Przed chwilką zsiadłem z rolek.
Pierwsze 3 minuty były bardzo trudne, zaczynałem kilka razy i nawet odłupałem kawałek tynku ze ściany, udzrzyłem pedałem w naroznik.
Trening był krótki, 35 min. bo ręce bolą jak diabli!
Po 5 - 10 minutach rzeczywiście można już jechać dość miarowo, ale cały czas musiałem być bardzo czujny.
Chwila nieuwagi i zjeżdżałem na bok.
Spróbuję jeszcze wieczorkiem powtórzyć to doświadczenie.
Nuda nie dokuczała mi za bardzo, bo włączyłem dodatkowo lekcję języka z płyty i głowa nie była zajęta liczeniem minut.
Ogólnie wrażenie pozytywne z wyjątkiem pierwszych 2-3 minut, kiedy to miałem wrażenie, że do jazdy na tym sprzęcie potrzebna jest praktyka w cyrku
Tak przy okazji: jak często jeździcie, codziennie, 3 x w tygodniu czy jeszcze inaczej?