11s na 100m w wieku 14 lat i granice możliwoscj
-
- Wyga
- Posty: 55
- Rejestracja: 16 lis 2017, 20:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzień dobry. Ciekawi mnie strasznie temat 14-15 latków biegających na 100m po 11.5s.
Oglądałem różne profile zawodników na DOMTELU i zauważyłem ze często jeśli biegają oni 11.4s w wieku 15 lat, to potem przez 5 lat zchodzą o max sekundę i zatrzymują się na 11.5s.
Czy to że oni w wieku 16 lat biegali 11.3s, a ja biegam 12.3s znaczy ze oni mają rzeczywiście potencjał, a ja nie? czy może po prostu szybciej zbliżyli się do granicy swoich możliwości, a ja po prostu potrzebuje sam do niej dojść ciężką pracą? (ogólnie trenuję rok czasu i zszedłem z 13.10 do 12.30... wcześniej przez 2 lata lekarze zakazywali mi ćwiczyć).
Nie ukrywam, że pojawił się we mnie pewien rodzaj "ciekawości" co do tego, czy jeśli np. czy ja biegający 12.5s w wieku 16 lat trenując regularnie, podchodząc profesjonalnie do sportu (sen, dieta itp.) byłbym w stanie kiedyś ich dogonić na granicy 10.5s. Nie musicie mi pisać że zamiast się przejmować powinienem trenować, bo ja to wiem i tak robię... daje z siebie więcej niż większość z osób czytających ten post więc daruj sobie zbędne komentarze (z całym szacunkiem). Pytam głównie z ciekawości i chęci poszerzenia wiedzy, bo lubię podchodzić do sportu w sposób naukowy, psychologiczny itp.
Oglądałem różne profile zawodników na DOMTELU i zauważyłem ze często jeśli biegają oni 11.4s w wieku 15 lat, to potem przez 5 lat zchodzą o max sekundę i zatrzymują się na 11.5s.
Czy to że oni w wieku 16 lat biegali 11.3s, a ja biegam 12.3s znaczy ze oni mają rzeczywiście potencjał, a ja nie? czy może po prostu szybciej zbliżyli się do granicy swoich możliwości, a ja po prostu potrzebuje sam do niej dojść ciężką pracą? (ogólnie trenuję rok czasu i zszedłem z 13.10 do 12.30... wcześniej przez 2 lata lekarze zakazywali mi ćwiczyć).
Nie ukrywam, że pojawił się we mnie pewien rodzaj "ciekawości" co do tego, czy jeśli np. czy ja biegający 12.5s w wieku 16 lat trenując regularnie, podchodząc profesjonalnie do sportu (sen, dieta itp.) byłbym w stanie kiedyś ich dogonić na granicy 10.5s. Nie musicie mi pisać że zamiast się przejmować powinienem trenować, bo ja to wiem i tak robię... daje z siebie więcej niż większość z osób czytających ten post więc daruj sobie zbędne komentarze (z całym szacunkiem). Pytam głównie z ciekawości i chęci poszerzenia wiedzy, bo lubię podchodzić do sportu w sposób naukowy, psychologiczny itp.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13872
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Operator... troche pomieszałeś te czasy w twojej wypowiedzi, ale w temacie:
To duzo zależny od rozwoju dziecka. Sa szybko-rozwinięci i późno-rozwinięci. To moze być różnica do 2 lat w rozwoju. Zwróć uwage jak wyglądają chlupcy w wieku 14 lat z jednej klasy. Paru jest o 2 głowy więksi i maja zarost, inni to jeszcze malutkie dzieci bez wąsika. To nie ma znaczenia jacy z nich beda w przyszłości zawodnicy.
Czy ktoś bedzie potrafił sie poprawić z 12s na 10,5 zależy w dużej mierze od treningu i troche od talentu. Jednak 10,5 jest zarezerwowane tylko dla nielicznych w Polsce, co nie oznacza, za masz sie demotywować tylko próbować osiągnąć jak najlepszy wynik.
I JESZCZE RAZ (juz chyba 10-ty)
Bez trenera nie da sie "profesjonalnie" trenować sprintów. W ten sposób nigdy nie osiągniesz 11,5, nie mówiąc o 10,5.
To duzo zależny od rozwoju dziecka. Sa szybko-rozwinięci i późno-rozwinięci. To moze być różnica do 2 lat w rozwoju. Zwróć uwage jak wyglądają chlupcy w wieku 14 lat z jednej klasy. Paru jest o 2 głowy więksi i maja zarost, inni to jeszcze malutkie dzieci bez wąsika. To nie ma znaczenia jacy z nich beda w przyszłości zawodnicy.
Czy ktoś bedzie potrafił sie poprawić z 12s na 10,5 zależy w dużej mierze od treningu i troche od talentu. Jednak 10,5 jest zarezerwowane tylko dla nielicznych w Polsce, co nie oznacza, za masz sie demotywować tylko próbować osiągnąć jak najlepszy wynik.
I JESZCZE RAZ (juz chyba 10-ty)
Bez trenera nie da sie "profesjonalnie" trenować sprintów. W ten sposób nigdy nie osiągniesz 11,5, nie mówiąc o 10,5.
-
- Wyga
- Posty: 55
- Rejestracja: 16 lis 2017, 20:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Rolli pisze:Operator... troche pomieszałeś te czasy w twojej wypowiedzi, ale w temacie:
To duzo zależny od rozwoju dziecka. Sa szybko-rozwinięci i późno-rozwinięci. To moze być różnica do 2 lat w rozwoju. Zwróć uwage jak wyglądają chlupcy w wieku 14 lat z jednej klasy. Paru jest o 2 głowy więksi i maja zarost, inni to jeszcze malutkie dzieci bez wąsika. To nie ma znaczenia jacy z nich beda w przyszłości zawodnicy.
Czy ktoś bedzie potrafił sie poprawić z 12s na 10,5 zależy w dużej mierze od treningu i troche od talentu. Jednak 10,5 jest zarezerwowane tylko dla nielicznych w Polsce, co nie oznacza, za masz sie demotywować tylko próbować osiągnąć jak najlepszy wynik.
I JESZCZE RAZ (juz chyba 10-ty)
Bez trenera nie da sie "profesjonalnie" trenować sprintów. W ten sposób nigdy nie osiągniesz 11,5, nie mówiąc o 10,5.
Mam trenera... tylko widzę go rzadko bo nie mam dojazdu do klubu 30km codziennie, i on mi nie wysyła rozpiska mimo że go o to proszę. zawsze obiecuje ale nigdy nie wysyła.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13872
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
No to będziesz miał bardzo ciężko.
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 23 sie 2016, 09:02
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
To jest jakiś feler większości trenerów i specjalistów od rozpisek z tego co widzę.. po prostu jak do niego jedziesz to karta, długopis i "zmarnujcie" chwilę na spisanie planu. Innego sposobu na takich ludzi nie ma.OperatorTaczki pisze:
Mam trenera... tylko widzę go rzadko bo nie mam dojazdu do klubu 30km codziennie, i on mi nie wysyła rozpiska mimo że go o to proszę. zawsze obiecuje ale nigdy nie wysyła.
Inna sprawa, że niektóre trudniejsze techniczne elementy to musisz mieć pod nadzorem przećwiczone bo odklepywanie ćwiczeń bez techniki też trochę bez sensu, a do tego trzeba raz na czas mieć jednak do tego trenera dostęp.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Feler to ja tu widzę niestety inny. Bo żarty żartami, ale tak prawdę mówiąc, to jednak jest żałosne, że młody człowiek, mający chęci do uprawiania sportu - w tym przypadku LA, nie mieszkający w dużym mieście (a i to nie gwarantowałoby czegokolwiek ...), nie ma realnych możliwości, żeby ten sport uprawiać. Bo w szkole nie ma sekcji, bo trener daleko i pewnie ma to gdzieś, itp.alyjen pisze:To jest jakiś feler większości trenerów
Szczycimy się tym, że zajmujemy czołowe pozycje w klasyfikacjach medalowych na imprezach międzynarodowych, a ja zawsze się wtedy zastanawiam, ja to wygląda z zewnątrz, tzn. co myślą o nas w innych krajach? Ano, pewnie myślą, że LA to u nas sport narodowy: w każdej szkole sekcja, trener, masę stadionów itp. A tu guzik, i nawet jeśli ktoś chce, to nie może. Obiektów nie ma, trenerów nie ma, sekcji nie ma, nawet sportu akademickiego - jaki jest na wysokim poziomie np. w USA - nie ma. Jest wąski top i czarna dziura. Zatem szkoda, że za sukcesami - bezdyskusyjnymi - naszych lekkoatletów nie idzie inwestycja w młodzież, w masowe uprawianie LA na poziomie innym, niż amatorski. Ale cóż my możemy ...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13872
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Możesz tez zrobić kurs i iść trenować młodzież... jako pozytywny przykład. I to nie jest wcale sarkastycznie napisane.beata pisze:Feler to ja tu widzę niestety inny. Bo żarty żartami, ale tak prawdę mówiąc, to jednak jest żałosne, że młody człowiek, mający chęci do uprawiania sportu - w tym przypadku LA, nie mieszkający w dużym mieście (a i to nie gwarantowałoby czegokolwiek ...), nie ma realnych możliwości, żeby ten sport uprawiać. Bo w szkole nie ma sekcji, bo trener daleko i pewnie ma to gdzieś, itp.alyjen pisze:To jest jakiś feler większości trenerów
Szczycimy się tym, że zajmujemy czołowe pozycje w klasyfikacjach medalowych na imprezach międzynarodowych, a ja zawsze się wtedy zastanawiam, ja to wygląda z zewnątrz, tzn. co myślą o nas w innych krajach? Ano, pewnie myślą, że LA to u nas sport narodowy: w każdej szkole sekcja, trener, masę stadionów itp. A tu guzik, i nawet jeśli ktoś chce, to nie może. Obiektów nie ma, trenerów nie ma, sekcji nie ma, nawet sportu akademickiego - jaki jest na wysokim poziomie np. w USA - nie ma. Jest wąski top i czarna dziura. Zatem szkoda, że za sukcesami - bezdyskusyjnymi - naszych lekkoatletów nie idzie inwestycja w młodzież, w masowe uprawianie LA na poziomie innym, niż amatorski. Ale cóż my możemy ...
Niestety wszędzie na świecie te same problemy.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6526
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Rolli, tak się składa, że kurs mam. Tylko gdzie mam trenować, kto mnie niby ma zatrudnić? Sama nie wynajmę dla młodzieży obiektu z szatnią.Rolli pisze:Możesz tez zrobić kurs i iść trenować młodzież... jako pozytywny przykład. I to nie jest wcale sarkastycznie napisane.
Póki co niestety nie stać mnie, aby pracować za darmo, dla samej idei i dla dawania "pozytywnego przykładu".
Nie mówiąc o tym, że wynagrodzenie trenerów w polskich klubach czy sekcjach bardzo odbiega od wynagrodzenia takich trenerów np. w Niemczech. Myślę, że nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo.
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 23 sie 2016, 09:02
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
No to wypuściłem diabła z pudełka.. trudno się nie zgodzić i bardzo smutne to co piszecie niestety.
Ja się odnosiłem bardziej do sektora prywatnego, z którym jako człowiek zdecydowanie starszy od kolegi Operatora mam teraz styczność. Większość fizjoterapeutów, trenerów i innych mistrzów rozwoju sportowego i nie tylko, których miałem okazję poznać lub obserwować przy pracy ma jakaś kosmiczną awersję do pracy papierkowej i chętnie wszystko pokażą, wytłumaczą, jeszcze raz pokażą i wytłumaczą ale jak nie spiszą tej mitycznej rozpiski na zajęciach to czekaj se na tego maila. I temu miał służyć prosty life hack polegający na kończeniu każdego treningu planem, który będzie realizowany w czasie do następnego treningu.
O wynagrodzeniu w sekcjach to akurat coś wiem bo w poprzednim życiu przez lata udzielałem się w sekcji łuczniczej i wszystko tam od terenu przez sprzęt do czasu trenera było robione w ramach wolontariatu lub opłacane ze składek członków.
Ja się odnosiłem bardziej do sektora prywatnego, z którym jako człowiek zdecydowanie starszy od kolegi Operatora mam teraz styczność. Większość fizjoterapeutów, trenerów i innych mistrzów rozwoju sportowego i nie tylko, których miałem okazję poznać lub obserwować przy pracy ma jakaś kosmiczną awersję do pracy papierkowej i chętnie wszystko pokażą, wytłumaczą, jeszcze raz pokażą i wytłumaczą ale jak nie spiszą tej mitycznej rozpiski na zajęciach to czekaj se na tego maila. I temu miał służyć prosty life hack polegający na kończeniu każdego treningu planem, który będzie realizowany w czasie do następnego treningu.
O wynagrodzeniu w sekcjach to akurat coś wiem bo w poprzednim życiu przez lata udzielałem się w sekcji łuczniczej i wszystko tam od terenu przez sprzęt do czasu trenera było robione w ramach wolontariatu lub opłacane ze składek członków.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13872
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Niestety sie mylisz.beata pisze:Rolli, tak się składa, że kurs mam. Tylko gdzie mam trenować, kto mnie niby ma zatrudnić? Sama nie wynajmę dla młodzieży obiektu z szatnią.Rolli pisze:Możesz tez zrobić kurs i iść trenować młodzież... jako pozytywny przykład. I to nie jest wcale sarkastycznie napisane.
Póki co niestety nie stać mnie, aby pracować za darmo, dla samej idei i dla dawania "pozytywnego przykładu".
Nie mówiąc o tym, że wynagrodzenie trenerów w polskich klubach czy sekcjach bardzo odbiega od wynagrodzenia takich trenerów np. w Niemczech. Myślę, że nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo.
Okolo 90% trenerów w Niemczech pracuje za ... darmo. Dostają jakieś gratyfikacje w wysokości... 50 Euro na miesiąc (co jest równa 2-3h normalnej pracy). Wielu nic nie dostaje.
Ja tez nie mowie o kursach dla początkujących, bo za to zawsze można dostać pieniądze (od firm, miasta, czy siłowni która organizuje kursy) ja mowie o trenerze lekkiej, gdzie kurs na trenera trwa do 6 miesięcy.
OK, w Niemczech jest inne podejście do pracy charytatywnej i nikt tu nie musi ciągnąć po 12 godzin dziennie żeby wyżyć. Ale jak pomyślę jakie miał wymagania mój nauczyciel WF-u, zeby zrobić SKS wieczorem (a pracował 20h/tydzień) to moge tylko przewrócić oczami (a wiem, bo jest wujkiem mojej zony)
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
To tak nie jest. Jest potężny ogólnopolski program działający już wiele lat. Trenerzy LA zarabiają naprawdę dużo więcej niż do tej pory. Trzeba być aktywnym, zaangażowanym i wykazać siębeata pisze:Feler to ja tu widzę niestety inny. Bo żarty żartami, ale tak prawdę mówiąc, to jednak jest żałosne, że młody człowiek, mający chęci do uprawiania sportu - w tym przypadku LA, nie mieszkający w dużym mieście (a i to nie gwarantowałoby czegokolwiek ...), nie ma realnych możliwości, żeby ten sport uprawiać. Bo w szkole nie ma sekcji, bo trener daleko i pewnie ma to gdzieś, itp.alyjen pisze:To jest jakiś feler większości trenerów
Szczycimy się tym, że zajmujemy czołowe pozycje w klasyfikacjach medalowych na imprezach międzynarodowych, a ja zawsze się wtedy zastanawiam, ja to wygląda z zewnątrz, tzn. co myślą o nas w innych krajach? Ano, pewnie myślą, że LA to u nas sport narodowy: w każdej szkole sekcja, trener, masę stadionów itp. A tu guzik, i nawet jeśli ktoś chce, to nie może. Obiektów nie ma, trenerów nie ma, sekcji nie ma, nawet sportu akademickiego - jaki jest na wysokim poziomie np. w USA - nie ma. Jest wąski top i czarna dziura. Zatem szkoda, że za sukcesami - bezdyskusyjnymi - naszych lekkoatletów nie idzie inwestycja w młodzież, w masowe uprawianie LA na poziomie innym, niż amatorski. Ale cóż my możemy ...

Program obejmuje dzieci z klas 1-6 i potem z nich wyrastają nasi mistrzowie.
Może kilka liczb:
- W 41 miastach szkoli się nasze dzieci w lekkiej atletyce. Są to wyspecjalizowani trenerzy a nie pseudo ściemniacze. Przeszkoleni, raportują, są wizytacje, kontrole i weryfikacja.
- na samym tylko terenie Poznania i okolic jest to ponad 40 trenerów. W skali Polski łatwo policzyć jak ogromna to liczba w sumie.
- a dokładnie: 544 osoby (dane z 2016). 148 trenerów pracuje na poziomie gimnazjum, 217 trenerów w szkole podstawowej na poziomie klas IV-VI (spośród tej liczby 130 osób pracuje również na poziomie klas I-III)
- po dwóch latach program obejmuje swoim zasięgiem około 180 tysięcy dzieci i młodzieży. Największa ich część to uczestnicy eventów szkolnych i międzyszkolnych w klasach I-III szkoły podstawowej. W klasach IV-VI w zajęciach pod okiem trenerów uczestniczy około 8000 dzieci, a w gimnazjum jest to blisko 1800 osób.
Więc nie jest tak źle jak piszecie

[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Potem te dzieci trafiają już do klubów lekkoatletycznych, które mają kontakty ze szkołami gdzie szkoli się dzieci w profilu lekkoatletycznym. Następnie z mniejszych klubów trafiają do większych. I tak ich droga idzie aż do mistrzostwa.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13872
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
To musze przyznać, ze ten program jest duzo efektywniejszy jak w Niemczech. Do mnie przychodzi młodzież, która chce biegać. Ze szkoły przynosi "zero" lekkiej. Na wieloskok potrzebuje 6 miesięcy. Nawet nie potrafia wykonać skipingow... masakra.
Jestem jedynym trenerem dystansów średnich w całym "powiecie" (okolo 300tys mieszkańców) Jest paru trenerów od wieloboju. Reszta to instruktorzy "człapania po parku".
Jestem jedynym trenerem dystansów średnich w całym "powiecie" (okolo 300tys mieszkańców) Jest paru trenerów od wieloboju. Reszta to instruktorzy "człapania po parku".