Przymusowa przerwa na ledwie wstępie
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 22 maja 2014, 20:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Trzy miesiące temu od tak po prostu w wieku 30 lat stwierdziłam, że idę pobiegać i poszłam. Dodam, że z cokolwiek wartościową aktywnością fizyczną (nie licząc spacerów) miałam do czynienia jakieś 15 lat temu i w tej chwili ważę sobie 93kg. Po dwóch tygodniach marszotruchtu do max. 20 min. znalazłam gdzieś dwu etapowy plan - 10 tygodni do 45 min. wysiłku i następne 10 tygodni do 60 min. ciągłego biegu. Jestem teraz po pierwszym biegu z drugiego etapu tzn. 3x15 min. biegu przeplatane minutowym marszem. Jestem uzależniona! Tyle, że zaczęłam właśnie 3 tygodnie nadgodzin w pracy (po 13 godz. dziennie) i to co zostaje mi z dnia wystarczy na chwilkę z córka, konieczną higienę osobistą i spanie. O motywację nawet się nie martwię. Wiem, że jedną z pierwszych rzeczy jakie zrobię po trzech piekielnych tygodniach to sznurowanie butów do biegania. Pytanie brzmi jak to rozgryźć. Wrócić do jakiegoś wcześniejszego etapu?
- muflo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 299
- Rejestracja: 20 sty 2014, 18:06
- Życiówka na 10k: 49.41
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Grudziądz
Cześć.
Po tych trzech tygodniach spokojnie pobiegaj i sama zobaczysz (poczujesz) jak organizm reaguje na wysiłek. Myślę, że pierwszy, drugi trening spokojnie się rozruszaj i możesz powtórzyć 3x15 min , a potem heja do przodu. Ale obserwuj organizm.
Niech te trzy tygodnie miną Ci szybko:)
PZDR
Po tych trzech tygodniach spokojnie pobiegaj i sama zobaczysz (poczujesz) jak organizm reaguje na wysiłek. Myślę, że pierwszy, drugi trening spokojnie się rozruszaj i możesz powtórzyć 3x15 min , a potem heja do przodu. Ale obserwuj organizm.
Niech te trzy tygodnie miną Ci szybko:)
PZDR
10km - 39:12 min.
PM - 1:29:38 min.
PM - 1:29:38 min.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 22 maja 2014, 20:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Piekielne zmiany skończyły się dwa tygodnie temu i nie jest źle. Po pierwszym normalnym dniu w pracy ruszyłam na bieżnię. Przyznam, że pomimo postanowienia by zacząć lightowo troszkę przesadziłam i nie udało mi się przebiec zaplanowanego czasu, ale nic to. Cały ten przyjemny high w związku z bieganiem wrócił w tym tygodniu. Jestem na etapie 4*10 min. przeplatane minutowym marszem. Zgodnie planem który założyłam do końca wakacji powinnam być w stanie przebiegać 60 min. non stop. Absolutnie niewiarygodne. Po tym popracujemy troszkę nad tempem.