jang pisze:A u mnie pomiędzy początkiem biegania (początki lat 90. XX w.) a startem w pierwszym półmaratonie (1995), a zaraz potem maratonie (też 1995) - to było prawie pięć lat. U mnie bardzo powoli to się rozwijało. Szczytem rocznych ambicji biegowych był udział w Biegu Kuriera Warszawskiego Belweder-Stare Miasto na dystansie niecałych 5 km. Do obecnych setek dochodziłem powolutku prawie ćwierć wieku. Kontuzji poważniejszych - brak. Chyba tak trzeba, nie?
Czy tak trzeba? Niekoniecznie, ale na pewno tak być powinno
