biegam od 2,5 miesiaca 3 razy w tygodniu (pon, sr, pt) do tego robie trening silowy 2 x tydz. Cwicze w celu zredukowania wagi. Dieta zbilansowa (120b/70t/130ww/1700kcal).
moj problem polega na tym, ze jestem w stanie przebiec 10 km, ale musze robic krotkie przerwy (ok 15 -20 s szybkiego marszu co 2 km, pozniej co 1 km). pod koniec juz ledwo podnosze nogi). poza tym bola mnie piszczele. nie wiem czy to normalne? czy rozbiegac to po prostu czy sie tym martwic?
nie wiem tez czy mam dobra technike biegania (o ile to ma jakies znaczenie?), szuram sobie bardziej nogami chyba niz biegne



ostatnio biegam ze srednim tempem 7,30/km. stralam sie wolniej ale nie moge, wracam do tego tempa co chwila jak tylko sie zapomne. a pod koniec juz nie mam sily.
macie moze jakies rady? zawsze lubilam biegac, biegalam przez jakis czas kilka razy w zyciu. a teraz czuje sie troche sfrustrowana. i nie jestem w stanie zrobic wiecej niz 10 km, nawet z tymi przerwami szybkim marszem
a moze ma jakies znaczenie jeszcze inna kwestia - nie wiem czy nie mam krotkich sciegien. zawsze mama krzyczala, ze chodze na palcach, a ortopedzi pytali czy cwicze balet

bardzo licze na Wasza pomoc. bede wdzieczna