po 10 tygodniach
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 24
- Rejestracja: 18 gru 2005, 01:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: amsterdam
hurra, przebieglam plan dziesieciotygodniowy. i uwazam to naprawde za sukces. nawet pomimo tego, ze zajelo mi to 14 tygodni. po przebiegnieciu pierwszych 30 min na raz uwierzyc mie moglam. dla wiekszosci z was to pewnie pestka, ale jednak pisze zeby sie podzielic, bo to bardzo fajne uczucie i duzy krok w moim zyciu. super sie czuje i bardzo sie ciesze. jedyne co to to, ze wskazowka wagi nie ruszyla nic a nic. w dol (szczesliwie w gore tez nie). co robic ? czy faktycznie lepiej biegac wolniej niz szycbciej ? ja powinnam schudnac jakies 15 kilo i nie bardzo to wychodzi. mam 167 i 75 kilo. jak temu zaradzic biegajac? jezdze tez co dzien rowerem czyli ruszam sie nie malo.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 02 kwie 2006, 11:40
z tego co sam doświadczyłem na zmiane na wadze trzeba poczekac, wogóle najlepiej biegać rano w ten sposób rozruszasz organizm na cały dzień, ja tak spędziłem wakacje nad morzem, rano bieg 1,5h do 2,5 h dosyć szybki a potem przezcały dzień zabawa tzn sporo jadłem ciacha, pączki etc i o dziwo nie tyłem wręcz przeciwnie chudłem, widocznie przyśpiesz sie metabolizm, bo do łazienki chodziłem bardzo często...
w każdym razie to moje doświadczenia, teraz po zimie muszę znowu zając się bieganiem i zrzucić zimowe kilogramy, generalnie jak biegasz to nie ma siły żeby przytyc dużo... al jak się nie biega przez dłuższy czas jak ja pól roku eh to trzeba sie wziąść do roboty pozdrawiam
w każdym razie to moje doświadczenia, teraz po zimie muszę znowu zając się bieganiem i zrzucić zimowe kilogramy, generalnie jak biegasz to nie ma siły żeby przytyc dużo... al jak się nie biega przez dłuższy czas jak ja pól roku eh to trzeba sie wziąść do roboty pozdrawiam
- Acid
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 22 lis 2003, 10:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bedlno k/Kutna
Aby schudnąć potrzebny jest regularny bieg, najlepiej jeli jest on w granicach 60-70 % tetna max, dla ciebie lala to będzie trucht i najlepiej jeśli bedzie trwał on ponad pól godziny. I jeszcze jedno samym bieganiem możesz zapomnieć o chudnieciu, trzeba zmienić swoje nawyki żywieniowe, nie opychać się na wieczór, jeśc słodycze tylko raz na tydzień, więc sam widzisz że to takie proste nie jest.
Greg
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 24
- Rejestracja: 18 gru 2005, 01:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: amsterdam
dzieki za odpowiedzi.
biegam mniej wiecej regularnie. wlasciwie jak cos nie stanie na przeszkodzie to 3 razy w tyg. ale raczej wieczorami, albo nawet mozna powiedziec noca. tez sie zdarza. raz, ze nie mam czasu w ciagu dnia (chyba, ze sobota czy niedziela), dwa, ze rano to ja nie daje rady wstac o godzine wczesniej, a jak kiedys sprobowalam to wcale nie jest to fajny bieg. lubie poprostu pozniej. jesli chodzi o rozne przyzwyczajenia zywieniowe to razem z zaczeciem biegania, zmienilam swoja diete. wrocilam do miesa co w moim przypadku rowna sie ograniczeniu w jedzeniu zapychaczy takich jak chleb, kartofle itp. no i jem tez mniej slodyczy. zdecydowanie. jesli chodzi o bieganie 1,5 h to dla mnie troche za wczesnie poprostu. nie dalabym rady. ale bede dalej biegac. tak czy siak nie zaluje i czuje sie wysmienicie.
biegam mniej wiecej regularnie. wlasciwie jak cos nie stanie na przeszkodzie to 3 razy w tyg. ale raczej wieczorami, albo nawet mozna powiedziec noca. tez sie zdarza. raz, ze nie mam czasu w ciagu dnia (chyba, ze sobota czy niedziela), dwa, ze rano to ja nie daje rady wstac o godzine wczesniej, a jak kiedys sprobowalam to wcale nie jest to fajny bieg. lubie poprostu pozniej. jesli chodzi o rozne przyzwyczajenia zywieniowe to razem z zaczeciem biegania, zmienilam swoja diete. wrocilam do miesa co w moim przypadku rowna sie ograniczeniu w jedzeniu zapychaczy takich jak chleb, kartofle itp. no i jem tez mniej slodyczy. zdecydowanie. jesli chodzi o bieganie 1,5 h to dla mnie troche za wczesnie poprostu. nie dalabym rady. ale bede dalej biegac. tak czy siak nie zaluje i czuje sie wysmienicie.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 24
- Rejestracja: 18 gru 2005, 01:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: amsterdam
wydawalo mi sie, a nawet jestem przekonana, ze chleb, wszelkie kluchy itp ida nam w tylek i nic poza tym. warzywa i owoce jem chetnie, ale raczej mnie nie syca.
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Nie do końca w tyłek. To ulubione dania zwolenników diety węglowodanowej. Glikogen i takie tam.
Ale to zupełnie inna bajka.
A warzywa i owoce mogą być zapychaczami. Tylko muszą być w dużej ilości. Jadasz 6 kg jabłek/ tyg?
A połowa Twojego obiadu to warzywa (nie ziemniaki)?
Ale to zupełnie inna bajka.
A warzywa i owoce mogą być zapychaczami. Tylko muszą być w dużej ilości. Jadasz 6 kg jabłek/ tyg?
A połowa Twojego obiadu to warzywa (nie ziemniaki)?
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 28 mar 2006, 08:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
przede wszystkim gratuluje, lala
a co do zapychaczy, to warzywa i owoce moga byc nimi, jezeli poza nimi... jesz tez glownie warzywa i owoce a nie wlasnie chleb (tnz ogolnie produkty zbozowe - jasne jak chleb, ryz itp), tluste mieso, ziemniaki i... marchewke Moze sprobuj przeniesc sie na ciemne pieczywo, naturalny ryz, ryby, ale tez nabial, byle chudy.
w ogole zauwazylam, ze gdy zaczelam sie zdrowo odzywiac zmienil sie moj stosunek do jedzenia Nie wiem czy ktos to zrozumie, ale kiedys robilam sobie obiad i wszystko palaszowalam od razu bez sentymentu, a teraz kanapki na uczelnie potrafie przygotowywac sobie czasem pol godziny (na czarnym chlebie - robie grzanki, a do srodka pasta z tunczyka w sosie wlasnym, chudego serka i pokrojonych w kostke warzyw odpowiednio doprawionych), zeby byly smaczne i ladnie wygladaly i potrafie taka jedna kanapka najesc sie na kilka godzin (do kolacji wytrzymam spokojnie )
a co do zapychaczy, to warzywa i owoce moga byc nimi, jezeli poza nimi... jesz tez glownie warzywa i owoce a nie wlasnie chleb (tnz ogolnie produkty zbozowe - jasne jak chleb, ryz itp), tluste mieso, ziemniaki i... marchewke Moze sprobuj przeniesc sie na ciemne pieczywo, naturalny ryz, ryby, ale tez nabial, byle chudy.
w ogole zauwazylam, ze gdy zaczelam sie zdrowo odzywiac zmienil sie moj stosunek do jedzenia Nie wiem czy ktos to zrozumie, ale kiedys robilam sobie obiad i wszystko palaszowalam od razu bez sentymentu, a teraz kanapki na uczelnie potrafie przygotowywac sobie czasem pol godziny (na czarnym chlebie - robie grzanki, a do srodka pasta z tunczyka w sosie wlasnym, chudego serka i pokrojonych w kostke warzyw odpowiednio doprawionych), zeby byly smaczne i ladnie wygladaly i potrafie taka jedna kanapka najesc sie na kilka godzin (do kolacji wytrzymam spokojnie )
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 24
- Rejestracja: 18 gru 2005, 01:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: amsterdam
nie, nie zjadam 6 kg jablek tygodniowo, ale jem glw ciemny chleb. obiady raczej nie sa tluste i tez nie jem zbyt szybko, ale na pewno robie jakies powazne bledy w diecie, ze jakos nie moge sobie z tym poradzic. nic to dzieki. nie poddaje sie.