30 minut - na zawsze

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
e7th04sh
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 03 cze 2014, 12:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hej! Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał do mnie pretensji o założenie nowego wątku. Nie mam wiele czasu na przeglądanie forum, a mam nadzieję, że może ktoś mi udzieli paru dobrych rad.

Ciężko mi powiedzieć od kiedy i jak biegałem do tej pory, powiedzmy, że właśnie noszę się z zamiarem kupienia czwartej pary najtańszych butów do biegania. Nie jestem sportowcem, moje życie chyba w 80% stanowi obecnie komputer. Staram się biegać z głową, rozsądnie, ale mogę na samo bieganie i na czytanie o nim poświęcić tylko tyle i tyle czasu. Dlatego postanowiłem biegać 30 minut i tylko powiększać dystans. Z jednej strony bieganie traktuję terapeutycznie - bardzo poprawia mi samopoczucie. A to wiadomo: im dłużej się biegnie, tym lepiej. Z drugiej strony prędko się nudzę biegając, wolę jazdę na rowerze, gdzie jednak szybciej się pokonuje dystans, więcej się "dzieje". 30 minut w tempie 12 km/h to dla mnie jest już jakiś test na cierpliwość. Poza tym nie samym bieganiem (nie wiem czy uwierzycie :D) żyje człowiek.

Jakiś czas temu udało mi się osiągnąć kilka razy dystans 6 km w zróżnicowanym terenie (trochę górek i dołków na trasie, głównie naturalna nawierzchnia) w ciągu mniej więcej tych 30 minut. Dobiegałem spocony jak mysz, ale oczywiście szalenie zadowolony. Z powodu przerwy teraz jest trochę gorzej, ostatni trening na przykład, to ostrożny truchcik 15 minut, przerwa 5 minut, 18 minut, przerwa 5 minut i dociągnięcie w 2 minuty szybko. Jestem w zasadzie chudzielcem, garbię się, ale nie narzekam na stawy. Rozgrzewam się grzecznie przed treningiem, a po treningu staram się rozciągać, ale póki co nie weszło mi to w krew.

Mam obecnie taki problem, że wydolność organizmu czy motywacja wystarczyłyby mi pewnie na te 6 kilometrów/30 minut, ale biegam wolno, bo bolą mnie stopy i łydki. Dlatego postanowiłem wymusić na sobie, choćby najwolniejsze, rozbieganie stóp i łydek, mimo, że dopóki nie biegnę zrywnie końcówki, to niemal się nie męczę nigdzie poza nimi.

Z jednej strony zastanawiam się, czy problemem może być zła technika biegu. Staram się, o ile nie biegną w dół, padać na śródstopie, ale to też powoduje szybkie zmęczenie. Zastanawiam się czy może wykonuje za mały ruch udami, przez co zbyt wiele pracy wykonują łydki i zbyt dużo ruszają się stopy? Czy powinienem próbować korygować technikę w tym kierunku? Na pewno próby wymuszenia większego ruchu ud powodują na razie, że męczę się szybciej - czy to dlatego, że nie powinienem tak robić, czy dlatego, że tak do tej pory nie robiłem i trzeba trochę "od nowa" potrenować w ten sposób?

Z drugiej strony podejrzewam buty. Zastanawiałem się też, czy bieganie bez butów ma jakiś sens? Czy może warto zainwestować te 70 zł w najtańsze nowe buty, które powinny jeden sezon mi posłużyć i ulżyć stopom?

Mam jeszcze jedno pytanie. Dni gdy nie biegam chciałbym wykorzystać na inny męczacy trening. Póki co chciałbym wykonywać równiez przez 30 minut ćwiczenia dobre dla postury, ew. na ramiona, klatkę - ale póki co bez obciążeń, z tym, że nie mogę nic robić za bardzo jednym z łokci, więc nie wiem co może zastąpić dla mnie pompeczki. Z drugiej strony na tej stronie znalazłem informacje, ze dni bez biegania warto wykorzystać dla zrównoważenia rozwoju mięśni nóg przez uzupełniające ćwiczenia. Zmieszać takie zestawy ćwiczeń, czy może podzielić według dni? Jak to zrobić?

Dzisiaj zrobiłem sobie "na próbę" 2x30 brzuszków i 2x30 "plecków".

Z góry wielkie dzięki za wszelkie rady i przepraszam, jeśli coś Waszym zdaniem powinienem sprawdzić sam, ale w sumie przez ostatnich kilka lat spędziłem na szukaniu w internecie o samym bieganiu wiele godzin i naprawdę nie jest łatwo znaleźć jakieś wiarygodne informacje, których za chwilę inny artykuł nie podważy. Nie mówiąc o tym, że jakieś 90% informacji milcząco zakłada, że mam nadwagę i to mój główny problem, z resztą nie tylko w sporcie, ale i przy układaniu diety jest ten problem...

Pozdrawiam. :)

Edytka: Wspomniałbym jeszcze, że podczas biegania bardzo uważam na kostki, bo gdy się na nich nie skupiam, szybko czuję punktowy ból w tym czy innym miejscu na styku łydki i stopy, którego nie da się już bez zatrzymania "rozmasować". Jak zacznie kłuć kostka, to albo kłuje coraz bardziej, albo robimy przerwę i to co najmniej 5 minut, ze zdjęciem buta i wymasowaniem stopy na wszystkie strony. Czy to wskazuje na to, że buty straciły całkiem własność amortyzacji?
PKO
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Sorry, że nie całkiem na temat, ale nie rób brzuszków. (Poczytaj o nich na forum).
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
Awatar użytkownika
Tomasz
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 427
Rejestracja: 03 mar 2014, 18:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Bylon pisze:Sorry, że nie całkiem na temat, ale nie rób brzuszków. (Poczytaj o nich na forum).
Znowu... Brzuszków jako takich ogólnie nie zaleca się, ćwiczenie mięśni brzucha jak najbardziej :bum:
Mam jeszcze jedno pytanie. Dni gdy nie biegam chciałbym wykorzystać na inny męczacy trening.
Masz tego w necie od groma. Pooglądaj sobie treningi typu hitt, tabata, beachbody, insanity itp Na 100% wybierzesz coś dostosowanego do obecnych możliwości.
Awatar użytkownika
Anna NH
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 198
Rejestracja: 25 maja 2009, 16:20
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków - NH

Nieprzeczytany post

Na swoim przykładzie mogę powiedzieć że wiem co to znaczy ból kostek - taki miejscowy jak piszesz, potem dochodziła w tym miejscu jeszcze opuchlizna.
Nabawiłam się kontuzji i potrzebna była rehabilitacja bo już miałam problem z założeniem buta nawet.
No i dokładnie jak piszesz bolały mnie łydki w trakcie biegu, dochodziło jeszcze drętwienie stóp.

Poszłam do ortopedy.
Okazało się że mam słabe to i tamto i że nadmiernie obciążam jakieś tam obszary bo na swój sposób ustawiam stopy.
Lekarz zalecił mi specjalne ćwiczenia, albo wkładki - takie robione na zamówienie.
Biegam z takimi wkładkami bo do ćwiczeń zabrakło mi cierpliwości.
Spodziewałam się że pomoże to na ból kostek, ale pomogło też na łydki i drętwienie stóp.
Wkładasz je do butów, niezależnie od tego jakie buty kupisz (wyciągasz tylko wcześniej taką wewnętrzną fabryczną wkładkę z buta).
Te zrobione na zamówienie mam sztywniejsze, podpierają mi mocno łuk stopy.

Może wystarczą takie wkładki i będziesz miał z głowy ból łydek i kostek.
e7th04sh
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 03 cze 2014, 12:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bylon pisze:Sorry, że nie całkiem na temat, ale nie rób brzuszków. (Poczytaj o nich na forum).
Dzięki za odpisanie. Jak najbardziej na temat, po to opisałem swój trening, żeby został skrytykowany. :) Już zdążyłem trafić na gościa, co o tym pisał i przejrzałem co piszą w Internecie. Poszukam sobie innych ćwiczeń na brzuch albo zmienię technikę z tej szkolno-wojskowej na zdrowszą. Trafiłem na opinie, że brzuszki można wykonywać, ale nie angażując w ogóle kręgosłupa lędźwiowego, no i sprzeczne zdania co do tego jak w tym czasie ułożyć głowę i ręce. Wydawałoby mi się, że skoro to takie przeciążające ćwiczenie, to ręce na piersi i głowa do piersi, żeby zmniejszyć długość dźwigni, jaką staje się ciało.

Ale grzbiety póki co w porządku?
Tomasz pisze:Masz tego w necie od groma. Pooglądaj sobie treningi typu hitt, tabata, beachbody, insanity itp Na 100% wybierzesz coś dostosowanego do obecnych możliwości.
Dzięki za odpowiedź. Zaraz wychodzę biegać, po powrocie przejrzę te treningi, które wypisałeś.
Anna NH pisze: i że nadmiernie obciążam jakieś tam obszary bo na swój sposób ustawiam stopy.
Dzięki za odpisanie. To bardzo możliwe u mnie, bo biegając właściwie układam stopy jak mi się podoba. Być może krążenia kostką przed biegem jednak mi szkodzą a nie pomagają? Dzisiaj spróbuję inaczej lub wcale nie rozgrzać kostki, i tak biegnę dość odstrożnie i powoli.
Anna NH pisze:Lekarz zalecił mi specjalne ćwiczenia, albo wkładki - takie robione na zamówienie.
Biegam z takimi wkładkami bo do ćwiczeń zabrakło mi cierpliwości.
Tak sobie teraz pomyślałem, że może w moich butach całkiem skończyła się amortyzacja i stawiając stopy tak, żeby nie bolało uczę się poprawnej techniki i wzmacniam te osłabione coś tam coś tam. Lubię buty z amortyzacją, a nie byłoby sensu wymieniać ich fabrycznego wnętrza na taką wkładkę.

Chyba umówię się do ortopedy.

Idę biegać. Cześć. :)

PS. rozgrzewam się tak jak tu: http://www.youtube.com/watch?v=d-0ErCyAiK0, ale kończę przed rozciąganiem, bo czytałem, że rozciąganie przed bieganiem nie ma sensu.
e7th04sh
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 03 cze 2014, 12:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Właśnie wróciłem z biegania. Zauważyłem, że można tu prowadzić blogi treningowe. Czy taki szaraczek jak ja też mógłby?

2014/06/04 11:00

+18 stopni, pełne nasłonecznienie, sucha nawierzchnia

Planowo (bo mam wielki plan przemiany życia) powinienem ruszać z rozgrzewką o 5:10, ale tutaj jest jak jest. ;) Post Anny przypomniał mi, że jeśli z moją stopą coś jest nie tak, to pewnie w kierunku płaskostopia. Starałem się od początku uparcie stawiać stopę tak, żeby zewnętrzna strona mocno naciskała na powierzchnię, wewnętrzna - lżej. Skupiłem się na tym bardziej niż na trafianiu w śródstopie. Skierowałem palce bardziej do wewnątrz, zewnętrzna krawędź stopy równoległa do kierunku biegu.

Natomiast podczas rozgrzewki zrezygnowałem z skrętów kostki i tylko podskoczyłem sobie na koniec rozgrzewki kilkadziesiąt razy delikatnie na palcach. Nie wiem czy to dobry pomysł, ale chciałem jakoś te kostki ruszyć wokół osi, w której będą pracować.

W efekcie biegło się niesamowicie - przez całą drogę miałem tylko pojedyncze sygnaliki, że coś lekko gdzieś nie tak postawiłem i po powrocie do domu nie czuję stóp, to znaczy - żadnego dyskomfortu, może lekkie zmęczenie w miejscach, których, kładąc stopę bardziej naturalnie (dla mnie) czyli płasko, nie używałem.

Pytanie na dziś, to które z powyższych było dobrą decyzję, czy oba? No i czy i jak rozgrzewać tę kostkę? Oczywiście o rozgrzewce sobie poszukam jeszcze sam. ;)

Przebiegłem dokładnie te same odcinki co w poniedziałek, ale odpowiednio w 13 i 16 minut. Czy ostatni kawałek na wypompowanie pobiegłem szybciej nie wiem, bo nie chcę się stresować pomiarem stoperem, wolę tolerancyjny zegarek. :) W sumie niecałe 42 minuty na 6 km. Jeszcze mierzę jak dokładnie się te odcinki rozłożyły na trasie.
e7th04sh
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 18
Rejestracja: 03 cze 2014, 12:25
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

2014/06/07 9:40
+23, pełne nasłonecznienie, sucha nawierzchnia

Dzisiaj spałem jakieś 4 godziny, wczoraj jadłem bardzo mało. Ledwo co wstałem, napiłem się wody ile dało radę i zjadłem trochę czekolady. Rozgrzewkę zrobiłem nieprzekonany, kostek jak ostatnio nie rozgrzewałem w żaden sposób poza wolną przebieżką przedrozgrzewkową i paroma skokami na koniec. Pobiegłem i od początku czułem dyskomfort, ale o dziwo przy 15 minucie byłem już pewnie ze sto metrów dalej niż ostatnio i dobiłem 21 minut na 4 kilometrze. Zadowolony, że przekroczyłem poprzedni bieg postanowiłem się nie forsować od razu, zważywszy na temperaturę, odwodnienie, brak kalorii, ból stóp i łydek i diabli wiedzą co jeszcze. Potem pobiegłem "morderczy" odcinek (cały piąty kilometr mam pod górkę w zasadzie) i już prawie przełamałem barierę drugiego odpoczynku, ale zakłuło mnie serce i zarówno punkt za obojczykiem, jak i lewy bok. Czyli 9 minut biegu, jakieś 1.5 km. Na koniec 2:41 ostatnie 0.5 km i ogólnie znów ok. 45 minut / 6 km.

Załączam zdjęcie gdzie pokazuję gdzie mnie bolało pod koniec. A bolało wzdłuż całej kości strzałkowej. Teraz boli kość piszczelowa na kilku centymetrach w jednej trzeciej wysokości.
http://tinypic.com/view.php?pic=97ml9z&s=8
(gratis moje zużyte dziurawe ekideny, biegam w nich i nie widzę powodu na razie zmieniać xD)

Ogólnie pobiegłem lepiej niż trzy dni temu, ale mam wrażenie, że w stopach i łydkach powoli zbierają się jakieś moje grzechy i skończy się kontuzją?

PS. Następnym razem poproszę kolegę żeby nagrał mnie jak biegam, może ktoś mi podpowie co robię źle albo szepnie parę słów na temat trasy.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ