"Wegetarianie i weganie, ale także zawodnicy czy to na diecie bezglutenowej czy z religijnymi restrykcjami odnośnie diety bardzo często maja problem z posiłkiem zapewnionym przez organizatora zawodów (przeważnie muszą z niego zrezygnować)."
Wariantów tego, kto, co i z jakich powodów chce/może jeść jest tyle, że nie widzę możliwości zaspokojenia wszystkich potrzeb w, bądź, co bądź, prowizorycznej garkuchni. Po masowych imprezach są zresztą takie kolejki po to darmowe żarcie, że na ogół i tak nie mam ochoty/siły/czasu, żeby w nich stać. Często blokują się nawet punkty wydawania wody, o kolejkach po kawę nie wspominając.
Posiłek na mecie to miły gest ze strony organizatora, ale nie żądajmy zbyt wiele.
Może jeszcze certyfikat o uboju rytualnym?
