Cześć, jakoś mnie wzięło na refleksje po wczorajszym wybieganiu i chciałam się krótko Wami podzielić moimi przemyśleniami. Rzadko mi się zdarza jednak pisać na forach… Biegam już plus minus 17 lat..tak wczoraj sobie to uświadomiłam… Zaczęłam w liceum, dziś mam 34 lata… Gdy wtedy zaczynałam biegać, samo bieganie nie było tak popularne jak dziś. Ludzie się na mnie gapili, przystawali zdziwieni, dlatego cieszy mnie, że dziś tak wiele osób spotykam w parku i życzliwie macha ręką lub się uśmiecha. Pamiętam, że wtedy biegałam w chińskim podkoszulku, jakiś gatkach z wuefu oraz takich tenisówkach na cienkiej podeszwie (nie wiedziałam też, że dla kobiet są specjalne staniki do biegania). Mało tego nawet nie miałam zegarka, którym bym mierzyła czas. Biegałam póki się nie zmęczyłam… Dziś gdy to wspominam, ogarnia mnie śmiech. Pamiętam pytania typu: ile biegłaś? Ile przebiegłaś? Moja odpowiedź zawsze była taka sama: Nie wiem :) albo np. zrobiłam 8 kółek..hahaha. Nie chcę Was jednak zanudzać. Zdradzę Wam tylko mój sekret, dzięki któremu biegam już tyle lat i nadal będę biegać. Biegam,
1) Bo lubię
2) Bo to najtańszy i najbardziej skuteczny kosmetyk (dziewczyny to najlepszy sposób na cellulit!)
3) Bo dzięki temu młodo wyglądam (wydaje mi się, że biologicznie jestem młodsza). W mojej opinii bieganie w jakiś sposób hamuje procesy starzenia.
4) Bo dzięki temu jestem szczupła i zdrowa
5) Bo mnie wyzwala
6) Bo mam poczucie, że robię to tylko dla siebie i nikt nigdy mi tego nie odbierze.
W sumie to cała moja tajemnica, ale być może dlatego moja przygoda z bieganiem trwa już tak długo… Dziękuję Wam za uwagę moi Drodzy. Pozdrawiam Was serdecznie z Łodzi. A ja? No cóż… biegnę dalej…
Ania
Bieganie jest wartością
-
- Stary Wyga
- Posty: 168
- Rejestracja: 21 mar 2015, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
W pełni się podpisuję pod tym co napisałaś. Ja próbuję biegać od jakieś dwóch lat, ale regularnie biegać jeszcze mi się nie udało :D Ale! Biegam dla frajdy. Ot tak po prostu bieganie sprawia mi przyjemność, a w sumie nie samo bieganie, ale to, co jest po nim czyli u mnie prysznic, owocowa herbata i jakieś papu. Czuję się wtedy fajnie dlatego chcę biegać regularnie. I myślę, że coś w tym jest, że bieganie może być wartością samą w sobie pod warunkiem, że się nie schizujemy na jego punkcie czyt. "o kurde od dwóch tygodni nie przyśpieszam". Dopóki to daje radość to jest spoko :) Pomimo tego, że jestem naczelnym żółwiem tego forum frajdy nikt mi nie odbierze, ale przecież właśnie o to w tym wszystkim chodzi, żeby się cieszyć tym, co się robi.