Długotrwały ból piszczeli
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 15 sty 2011, 20:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
3 tygodnie temu po raz kolejny zacząłem regularne bieganie (najczęściej wytrzymywałem 2-3 miesiące, a potem długa przerwa).
Standardowo, po pierwszych dwóch treningach odczuwałem napięcie i sztywnienie mięśni przy piszczelach + ból piszczeli - ale zawsze tak miałem w początkowych fazach treningu, więc postanowiłem to zwyczajnie rozbiegać.
Niecały tydzień później ból piszczeli nie zanikał, a wręcz przeciwnie - zaczął się nasilać. Zrobiłem 3 dniową przerwę i spróbowałem jeszcze raz. Wybiegam z domu - około 50 m przebiegnięte i już całe piszczele twarde jak kamień, do tego mocno bolą - ale to nic, pobiegłem dalej i po około 3 km z bólu musiałem się zatrzymać i wrócić do domu wolnym spacerkiem (cały czas kulejąc).
Od tamtego czasu minęły ponad 2 tygodnie. W tym czasie w ogóle nie biegałem - przerzuciłem się na rower (na którym nic mnie nie boli). Dzisiaj musiałem podbiec 50 m do autobusu - lewa kość piszczelowa nadal boli, uniemożliwiając bieg.
Jak w domu poskaczę na palcach, to też czuję ból lewej łydki i piszczeli (od wewnętrznej strony nogi w około 1/3 długości od dołu).
Czy może to być złamanie zmęczeniowe (nic mnie nie boli w trakcie normalnego chodzenia ani w spoczynku), czy raczej jakieś mega przeciążenie, które utrzymuje się już od dłuższego czasu?
Standardowo, po pierwszych dwóch treningach odczuwałem napięcie i sztywnienie mięśni przy piszczelach + ból piszczeli - ale zawsze tak miałem w początkowych fazach treningu, więc postanowiłem to zwyczajnie rozbiegać.
Niecały tydzień później ból piszczeli nie zanikał, a wręcz przeciwnie - zaczął się nasilać. Zrobiłem 3 dniową przerwę i spróbowałem jeszcze raz. Wybiegam z domu - około 50 m przebiegnięte i już całe piszczele twarde jak kamień, do tego mocno bolą - ale to nic, pobiegłem dalej i po około 3 km z bólu musiałem się zatrzymać i wrócić do domu wolnym spacerkiem (cały czas kulejąc).
Od tamtego czasu minęły ponad 2 tygodnie. W tym czasie w ogóle nie biegałem - przerzuciłem się na rower (na którym nic mnie nie boli). Dzisiaj musiałem podbiec 50 m do autobusu - lewa kość piszczelowa nadal boli, uniemożliwiając bieg.
Jak w domu poskaczę na palcach, to też czuję ból lewej łydki i piszczeli (od wewnętrznej strony nogi w około 1/3 długości od dołu).
Czy może to być złamanie zmęczeniowe (nic mnie nie boli w trakcie normalnego chodzenia ani w spoczynku), czy raczej jakieś mega przeciążenie, które utrzymuje się już od dłuższego czasu?
- rolin'
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1824
- Rejestracja: 25 cze 2013, 19:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: małopolskie
1. Biegaj na śródstopie nie na piętę.
2. Wykonuj ćwiczenia z tego artukułu przed bieganiem (3-4 serie): http://www.bieganie.pl/?cat=25&id=939&show=1
3. Jak boli to biegaj wolniej i mniej (delikatnie).
4. Okładaj sobie lodem.
5. Jak ból nie będzie ustępował to fizjoterapeuta.
2. Wykonuj ćwiczenia z tego artukułu przed bieganiem (3-4 serie): http://www.bieganie.pl/?cat=25&id=939&show=1
3. Jak boli to biegaj wolniej i mniej (delikatnie).
4. Okładaj sobie lodem.
5. Jak ból nie będzie ustępował to fizjoterapeuta.
BLOG - KOMENTARZE
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 15 sty 2011, 20:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
1. Biegam na palcach/śródstopiu bo wcześniej miałem problemy z kolanami i się nauczyłem żeby je odciążyć.
2. Ok spróbuję.
3. Nie mogę przebiec nawet pół kilometra - nie ważne, czy wolno czy bardzo wolno.
4. Mam żel chłodzący, to spróbuję.
5. Chyba na tym się skończy ;<
2. Ok spróbuję.
3. Nie mogę przebiec nawet pół kilometra - nie ważne, czy wolno czy bardzo wolno.
4. Mam żel chłodzący, to spróbuję.
5. Chyba na tym się skończy ;<
- agapiet
- Wyga
- Posty: 63
- Rejestracja: 12 maja 2013, 15:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Te ćwiczenia mi bardzo pomogły przy podobnych dolegliwościach. Zadziałało niemal natychmiast.
Nie ma smalcu, z dżemem są puree!
Offfotopiki
Offfotopiki
-
- Wyga
- Posty: 123
- Rejestracja: 05 mar 2013, 13:47
- Życiówka na 10k: 40m00s
- Życiówka w maratonie: 2h59min09s.
- Kontakt:
Jeżeli nogi nie są przyzwyczajone do regularnego biegania to ból piszczeli i mięśni łydek jest na początku bardzo częsty. Rozciągaj się po bieganiu i biegaj wolniej a bardziej regularnie.
Początkujących biegaczy lub przetrenowanych łapie czasem kontuzja zwana shin splints
Pozdr
Początkujących biegaczy lub przetrenowanych łapie czasem kontuzja zwana shin splints
Pozdr
www.runtheworld.pl - bloguję
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 14:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja też borykam się z chyba podobną kontuzją. Do początkujących raczej nie należę. W październiku minie trzy lata regularnego biegania (najdłuższa przerwa (jedyna) trwała około 10 dni). Ale do rzeczy. W marcu przebiegłem 8 PW. Później kilka dziesiątek. W maju udało mi się zrzucić 5 kilogramów (cały czas walczę z wagą - dzisiaj jest to 94 - 95 kg/175 cm - sporo mięśni) - dopiero kilka dni diety kopenhaskiej pomogło - inaczej waga nie leci pomimo 40-tu km tygodniowego biegania, w miarę regularnej siłowni, basenu i roweru). Te 5 kg spowodowało, że zacząłem biegać średnio 30-40 sekund szybciej każdy kilometr wykonując tradycyjny 8-12 km trening. W praktyce wychodzi ok 5:30/km. Zwykle biegam co drugi dzień, jednak będąc na wakacjach tak bardzo bałem się, że przytyję, że biegałem codziennie, 6-7 km - nie było to trudne - w Chorwacji codziennie rano biega tylu wczasowiczów co u nas na pomniejszych biegach ulicznych:-). Tak czy inaczej dochrapałem się. Boli mnie prawa goleń, dolna połowa piszczela. Nie w trakcie biegu tylko po. W praktyce było tak, że pobolewało, ale rano było dobrze więc biegłem. I po biegu pojawiał się ból. Zrobiłem cztery dni przerwy, wieczorem przebiegłem 10 km (poprawiając nawet rekord życiowy o niemal 2 minuty) i na drugi nie mogłem chodzić. Normalnie kulałem. I taki poważny ból trwał prawie trzy dni. Miałem nawet jakieś delikatne opuchnięcie na środkowej części piszczela. Zrobiłem prześwietlenie - nie wykazało zmian. Byłem u ortopedy - USG - "trudno powiedzieć", ale raczej przeciążenie mięśni. Lekarz jednocześnie stwierdził, że to nie zapalenie okostnej. Dostałem jakiś lek przeciwzapalny Aulin i maść Traumon. Oprócz tego zalecono mi okłady z lodu. Mija 9 dni niebiegania i w sumie nadal coś czuję w tej piszczeli (pierwsze kroki zwykłego chodzenia) i boję się wyjść na trening. Co ciekawe, nawet jak bardzo bolało, mogłem spokojnie jeździć na rowerze. Dlatego od paru dni tylko rower i basen. Ale powoli wychodzę z siebie. Może mieliście podobnie? Może jakieś fajne maści polecicie? No i jak myślicie, ile jeszcze czekać? PS. Biegam po twardym (asfalt) oraz po tartanie. Ostatnio w Nimbusach, ale kontuzja sprawiła, że wczoraj zamówiłem Brooksy Glicerin 10.
-
- Wyga
- Posty: 80
- Rejestracja: 17 lip 2013, 08:51
- Życiówka na 10k: 49:56
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć
Ja miałem dokładnie to samo. Ból w ok 1/3 wysokości piszczela podczas lądowania na stopie podczas biegu. Jeżeli pobiegłem trochę szybciej niż zwykle to ból utrzymywał się również po biegu (na rowerze nic nie czułem). Biegałem tak ok. miesiąca (chciałem wystartować w zaplanowanym półmaratonie). Po zawodach nie biegam już 5,5 tygodnia. Po ok. 4 tygodniach bez biegu, wykonywaniu ćwiczeń z artykułu http://www.bieganie.pl/?cat=25&id=939&show=1 i stosowaniu maści Traumon, przestałem odczuwać jakikolwiek ból. Dzisiaj jeszcze mam kontrolne usg i wizytę u ortopedy. Jak będzie ok. to jutro spróbuję potruchtać w lesie, zobaczymy.
PS Ból pojawił się jak przestawiłem się całkowicie na asfalt (2x po 15km / tydz). Wcześniej biegałem większość po miękkich nawierzchniach.
Ja miałem dokładnie to samo. Ból w ok 1/3 wysokości piszczela podczas lądowania na stopie podczas biegu. Jeżeli pobiegłem trochę szybciej niż zwykle to ból utrzymywał się również po biegu (na rowerze nic nie czułem). Biegałem tak ok. miesiąca (chciałem wystartować w zaplanowanym półmaratonie). Po zawodach nie biegam już 5,5 tygodnia. Po ok. 4 tygodniach bez biegu, wykonywaniu ćwiczeń z artykułu http://www.bieganie.pl/?cat=25&id=939&show=1 i stosowaniu maści Traumon, przestałem odczuwać jakikolwiek ból. Dzisiaj jeszcze mam kontrolne usg i wizytę u ortopedy. Jak będzie ok. to jutro spróbuję potruchtać w lesie, zobaczymy.
PS Ból pojawił się jak przestawiłem się całkowicie na asfalt (2x po 15km / tydz). Wcześniej biegałem większość po miękkich nawierzchniach.
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 14:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja w sumie od zawsze biegam po twardym. Na tartanie staram się robić krótsze ale szybsze treningi. Ale też doszedłem do wniosku, że przyczyną jest przede wszystkim twarda nawierzchnia. A konkretnie zużycie amortyzacji w moich Nimbusach. Właśnie zdałem sobie sprawę, że mocno przekroczyłem w nich 1000 km. Poczekam aż przyjdą Brooks Glycerin - mocno je chwalą na forach - i wtedy spróbuję. A że zamówiłem je w Anglii to pewnie jeszcze z tydzień poczekam. No i w takim razie dokupię tej maści.
Wszystkiego dobrego.
Wszystkiego dobrego.
- smopi
- Stary Wyga
- Posty: 221
- Rejestracja: 16 wrz 2010, 08:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Może część przyczyny kryje się w technice? Np. biegnąc spinasz/usztywniasz stopę, podginasz ją do góry, wypychasz się siłowo nogą zakroczną, itd.? Więcej luzu, hmmm? Maścią zwykle łagodzisz objaw, nie atakujesz przyczyny.
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 14:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Trochę mnie przestraszyłeś tym zespołem mięśnia piszczelowego tylnego. Wydaje mi się, że ten rodzaj kontuzji mnie nie dotyczy. A przynajmniej mam taką nadzieję. Po pierwsze, raczej daleko mi do pronacji, według różnych sposobów sprawdzania należę do supinatorów. Po drugi, ból odczuwam w przedniej części piszczela, centralnie kilkanaście cm nad stopą, może nawet lekko po zewnętrznej stronie.
Ale ta czy inna kontuzja - leczenie to samo - przede wszystkim muszę na razie odpuścić, a później wracać powoli, spokojnie i dołożyć (także profilaktycznie już później) dodatkowe ćwiczenia wzmacniające i rozciągające stosowne mięśnie.
Ale ta czy inna kontuzja - leczenie to samo - przede wszystkim muszę na razie odpuścić, a później wracać powoli, spokojnie i dołożyć (także profilaktycznie już później) dodatkowe ćwiczenia wzmacniające i rozciągające stosowne mięśnie.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 25 mar 2013, 09:39
- Życiówka na 10k: 01:02:40
- Życiówka w maratonie: brak
Osobiście polecam wizytę u specjalisty, ale prawdziwego, który zna się na kontuzjach zwiazanych z bieganiem!. Ja 3 misiące temu przechodziłem chyba podobna kontuzję, tez były bóle piszczeli tak jak Ty opisujesz, tez nie mogłem nawet podbiec do autobusu. Po kilku wizytach i kilku badaniach okazało sie, że problem leży w powięziach mięśnia piszczelowego oraz nierównych nogach.
Zamiast szukać tu rozwiązania swoich problemów od osób, które przechodziły różne kontuzje i samemu zastanawiać się czy Ty masz rownie przykrą kontuzję, bądź jeszcze gorszą, udaj się do specjalisty, ale prawdziwego specjalisty, który ma doswiadczenie z bieganiem.
Zamiast szukać tu rozwiązania swoich problemów od osób, które przechodziły różne kontuzje i samemu zastanawiać się czy Ty masz rownie przykrą kontuzję, bądź jeszcze gorszą, udaj się do specjalisty, ale prawdziwego specjalisty, który ma doswiadczenie z bieganiem.
- smopi
- Stary Wyga
- Posty: 221
- Rejestracja: 16 wrz 2010, 08:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Nie ma się czego bać - podstawa to postawić trafną diagnozę i zastosować odpowiednie leczenie. Ale u Ciebie to faktycznie może być coś innego.zwiastun pisze:Trochę mnie przestraszyłeś tym zespołem mięśnia piszczelowego tylnego.
Powtórzę za warszawsky: chyba szkoda czasu i nerwów na szukanie porady po forach dyskusyjnych. Powinieneś udać się do wykwalifikowanego znachora

-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 14:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam,
Ciągle nie biegam, a minęło już prawie dwa miesiące. Totalna załamka. Trening zamieniłem na rower, ale to nie to samo. Ale do rzeczy. Ból piszczeli zniknął, albo raczej "zszedł" na dół i w chwili obecnej boli mnie prawa stopa, patrząc na nią z góry będzie to mniej więcej tam gdzie goleń łączy się ze stopą, nieco po prawej stronie, jakby od zewnętrznej kostki w przód i do góry. Krótko mówiąc staw skokowy. Po pierwszej wizycie u ortopedy skarżyłem się na ból znacznie wyżej (ale teraz podejrzewam że był on pochodną tego co opisałem przed chwilą). Skończyło się na lekach i maściach przeciwzapalnych i okładach z lodu. Po 23 dniach stwierdziłem że spróbuję pobiegać. Żadnego bólu nie czułem właściwie od ponad dwóch tygodni, podczas których jeździłem na rowerze i pływałem. Niestety już po 100 metrach truchtu poczułem, że będzie źle a po równym kilometrze dałem sobie spokój. Był to wieczorny bieg i przez następne trzy dni noga mocno bolała (miałem problemy z chodzeniem). Udałem się więc znowu do tego ortopedy, który tym razem nie oglądał już zdjęć (widział je wcześniej) ani nie zrobił USG (chociaż wcześniej robił to badanie na piszczeli a nie w stawie skokowych), tylko uznał, że po prostu przeciążyłem staw skokowy i noga musi odpocząć. Skończyło się na jeszcze silniejszych lekach i maściach oraz laserze i ultradźwiękach. W ten sposób minął kolejny miesiąc. I wczoraj postanowiłem spróbować delikatnie pobiegać. Założyłem, że nie zrobię więcej niż 4 km - chciałem tylko spróbować. Biegło się super komfortowo. Niestety gdy tylko przeszedłem do marszu noga zaczęła boleć i dzisiaj rano boli jeszcze bardziej. Co jest grane???? Miał ktoś coś podobnego. Nie wiem czy może przeskoczyła tam jakaś kosteczka, czy coś z jakimiś mięśniami, wiązadłami, itd. Boli tylko po bieganiu. Podejrzewam, ze pojutrze nie będę nic czuł podczas chodzenia czy jazdy rowerem. Ale nie wiem już czy robić przerwę czy szukać przyczyny i ją jakoś leczyć. Bo to co się dzieje doprowadza mnie już do szału. Dwa miesiące bez biegania i zero poprawy. Nie wiem czy znowu iść do tego wspaniałego ortopedy (ordynatora), który znowu zgarnie kasę i nic nie powie.
Ciągle nie biegam, a minęło już prawie dwa miesiące. Totalna załamka. Trening zamieniłem na rower, ale to nie to samo. Ale do rzeczy. Ból piszczeli zniknął, albo raczej "zszedł" na dół i w chwili obecnej boli mnie prawa stopa, patrząc na nią z góry będzie to mniej więcej tam gdzie goleń łączy się ze stopą, nieco po prawej stronie, jakby od zewnętrznej kostki w przód i do góry. Krótko mówiąc staw skokowy. Po pierwszej wizycie u ortopedy skarżyłem się na ból znacznie wyżej (ale teraz podejrzewam że był on pochodną tego co opisałem przed chwilą). Skończyło się na lekach i maściach przeciwzapalnych i okładach z lodu. Po 23 dniach stwierdziłem że spróbuję pobiegać. Żadnego bólu nie czułem właściwie od ponad dwóch tygodni, podczas których jeździłem na rowerze i pływałem. Niestety już po 100 metrach truchtu poczułem, że będzie źle a po równym kilometrze dałem sobie spokój. Był to wieczorny bieg i przez następne trzy dni noga mocno bolała (miałem problemy z chodzeniem). Udałem się więc znowu do tego ortopedy, który tym razem nie oglądał już zdjęć (widział je wcześniej) ani nie zrobił USG (chociaż wcześniej robił to badanie na piszczeli a nie w stawie skokowych), tylko uznał, że po prostu przeciążyłem staw skokowy i noga musi odpocząć. Skończyło się na jeszcze silniejszych lekach i maściach oraz laserze i ultradźwiękach. W ten sposób minął kolejny miesiąc. I wczoraj postanowiłem spróbować delikatnie pobiegać. Założyłem, że nie zrobię więcej niż 4 km - chciałem tylko spróbować. Biegło się super komfortowo. Niestety gdy tylko przeszedłem do marszu noga zaczęła boleć i dzisiaj rano boli jeszcze bardziej. Co jest grane???? Miał ktoś coś podobnego. Nie wiem czy może przeskoczyła tam jakaś kosteczka, czy coś z jakimiś mięśniami, wiązadłami, itd. Boli tylko po bieganiu. Podejrzewam, ze pojutrze nie będę nic czuł podczas chodzenia czy jazdy rowerem. Ale nie wiem już czy robić przerwę czy szukać przyczyny i ją jakoś leczyć. Bo to co się dzieje doprowadza mnie już do szału. Dwa miesiące bez biegania i zero poprawy. Nie wiem czy znowu iść do tego wspaniałego ortopedy (ordynatora), który znowu zgarnie kasę i nic nie powie.
-
- Dyskutant
- Posty: 43
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 14:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wczoraj miałem rezonans magnetyczny stawu skokowego. Na wyniki muszę poczekać ok. tygodnia. Napiszę co i jak.
PS. Obuwie mam dobre. Wcześniej to były Asics gel nimbus 13, a teraz Brooks glicerin 10.
PS. Obuwie mam dobre. Wcześniej to były Asics gel nimbus 13, a teraz Brooks glicerin 10.