Chyba 50 be-pe-EM?

Tak czy siak wg mnie dość przyzwoicie niskie jak na osobę, którą opisujesz. Jestem sporo starszy choć bez nadwagi i regularnie biegam (rekreacyjnie) i mam niezłe zdrowie i moje spoczynkowe (leżąc na kanapie) oscyluje wg pulsometru w okolicach 51-54 bpm.
Po pierwsze, zważywszy na kwestie zdrowotne, które opisujesz, nie rozpędzałbym się na własną rękę bez porządnej konsultacji lekarskiej.
Po drugie, w kwestii o którą pytasz dla mnie osobiście rozsądne wydają się zalecenia wg tzw. metody Maffetone. Przeklejam fragmenty swojego wcześniejszego wpisu w innym wątku, z lekkim edytem pod Ciebie:
... wracając do biegania po długiej przerwie, wyczytywałem, że pierwszy (i to długi) okres powinien być poświęcony na powolne budowanie "bazy": wydolności tlenowej i wytrzymałości. Dopiero na tej "bazie" dobrze budować resztę (szybkość, siła...). Jedną z metod jest określenie swojego maksymalnego tętna AEROBOWEGO (max AHR), np. wg Maffetone: 180 minus wiek, z ew. modyfikacją (niewytrenowanie, problemy zdrowotne obecne lub niedawne, leki itd.: odjąć od 5 do nawet 15 bpm; wytrenowanie, dobra forma i zdrowie: można dodać 5 bpm). Metoda zgrubna i szacunkowa, ale ponoć i tak lepsza niż sławne "220 minus wiek" dla wyliczenia HRmax. Stopniowe, spokojne budowanie bazy aerobowej wg tej metody to bieganie w okolicach max AHR. Jeśli zatem jesteś 33-latkiem z kiepską kondycją plus nadwagą plus problemem zdrowotnym to wychodzi pi razy oko niestety na marne 132 bpm (180-33-15) i teoretycznie nie powinieneś na razie wyjeżdżać powyżej, zanim nie będziesz mógł zredukować to "minus 15" - i oby szybciej niż rośnie Ci wiek
Dotyczy to środka treningu, tj. rozgrzewka na początku i "ochłódka" na końcu jeszcze wolniej. Owszem, na początku może oznaczać to baaaardzo wolno, zwłaszcza jeśli napotkasz np. na podbieg czy piach - albo i marsz. Stopniowo trzymanie się tego tętna staje się możliwe przy coraz większym wysiłku, szybkości itd. Ale może to zająć miesiące (nie tygodnie - miesiące) regularnego biegania. Zmienia się fizjologia, zwiększa wydolność, wzmacnia aparat ruchu, tworzą nowe mitochondria i cały ten "silnik tłuszczowy", spada waga itp. To się nie dzieje od razu. Ja, wbrew niektórym opiniom, chwaliłem sobie używanie z początku pulsometru bo od razu mi powiedział, że biegam - wg tej metody - sporo za szybko 
Taka była moja droga - a nadmienię, że z racji wieku i różnych czynników moje maxAHR też niby teoretycznie wychodzi na marne sto trzydzieści parę bpm
Zresztą nie trzymałem się kurczowo tych zaleceń i jak mi się dobrze biegło to wyjeżdżałem notorycznie trochę powyżej mojego maxAHR, robiłem też dla urozmaicenia bardziej dziarskie fragmenty czy podbiegi "na zadyszce" itd. bez poczucia winy. Ale mając nadciśnienie itd. podwójnie bym uważał.
I co to jest "restrykcyjna dieta"? Rygorystycznie przestrzegana odpowiednia i zbilansowana, czy jakaś cud-odchudzająca magia?
Powodzenia i biegaj ZDROWO
