Witam
-
- Dyskutant
- Posty: 30
- Rejestracja: 03 sie 2014, 21:29
- Życiówka na 10k: 01:05:25
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich . Mam na imię Staszek . Biegam od 2 miesięcy. Na początek chciałem schudnąć ( udaje się znakomicie...) ale...spodobało mi się to i zacząłem poważnie myśleć o bieganiu .
-
- Dyskutant
- Posty: 38
- Rejestracja: 27 lut 2013, 15:56
- Życiówka na 10k: 42:13
- Życiówka w maratonie: brak
to fajnie, ale co chciał byś z tym zrobić ?
- Szybki90
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 368
- Rejestracja: 23 sty 2014, 12:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: KRAKÓW
Chcesz jakiś cel osiągnąć czy coś ? bo trochę nie rozumiem fajnie ,że biegasz ja od 7 m-cy biegam i co mam cel przebiec półmaraton , potem maraton , i ultramaraton heh :D
NEVER GIVE UP
-
- Dyskutant
- Posty: 30
- Rejestracja: 03 sie 2014, 21:29
- Życiówka na 10k: 01:05:25
- Życiówka w maratonie: brak
No tak, było to zbyt zdawkowe przywitanie .
To zacznę szerzej : przez ostatnie 4 lata trenowałem karate ale ciągle miałem problem z nadwagą , pomimo wylewania wiader potu na treningach. Moja żona , trenująca ze mną , podczas treningu złamała śródstopie i miałem przerwę na "opiekę" . Aby nie zgnuśnieć zacząłem biegać . Nienawidziłem wcześniej biegania- dla mnie to była istna katorga . Ale o dziwo, polubiłem to do tego stopnia że..........zmieniam sport - z karate na bieganie właśnie . Mam 54 lata i jestem po "przejściach" zdrowotnych- 3 lata temu wygrałem walkę z nowotworem . Niestety po wszystkich chemiach i sterydach pozostała nadwaga z którą walczę . Od początku maja do dzisiaj zrzuciłem ponad 8 kg . Ważę teraz 79-80 kg. Pomaga mi w tym bieg na WB2 (biegam 1godzinę, 20 minut) tak ponad 10 kilometrów 3 razy w tygodniu . Po tym jak zwolniłem bieg ,jak przebiegam te 10 kilometrów to czuję że mogę biegać jeszcze raz tyle albo i więcej .
Stosuję się do porad pana Skarżyńskiego który podczas rozmowy telefonicznej zasugerował mi bardzo wolne bieganie na początek. Mój najlepszy wynik to 29minut na 5 km i 1godzina, 5 minut na 10 kilometrów .Wiem że to nic ale jestem początkujący i w sumie w nogach mam na razie niewiele kilometrów . Tym bardziej że na razie , zanim zacznę trenować a nie tylko biegać ( słowa pana Skarżyńskiego) chcę jeszcze zrzucić z 3 kilogramy wagi i wybiegać się . Potem wiadomo: interwały , przebieżki , treningi siłowe i cały arsenał środków biegowych . Kupiłem na początek tani pulsometr z Decatlonu ale po miesiącu dostała go zona a ja od kilku dni biegam z Garminem Forerunner 310XT .
Jaki cel lub cele : ma sprawiać mi to radość ( a sprawia) i oczywiście celem jest przebieganie maratonów. Prawdopodobnie przeczłapałbym jakichś już teraz ale wolę spokojnie i bezpiecznie wdrożyć się w treningi i wysiłek.
To zacznę szerzej : przez ostatnie 4 lata trenowałem karate ale ciągle miałem problem z nadwagą , pomimo wylewania wiader potu na treningach. Moja żona , trenująca ze mną , podczas treningu złamała śródstopie i miałem przerwę na "opiekę" . Aby nie zgnuśnieć zacząłem biegać . Nienawidziłem wcześniej biegania- dla mnie to była istna katorga . Ale o dziwo, polubiłem to do tego stopnia że..........zmieniam sport - z karate na bieganie właśnie . Mam 54 lata i jestem po "przejściach" zdrowotnych- 3 lata temu wygrałem walkę z nowotworem . Niestety po wszystkich chemiach i sterydach pozostała nadwaga z którą walczę . Od początku maja do dzisiaj zrzuciłem ponad 8 kg . Ważę teraz 79-80 kg. Pomaga mi w tym bieg na WB2 (biegam 1godzinę, 20 minut) tak ponad 10 kilometrów 3 razy w tygodniu . Po tym jak zwolniłem bieg ,jak przebiegam te 10 kilometrów to czuję że mogę biegać jeszcze raz tyle albo i więcej .
Stosuję się do porad pana Skarżyńskiego który podczas rozmowy telefonicznej zasugerował mi bardzo wolne bieganie na początek. Mój najlepszy wynik to 29minut na 5 km i 1godzina, 5 minut na 10 kilometrów .Wiem że to nic ale jestem początkujący i w sumie w nogach mam na razie niewiele kilometrów . Tym bardziej że na razie , zanim zacznę trenować a nie tylko biegać ( słowa pana Skarżyńskiego) chcę jeszcze zrzucić z 3 kilogramy wagi i wybiegać się . Potem wiadomo: interwały , przebieżki , treningi siłowe i cały arsenał środków biegowych . Kupiłem na początek tani pulsometr z Decatlonu ale po miesiącu dostała go zona a ja od kilku dni biegam z Garminem Forerunner 310XT .
Jaki cel lub cele : ma sprawiać mi to radość ( a sprawia) i oczywiście celem jest przebieganie maratonów. Prawdopodobnie przeczłapałbym jakichś już teraz ale wolę spokojnie i bezpiecznie wdrożyć się w treningi i wysiłek.
- Szybki90
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 368
- Rejestracja: 23 sty 2014, 12:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: KRAKÓW
Staszek60 pisze:No tak, było to zbyt zdawkowe przywitanie .
To zacznę szerzej : przez ostatnie 4 lata trenowałem karate ale ciągle miałem problem z nadwagą , pomimo wylewania wiader potu na treningach. Moja żona , trenująca ze mną , podczas treningu złamała śródstopie i miałem przerwę na "opiekę" . Aby nie zgnuśnieć zacząłem biegać . Nienawidziłem wcześniej biegania- dla mnie to była istna katorga . Ale o dziwo, polubiłem to do tego stopnia że..........zmieniam sport - z karate na bieganie właśnie . Mam 54 lata i jestem po "przejściach" zdrowotnych- 3 lata temu wygrałem walkę z nowotworem . Niestety po wszystkich chemiach i sterydach pozostała nadwaga z którą walczę . Od początku maja do dzisiaj zrzuciłem ponad 8 kg . Ważę teraz 79-80 kg. Pomaga mi w tym bieg na WB2 (biegam 1godzinę, 20 minut) tak ponad 10 kilometrów 3 razy w tygodniu . Po tym jak zwolniłem bieg ,jak przebiegam te 10 kilometrów to czuję że mogę biegać jeszcze raz tyle albo i więcej .
Stosuję się do porad pana Skarżyńskiego który podczas rozmowy telefonicznej zasugerował mi bardzo wolne bieganie na początek. Mój najlepszy wynik to 29minut na 5 km i 1godzina, 5 minut na 10 kilometrów .Wiem że to nic ale jestem początkujący i w sumie w nogach mam na razie niewiele kilometrów . Tym bardziej że na razie , zanim zacznę trenować a nie tylko biegać ( słowa pana Skarżyńskiego) chcę jeszcze zrzucić z 3 kilogramy wagi i wybiegać się . Potem wiadomo: interwały , przebieżki , treningi siłowe i cały arsenał środków biegowych . Kupiłem na początek tani pulsometr z Decatlonu ale po miesiącu dostała go zona a ja od kilku dni biegam z Garminem Forerunner 310XT .
Jaki cel lub cele : ma sprawiać mi to radość ( a sprawia) i oczywiście celem jest przebieganie maratonów. Prawdopodobnie przeczłapałbym jakichś już teraz ale wolę spokojnie i bezpiecznie wdrożyć się w treningi i wysiłek.
No i teraz fajnie wszystko jasno czarno na białym. No 10km 60 min to ładnie ja biegnę 10 km w 53-56 min nie wiele mniej ale zawsze coś a biegam od 7 m-cy a pierwsze 10 km było po 2-3 miesiącach , niech Pan biega wolniej i powolutku do celu z tym ,że jest Pan po przejściach i to dość sporych i nigdy nic nie wiadomo co się "może stać" jak organizm zareaguje na większy i intensywniejszy wysiłek , jestem w szoku i pełen podziwu Pana walki i wygrania jej GRATULUJE. DOPÓKI WALCZYSZ JESTEŚ ZWYCIĘZCA

NEVER GIVE UP
-
- Dyskutant
- Posty: 30
- Rejestracja: 03 sie 2014, 21:29
- Życiówka na 10k: 01:05:25
- Życiówka w maratonie: brak
Mam pytanie , wiem że to indywidualna sprawa ale może dostanę odpowiedź choć w wielkim przybliżeniu.
Otóż biegam na razie przy tętnie 140 w granicy 8 minut/kilometr . Po jakim czasie i czy w ogóle będzie progres szybkości. Biegam na razie jak napisałem niedużo: 3 razy w tygodniu po 10 kilometrów .
Otóż biegam na razie przy tętnie 140 w granicy 8 minut/kilometr . Po jakim czasie i czy w ogóle będzie progres szybkości. Biegam na razie jak napisałem niedużo: 3 razy w tygodniu po 10 kilometrów .
- Szybki90
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 368
- Rejestracja: 23 sty 2014, 12:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: KRAKÓW
Ja Panu osobiście tego nie powiem bo to indywidualna sprawa każdego biegacza. Jeśli się Pan poczuje na siłach to śmiało można przyspieszyć w miarę możliwości ,żeby "nie zajechać się" mam na myśli no wiadomo organizm. Ja biegam tak 10 km śr. prędkość 10-11.5km/h max nie jestem wstanie 12 km/h być może do tego kiedyś dojdę tej szybkości heh też biegam 3x w tyg. i to wystarcza w zupełności ponieważ musi być czas na regenerację organizmu ale jeśli Pan da radę więcej treningów wciągu tygodnia biegać to proszę śmiało. Pozdrawiam , Szybki90Staszek60 pisze:Mam pytanie , wiem że to indywidualna sprawa ale może dostanę odpowiedź choć w wielkim przybliżeniu.
Otóż biegam na razie przy tętnie 140 w granicy 8 minut/kilometr . Po jakim czasie i czy w ogóle będzie progres szybkości. Biegam na razie jak napisałem niedużo: 3 razy w tygodniu po 10 kilometrów .
NEVER GIVE UP
- Mama Kin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1178
- Rejestracja: 05 cze 2014, 23:06
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: somewhere else
będzie progres. 3 razy w tygodniu zupełnie wystarczy, ale możesz sobie urozmaicić bieganie, np. dodając przebieżki. na forum jest masa pożytecznych informacji na ten temat, tylko trzeba się przez nie przegryźćStaszek60 pisze:Po jakim czasie i czy w ogóle będzie progres szybkości.

go get 'em tiger
-
- Dyskutant
- Posty: 30
- Rejestracja: 03 sie 2014, 21:29
- Życiówka na 10k: 01:05:25
- Życiówka w maratonie: brak
Ostatnio , na ostatnim 10 kilometrze ( na odcinku prawie 300 metrów ) wycisnąłem z nóg ile się da . Wyszło mi 185 HRmax przy tempie 3,30/km .....
Moje najlepsze czasy uzyskiwałem 2 miesiące temu , kiedy jak młody , napalony biegacz , przez 2 tygodnie na samym początku "biłem swoje rekordy" 5 km przebiegłem w czasie 29.35 a 10km w czasie 01:09 z groszami .
Potem skurcze mięśni, szukanie po internecie , WIEDZA , i zwolniłem aż do teraz do WB2 na 80% .
Od 2 miesięcy nie próbowałem biec sprawdzając czas tzn ile wycisnę , czy jest jakichś progres. Mam , nazwijmy to , uraz , boję się przetrenowania. Zresztą trudno nazwać to trenowaniem jeszcze bo to same długie wybiegania bez interwałów, podbiegów, treningów siłowych itp.
Moje najlepsze czasy uzyskiwałem 2 miesiące temu , kiedy jak młody , napalony biegacz , przez 2 tygodnie na samym początku "biłem swoje rekordy" 5 km przebiegłem w czasie 29.35 a 10km w czasie 01:09 z groszami .
Potem skurcze mięśni, szukanie po internecie , WIEDZA , i zwolniłem aż do teraz do WB2 na 80% .
Od 2 miesięcy nie próbowałem biec sprawdzając czas tzn ile wycisnę , czy jest jakichś progres. Mam , nazwijmy to , uraz , boję się przetrenowania. Zresztą trudno nazwać to trenowaniem jeszcze bo to same długie wybiegania bez interwałów, podbiegów, treningów siłowych itp.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Cóż, właściwie mógłbym się "lekko podpiąć" pod tego samego posta z pytaniem o to "kiedy będzie progres szybkości" :)
Tak w ogóle to witam, wróciłem do biegania po...18 latach przerwy...obecnie 42 lata, 176cm/79kg (i tak już kilka zeszło), obecny "staż" to 2 miesiące "marszochodu" (około 5min bieg/3min marsz, dystans 6,64km tak ze 2 razy w tygodniu od polowy kwietnia do maja, potem wydłużanie odcinków "bieganych", skracanie "chodzonych")...taki start przez problemy z bólem kolan (a nie "kondycyjne"), ale to nie ważne.
Od połołowy czerwca już normalnie biegam, obecnie 3 razy w tygodniu, trasy 6,64km (wtorek) i 10km (czwartek i niedziela). Przyjąłem troszkę wyższe tempo 6min/km ale biega mi się na tym całkiem dobrze, choć średnie tętno koło 164-166 (spoczynkowe 52, Rhmax jeszcze nie mierzylem, najwyzsze złapane na pulsometrze "treningowe" to 184 (to jak pod koniec 10km trasy widzisz zamykany przejazd i trzeba przebiec ;-)...myślę, że faktyczne jest w okolicach 190, może nawet wyżej...czyli biegam na wysokim procencie (koło 85%), ale czytałem artykuł p. Adama o tym,że "początkujący tak mogą mieć" ;-)).
Ale to the point: od samego początku, jak już mogę "normanie" biegać (tzn bez marszu) staram się trzymać te 6min/km i już po miesiącu widziałem różnicę, czyli biegło się lżej (średnie tętno też już spadło ze 169-168 na 161-164 przy tej samej odległości i czasie,czyli tempie), tak więc progres jest. Na koniec czerwca pobiegłem pierwszy raz 10km z czasem 1:02:37 (zalożeniem bylo 6min/km więc 1h...ale nie próbowałem wyciągnąć ile fabryka dała,miało byc "treningowo, byle dobiec"). Obecnie skupiam się na tym, by ten sam dystans przebiec z tym samym czasem na nizszym tętnie...i taki progres widzę...ale z drugiej strony szczerze mówiąc nie czuję bym był w stanie na ten moment "wyciągnąć" dużo więcej na te 10km...owszem, troche tak, ale nie chcę się zarzynać. Bardziej zastanawiam się w którą stronę iść: planów treningowych z przebieżkami, itd, czy może "wydłużania".
Tak więc...progres to chyba jest u każdego, kto regularnie biega, ale chyba trzeba uzbroić się w cierpliwość...po troszeczku i tak, jak radzą wszyscy: niekoniecznie sztywno trzymac się procentu HRmax, tylko lekko przyspieszyć, o ile nie sprawia to problemów :)
pozdrawiam wszystkich
--
Axe
Tak w ogóle to witam, wróciłem do biegania po...18 latach przerwy...obecnie 42 lata, 176cm/79kg (i tak już kilka zeszło), obecny "staż" to 2 miesiące "marszochodu" (około 5min bieg/3min marsz, dystans 6,64km tak ze 2 razy w tygodniu od polowy kwietnia do maja, potem wydłużanie odcinków "bieganych", skracanie "chodzonych")...taki start przez problemy z bólem kolan (a nie "kondycyjne"), ale to nie ważne.
Od połołowy czerwca już normalnie biegam, obecnie 3 razy w tygodniu, trasy 6,64km (wtorek) i 10km (czwartek i niedziela). Przyjąłem troszkę wyższe tempo 6min/km ale biega mi się na tym całkiem dobrze, choć średnie tętno koło 164-166 (spoczynkowe 52, Rhmax jeszcze nie mierzylem, najwyzsze złapane na pulsometrze "treningowe" to 184 (to jak pod koniec 10km trasy widzisz zamykany przejazd i trzeba przebiec ;-)...myślę, że faktyczne jest w okolicach 190, może nawet wyżej...czyli biegam na wysokim procencie (koło 85%), ale czytałem artykuł p. Adama o tym,że "początkujący tak mogą mieć" ;-)).
Ale to the point: od samego początku, jak już mogę "normanie" biegać (tzn bez marszu) staram się trzymać te 6min/km i już po miesiącu widziałem różnicę, czyli biegło się lżej (średnie tętno też już spadło ze 169-168 na 161-164 przy tej samej odległości i czasie,czyli tempie), tak więc progres jest. Na koniec czerwca pobiegłem pierwszy raz 10km z czasem 1:02:37 (zalożeniem bylo 6min/km więc 1h...ale nie próbowałem wyciągnąć ile fabryka dała,miało byc "treningowo, byle dobiec"). Obecnie skupiam się na tym, by ten sam dystans przebiec z tym samym czasem na nizszym tętnie...i taki progres widzę...ale z drugiej strony szczerze mówiąc nie czuję bym był w stanie na ten moment "wyciągnąć" dużo więcej na te 10km...owszem, troche tak, ale nie chcę się zarzynać. Bardziej zastanawiam się w którą stronę iść: planów treningowych z przebieżkami, itd, czy może "wydłużania".
Tak więc...progres to chyba jest u każdego, kto regularnie biega, ale chyba trzeba uzbroić się w cierpliwość...po troszeczku i tak, jak radzą wszyscy: niekoniecznie sztywno trzymac się procentu HRmax, tylko lekko przyspieszyć, o ile nie sprawia to problemów :)
pozdrawiam wszystkich
--
Axe
- małymiś
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1527
- Rejestracja: 09 paź 2013, 11:26
- Życiówka na 10k: 0:53:02
- Życiówka w maratonie: brak
ja spotkałem się z wieloma teoriami na temat tego kiedy ten progress ma przyjsc i jak go wzbudzić. Wielu doświadczonych trenerów mówi, że do pewnego momentu wystarczy tylko biegać i naładować się kilometrami a to pomoże nabrać prędkości, lekkości itp. To też jest prawda, bo wystarczy sobie zobaczyć że po roku lub dwóch biegania a to tentno jest niższe, a to się juz biega te 5:30 luźniej a to 6:20 to już tak "niby wolno", a przecież niedawno było 7 min/km. Tyle, że tutaj to cechy osobnicze są tak istotne, że jeden gieroj po roku udawania, że biega wyciśnie 10 km w 43 min a drugi junak musi te kilosy wyklepać.
Ale jeśli chcecie, to można i wejść w te strefy szybciej - coś za coś - inerwały, przebieżki, zrzut wagi, BNP, czyli treningi specjalistyczne (ale ryzyko urazów wyższe). Np. zrobić plan 10 km w 60 min w 10 tygodni.
Przy czym należałoby też sobie ustalić jaki to ma być dystans i pod niego robić treningi. wbijać kolejne życiówki na zawodach i zmieniać tempa wybiegań na co raz wyższe. Każdy trening powinien mieć swój cel i najlepiej ten cel znać tj. czy wychodzisz wyklepać kilosy, czy siłę, czy coś innego.
btw. moim zdaniem te 6min/km to może być na prawdę za szybko w wolnych wybieganiach. kalkulator Danielsa pokazuje, że przy życiówce na poziomie 1:02 na 10km luźne tempo treningowe to pomiędzy 07:28 - 07:56
przy 1:09 to 08:16 - 08:42
I wtedy nam rośnie serducho najbardziej i rozwijamy się bez urazów.
Ale jeśli chcecie, to można i wejść w te strefy szybciej - coś za coś - inerwały, przebieżki, zrzut wagi, BNP, czyli treningi specjalistyczne (ale ryzyko urazów wyższe). Np. zrobić plan 10 km w 60 min w 10 tygodni.
Przy czym należałoby też sobie ustalić jaki to ma być dystans i pod niego robić treningi. wbijać kolejne życiówki na zawodach i zmieniać tempa wybiegań na co raz wyższe. Każdy trening powinien mieć swój cel i najlepiej ten cel znać tj. czy wychodzisz wyklepać kilosy, czy siłę, czy coś innego.
btw. moim zdaniem te 6min/km to może być na prawdę za szybko w wolnych wybieganiach. kalkulator Danielsa pokazuje, że przy życiówce na poziomie 1:02 na 10km luźne tempo treningowe to pomiędzy 07:28 - 07:56

przy 1:09 to 08:16 - 08:42
I wtedy nam rośnie serducho najbardziej i rozwijamy się bez urazów.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1210
- Rejestracja: 04 sie 2014, 16:12
- Życiówka na 10k: 46:42
- Życiówka w maratonie: 3:56:58
- Lokalizacja: Wrocław
Dzięki za odpowiedź...mała korekta: te 1:02:37 to był czas "pierwszego ever" biegu na 10km...nawet nie wiedziałem jak rozkładać siły (choć oczywiście założeniem było "biec równo 6min/km"), w dodatku to było praktycznie po 2 tygodniach od momentu jak zacząłem w całości biegać swoje "standardowe" 6,64km (btw ten "standard" to raczej zamieniam na 10km). Kolejne 10ki były już o 1min "szybsze", a 4ty bieg 1:00:28 i to jest moja "obecna życiówka"...ale nie próbowałem ani przebiec tego w zawodach, ani nawet na treningu "wycisnąć z siebie maxa"...choć czuje,że dużo szybciej bym na ten moment jednak nie pobiegł, spróbuje kiedyś, nie chce się niepotrzebnie szarpać.
Z biegiem 7min/km, czy wolniej, to mam problem...kurde "nie da się tak wolno"
To już trucht, a nie bieg
Zamierzam za 2 tyg. pobiec 15km ze znajomym, to sprobuje takim tempem, żeby to po prostu przebiec, bo 6min/km na pewno przy tym dystansie nie utrzymam.
Zastanawiam się na ile "kondycja z przeszłości" zostaje w człowieku. Ja biegałem dużo "za mlodu", jeszcze w podstawówce byłem w sekcji lekkoatletycznej, biegałem "na długie"...co prawda "długie" dla 13-14 latka to 1000m, ale 3:20 to dosyć dobry czas na ten wiek (chyba) oprócz tego pilka ręczna, karate, ogólnie dużo ruchu wszelkiego rodzaju. Biegałem "dla siebie" prawie do końca studiów, na ostatnim roku przez glupotę nabawiłem się kontuzji...i potem 18 lat przerwy (a praca biurowa), a mimo tego dosyć łatwo wraca mi się do biegania...pytanie, czy ma na to wpływ kondycja sprzed lat
pozdr.
--
Axe
Z biegiem 7min/km, czy wolniej, to mam problem...kurde "nie da się tak wolno"


Zastanawiam się na ile "kondycja z przeszłości" zostaje w człowieku. Ja biegałem dużo "za mlodu", jeszcze w podstawówce byłem w sekcji lekkoatletycznej, biegałem "na długie"...co prawda "długie" dla 13-14 latka to 1000m, ale 3:20 to dosyć dobry czas na ten wiek (chyba) oprócz tego pilka ręczna, karate, ogólnie dużo ruchu wszelkiego rodzaju. Biegałem "dla siebie" prawie do końca studiów, na ostatnim roku przez glupotę nabawiłem się kontuzji...i potem 18 lat przerwy (a praca biurowa), a mimo tego dosyć łatwo wraca mi się do biegania...pytanie, czy ma na to wpływ kondycja sprzed lat

pozdr.
--
Axe
- Szybki90
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 368
- Rejestracja: 23 sty 2014, 12:07
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: KRAKÓW
@Axe - Z biegiem 7min/km, czy wolniej, to mam problem...kurde "nie da się tak wolno"
To już trucht, a nie bieg
Zamierzam za 2 tyg. pobiec 15km ze znajomym, to sprobuje takim tempem, żeby to po prostu przebiec, bo 6min/km na pewno przy tym dystansie nie utrzymam.
7 min/km to masakra jednym słowem dla mnie albo 6 min/km dobrze Axe mówisz nie da się tak wolno biec o ile to można biegiem nazwać raczej trucht. Właśnie ja dziś tj, 6.07 spróbuje przebiec 15 km zobaczymy jakie tempo mi wyjdzie bo nawet miałem 1 - 2 km tempo po 4:30 , a tak to potem to 5:05 do 5:20 min/km.
Ja pierwszą życiówkę pokonałem w czasie 56 min po 2 albo 3 miesiącach zaczęcia przygody z bieganiem a biegam 7 m-cy i się zapisałem na październik na połówkę. Jak wychodzę na trening zakładam dystans i go biegnę ale na razie max to do 13 km doszedłem , waga też swoje robi ważę obecnie 91 kg / 178 cm zdecydowanie za dużo
a ważyłem 107 kg przy tym wzroście ,który wcześniej podałem , śr.prędkość 11 km/h , tempo 5:10 - 5:20 min/km wychodzi tętno 196 max chcę zejść do 4:30 min/km ale wiem ,że to jest już hardcore , ponieważ po za normalnym treningiem nie robiłem żadnych interwałów itp. ani żadnych planów nie stosowałem sam doszedłem do takiego biegania i przebiegnięcia dystansu wydaje mi się ,że szkoda czasu bynajmniej dla mnie na plany i stosowanie tego chodź pewno by to dużo dało wystarczy regularne bieganie i da się przebiec i maraton na wysokiej pozycji. Pozdrawiam , Szybki90


7 min/km to masakra jednym słowem dla mnie albo 6 min/km dobrze Axe mówisz nie da się tak wolno biec o ile to można biegiem nazwać raczej trucht. Właśnie ja dziś tj, 6.07 spróbuje przebiec 15 km zobaczymy jakie tempo mi wyjdzie bo nawet miałem 1 - 2 km tempo po 4:30 , a tak to potem to 5:05 do 5:20 min/km.
Ja pierwszą życiówkę pokonałem w czasie 56 min po 2 albo 3 miesiącach zaczęcia przygody z bieganiem a biegam 7 m-cy i się zapisałem na październik na połówkę. Jak wychodzę na trening zakładam dystans i go biegnę ale na razie max to do 13 km doszedłem , waga też swoje robi ważę obecnie 91 kg / 178 cm zdecydowanie za dużo

NEVER GIVE UP