczego innego jak tylko do przerobienia. Zrobiłem ok. 2 litrów i będę go sobie popijał do wieczora, podobno jabłka uodparniają organizm.
Pozdro Bleez