Powrócę jeszcze do tematu bowiem wczoraj przekonałem się, że nawet sprawdzony sprzęt może zawieśc. Chodzi o spodenki- krótkie, luźnie NB, w których przebiegłem setki kilometrów i wszystkie starty, także w maratonach. Czasem z lekka mnie obtarły, ale to co się wczoraj wydarzyło to jakaś masakra. Otóż w tych sprawdzonych spodenkach obtarłem sobie niesamowicie wewnętrzne strony ud. Ale to jeszcze nic. Po treningu posmarowałem obtarcia jakimś mleczkiem nawilżającym żony, by sobie nieco ulżyć i... myślałem, że się wścieknę - tak zaczęło palić!!! Nie wiem co to za składnik był. Spać nie mogłem w nocy, a od rana chodzę jak kowboy z westernu i do pracy ubrałem najszersze spodnie jakie posiadam.
Myślę, że to w dużej mierze przez upał i do tego pot, duża ilość km, a może fakt, że tym samym mleczkiem "intensywnie nawilżającym" posmarowałem uda przed biegiem...
Wazeliny dziś nie kupię, bo dziwny krok mógłby nasunąć dziwne skojarzenia...
