PULSOMETR mnie ogranicza! Co robić?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 28 sty 2011, 12:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Moje zbadane Max HR to 193. BMI 20, 188cm/72kg.
Biegam od roku.
Moje problemy i wątpliwości zaczęły się kiedy kupiłem pulsometr.
Przed zakupem pulsometru przebiegałem 10km w czasie 50min. Okazuje się jednak, że żeby trzymać organizm na obrotach z zakresu 75%-85% muszę zwolnić praktycznie do szybkiego marszu! Wszystko idzie dobrze przez pierwsze 2-3 km, potem HR zaczyna rosnąć. Trzymając tempo 5min/km praktycznie daję z siebie 90-95%. Najgorsze jest to, że biegając z prędkością 5,5-6min/km czuję się najlepiej i jestem w stanie komfortowo przebiegnąć spory jak dla mnie dystans 15km. Kiedy zaczynam zwalniać do HR 75-85% zwalniam do 7min/km i zaczynam się męczyć. Nogi chcą gnać szybciej.
Pomóżcie co robić! Czytam kolejne artykuły, które zachwalają trening z pulsometrem ale nie mam jasności czy mam na siłę "męczyć" się z małymi prędkościami ale chronić serce i liczyć, że w miarę jak przybywa kilometrów na liczniku będę miał coraz lepsze wyniki czy iść na "komfort" ale wyciskać z pompki te 90%?
Czy wyciskanie z serca więcej niż każe pulsometr może mu szkodzić? Jak odnieść się do zasady "zaczynaj wolniej a kończ szybciej" kiedy moje serce chce dokładnie odwrotnie?
Z góry serdecznie dziękuję za FACHOWE podpowiedzi!
Biegam od roku.
Moje problemy i wątpliwości zaczęły się kiedy kupiłem pulsometr.
Przed zakupem pulsometru przebiegałem 10km w czasie 50min. Okazuje się jednak, że żeby trzymać organizm na obrotach z zakresu 75%-85% muszę zwolnić praktycznie do szybkiego marszu! Wszystko idzie dobrze przez pierwsze 2-3 km, potem HR zaczyna rosnąć. Trzymając tempo 5min/km praktycznie daję z siebie 90-95%. Najgorsze jest to, że biegając z prędkością 5,5-6min/km czuję się najlepiej i jestem w stanie komfortowo przebiegnąć spory jak dla mnie dystans 15km. Kiedy zaczynam zwalniać do HR 75-85% zwalniam do 7min/km i zaczynam się męczyć. Nogi chcą gnać szybciej.
Pomóżcie co robić! Czytam kolejne artykuły, które zachwalają trening z pulsometrem ale nie mam jasności czy mam na siłę "męczyć" się z małymi prędkościami ale chronić serce i liczyć, że w miarę jak przybywa kilometrów na liczniku będę miał coraz lepsze wyniki czy iść na "komfort" ale wyciskać z pompki te 90%?
Czy wyciskanie z serca więcej niż każe pulsometr może mu szkodzić? Jak odnieść się do zasady "zaczynaj wolniej a kończ szybciej" kiedy moje serce chce dokładnie odwrotnie?
Z góry serdecznie dziękuję za FACHOWE podpowiedzi!
-
- Stary Wyga
- Posty: 156
- Rejestracja: 29 wrz 2009, 14:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:26:54
- Lokalizacja: Nowy Sącz
Re: PULSOMETR mnie ogranicza! Co robić?
przyślij ten pulsometr do mnie
przyślij ten pulsometr do mnie

[url=http://runmania.com/rlog/?u=tazoo][img]http://runmania.com/f/8a08b00c9ee276eecbac13751b1319b8.gif[/img][/url]
- PiotrekMarysin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1143
- Rejestracja: 21 lip 2006, 13:15
Ponieważ zdecydowałeś się na kupno pulsometru, to go używaj. Jak się nauczysz z niego w pełni korzystać, to da ci dużo radości w treningu. Na razie będzie ograniczał Twoje zapędy - i dobrze!
Na Swoje pytanie odpowiedziałeś sobie też sam. Wynik na 10 km to 50 min, czyli nie powinno Cię dziwić, że bieg 5min/km to 90 % hrmax, bo z taką intensywnością lub troszkę większą się biegnie 10 km na zawodach.
Dalej piszesz też, że biegnąc 5:30 - 6:00 /km dajesz radę przebiec 15 km, co da zbliżony do Twoich maksymalnych możliwości wynik z wyścigu na 15 km.
Zastanów się, czy wychodząc na trening chcesz za każdym razem trenować w tempie zbliżonym do tego z zawodów na 10, czy 15 km?
Zdaję sobie sprawę, że Cię "nosi" i dreptanie po 7 min/km wydaje Ci się nudne, ale takich treningów powinieneś robić najwięcej i do nich przyzwyczaić organizm.
Ja biegam troszkę szybciej niż Ty, a nie stronię od treningów relatywnie dużo wolniejszych niż dla Ciebie owe 7min/km, więc radzę słuchać się pulsometru. Przy regularnym treningu zauważysz znaczny wzrost prędkości na poszczególnych tętnach.
Oczywiście decyzję podejmiesz sam i życzę Ci żeby Ci dała jak najwięcej satysfakcji z biegania.
Na Swoje pytanie odpowiedziałeś sobie też sam. Wynik na 10 km to 50 min, czyli nie powinno Cię dziwić, że bieg 5min/km to 90 % hrmax, bo z taką intensywnością lub troszkę większą się biegnie 10 km na zawodach.
Dalej piszesz też, że biegnąc 5:30 - 6:00 /km dajesz radę przebiec 15 km, co da zbliżony do Twoich maksymalnych możliwości wynik z wyścigu na 15 km.
Zastanów się, czy wychodząc na trening chcesz za każdym razem trenować w tempie zbliżonym do tego z zawodów na 10, czy 15 km?
Zdaję sobie sprawę, że Cię "nosi" i dreptanie po 7 min/km wydaje Ci się nudne, ale takich treningów powinieneś robić najwięcej i do nich przyzwyczaić organizm.
Ja biegam troszkę szybciej niż Ty, a nie stronię od treningów relatywnie dużo wolniejszych niż dla Ciebie owe 7min/km, więc radzę słuchać się pulsometru. Przy regularnym treningu zauważysz znaczny wzrost prędkości na poszczególnych tętnach.
Oczywiście decyzję podejmiesz sam i życzę Ci żeby Ci dała jak najwięcej satysfakcji z biegania.
[url=http://team.entre.pl]ENTRE.PL TEAM[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Radzę wywalić pulsometr albo wysłać tazoo
Pobiegnij na wyczucie:
- jeżeli jesteś w stanie rozmawiać,
- jeżeli możesz oddychać w rytmie 3-3 lub jeszcze spokojniej,
- jeżeli po treningu nie czujesz się bardzo zmęczony, a na kolejnych treningach nie pokutujesz za poprzedni wysiłek,
to nie biegniesz za szybko.

Pobiegnij na wyczucie:
- jeżeli jesteś w stanie rozmawiać,
- jeżeli możesz oddychać w rytmie 3-3 lub jeszcze spokojniej,
- jeżeli po treningu nie czujesz się bardzo zmęczony, a na kolejnych treningach nie pokutujesz za poprzedni wysiłek,
to nie biegniesz za szybko.
- Deck
- Ekspert/Fizjologia
- Posty: 1269
- Rejestracja: 20 cze 2002, 12:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
sprawdź jeszcze raz swoje HRmax i poobserwuj zachowanie tętna na różnych prędkościach. Po prostu pulsometru też się trzeba trochę praktycznie poduczyć. Ja bym go nie wywalał.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
masz duzó wyżerj hr max. niz te 193.pafkorsky pisze:Moje zbadane Max HR to 193. BMI 20, 188cm/72kg.
Biegam od roku.
Moje problemy i wątpliwości zaczęły się kiedy kupiłem pulsometr.
Przed zakupem pulsometru przebiegałem 10km w czasie 50min. Okazuje się jednak, że żeby trzymać organizm na obrotach z zakresu 75%-85% muszę zwolnić praktycznie do szybkiego marszu! Wszystko idzie dobrze przez pierwsze 2-3 km, potem HR zaczyna rosnąć. Trzymając tempo 5min/km praktycznie daję z siebie 90-95%. Najgorsze jest to, że biegając z prędkością 5,5-6min/km czuję się najlepiej i jestem w stanie komfortowo przebiegnąć spory jak dla mnie dystans 15km. Kiedy zaczynam zwalniać do HR 75-85% zwalniam do 7min/km i zaczynam się męczyć. Nogi chcą gnać szybciej.
Pomóżcie co robić! Czytam kolejne artykuły, które zachwalają trening z pulsometrem ale nie mam jasności czy mam na siłę "męczyć" się z małymi prędkościami ale chronić serce i liczyć, że w miarę jak przybywa kilometrów na liczniku będę miał coraz lepsze wyniki czy iść na "komfort" ale wyciskać z pompki te 90%?
Czy wyciskanie z serca więcej niż każe pulsometr może mu szkodzić? Jak odnieść się do zasady "zaczynaj wolniej a kończ szybciej" kiedy moje serce chce dokładnie odwrotnie?
Z góry serdecznie dziękuję za FACHOWE podpowiedzi!
Tompoz
Tompoz
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 7
- Rejestracja: 28 sty 2011, 12:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam!
Dziękuję Wam serdecznie za cenne uwagi.
Chcę się również podzielić moimi odczuciami po pewnym czasie od powstania wątpliwości
Rację miał i Pioterk i Qba i Deck.
Pozostawiłem pulsometr ale, żeby nie piszczał mi podczas treningu, podniosłem zakres treningowy na 77-85% (tętno 150-165) czyli dla mnie najbardziej jak się okazało komfortowy. Teraz po ponad miesiącu przygotowań do półmaratonu (4x w tygodniu) widzę, że moja wydolność rzeczywiście zwiększa się niemalże z treningu na trening. Potrafię przebiegnąć 16km z porządną jak dla mnie prędkością 6min/km i średnim pulsem 162.
Tak więc dla przyszłych czytających i mających te same wątpliwości: pulsometr tak ale z głową, nie same liczby się liczą. Warto trochę pobiegać wolniej, żeby szybko się przekonać, że to działa! Dobrą metodą jest zwrócenie uwagi na "prędkość konwersacyjną" na co zwracał uwagę Qba. Dawniej, jak żona dzwoniła podczas treningu spytać czy żyję, ledwo dyszałem. Teraz mogę z nią porozmawiać, ba nawet byłbym wstanie się posprzeczać
Jeszcze jedna sprawa. W tygodniu biegam na bieżni, niedzielne długie biegi w lesie. Wszędzie gdzie czytałem piszą, że trening na bieżni jest łatwiejszy (lżejszy) niż w terenie. Otóż w moim przypadku jest całkiem odwrotnie. Mniejsze tętno mam na treningach leśnych, w lesie biegam szybciej, rzadziej muszę zwalniać, żeby uspokoić serce. Może to kwestia temperatury otoczenia. W pokoju, nawet przy otwartym oknie jest znacznie cieplej niż w lutym w lesie
Może to też kwestia psychiczna. Bieżnia to monotonia, wręcz nuda nawet jeśli słucha się książki czy ogląda film. Las to przygoda, wyzwanie.
Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję Wam serdecznie za cenne uwagi.
Chcę się również podzielić moimi odczuciami po pewnym czasie od powstania wątpliwości

Rację miał i Pioterk i Qba i Deck.
Pozostawiłem pulsometr ale, żeby nie piszczał mi podczas treningu, podniosłem zakres treningowy na 77-85% (tętno 150-165) czyli dla mnie najbardziej jak się okazało komfortowy. Teraz po ponad miesiącu przygotowań do półmaratonu (4x w tygodniu) widzę, że moja wydolność rzeczywiście zwiększa się niemalże z treningu na trening. Potrafię przebiegnąć 16km z porządną jak dla mnie prędkością 6min/km i średnim pulsem 162.
Tak więc dla przyszłych czytających i mających te same wątpliwości: pulsometr tak ale z głową, nie same liczby się liczą. Warto trochę pobiegać wolniej, żeby szybko się przekonać, że to działa! Dobrą metodą jest zwrócenie uwagi na "prędkość konwersacyjną" na co zwracał uwagę Qba. Dawniej, jak żona dzwoniła podczas treningu spytać czy żyję, ledwo dyszałem. Teraz mogę z nią porozmawiać, ba nawet byłbym wstanie się posprzeczać

Jeszcze jedna sprawa. W tygodniu biegam na bieżni, niedzielne długie biegi w lesie. Wszędzie gdzie czytałem piszą, że trening na bieżni jest łatwiejszy (lżejszy) niż w terenie. Otóż w moim przypadku jest całkiem odwrotnie. Mniejsze tętno mam na treningach leśnych, w lesie biegam szybciej, rzadziej muszę zwalniać, żeby uspokoić serce. Może to kwestia temperatury otoczenia. W pokoju, nawet przy otwartym oknie jest znacznie cieplej niż w lutym w lesie

Pozdrawiam serdecznie!