Na szczęście nie trzeba tego aż tak analizować i rozszczepiać na cząstki elementarne. W sporej mierze dzieje się "samo" jako efekt poprawnego ustawienia tego, co ponad stopą (jak słusznie Sz. Koleżeństwo nieraz zauważało na tym forum, stopa jest raczej przy końcu, a nie początku łańcucha biomechanicznego). Jeśli będziemy długo biec trzymając piętę uniesioną czy lekko tylko wspieraną o podłoże to będzie to zapewne możliwe, ale dzięki silnej pracy mięśni (łydek i stóp), przy dużych naprężeniach ścięgien i innych struktur stopy.
Nota bene: śmiem przypuszczać, że część narzekań na mityczne bóle łydek w trakcie adaptacji do biegania "ze śródstopia" bierze się być może z tego, że niektórzy ludzie robią to siłowo, usztywniają stopy, nie pozwalają pięcie swobodnie opaść na ziemię itp.
Otarcia czy bąble robią się o ile wiem od pocierania czegoś tam (skarpeta, asfalt....) o skórę. Możliwe jest jednak opanowanie techniki, w którym do takiego pocierania nie dochodzi lub jest ono zminimalizowane. Wciąż mi się zdaje, że bieżnia to dość komfortowe podłoże do biegu. Nie namawiam wcale na bieganie bez butów. Zachęcam do przebiegnięcia się bez butów
