Moja przygoda z bieganiem trwa już parę lat. Początkowo biegałem, żeby zrzucić zbędne kilogramy więc bieganie/marszobiegi były głównie zabawą. Niemniej jednak przy tej zabawie z bieganiem zawsze używałem pulsometrów. W tym roku wszystko się pozmieniało. Złapałem bakcyla i postawiłem sobie cel jakim jest przebiegnięcie maratonu wrocławskiego w 2014 roku. Średnio biegam ok. 200 km w miesiącu, 4 razy w tygodniu. Od pewnego czasu w soboty śmigam półmaratony. Póki co udało mi się treningowo osiągnąć czas 1:42:21. Ale do rzeczy. Jeśli chodzi o temat. Do tej pory korzystałem z prostych rozwiązań. Pulsometry, dwa Polara mi się popsuły, aktualnie korzystam z Simgy.
Pora zmienić zegarek ponieważ potrzebuję urządzenia, które będzie miało wbudowanego GPS (co ważne dość szybko łapało satelity), potrafiło mierzyć puls, zapisywać treningi po sobie (np. 2 różne treningi wykonywane jeden po drugim), łapało czasy okrążeń i podawało średni czas pokonywanych okrążeń. Oczywiście to tylko te główne cechy, które koniecznie muszą być. Trochę rozeznałem się w urządzeniach i w zasadzie pod uwagę biorę tylko 3.
Garmin forerunner 610
Garmin forerunner 220
Polar RC3 GPS
Ceny są podobne w przypadku Garmina. Ok. 250 funtów. Polar jest trochę tańszy. Tylko nie wiem czy iść po raz kolejny w Polara (2 popsute). Nie ukrywam, że w 610 bardzo podoba mi się funkcja wirtualnego partnera biegowego. Co mogło by z korzyścią wpłynąć na rozwój formy biegowej. Ale z kolei słyszałem, że ta 610 potrafi rdzewieć!!! Mam dylemat.. Iść w nowość 220? Pójść w sprawdzoną i ogólnie chwaloną 610, czy jednak wybrać Polara..
Zamieściłem ankietę. Proszę o głosy. Jakby komuś chciało się jeszcze dorzucić kilka słów od siebie dlaczego głosował tak, a nie inaczej było by super..

Pomożecie??!!
Krzysiek