Jak większość z Was tutaj, mam problem

Jakieś 4 tygodnie temu pojawił mi się uciążliwy ból w łydce. Myślałam, że to przeciążenie (przygotowywałam się do półmaratonu w Grodzisku Wlkp.). Potem pojawił się jeszcze ból w kolanie. Poszłam kilka razy do fizjo (Ortoreh, Warszawa). Już po pierwszej wizycie ból kolana przeszedł (okazało się, że przyczyną bólu było przeciążenie czworogłowego uda). Łydka bolała nadal, ale mniej. Robiłam sporo rozciągania, masowałam łydkę sama w domu przy pomocy piłki tenisowej, okładałam ją lodem i do półmaratonu trochę się uspokoiło, choć wciąż odczuwałam ból. W zawodach pobiegłam, było ok, chyba adrenalina pomogła. Sęk w tym, że po półmaratonie ból wrócił i trzyma do tej pory, czyli już prawie 3 tygodnie. Poszłam na USG do Serafin-Król (sporo biegaczy mi ją poleciło), sprawdziła łydkę i Achillesa. Okazało się, że ścięgna i mięśnie są w porządku - żadnych zmian. Powiedziałam lekarce, że czasami tracę czucie w prawej kostce (ta sama noga, co łydka) i że mam też mocne bóle prawego barku. Poza tym, jakiś czas temu, miałam ostre bóle głowy po lewej stronie. Król stwierdziła, że jej zdaniem to musi być definitywnie coś z kręgosłupem i że bardzo możliwe, że jest ucisk na nerw. Wysyła mnie na rezonans magnetyczny. I tu pytanie do Was - mieliście kiedyś podobną dolegliwość? Co o tym sądzicie? Może zanim zdecyduję się na rezonans (koszt około 500 zł), powinnam iść jeszcze do innego lekarza?
Będę wdzięczna za wszelkie sugestie
