Bieganie to nie tylko bieganie. Brzmi bez sensu, ale już wyjaśniam. Moim zdaniem powyższy plan dnia jest zbyt napięty. Nie ma odnowy biologicznej, choćby walnięcia się do wyra na dwie godziny w ciągu dnia. Bez tego nie ma progresu, albo nie jest on tak znaczny jak powinnien być.Mój system od poniedziałku do piątku obecnie działa tak:
6:30 pobudka, toaleta, stabilność ogólna (ok. 15min), śniadanie, dzieci do szkoły i przedszkola, ja do pracy;
17:30 powrót z pracy, obiadokolacja, czas dla rodzinki, mycie dzieciarni, bajeczka, układanie do snu, zagnanie starszych dzieci do mycia i łóżek;
21:30 wyjście na trening
23:00 koniec treningu, snucie się po domu, toaleta
ok. 24:00 spać
Ale oczywiście, takie jest życie. I trudno, żeby się rozwieść i rzucić pracę po to żeby biegać. Mimo wszystko taki plan dnia jest bardzo pozytywny. Bo przecież lepiej jest poświęcać czas na sport niż na telewizję. Poza tym kondycja się utrzymuje i brzuch nie rośnie. A oto przecież z grubsza chodzi nam amatorom, którzy nie żyjemy z biegania.