Obecnie przygotowuje się do półmaratonu, w sumie to uważam że jestem na niego gotowy (czas jaki che osiągnąć to 1h49, parę dni temu zrobiłem swoją życiówkę na tym dystansie na 1h47).
Pytanie odnosi się do maratonu pełnego którego chwiałbym przebiec, ale ten dystans mnie przeraża. tzn kiedyś zrobiłem sobie trening(4h23) na tym dystansie co było głupie , nieodpowiedzialne, i nie rozsądne, do dzisiaj jak tylko pomyśle o 42km to mnie ciarki przechodzą.
Nie chodzi mi tu o wydolność tlenową, a raczej o wytrzymałość mięśni i ten ból. Po jakiś 25km zaczynają sie odzwyac kolana, następnie czworogłowy i dwugłowy mięsień oraz coraz mniej łydki.
Na obecną chwile zmniejszyłem trochę trening biegowy objętościowy i staram się go zastępować rowerem (co by wzmocnić czwrogołowy i dwugłowy oraz trochę dać odpocząć stawom)
Znajomi bardziej wytrawni i doświadczeni biegacze z którymi mam okazje trenować mówią że spokojnie dam rade, ja tego pewny nie jestem a może jestem zbyt przerażony. A jeśli biec to w jakim tempie, posłużyć się jakimś kalkulatorem, boję się spalić na początku. moje czasy 10km - 49m06s
21km - 1h47m35s
42km - 4h26min wynik bardzo stary bo z początku listopada, to własnie tragiczny bieg który wyrył na mnie skazę
